Co przestać jeść, żeby schudnąć?
Chcesz schudnąć? Wyeliminuj z diety produkty bogate w proste węglowodany, takie jak białe pieczywo, krakersy, ryż biały, paluszki. Powodują one szybki wzrost poziomu cukru we krwi i nasilają odkładanie się tłuszczu. Unikaj tych produktów, aby skutecznie zredukować wagę.
Jakie produkty usunąć z diety, by schudnąć?
No wiesz, jak chudłam, to pierwsze poszły słodycze. Zero ciasteczek, czekolady. To była masakra, szczególnie 14 lutego, ale dałam radę.
Pamiętam, że wywaliłam też biały chleb. Zamieniłam go na razowy, ale i tak go jadłam mało. Zawsze wolę pieczywo razowe, ale przy diecie musiałam być bardziej ostrożna.
Krakersy? Fuuuj, też poszły w odstawkę. Paluszki podobnie, zupełnie bez żalu. Zresztą, jak się zastanowię, to chyba nigdy ich za bardzo nie lubiłam.
A ryż? Cóż, ryż brązowy został, ale biały – precz! Zrobiłam sobie ryż z warzywami na obiad raz, i to tyle. Szybko zrozumiałam, że to nie dla mnie. Zawsze czułam się po nim ciężko, napęczniała. A teraz, kiedy myślę o tym, jakie ilości energii tracę na ćwiczeniach, to aż mnie krew zalewa…
Wiesz, to wszystko to proste węgle. Cukier, cukier, cukier. Jak się o tym dowiedziałam, to zaczęłam czytać etykiety, prawdziwy horror!
P.S. Byłam w Lidlu 28 marca i kupiłam chleb razowy za 3,50 zł. Dużo lepszy niż ten biały, który jadłam wcześniej.
Czego można jeść dużo i nie tyć?
Warzywa. Dużo warzyw. Szpinak, brokuły, kalafior… takie zielone. Sałatki też, ale bez sosów ciężkich. Sama oliwa, sól, pieprz. Czasem myślę, że mogłabym jeść tylko sałatę. I ogórki małosolne. Mama robi najlepsze. W tym roku też posadziła koperek.
Owoce. Arbuz latem. Zimą mandarynki, chociaż teraz w lipcu to bez sensu. Jagody z lasu. W zeszłym roku byłam z Kasią zbierać jagody. Dużo ich było. Całe wiaderko. Zrobiłam potem dżem.
Kurczak pieczony. Albo ryba. Z piekarnika. Z cytryną. Lubię dorsza. Albo pstrąga. Tata kiedyś łowił pstrągi. Nad rzeką. Za miastem.
Tofu. Nie przepraszam, nie lubię tofu. Nie wiem, dlaczego. Konsystencja. Smak. Nie podchodzi mi.
Pełnoziarniste produkty. Chleb razowy. Z ziarnami. Płatki owsiane rano. Z mlekiem. Albo jogurtem. I owocami. Takie śniadanie daje energię. Na cały dzień. Chyba.
Awokado. Na kanapki. Z pomidorem. Albo do sałatki. Orzechy. Migdały najlepsze. Oliwa z oliwek. Do wszystkiego.
Błonnik. Ważny. Dwadzieścia pięć, trzydzieści gramów. Trzeba sprawdzić, ile jest w tych warzywach. I owocach. Pewnie dużo.
Cukier. Słodycze. Ograniczyć. Najlepiej w ogóle. Wiem, wiem, trudne. Sama lubię czekoladę. Gorzką. Ale staram się nie jeść. Za dużo.
Woda. Pić dużo wody. Zawsze o tym zapominam. Trzeba kupić butelkę. Taką fajną. Z korka. Albo szklaną.
Jakie węglowodany jeść, aby nie przytyć?
Lista węglowodanów, które (teoretycznie) nie tuczą, a wręcz przeciwnie, mogą pomóc w utrzymaniu figury niczym grecka rzeźba (no, może z lekkim brzuszkiem piwnym, ale kto by się czepiał):
- Kasze gruboziarniste: Pęczak, gryczana, jaglana. Jak ja gotuję pęczak? Wrzucam go do garnka i modlę się, żeby nie przywarł. Raz mi się udało. Raz.
- Brązowy ryż: Podobno zdrowy. Smakuje jak piasek zmieszany z trocinami, ale przynajmniej ma ładny kolor.
- Makaron pełnoziarnisty: Nie mylić z makaronem razowym. Razowy smakuje jak tektura falista, pełnoziarnisty tylko jak zwykła tektura.
- Ciemne pieczywo: Im ciemniejsze, tym zdrowsze. A im zdrowsze, tym gorzej smakuje. Ot, paradoks życia.
- Płatki owsiane: Owsianka na śniadanie? Brzmi jak tortura. Ale podobno dobra na trawienie. I na budowę domków dla krasnoludków, bo konsystencja idealna. Ja wolę płatki czekoladowe. Mleko czekoladowe. I czekoladę do mleka czekoladowego.
- Otręby: Z otrębami mam traumę z dzieciństwa. Babcia mi je dawała na śniadanie. Z mlekiem. Brrr. Do dziś mam ciarki. Ale podobno zdrowe. Bardzo.
Unikajcie cukrów prostych jak ognia!. Słodycze, ciasta, ciasteczka, cukierki, batony. Wszystko, co pyszne. Smutne, wiem. Ja osobiście, Adam, ukrywam moje zapasy słodyczy przed żoną. W skarpetce. Nie pytajcie, w której.
Oczywiście, żeby nie tyć, trzeba też ruszać się odrobinę. Chociażby z kanapy do lodówki po kolejną porcję pysznych, zdrowych węglowodanów. Albo z lodówki z powrotem na kanapę. Też się liczy.
Jakie są dobre węglowodany w diecie?
Dobra, dobra, już tłumaczę, co tam w trawie węglowodanowej piszczy. Jak mawiał mój dziadek, Zenon, rolnik z powołania i lekką alergią na gluten: “Panie, jak węglowodan, to tylko z pola!”. No i coś w tym jest. 🌾🚜
Co warto wrzucić na ruszt (żołądka):
- Pełne ziarno, pełna moc! Zapomnij o białej bułeczce jak po nieprzespanej nocy. Kasze (gryczana, jaglana – im bardziej zapomniana, tym lepsza!), ryż brązowy (biały to taki blady kuzyn), makaron razowy (no dobra, może być al dente, ale bez przesady) i pieczywo z pełnego przemiału (ciężkie, że można nim ćwiczyć biceps). To są węglowodany z klasą. 😎
- Warzywa – kolorowy zawrót głowy. Tu mamy pełną paletę smaków i witamin. Marchewka, brokuł, szpinak – wszystko, co Matka Natura dała. No, może bez brukselki, chyba że lubisz karać swoje kubki smakowe. 😈
A dlaczego to takie dobre? Bo to są węglowodany złożone. One się wchłaniają wolniej, więc nie masz skoku cukru jak po wypiciu hektolitrów coli. Dają energię na dłużej, a nie tylko na chwilę, jak plotki o romansie sąsiadki. 🤫
PS. A jak chcesz zaszaleć, to spróbuj batatów. Słodkie ziemniaki – brzmi dziwnie, ale smakują obłędnie. I mają ten fajny pomarańczowy kolor, który kojarzy się z zachodem słońca i beztroską. Tylko bez przesady z tym szaleństwem, pamiętaj o zdrowym rozsądku! No i ćwicz regularnie, żeby te węglowodany się nie obraziły i nie poszły w boczki. 😂
Co jeść, żeby nie chudnąć?
Ok, ok, nie chudnąć… Co jeść… Muszę jeść. Kurczak, ryby, tofu… Znowu kurczak. Jem go codziennie. Może indyk? Albo wołowina, tak, wołowina z grilla. Z ziemniakami. I surówką. Znaczy, buraczki, marchewka, kapusta kiszona. Kiszonej mam pełen słoik w lodówce, od babci. Babcia Halina robi najlepszą kiszoną kapustę na świecie.
- Mięso: wołowina, wieprzowina, kurczak (no dobra, czasami), indyk.
- Ryby: łosoś, dorsz, tuńczyk z puszki. Tuńczyk w oleju, nie w wodzie, olej lepszy. Zdrowe tłuszcze, tak? Awokado też.
- Ziemniaki: pieczone, gotowane, frytki (tylko czasami!).
- Kasza: gryczana, jaglana, jęczmienna. Gryczana z sosem grzybowym. Mniam.
Orzechy. Jakie orzechy? Włoskie, laskowe, nerkowce, fistaszki. Dużo orzechów. I masło orzechowe. Na kanapki. Kanapki z serem. Żółty ser, gouda. Albo cheddar.
Lista zakupów:
- Wołowina – 1 kg
- Orzechy włoskie – 200 g
- Masło orzechowe – duży słoik
- Ser gouda – kawałek
- Chleb – razowy
A co z owocami? Banany, jabłka, pomarańcze, winogrona. Winogrona lubię. Zielone. Bez pestek. A warzywa? Pomidory, ogórki, papryka. Sałatka. Z sosem winegret. Oliwa, ocet balsamiczny, czosnek, zioła prowansalskie. Muszę kupić zioła. I ocet.
A, błonnik! Babcia mówiła, że błonnik ważny. Płatki owsiane. Na śniadanie. Z mlekiem. Albo jogurtem. Jogurt naturalny. Grecki. Z miodem.
W 2023 roku jem dużo. I dobrze. Nie chcę chudnąć. Chcę mieć siłę. Energię.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.