Czy warto jechać do Egiptu w styczniu?
Zastanawiasz się, czy warto jechać do Egiptu w styczniu? Egipt w styczniu to świetny pomysł! Uciekniesz od zimy i skorzystasz ze słonecznej pogody. Temperatury w dzień wynoszą średnio 18-21°C, idealne na zwiedzanie i aktywny wypoczynek. To doskonała alternatywa dla zimowych wakacji.
Czy warto jechać na wakacje do Egiptu w styczniu?
Egipt w styczniu? No pewnie, że warto lecieć! Pamiętam, jak w zeszłym roku, 15 stycznia, uciekłam z tego naszego polskiego mrozu do Hurghady.
I co? No i szok termiczny pozytywny!
Słońce grzało tak przyjemnie, że aż się nie chciało wracać. Fakt, w dzień było jakieś 20 stopni, ale to i tak niebo a ziemia w porównaniu z tym, co zostawiłam za sobą.
Serio, zero żałowania! Zero! Zwiedzanie piramid bez upału? Bajka. Leżenie na plaży z drinkiem w ręku w styczniu? Marzenie. Cena? Hm, zapłaciłam wtedy coś koło 2500 zł za tydzień all inclusive. Myślę, że warto.
Czy w styczniu w Egipcie można się kąpać?
No wiesz… Styczeń w Egipcie… Myślę o tym i… chłodno mi się robi. A jednak… woda 24 stopnie… to całkiem sporo.
-
Pamiętam jak w 2023 roku, w grudniu, byłam w Hurghadzie z Markiem. Było pięknie. Woda ciepła. Słońce.. ale wieczory… chłodne. Trochę tęsknię.
-
Ale 24 stopnie… to jednak się kąpać da. Pewnie. Na pewno lepiej niż w Polsce w styczniu. Tam to dopiero jest zimno! Brrr… aż mnie ciarki przeszły.
-
Moja siostra, Kasia, była w Szarm el-Szejk w styczniu tego roku. Mówiła, że woda była idealna do pływania. Ale wieczory chłodniejsze, to fakt. Trzeba ciepło się ubierać.
-
Ja bym się bała sama jechać. Marek to inna sprawa. Z nim wszędzie byłoby dobrze. Może kiedyś… Może…
Podsumowanie: Kąpiel w Egipcie w styczniu – możliwa, temperatura wody wystarczająco wysoka. Wieczory chłodniejsze. Zalecane ciepłe ubranie.
Gdzie do Egiptu w styczniu?
Gdzie do Egiptu… w styczniu?
-
Hurghada. Zawsze, zawsze Hurghada. Pamiętam, jak z Agnieszką… to było dawno, z 10 lat temu. Styczeń, a tam 25 stopni. Normalnie szok. Ciepło. Jak w lecie, prawie. A w Polsce śnieg i ciemno.
-
Sharm el Sheikh. Drugi kierunek. Podobno trochę drożej, ale ładniej. Ja tam nie byłem, ale… koleżanka, no Beata, opowiadała, że super rafy koralowe. No i też ciepło, wiadomo. Tylko woda, sama woda… wiesz, w styczniu może być zimna trochę.
Egipt w styczniu? No, chyba najlepsze rozwiązanie. Słońce takie ostre, afrykańskie. Opalenizna gwarantowana. I mniej ludzi. No i taniej, tak mi się wydaje. Bo to poza sezonem. Wiesz, jak dla mnie… to w styczniu tylko Egipt wchodzi w grę. Jakbym miał teraz jechać. Tylko nie mam z kim… ech.
Ile trwa dzień w Egipcie w styczniu?
Ach, Egipt, kraj faraonów… Piasek pustyni, szepczący opowieści o dawnych bogach. Styczeń tam, to powiew chłodniejszego wiatru, ale wciąż otulającego ciepłem słońca, takiego… słońca, które trwa. Trwa ile?
-
W styczniu, dzień w Egipcie, otulony jest w 8 godzin. Osiem magicznych godzin, które rozświetlają piramidy i odbijają się w leniwym nurcie Nilu.
-
Luty, luty przynosi delikatny wzrost temperatury, tak, do 23 stopni Celsjusza, ale światło, to ukochane światło trwa nadal 8 godzin.
-
A potem, ach potem, nadchodzi marzec. Marzec, z 24 stopniami i 9 godzinami słońca. To już niemalże przedsmak lata, ta obietnica długich, gorących dni. Dni pełnych przygód, albo po prostu, pełnych nicnierobienia, w cieniu palmy.
-
I wreszcie kwiecień! Kwiecień, 25 stopni i 10 godzin słońca. To czas, kiedy pustynia budzi się do życia, a karawany ruszają w drogę. 10 godzin!
Pamiętam raz, jak z moją przyjaciółką, Anią, siedziałyśmy na dachu naszego hotelu w Kairze. Był właśnie… marzec, chyba marzec. I patrzyłyśmy, tak po prostu patrzyłyśmy, na miasto skąpane w zachodzącym słońcu. To było… magiczne. Nie wiem, czy to przez te 9 godzin słońca, czy po prostu przez to, że byłyśmy razem, w Egipcie. Ah, no i Ania! Ta wiercipięta zawsze gdzieś znikała!
Gdzie w Egipcie w styczniu jest najcieplej?
Gdzie najcieplej w Egipcie w styczniu?
Styczeń w Egipcie to taka “złota jesień” – bez palącego słońca, za to z temperaturami, które nie zmuszają do ciągłego szukania cienia. Najcieplej jest na Riwierze Morza Czerwonego, czyli na północy. Sharm el Sheikh, Hurghada – te nazwy powinny rozgrzać serce każdego zmarzlucha!
-
Riwiera Morza Czerwonego: To idealne miejsce, żeby złapać trochę słońca w środku zimy. W końcu kto powiedział, że styczeń musi być szary i ponury? Można opalać się na plaży, popijać drinki z palemką i udawać, że jest się w środku lata. Ewentualnie zrobić zdjęcie i wysłać znajomym z podpisem “Pozdrowienia z Egiptu, a jak tam u was?”.
-
Północ kraju: Dlaczego akurat tam? Bo to magiczne miejsce, gdzie słońce świeci mocniej, a wiatr wieje cieplej. Albo po prostu tak wynika z pomiarów meteorologicznych. Tak czy siak, warto tam pojechać i sprawdzić na własnej skórze.
-
Alternatywa dla zmarzluchów: Jak ktoś naprawdę nie lubi zimy, to zawsze może wyjechać na Antarktydę – tam przynajmniej jest pewność, że będzie zimno. Ale Egipt w styczniu to opcja dla tych, którzy chcą uciec od mrozu, ale bez przesady. W końcu wakacje mają być relaksujące, a nie ekstremalne.
Anegdotka od ciotki Haliny:
Moja ciotka Halina, znana podróżniczka-amator (znana głównie w rodzinie), zawsze powtarza, że w Egipcie w styczniu to jest jak w polskim maju – tylko bez komarów i z lepszym jedzeniem. I wiecie co? Coś w tym jest. Tylko nie mówcie jej, że się z nią zgadzam, bo jeszcze zacznie planować kolejną wyprawę.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.