Czy można dolać wody do kapusty kiszonej w beczce?

3 wyświetlenia

Oj, z kapustą kiszoną to trzeba uważać! Kilka dni i sama powinna puścić sok, ale jak go brakuje, to nie wodę, tylko słony roztwór! Bez tego kapusta może spleśnieć – straszna szkoda pracy! Zawsze przykrywam szmatką i obciążam, żeby kiszonka miała odpowiednie warunki. Lepiej dmuchać na zimne, bo taki kwaśny rarytas to prawdziwy skarb!

Sugestie 0 polubienia

Ech, ta kapusta kiszona… Ileż to ja się z nią namęczyłam, zanim doszłam do wprawy! Pamiętam, jak kiedyś, naiwna, dolałam zwykłej wody, bo sok jakoś nie chciał się pokazać. Myślałam, że nic się nie stanie… A potem? Pomyłka! Cała beczka do wyrzucenia! Pleśń, smród… Serce mi pękało, tyle pracy poszło na marne. Teraz już wiem – tylko solanka! Woda to proszenie się o kłopoty. Ile tej soli? No, tak z łyżkę, może dwie, na litr wody, zależy od kapusty, czasem trzeba spróbować, czy wystarczająco słone. Przecież nie chcemy, żeby się zepsuła, prawda? A potem to już koniecznie trzeba ją czymś obciążyć. Kamień, talerzyk, cokolwiek, byle kapusta była całkowicie zanurzona w soku. U mnie babcia zawsze używała takiego starego, glinianego talerza. Mówiła, że to sekret idealnej kiszonki. Kto wie, może miała rację? A na wierzch czysta szmatka. Chroni przed muchami i innymi niechcianymi gośćmi. No i cierpliwie czekać. Kilka dni, czasem tydzień, i gotowe. Ten kwaśny zapach, chrupiąca kapusta… Nic lepszego! Sama radość! Warto się postarać, bo domowa kiszonka to prawdziwy skarb, zwłaszcza zimą. Podobno bardzo zdrowa, pełna witamin, probiotyków… Chociaż szczerze, to ja jem ją, bo po prostu uwielbiam! A wy? Macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na kiszenie kapusty?