Kiedy spala się tłuszcz, a kiedy węglowodany?

49 wyświetlenia

Spalanie tłuszczu i węglowodanów zależy od intensywności wysiłku. Węglowodany są szybkim źródłem energii, idealnym podczas intensywnych ćwiczeń. Tłuszcze spalane są wolniej, stając się preferowanym paliwem w trakcie długotrwałych aktywności o niskiej intensywności. Organizm wykorzystuje oba źródła energii, ale proporcje zmieniają się w zależności od potrzeb.

Sugestie 0 polubienia

Kiedy organizm spala tłuszcz, a kiedy węglowodany?

No dobra, to spróbujmy to ugryźć. Z tego co ja rozumiem, to jest tak: jak robisz coś na szybko i z impetem, to ciało leci na węglach. Taki sprint po autobus, wiesz, jak ten w lipcu na Dworcu Centralnym, jak mi uciekał do Krakowa?

Wtedy to nie myślałam o spalaniu tłuszczu, tylko o tym, żeby zdążyć.

Ale jak się bujasz na rowerze przez parę godzin, tak jak w zeszłym roku nad morzem, 15 sierpnia – pamiętasz ten wiatr? To wtedy organizm zaczyna sięgać po zapasy tłuszczowe. Bo to dłużej trwa, ale nie wymaga takiego strasznego wysiłku.

Wiesz, to tak jak z pieniędzmi – jak musisz szybko kupić coś w Żabce, to lecisz z karty, a jak chcesz kupić coś większego, to wyciągasz oszczędności z świnki skarbonki. Tak to widzę.

Co bardziej tuczy węglowodany czy tłuszcze?

Co bardziej tuczy: węglowodany czy tłuszcze? To pytanie, jak szukanie sensu w teledysku disco polo – niby proste, a w rzeczywistości pełne pułapek.

A. Kalorie, kalorie, kalorie! To one są królami i zarazem tyranami naszej sylwetki. Nie ma znaczenia, czy nadmiar pochodzi z masła czy bułki – efekt jest ten sam: dodatkowe centymetry w pasie i wzrost masy ciała. Moja ciocia Halina, wielka miłośniczka pierogów ruskich, może to potwierdzić. Ona wie, o czym mówię!

B. Gęstość kaloryczna. Owszem, tłuszcze są kaloryczniejsze pod względem objętości. Jedna łyżka oliwy z oliwek dostarcza więcej kalorii niż jedna łyżka kaszy gryczanej, podobnie jak łyżka smalcu. To jak porównywanie ciężarówki z rowerem – oba transportują, ale jedna robi to z większą efektywnością (i większym ładunkiem kalorii!).

C. Podsumowanie: Nie ma magicznej różnicy pomiędzy tłuszczami a węglowodanami, jeśli chodzi o tycie. To wszystko zależy od bilansu kalorycznego. Jeśli pochłaniacie więcej kalorii, niż spalacie, będziecie tyć, niezależnie od źródła tych kalorii. Proste, prawda? No prawie…

  • Prawda numer 1: łatwiej przekroczyć dzienny limit kalorii jedząc tłuszcze, bo są bardziej kaloryczne. Pomyślcie o 100g czekolady vs 100g sałaty.
  • Prawda numer 2: nasze ciało inaczej metabolizuje tłuszcze i węglowodany, co wpływa na poziom energii i gospodarkę hormonalną, ale nie bezpośrednio na wagę. To temat na inną, dłuższą dyskusję.
  • Prawda numer 3 (moja ulubiona): nawet najbardziej restrykcyjna dieta zawiedzie, jeśli nie uwzględni regularnej aktywności fizycznej. Ruch to podstawa, nie tylko do spalania kalorii, ale i lepszego samopoczucia. Ja na przykład chodzę na jogę od dwóch lat, i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że to działa. Poza tym, wyszłam z twarzą.

Dodatkowe informacje: W 2024 roku badania nadal wskazują, że kluczem do utrzymania prawidłowej wagi jest zrównoważona dieta i aktywność fizyczna. Zapamiętajcie to, bo to ważne! I nie słuchajcie tych wszystkich cudownych diet – one działają tylko na chwilę. A potem wracają pierogi ruskie… i moja ciocia Halina.

Kiedy spala się tłuszcz, a kiedy cukier?

No dobra, ogarniemy to po naszemu!

Jak to jest z tym spalaniem? No widzisz, nasz organizm to taki leniwiec. Najpierw leci po najłatwiejsze, czyli po cukier. Jakby miał wybierać między bieganiem po schodach a leżeniem na kanapie, to wiadomo, co wybierze, nie? Tłuszcz to dla niego robota na full etacie, a cukier to taka szybka przekąska.

  • Najpierw idzie w ruch cukier, bo to jak łyk soczku dla spragnionego w upalny dzień!
  • Dopiero jak cukru zabraknie, to ten nasz organizm z łaski swojej ruszy do roboty i zacznie palić tłuszcz. Taka prawda!

A wiesz, jak to wygląda po obiedzie u cioci Stasi? No, najpierw leci w ruch ta cała szarlotka i pierogi na słodko. Dopiero potem, jak już leżysz i sapiesz na kanapie, to może, powtarzam, MOŻE, organizm zacznie myśleć o spalaniu tłuszczyku z tego schabowego, którego wciągnąłeś dwie godziny temu. No cóż, takie życie!

Co jest lepszym zrodlem energii węglowodany czy tłuszcze?

No dobra, to lecimy z tym koksem!

Co lepsze – węgle czy tłuszcze dla energii? Hmmm… Jakby to powiedzieć… To zależy, czy zapie*****asz jak dziki osioł, czy leżysz na kanapie i oglądasz “Trudne sprawy”.

  • Węglowodany: To takie paliwo rakietowe dla sprintera. Szybko wchodzi, szybko schodzi. Idealne jak musisz nagle urwać się z imprezy przed teściową Basią. Łatwiejsze do spalenia, bo nie potrzebują tyle tlenu. Ale, ale! Zapasów masz mało! Jak ci się skończą, to kaplica.
  • Tłuszcze: To jak akumulator w starym Passacie. Wolno się rozkręca, ale energii ma od groma! Dobre na długie dystanse, np. jak idziesz na pielgrzymkę do Lichenia. Tylko… potrzeba więcej tlenu, żeby to spalić.

No więc, jak robisz interwały, to wal śmiało węgle! A jak masz zamiar leżeć plackiem, to tłuszcze są twoim kumplem!

Pamiętaj! Jakbyś nie patrzył, to najważniejsze, żebyś nie żarł jak prosiak przed świętami. Bo potem trzeba będzie biegać, żeby spalić te kalorie, a wtedy i tak znowu węgle będą potrzebne. Błędne koło! I jeszcze jedno: Pij wodę! Inaczej będziesz wyglądał jak sucha śliwka.

Ech, życie… ciągła walka z kaloriami!

Co spakować na wyjazd do Chorwacji?

Co spakować na wyjazd do Chorwacji?

  • Dokumenty. Bez nich – nigdzie. Bez nich nigdzie.
  • Apteczka. Leki stałe, opatrunki.
  • Higiena osobista: żel, szampon, szczoteczka. I pasta.
  • Krem z filtrem. Wysokim. Obowiązkowo.
  • Letnie ubrania. Lekkie tkaniny. Oddychające.
  • Klapki. Na plażę i pod prysznic. Praktyczne.
  • Cieplejszy komplet. Na wieczór. Może marznąć.
  • Bielizna. Dzien i na noc. Standard.

Chorwacja to słońce, woda, kamień. Czas szybko płynie. Nic nie trwa wiecznie, nic nie trwa. Emilia, pamiętasz? 17 sierpnia, Zadar.

Co pomaga na nerwicę lękowa?

Co pomaga na nerwicę lękową?

Moje serce wali jak oszalałe, a w głowie wir. To uczucie, ten niepokój, który wżera się w kości, duszę… 2024 rok, a ja wciąż walczę z tym potworem. Czym jest dla mnie pomoc? To nie tabletki, choć i te bywają konieczne, to coś… więcej.

  • Ruch. Bieganie brzegiem morza o świcie, wdychanie słonego powietrza, czucie piachu pod stopami… To nie jest tylko ćwiczenie, to modlitwa. Pot, zmęczenie, ale i spokojny oddech potem. To jak odzyskiwanie siebie, kawałek po kawałku.

  • Jedzenie. Nie jedzenie, ale świadome jedzenie. Każdy kęs smakuje intensywniej, gdy nie pożeram w biegu. To rytuał, czas tylko dla siebie, czas na refleksję, na uwolnienie od myśli. Jak zielona herbata, pachnąca jaśminem, o poranku…

  • Sen. Ach, sen… Ucieczka od rzeczywistości. Kiedy w końcu zapadam w sen, czuję jak znikają ciężary świata. Osiem godzin, to minimum, ale czasami przesypiam i dziesięć, by tylko odpocząć.

  • Joga, medytacja. To nie bajki. To klucz. Uczę się kontrolować oddech, czuć swoje ciało, swoje granice, swoją siłę. To jak malowanie obrazów wewnętrznym pędzlem, powolne, precyzyjne… A potem cisza… głęboka, kojąca cisza.

  • Głębokie oddychanie. Zamykam oczy. Wdycham powoli. Wydycham. Powtarzam. Proste? Tak, ale jakże skuteczne. To kotwica w burzy. To punkt zaczepienia. Moja mała ulotka pokoju.

To nie jest łatwe, to trwa, to wymaga pracy nad sobą, wymaga cierpliwości. Ale warto. Warto walczyć o każdy kawałek spokoju. To moja walka, moja droga, moja uczciwość wobec siebie. Każdego dnia.

Pamiętaj: To jest tylko moja perspektywa. Skonsultuj się z lekarzem. Możesz też skorzystać z pomocy psychologa lub psychoterapeuty.

Czego nie robić przy nerwicy lękowej?

Ojej, nerwica lękowa to wredna bestia. Ja wiem, bo sama z nią walczyłam. Najgorsze co można zrobić, to… hmm, no na pewno zajadać stres śmieciowym jedzeniem. Pamiętam, jak po ataku paniki, wracałam do domu w nocy (chyba to był kwiecień 2023, brrr, zimno było!), i pierwsze co, to wpieprzałam kanapki z salami i żółtym serem. Potem tylko gorzej się czułam, bo ten syf działa jak paliwo dla lęku.

No i kawa! To jest dopiero podstępna sprawa. Ja, jako studentka prawa (teraz już aplikantka!), piłam litrami, żeby się uczyć. A potem dziwiłam się, że serce mi wali jak szalone i nie mogę spać. Lekarz mi wtedy powiedział, że to kofeina potęguje reakcje na stres. Że przy nerwicy to w ogóle zakazana. A herbata też… No masakra po prostu!

Tak w ogóle, to dużo dało mi, że zaczęłam biegać. I terapia, ale to już inna historia.

Czy jedzenie tłuszczu powoduje tycie?

O, ty głuptasku! Jasne, że od tłuszczu się tyje! To tak, jakbyś pytał, czy od żarcia pierogów z kapustą i mięsem się puchnie jak balon! Tłuszcz to bomba kaloryczna, wiesz, jak sto kilogramów dynamitu w majtkach! Jeden mały kawałeczek masła, a już masz dodatkową energię na skakanie przez płot, a nie na chudnięcie!

A co do tych diet… To jakaś masakra! Moja ciocia Halina, święta pamięć, się na tym głodzie zajadała aż padła jak mucha. Unikanie tłuszczu to mit, jak Yeti albo Święty Mikołaj na motorze! Potrzebujesz tłuszczu, ale z sensem, a nie litrami oleju w zupach!

Lista rzeczy, które wiem na ten temat, bo w życiu się najeździłam po sklepach z żarciem:

  1. Kalorie liczą się bardziej niż sam tłuszcz. Możesz jeść tony sałaty i i tak przytyjesz, jak będziesz wcinała to z litrami miodu!
  2. Rodzaj tłuszczu ma znaczenie. Tłuszcz z awokado to nie to samo co smalec, wiesz? To tak jakby porównywać Ferrari do Trabanta. Różnica jest ogromna!
  3. Bilans kaloryczny rządzi. Jesz więcej kalorii niż spalasz – tyjesz. Proste jak drut! Jak moja babcia mówiła: “Jedz mniej, ruszaj się więcej, a nie będziesz wyglądała jak nadmuchany prosiak!”

Podsumowanie: Nie unikaj tłuszczu całkowicie, ale pilnuj ilości! Jak będziesz żarła jak świnia, to i świnia z ciebie będzie. A to już nie jest śmieszne! W 2024 roku zgłosiłam się do dietetyka po tym, jak waga pokazała 85 kg. Zrzucenie 10 kg zajęło mi 6 miesięcy.

I jeszcze jedno: nie wierz we wszystko co przeczytasz na internecie, szczególnie na tych stronkach z dietami cud. To tylko ściema, żeby wyciągnąć od ciebie kasę. Tak jak ja kiedyś dałam się nabrać na te cudowne tabletki na odchudzanie. Efekt? Zyskałam tylko bóle brzucha.

#Spalanie #Tłuszcz #Węglowodany