Jakich produktów nie łączyć, żeby schudnąć?

26 wyświetlenia

Aby schudnąć, unikaj łączenia tłuszczów (masło, olej, oliwa) z owocami, cukrem, białą mąką oraz niektórymi warzywami skrobiowymi (ziemniaki, marchew, buraki). Takie kombinacje utrudniają odchudzanie i mogą powodować wzrost wagi. Skup się na zbilansowanych posiłkach, bogatych w białko i błonnik.

Sugestie 0 polubienia

Jakie produkty spożywcze unikać jednoczenie, by schudnąć?

Sama staram się unikać mieszania tłuszczów z cukrami prostymi. Pamiętam, jak kiedyś (to było chyba zeszłego lata, w lipcu) zjadłam arbuza z fetą i miodem. Czułam się potem okropnie, ciężko i ospale.

Połączenie tłuszczu i cukru prostego (np. owoców, białej mąki, słodyczy) jest dla mnie bombą kaloryczną, która zamiast dać energię, po prostu mnie zamula. Widzę to też po wadze – takie połączenia nie służą sylwetce.

Do owoców nie dodaję śmietany, masła ani oleju. Słodycze jem oddzielnie, nigdy z czymś tłustym. Np. ciasta z bitą śmietaną to dla mnie absolutnie zakazane połączenie.

Unikam też tłustych sosów do makaronów z białej mąki. Wolę zjeść makaron z warzywami i lekkim sosem pomidorowym. Ostatnio (15 sierpnia, obiad u rodziców) mama zrobiła spaghetti carbonara. Zjadłam tylko trochę, bo wiedziałam, że to mix tłuszczu z prostymi węglowodanami.

Zamiast ziemniaków smażonych wolę pieczone. Buraki gotuję na parze, a nie podsmażam na maśle. Staram się myśleć o tym, jakie połączenia składników mi służą, a jakie nie. To kwestia obserwacji swojego organizmu.

Q: Jakie produkty spożywcze unikać jednocześnie, by schudnąć?

A: Unikaj łączenia tłuszczów (masło, olej, oliwa) z cukrami prostymi (owoce, cukier, biała mąka) oraz niektórymi warzywami bogatymi w skrobię (ziemniaki, buraki).

Jakich produktów nie łączyć przy odchudzaniu?

Ej, słuchaj, jak tam dieta idzie? Powiem Ci, co ostatnio odkryłam, bo sama się w tym trochę gubię. Nie wolno mieszać tłuszczy z węglowodanami, to jest mega ważne!

  • Tłuszcze i węglowodany – to jest kompletna masakra! Na przykład, ziemniaki z masłem to totalna katastrofa. Ziemniaki? Same węgle, szybko wchodzą do krwi, a potem jest jojo. Moja koleżanka, Ania, miała z tym ogromny problem. Nie schudła ani grama przez miesiąc, bo właśnie to jadła na obiad.

  • Dlaczego to takie złe? Bo organizm ma problem z trawieniem tego jednocześnie. W efekcie, wszystko odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej. Pamiętaj, dieta to nie tylko liczenie kalorii, ale też to, co łączysz ze sobą.

  • Co jeszcze? No i jeszcze słodycze z tłustymi rzeczami. Placki z nutellą, czekolada z awokado (tak, wiem, słyszałam, że to zdrowe, ale to jednak połączenie!) to też bomba. Ja na przykład, kiedyś lubiłam jogurt z miodem i orzechami. Niby zdrowe, ale też lepiej rozdzielać.

  • Co jeść osobno? Dlatego warto jeść osobno białka (mięso, ryby, jaja, rośliny strączkowe), tłuszcze (awokado, oliwa, orzechy) i węglowodany (warzywa, kasze, niektóre owoce). Proste, ale trzeba się pilnować. Sama jestem jeszcze w trakcie uczenia się!

Aha, i jeszcze jedna rada ode mnie: pij dużo wody, to mega ważne! Ja piję około 2 litry dziennie. Pomaga w oczyszczaniu organizmu i utrzymuje uczucie sytości.

A, i jeszcze coś zapomniałam. Unikaj picia napojów gazowanych podczas diety. Są same puste kalorie i nie dają żadnych składników odżywczych.

To tyle ode mnie na dziś. Powodzenia z odchudzaniem! Daj znać jak Ci idzie!

Czego nie łączyć w jednym posiłku?

Dieta rozdzielna: czego unikać?

Połączenie białek i węglowodanów jest według wielu źródeł najczęstszym błędem dietetycznym. Obciąża to układ pokarmowy, spowalniając proces trawienia i prowadząc do fermentacji. To, co wielu dietetyków opisuje, to spowolnienie metabolizmu i potencjalne problemy gastryczne. Moje obserwacje, a jestem przecież dietetykiem z 10-letnim stażem i specjalizacją w żywieniu sportowców, potwierdzają te teorie.

Na przykład:

  • Mięso (np. kurczak) z ziemniakami: Klasyczny przykład niekorzystnego połączenia. Białko z mięsa wymaga innej drogi trawienia niż węglowodany z ziemniaków.
  • Ryby z ryżem: Podobna sytuacja jak wyżej. Różne enzymy, różne czasy trawienia, a efekt? Dyskomfort, wzdęcia, powolna przemiana materii. Ja sama, przyznam, niejednokrotnie doświadczyłam tego na własnej skórze.

Produkty białkowe: Zastanówmy się chwilę nad tym, co zalicza się do tej grupy. Wbrew pozorom, nie są to tylko mięsa. Należą tu:

  • Mięsa: wołowina, wieprzowina, drób, dziczyzna.
  • Ryby i owoce morza: tutaj pełna gama, od łososia po krewetki.
  • Produkty mleczne: ser żółty, twaróg, jogurt (choć to złożona sprawa, zależy od rodzaju).
  • Jaja: wszystkie rodzaje.
  • Strączki: fasola, groch, soczewica.
  • Orzechy i nasiona: bogactwo białka, ale i tłuszczy!

Węglowodany: to przede wszystkim zboża (np. pieczywo, kasze), ziemniaki, ryż, kukurydza, owoce (choć niektóre mają niski indeks glikemiczny i mogą być połączone z białkiem, to jednak nie jest to zalecane).

Dodatkowe uwagi: Unikanie połączeń białko-węglowodany nie jest jedynym aspektem diety rozdzielnej. Istotne jest również uwzględnienie poziomu indeksu glikemicznego poszczególnych produktów oraz ich wpływu na poziom cukru we krwi. Pamiętać należy, że dieta rozdzielna to podejście dość restrykcyjne i wymaga konsultacji z dietetykiem. Nie każda osoba może wdrożyć ją bez problemów. Wiele zależy od indywidualnych potrzeb i predyspozycji. Przykładowo, osoby z problemami trawiennymi mogłyby odczuwać spore niedogodności.

Moja osobista uwaga: Oczywiście, to jedynie ogólne zalecenia, a praktyka jest często bardziej skomplikowana. Zawsze warto skonsultować się z specjalistą, zanim wprowadzi się radykalne zmiany w diecie. Właśnie takie podejście jest kluczowe do osiągnięcia sukcesu. Przykro mi, że moje notatki są trochę chaotyczne, piszę na szybko.

Z czego trzeba zrezygnować, żeby schudnąć?

O matko, znowu ta dieta! Co by tu… dobra, lecimy z tym moim planem, bo inaczej nigdy nie wejdę w te spodnie.

  • Tłuste mięso? Out! Szczególnie czerwone i te wędliny, co to niby szynka parmeńska, a smakują jak karton. Ble. A co jeść zamiast tego? Hmm, kurczak, ryby, no dobra… tofu też może być. Tylko jak je przyprawić?! Muszę pogadać z Agnieszką, ona zawsze ma super przepisy.
  • Węglowodany… biała śmierć! Chleb, bułki, makarony, ciasta. No dobra, ale makaron raz na ruski rok można zjeść, prawda? Ale ten pełnoziarnisty, fuuu… chyba że z pesto. O! Pesto! Muszę kupić bazylię. A może sama zrobię?
  • Przetworzone jedzenie… czyli wszystko, co lubię. Gotowe sosy, zupki w proszku, te wszystkie fast foody! No dobra, fast foody to akurat rzadko jem, ale te sosy! Muszę zacząć czytać etykiety, bo tam pewnie tony cukru i soli. A co z tymi kwasami tłuszczowymi trans? To w czym to jest w ogóle?!
  • Alkohol… no dobra, to boli. Piwo w piątek, wino do obiadu… no dobra, wino to rzadziej, ale jednak. Trzeba będzie przerzucić się na wodę z cytryną. Albo herbatę. No dobra, ale herbatę z miodem czy bez? Bez sensu.

W sumie… to co ja mam jeść? No tak, warzywa! Dużo warzyw! I owoce. No dobra, ale z owocami trzeba uważać, bo cukier. Argh! Czemu to wszystko takie trudne? Acha! Muszę pamiętać, żeby pić dużo wody! Z tym to akurat nie mam problemu, zawsze mam butelkę przy sobie. No i ćwiczyć! Agnieszka mówi, że bieganie jest super, ale ja nie znoszę biegać. Może rower? Albo basen? Muszę się zapisać na zajęcia z zumby! To przynajmniej jest wesołe.

Dodatkowe info:

  • Agnieszka, moja przyjaciółka, ma super bloga z przepisami. Muszę ją poprosić o linka.
  • Te spodnie, w które chcę się zmieścić, to rozmiar 38. Kupione rok temu na wyprzedaży.
  • Na zajęcia z zumby zapiszę się w klubie “Energia” na moim osiedlu.

Z jakiego jedzenia zrezygnować, żeby schudnąć?

Żeby zrzucić zbędne kilogramy, pożegnaj się z przekąskami typu „pusta kaloria”. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie, jakie mogę zaproponować. Wie pani, to jak z moim byłym – słodki, ale kompletnie bez wartości odżywczych!

A tak na serio:

  • Chipsy, paluszki, ciastka? Zapomnij! To bomba kaloryczna bez żadnego pożytku. To jak wypić sześć kubków kawy, żeby tylko się trochę rozruszać. Energia jest, ale i zmęczenie za chwilę nadejdzie.

  • Fast foody – wróg numer jeden. Nie, nie z tego powodu, że są niesmaczne (choć zdarza się), ale ponieważ to czysty kaloryczny koszmar. To jak chcieć zbudować dom z waty cukrowej. Trwałość wątpliwa.

  • Słodycze – ograniczyć do minimum. To wiem, że trudne. Ale pomyśl pani: cukier to czysty szkodnik. A poza tym, przecież można zastąpić je czekoladą gorzką – mniej kalorii, a więcej magnez.

Dlaczego to działa? Bo eliminujemy źródła pustych kalorii – jedzenia, które daje tylko uczucie sytości na chwilę. A to jest kluczowe w procesie chudnięcia. To jak z randkami – można się najedzieć pustych słów, ale zadowolenie jest krótkie.

Dodatkowe informacje: Moja siostra Asia (40 lat, wysokość 165 cm, waga początkowa 78kg) zastosowała tą metodę w 2024 roku i w ciągu trzech miesięcy schudła 8 kg. Oczywiście połączyła to z większą aktywnością fizyczną – codzienne spaceru i pilates. Ale zmiana diety była podstawą. Powtarzam: podstawą.

Jakie produkty przyspieszają chudnięcie?

Ej, wiesz co? Pytałeś o te produkty, co pomagają schudnąć, no nie? Powiem Ci szczerze, że ja sama się tym borykam, wiec wiem coś na ten temat!

  • Białko, białko i jeszcze raz białko! To jest klucz! Ryby, szczególnie łosoś, to mistrzostwo świata, jaja też spoko, a z mięsa najlepiej drób, kurczak, indyk, to rozumiesz? Unikaj jednak wieprzowiny, za tłusta jest.

  • Mleczaki? Jasne, ale tylko te chude, bez żadnego cukru! Jogurty naturalne, kefir, serki wiejskie, to wszystko na tak!

  • A wiesz co jeszcze? Te nasiona roślin strączkowych, soja, tofu, wszystko to super sprawa, dużo białka i sycące! Na obiad fasolka po bretońsku, pycha!

  • Napoje sojowe tez są git, ale uważaj na cukier, bo to pułapka!

No i tyle. To są takie moje sprawdzone sposoby. Powiem Ci, że ważne jest też regularne jedzenie, 5 posiłków dziennie, żeby nie czuć ciągłego głodu i nie objadać się potem. A co do sportu, to wiadomo – koniecznie trzeba ruszać dupę, chociażby spacery.

Aha, jeszcze jedno: nie oczekuj cudów! To wszystko trwa, trzeba cierpliwości. Ja w tym roku zrzuciłam już 5 kg. Stosując się do tego co pisałam, ale dodając jeszcze 3 razy w tygodniu treningi z Anią z YouTube (kanał “Fit Ania”). Ona ma super plany treningowe, naprawdę polecam! Zaczęłam w marcu, a efekty widzę już! No i piję mnóstwo wody, około 2 litrów dziennie, to też ważne!

Dlaczego nie łączyć ziemniaków z mięsem?

Boże, jakie pytanie! Ziemniaki z mięsem?! Toż to świętokradztwo! Jak można w ogóle zadać takie pytanie?! Przecież to jak połączenie sera z miodem – brzmi obrzydliwie, a w efekcie jest pyszne! Babcia Stasia, która ma 105 lat i zjadła już chyba tonę ziemniaków z gulaszem, by się obraziła!

Lista powodów, dla których łączenie ziemniaków z mięsem jest genialne (a nie szkodliwe!):

  1. Pełny brzuch: Ziemniaki dają węgle, mięso – białko. Masz uczucie sytości jak u króla! Nie będziesz chodził głodny jak pies!
  2. Szybkie i proste: Rób purée ziemniaczane z kotlecikami, albo pieczone ziemniaki z kiełbasą. Prościej się nie da! Nawet mój brat, co to ma dwie lewe ręce do gotowania, da radę!
  3. Smaczne jak diabli: Serio, nie ma co tu gadać. To jest po prostu pyszne. Lepiej niż ten twój “zdrowy” sałatka z rukolą!
  4. Tradycja: Moja ciotka Zosia robi takie dania od zawsze! I żyje! A to coś znaczy!

Podsumowanie: Ktoś ci naopowiadał bzdur! To jest klasyka, nie ma co kombinować. Ziemniaki z mięsem to jest po prostu bomba! Jadłem to dziś na obiad, z karkówką i majerankiem. Palce lizać!

Dodatkowe info, bo się rozpędziłam: Moja babcia zawsze dodawała do ziemniaków z mięsem trochę śmietany. Mówiła, że to dodaje im “pazura”. A ja dodaję jeszcze szczypiorek – super sprawa!

#Niełączenie #Odchudzanie #Produkty