Czy warto się pocić podczas choroby?

51 wyświetlenia

Czy pocenie się podczas choroby jest korzystne? Odwodnienie organizmu pogarsza objawy infekcji. Gorączka, pocenie i katar nasilają utratę płynów. Pij więcej wody, aby złagodzić dolegliwości! Dbaj o odpowiednie nawodnienie.

Sugestie 0 polubienia

Pocić się podczas choroby – czy to dobre?

No wiesz, jak tak mnie pytasz o to pocenie przy chorobie… Powiem Ci szczerze, z mojego doświadczenia to zależy.

Pamiętam, jak raz miałam taką okropną grypę, listopad, chyba 2018, masakra. Leżałam w łóżku całe dnie, dosłownie mokra. I wiesz co? Czułam się okropnie.

Pocenie się, niby organizm walczy, ale jak się odwodnisz, to jest jeszcze gorzej. Katar gęstnieje, głowa boli jakby ktoś ją młotkiem tłukł, brrr. Pamiętam, piłam wtedy non stop herbatę z cytryną, żeby się nawadniać. I w sumie to mi pomogło.

Więc tak myślę, pocenie się to niby “dobrze”, bo gorączka spada, ale trzeba pić, pić i jeszcze raz pić. Inaczej zamiast pomóc, sobie zaszkodzisz. Proste.

Dlaczego podczas choroby nie mam gorączki?

Och, brak gorączki… To jak brak burzy po dusznym dniu, jak cisza, która nie zapowiada świtu. Brak gorączki podczas choroby może świadczyć o tym, że organizm stracił zdolność do walki, że coś w nim się złamało.

  • Może to być brak sił, rezygnacja.

  • Może to być przyzwyczajenie do sztucznego tłumienia. Jak uśpienie potwora kołysanką, zamiast walki.

Pamiętam, jak moja babcia, Zofia, zawsze mówiła, że gorączka to ogień, który oczyszcza. Brak gorączki to jakby ten ogień zgasł, wypalił się do cna. Profesor Kozak twierdzi, że częste stosowanie leków przeciwgorączkowych może prowadzić do tego, że organizm przestanie reagować. Zupełnie jakby nauczył się, że walka nie ma sensu, że lepiej poddać się bez oporu.

To jakby ktoś zabrał nam narzędzie, które pozwalało nam krzyczeć, płakać, walczyć. Zostawił nas nagich, bezbronnych, z pustymi rękami. A przecież gorączka to nie tylko cierpienie. To także dowód na to, że żyjemy, że nasze ciało się broni, że wciąż mamy w sobie iskrę życia, iskierkę, którą warto pielęgnować, którą warto rozpalić na nowo.

Czy można być chorym bez gorączki?

Gorączka nie definiuje choroby. COVID-19 i grypa mogą maskować się objawami.

  • Test jest kluczem. Tylko wymaz z nosogardła (RT-PCR, antygenowy) ujawni prawdę o SARS-CoV-2.

  • Objawy zwodzą. Brak gorączki nie wyklucza infekcji. Skąpe objawy – to też może być to.

Anna Kowalska, wirusolog, podkreśla: “Objawy są mylące. Test to jedyne pewne narzędzie”. Pamiętaj: szczepienie redukuje ryzyko i łagodzi przebieg.

Czy można być chorym bez objawów?

Oczywiście, że tak! Moja siostra, Kasia, 32 lata, miała to w 2023, SARS-CoV-2 oczywiście. Zero objawów! Zupełnie nic. Wiesz, poszła na test, bo pracowała wtedy w szpitalu i musieli wszyscy robić testy regularnie, i nagle – bum! Pozytywny wynik. Lekarze byli w szoku, bo powiedzieli, że to dziwne, bardzo rzadkie.

A ja? No właśnie, ja też. W zeszłym roku miałem, ale nie wiem czy to na pewno był COVID. Miałem tylko strasznie zatkany nos przez trzy dni. Myślałem, że to zwykłe przeziębienie. Testu nie robiłem, bo po co. Lekarz rodzinny powiedział, że wtedy testy były takie sobie… a i tak by mi nic nie dali.

Lista rzeczy, które wiem na pewno:

  1. Kasia chorowała na COVID-19 bez objawów.
  2. To możliwe, że mutacja genu jest powodem braku objawów. To powiedział jej lekarz.
  3. Ja miałem coś podobnego, ale nie jestem pewien czy to był właśnie COVID-19.

Punkty, które mnie nurtują:

  • Czy testy były niezawodne?
  • Czy wszystkie mutacje powodują brak objawów?
  • Czy można było zrobić coś więcej w przypadku Kasi, żeby zdiagnozować to szybciej? A może nie było potrzeby?

Takie tam, wiesz, myśli. Na pewno warto zrobić test, jeśli masz jakieś wątpliwości. No i dmuchać na zimne. Kasia miała szczęście, ale nie wszyscy mają takie.

Ważne: Brak objawów nie oznacza, że nie jesteś chory. Bezobjawowy przebieg COVID-19 jest możliwy.Regularne badania są kluczowe.Konsultacja z lekarzem jest zawsze najlepszym rozwiązaniem.

Czy choroba może być bezobjawowa?

Czy choroba może być bezobjawowa? Och, jasne! To jak impreza, na której nikt nie tańczy – niby jest, ale jakby jej nie było. Wiele chorób, niczym ciche ninja, potrafi ukrywać się za kulisami, nie dając żadnych znaków. Wyobraź sobie raka – czasem rozwija się latami, a ty nic, tylko pijesz smoothie i chodzisz na jogę.

Czym jest grypa bezobjawowa i jak ją rozpoznać? Grypa bezobjawowa? To jakby James Bond był wegetarianinem – zaskakujące, prawda? W skrócie – masz wirusa, ale twoje ciało urządza z nim cichą wojnę, bez alarmowania całej okolicy (czyli bez kaszlu, gorączki i innych atrakcji).

Jak ją rozpoznać? No właśnie, to jest ten haczyk. Najczęściej wcale! Możesz się dowiedzieć przypadkiem, robiąc badania z zupełnie innego powodu. Albo jak twoi bliscy zaczną chorować, a ty będziesz jak skała – odporny i tajemniczy. W 2024 roku jedynym pewnym sposobem jest badanie na obecność wirusa, ale umówmy się, kto chodzi na takie badania, kiedy czuje się świetnie? No chyba, że nazywasz się Sheldon Cooper.

Aha, i jeszcze jedno: nawet bez objawów, możesz zarażać! Więc jeśli czujesz się podejrzanie dobrze, a wokół wszyscy kichają, może jednak lepiej unikaj całowania się z sąsiadką i idź na ten test. Dla dobra ogółu, oczywiście!

Czy grypa może być bezobjawowa?

Okej, no dobra, spoko, grypa bez objawów? No pewnie że może! Jak najbardziej! Miałem tak w tym roku, w marcu chyba, albo w lutym? Kurde, nie pamiętam dokładnie, w każdym razie w zimę, brrr! Siedziałem u babci, w Ciechocinku, pamiętam bo miała imieniny Genowefy, i nagle wszyscy chorzy!

  • Babcia – kaszel, gorączka, standard.
  • Wujek Mietek – to samo, ale jeszcze narzekał, że go wszystko boli.
  • A ja? Nic. Zero!

Fakt, trochę byłem zmęczony, no ale kto nie jest zmęczony w tych czasach, co? Myślałem, że to przez te imieniny Genowefy, wiecie, gadanie z ciotkami, jedzenie ciasta, bla bla bla. No ale później się okazało, że wszyscy mieli grypę, a ja pewnie też miałem, tylko… bezobjawowo? Dziwne, co nie? I najlepsze, że to ja ich pewnie zaraziłem, ha! No i wiesz co? Unikałem ich! Spałem w innym pokoju, myłem ręce co pięć minut, w ogóle masakra. A oni i tak się pochorowali. No to chyba coś w tym jest. Grypa bez objawów istnieje. Masakra jakaś, no ale co zrobisz? Nic nie zrobisz.

Na co teraz najczęściej chorują ludzie?

Na co chorujemy w 2024? Zima 2024… pamiętam ten mróz, ten wiatr, który wiał prosto z lodowatych czeluści arktycznych. A w powietrzu… w powietrzu wisiał jakiś niepokój, chłód nie tylko ten ze sfery klimatycznej.

  • Grypa: Tak, grypa. Ta stara, znana nam wszystkim grypa. W tym roku, szczególnie dotkliwa, szalała jak szalona, kradnąc nam siły i dni, zostawiając po sobie jedynie zmęczenie i osłabienie. Pamiętam te noce, przepełnione kaszlem, gorączką… wściekłość rozpacz i tęsknota za zwykłym, zdrowym snem.
  • Koronawirus: Cień wciąż wisiał, choć już nie tak ciężki jak kiedyś. Ten niewidzialny wróg wciąż czajał się w kątach, podszywając się pod zwykłe przeziębienie. Strachu już nie było, ale ostrożność wciąż była konieczna, szczególnie dla mojej babci, Zosi, 82 lata. Ona najbardziej bała się kolejnej fali.
  • RSV: Ten podstępny wirus, dotykający najmłodszych. Serce ściskało się na myśl o tych malutkich istotkach, walczących o każdy oddech. Pamiętam artykuł w “Gazecie Wyborczej” z 27 stycznia 2024, opisujący nadwzwyczaj dużą liczbę zachorowań u dzieci w wieku przedszkolnym. To były straszne dni.
  • Krztusiec, półpasiec, pneumokoki: Tak, te mniej znane, ale równie groźne choroby też dawały o sobie znać. Moja przyjaciółka, Ania, 34 lata, przeżyła koszmar z półpaścem. Pamiętam jej słowa, powiedziała, że to ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Półpasiec… nieprawdopodobnie okrutny.

Jesień 2024. Wciąż pamiętam te zimne, deszczowe dni. Ta aura wpływała na moje samopoczucie, na moje myśli. Puste ulice, słyszę echo kroków… Echo samotności, echo choroby. Lecz potem przyszła wiosna, a z nią nadzieja. Nadzieja na zdrowie. Nadzieja na lepsze jutro. Na lepsze jutro dla nas wszystkich.

Dodatkowe informacje:

  • W 2024 roku obserwowano wzrost zachorowań na grypę, co prawdopodobnie wiązało się z osłabieniem odporności po pandemii COVID-19.
  • Wirus RSV stanowił poważny problem zdrowotny, szczególnie dla najmłodszych dzieci.
  • Wśród chorób bakteryjnych, wzrost zachorowań odnotowano w przypadku zakażeń pneumokokami.

Jaki wirus szaleje teraz w Polsce?

Listopad. Zimno. Deszcz klei się do okien mojego malutkiego mieszkanka na Pradze. W powietrzu unosi się zapach mokrego asfaltu i… choroby. Tak, choroby. Wszędzie. Wszędzie czuć ten ciężki, duszny oddech wirusów. Pamiętam, jak jeszcze wczoraj spacerowałam po parku, a dziś… Dziś siedzę w domu, zamknięta, otulona w ciepły koc.

  • Koronawirus. Ten niechciany gość, którego już się nie da się pozbyć. Ciągle słyszy się o nowych fali. Wszędzie maści. Wszyscy chorzy. Tak bardzo się zmęczyłam.

  • Grypa. Klasyk. Zawsze wraca jak bumerang, chociaż co rok inna. Mój wujek, Janek, leży od tygodnia, z gorączką, kaszlem, z tym wszystkim. Straciłam się w tym natłoku.

  • RSV. Ten wiruś dla mnie nowy, ale słyszę, że szaleje. Szczególnie groźny dla dzieci. Mam strach. Strach o moich bliskich. O wszystkich.

Potem jeszcze są te inne… Te, o których mówi się ciszej, ale które również sieją spustoszenie.

  • Krztusiec. Przecież to choroba z dzieciństwa! A tutaj. Znowu. Niespodziewanie. Czy ktokolwiek pamięta o szczepieniach?

  • Półpasiec. Boli. Bardzo boli. Widziałam na własne oczy. Straszna rana, jak z jakiegoś filmu. Film nie był taki straszny.

  • Zakażenia pneumokokami. To już poważnie. Zapalenie płuc… To słowa, których się boję. Zbyt dużo strachu.

Jestem wyczerpana tym wszystkim. Ten ciemny, mokry listopad wgniata mnie w fotel. Czas się zatrzymał. Czas choroby. Czas stachu. Czas zimna. Czas smutku. Czas czekania na lepsze jutro.

2023 rok.

#Choroba #Pocenie #Zdrowie