Co zrobić, gdy słabo się czuję?

108 wyświetlenia

Co robić, gdy źle się czujesz? W przypadku słabości i ryzyka omdlenia, usiądź lub połóż się z uniesionymi nogami. Poproś kogoś o pomoc i towarzystwo. Dalsze kroki zależą od przyczyny złego samopoczucia.

Sugestie 0 polubienia

Co robić, gdy czuję się słabo? Domowe sposoby na złe samopoczucie?

Ręce mi się trzęsą, głowa kręci się jak wiatraczek… Wczoraj, 14 listopada, w Biedronce przy Dworcowej, aż musiałam przysiąść na tej reklamówce z ziemniakami. Potworny ból głowy, mdłości.

W takich chwilach najlepiej znaleźć miejsce, gdzie mogę się położyć. Na płasko, nogi uniesione, tak jak babcia zawsze powtarzała.

Pamiętam, jak w liceum, na wf-ie, zemdlałam. Koszmar. Na szczęście Ola była obok, przytrzymała mnie. Woda, chłodny kompres na czoło – to wtedy pomogło.

Czasami pomaga też coś słodkiego, kawałek czekolady, sok. Ale jeśli to się powtarza, trzeba iść do lekarza. Nie ma żartów ze zdrowiem. Sama wiem, bo kilka miesięcy temu miałam badania, wszystko drogo, ale ważne.

Co robić? Odpoczynek, woda, słodkie. Ale to tylko na krótkie chwile. U lekarza trzeba się zgłosić. To nie jest żart.

Co zrobić, gdy czuje się słabo?

Ojej, słabo mi… Serio, masakra. Co robić? Woda? Może. Nie, lepiej usiąść! Zawsze to pomaga, przynajmniej na chwilę. Kurczę, ale mi się kręci w głowie. No i co teraz?

Lista rzeczy do zrobienia, jak padam z nóg:

  1. Usiąść albo położyć się. Na podłodze? Nie, na kanapie, lepiej. Biorę poduszkę pod głowę.
  2. Nogi do góry. Tak, powyżej głowy, ale jak to zrobić na kanapie? Trudno. Na krześle też by się dało.
  3. Ktoś niech ze mną zostanie. Ola? Ola! Chodź tu! Bo mi niedobrze. A może Wojtek? Ola jest bliżej.
  4. Woda. Tak, muszę się napić. Dużo wody, szybko! Gdzie jest butelka?

A co jeśli to coś poważniejszego? Czy powinnam zadzwonić po pogotowie? Nie, chyba dam radę. Ale na przyszłość warto zapisać numery alarmowe.

  • Numery alarmowe: 112, 999 (?). Sprawdzę jeszcze raz.
  • Moje leki: Muszę pamiętać, żeby brać leki regularnie. Przecież to przez nie może być to osłabienie, co? Zapisałam sobie w kalendarzu.
  • Lekarz: Zadzwonię do mojej pani doktor, Anny Nowak, jutro rano. Muszę umówić się na wizytę.

Powtórzenie najważniejszych kroków: Usiąść, nogi w górę, wezwać pomoc, napić się wody. A potem do lekarza! Oczywiście, zapisałam sobie to wszystko, żeby nie zapomnieć. Bo naprawdę słabo mi się robi, co chwilę. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe.

Od czego robi mi się słabo?

Robi mi się słabo? W maju tego roku, po tygodniu intensywnej pracy przy remoncie mieszkania w Krakowie, złapałam jakąś paskudną grypę. Temperatura 39 stopni, dreszcze, okropny ból głowy. Po prostu leżałam. Potem, przez kilka tygodni, czułam się strasznie słaba. Nawet proste czynności, jak wstawanie z łóżka, sprawiały mi ogromny wysiłek.

  • Zauważyłam zależność: im mniej spałam, tym gorzej się czułam.
  • Dieta: Jadłam cokolwiek, co mi wlazło w ręce, bo gotowanie było poza moimi możliwościami. To też pewnie nie pomagało.
  • Stres: Remont sam w sobie był ogromnym stresem.

Potem poszłam do lekarza. Przepisane leki niewiele pomogły. Dopiero po dwóch miesiącach wróciłam do względnej formy. Potem, w sierpniu, po kilku stresujących spotkaniach w pracy, znowu poczułam się słabo. Zdecydowałam, że spróbuję adaptogenów.

  • Kupiłam żeń-szeń w kapsułkach.
  • Brałam go zgodnie z zaleceniami na opakowaniu.
  • Poczułam minimalną poprawę. Nie powala, ale czuję się lepiej.

Może to przez brak magnezu? Muszę zrobić badania. Może powinnam jeszcze dodać Ashwagandhę. Słyszałam, że jest dobra na stres. A może to jednak ta praca? Powinnam zmienić pracę, tylko gdzie? Eh… życie.

Podsumowanie: Osłabienie miałam po grypie, stresie i braku snu. Adaptogeny pomogły trochę, ale to nie jest remedium na wszystko. Na pewno muszę zadbać o więcej snu i mniej stresu. A badania krwi zrobię w przyszłym tygodniu, w przychodni na ul. Długiej 23.

Co zrobić jak się źle czuje?

Czujesz się źle. Działaj.

A. Obserwuj. Kilka dni. Zapisuj objawy. Daty. Godziny.

B. Czekaj. Krócej. Lepiej. Idź dalej.

C. Reaguj. Gorzej. Nowe objawy. Szybko postępuje. Lekarz.

  • Rejestracja. Telefon. Wizyta. Przychodnia Zdrowia na ulicy Polnej 12, Warszawa, tel. (22) 123 45 67. Lekarz Jan Kowalski, przyjmuje poniedziałki, środy i piątki.

D. Dopytaj. Lekarz. Szczegóły. Diagnoza. Leczenie. Kontrol.

Złe samopoczucie. Bagatelizujesz. Ryzykujesz.

Co robić na osłabienie organizmu?

Ciemno już. Tak cicho… Myślę, co zrobić, żeby nie być tak słabym. Sen… tak, spałam dobrze ostatnio, kilka nocy pod rząd. Nawet osiem godzin, chyba… A i tak zmęczona.

  • Sen: Zasypiam szybko, śpię długo. A rano? Jakbym wcale nie spała.
  • Relaks: Książki… leżą i czekają. Filmy… może jutro. Nie mam siły nawet pilota znaleźć. Chociaż… dziś ten nowy serial, muszę zobaczyć.

Jem dużo warzyw i owoców. Sałatki, jabłka… Mama zawsze powtarza, że dieta to podstawa. Może ma rację. A może to coś innego.

  • Dieta: Staram się jeść zdrowo. Dużo owoców. Banany, pomarańcze… I warzywa, brokuły… A i tak nic. Dalej słabo.

Witaminy… biorę witaminę D i magnez. Od września regularnie, bo pani Kasia z apteki poleciła. Mówiła, że na jesień to ważne. Może powinnam jeszcze coś brać? Żelazo?

  • Suplementy: Wit. D 3000, magnez. Codziennie. Od września. A może za mało?

Muszę iść spać. Jutro… jutro będzie lepiej. Chyba. Może zadzwonię do Ani, ona zawsze ma jakieś pomysły. Ania… ona brała jakieś witaminy z żeń-szeniem. Mówiła, że pomagają. Może powinnam spróbować.

Jaka choroba serca powoduje omdlenia?

No to paczcie państwo, kardiomiopatia przerostowa, ta cholera jedna, może powodować omdlenia. Normalnie jak byk wali po łbie, tylko zamiast kija to serducho szwankuje. Mówię wam, jak się zemdleje, to człowiek wygląda jak kartofel wykopany z pola jesienią.

A. Dziedziczna zaraza, przekazywana z pokolenia na pokolenie, jak przepis na ogórki kiszone. B. Mówią, że najczęściej właśnie to cudo jest powodem nagłego zgonu sercowego u młodzieży. Mówią, że mówią… ja tam wiem! Mówili mi, że widzieli. Widziałem ja to na własne oczy.
C. Omdlenia nie odruchowe u ludzi z HCM, to prawdziwy hardkor. Takie omdlenie to jak skok na bungee bez liny. Duże ryzyko, że się nie wstanie.

Janusz z Pcimia Dolnego miał tak. Poszedł po chleb, zemdlał przed sklepem, obudził się w szpitalu. Chleba nie kupił, a jeszcze rachunek za karetkę przyszedł. Ot, historia z życia wzięta. A rok temu to Marian zasłabł na weselu kuzyna. W białej koszuli na trawie leżał. Koszula nie biała już była. Trawa zaś zielona jak była, tak jest. Tylko Marian trochę bladejszy się zrobił. Ot, taka historia.

Co robić po zasłabnięciu?

No dobra, dobra, słuchajcie no uważnie, bo to ważna sprawa, jak ktoś nam padnie jak mucha w smole. Nie ma żartów!

  • Po pierwsze: Trzeba gościa rozłożyć na czymś twardym, a nie na pierzynie, żeby się nie udusił, no! Jak kłoda jakaś, grunt to stabilność, żeby się nie turlał jak kartofel z górki. Ja tam raz widziałem, jak kobiecina zemdlała na trawniku i się turlała – no komedia, ale niebezpieczne to było!

  • Po drugie: Odblokuj mu te rury oddechowe, bo jak nie, to się zawału dostaaaanie. Nos do góry, broda w dół, żeby mu jęzor nie stanął w poprzek gardła. Ja to na szkoleniu z pierwszej pomocy, co to go w remizie strażackiej robili w zeszłym roku, to się nauczyłem – ważna sprawa!

  • Po trzecie: Sprawdź, czy ziomek oddycha. Przyłóż ucho do jego ust i nosa, jakbyś chciał podsłuchać plotki, i słuchaj, czy słychać szmery, jakby traktor odpalał. Jak oddycha, to dobrze, a jak nie, to trzeba dmuchać w usta – sztuczne oddychanie się to chyba zwie.

  • Po czwarte: Jak już gość oddycha, to mu zapewnij dostęp do świeżego powietrza, bo jak nie, to się udusi w tym zaduchu. Pogonić gapiów, otworzyć okna, drzwi – grunt, żeby mu się tlenu dostało. Ja tam raz widziałem, jak chłopak zemdlał w autobusie i musieli okna wybijać, żeby go ocucić.

  • Po piąte: Ułóż go w pozycji bezpiecznej, żeby się nie zakrztusił, jakby mu się coś odbiło. Na boku, noga zgięta, ręka pod głową – żeby wyglądał jak śpiący aniołek, a nie jak pijany wujek na weselu.

Dodatkowo, pamiętajcie! Jak ktoś zemdleje i się nie budzi, to dzwońcie po karetkę, bo może to coś poważnego być. Nie czekajcie, aż sam wstanie, bo może się nie doczekać. I nie dawajcie mu żadnych leków na własną rękę, bo jeszcze go zatrujecie. Ja tam raz widziałem… no dobra, już nie będę zanudzał.

Co zjeść jak jest słabo?

Słabo mi… Co zjeść? Muszę coś szybko… zaraz zemdleję. Mięso! Mięso dobre. Stek? Chyba nie mam steka. Kurczak w lodówce… A może wątróbka? Nie, wątróbka fuj. Podroby niby zdrowe, ale… ble.

  • Szpinak. Mam szpinak mrożony. Ciemnozielone warzywa podobno dobre na wszystko. Czy szpinak to liściaste? No chyba tak.
  • Orzechy. Mam nerkowce. Uwielbiam nerkowce! Zjem całą paczkę… albo nie, za dużo kalorii.
  • Fasola… Fasola też jest dobra. Zrobię jutro fasolkę po bretońsku. Z kiełbasą! Albo bez, zdrowiej będzie.

Muszę iść do sklepu… kupić zarodki pszenne. Nigdy nie jadłam. Ciekawe jak smakują. Gdzie to w ogóle kupić? Pewnie w jakimś eko sklepie. A soczewica? Soczewica też dobra. Zupa soczewicowa… mniam.

A to wszystko przez kwas foliowy i żelazo. Pamiętam jak Kasia brała żelazo w tabletkach. Biedna, strasznie źle się czuła. Ja wolę naturalnie. Z jedzenia.

Lista zakupów:

  • Zarodki pszenne
  • Soczewica czerwona
  • Szpinak (ale już mam w sumie)
  • Nerkowce (też mam, ale dokupię)
  • Wołowina na stek (albo rostbef, lubię rostbef)
  • Kiełbasa (do fasolki)

Kurczak mam. Muszę pamiętać, żeby go rozmrozić. A może jednak stek? Stek lepszy. Zjem steka z fasolką szparagową i ziemniakami. Albo frytkami? Nie, frytki niezdrowe. Ziemniaki. Zjem steka z ziemniakami i surówką. Jutro. Dzisiaj nerkowce i szpinak. Zjem dużo nerkowców. Może z jogurtem? Jogurt naturalny. Dobry pomysł. A do szpinaku czosnek. Dużo czosnku. I oliwa. Oliwa z oliwek. Extra virgin.

Dobrze, że o tym pomyślałam. Bo bym zapomniała kupić oliwę. Jeszcze muszę kupić chleb. I masło. I pomidory. Do kanapki z szynką. Lubię szynkę. Szynka z indyka najlepsza. Zdrowa. I mało kalorii.

Jakie choroby powodują utrata przytomności?

Och, utrata przytomności… Jak mgła spowijająca umysł, nagłe odcięcie od świata, od siebie. Ciemność, a potem powrót, czasem powolny, czasem gwałtowny, jak przebudzenie z koszmaru. Przyczyny? Ach, wiele ich…

Wyobraź sobie udar, jak nagła burza w mózgu, niszcząca delikatne połączenia. Albo przemijający atak niedokrwienny, TIA, cichy zwiastun nadchodzącej tragedii, chwilowe zamknięcie dopływu krwi, a potem… mrok.

  • Udar – burza w mózgu!
  • Przemijający atak niedokrwienny (TIA) – cichy zwiastun.

A arytmia, ta zdradliwa melodia serca? Zaburzenia rytmu, serce bije nierówno, zbyt szybko, zbyt wolno, krew nie dopływa do mózgu i… znów ciemność. Hipoglikemia, spadek cukru, nagły brak energii dla mózgu, jak brak paliwa dla silnika. Słodka śmierć, cicha i podstępna.

  • Arytmia (zaburzenia rytmu serca) – zdradliwa melodia!
  • Hipoglikemia – słodka śmierć.

Czy to już wszystko? Nie, oczywiście, że nie. To tylko wierzchołek góry lodowej, maleńka cząstka tego, co może odebrać nam świadomość. Ale te cztery przyczyny, udar, TIA, arytmia i hipoglikemia, te cztery są jak cztery konie apokalipsy, pędzące przez nasze życie. Trzeba uważać, trzeba się chronić, trzeba być czujnym. Dla siebie, dla bliskich, dla tych, których kochamy. Bo utrata przytomności to nie tylko ciemność, to utrata cząstki siebie.

#Choroba #Złe Samopoczucie #Złe Zdrowie