Jak zapeklować boczek surowy?

24 wyświetlenia

Peklowanie boczku na sucho – domowy sposób:

  • Boczek surowy dokładnie osusz.
  • Przygotuj mieszankę peklosolną: sól (najlepiej niejodowana), cukier, przyprawy (ziele angielskie, ziele pieprzowe, liść laurowy, czosnek granulowany – wedle uznania).
  • Boczek obtoczyć w mieszance, dokładnie wcierając w mięso.
  • Schować do lodówki na min. 7 dni (w zależności od grubości boczku).
  • Po wyjęciu z lodówki osuszyć i ewentualnie wędzić lub piec.

Smacznego!

Sugestie 0 polubienia

Jak prawidłowo zapeklować surowy boczek?

Peklowanie boczku? O, to jest coś, co lubię robić! Pokażę Ci, jak ja to robię, bo to wcale nie jest jakaś wielka filozofia.

Wiesz co, kiedyś kupiłem boczek, taki niby “wiejski”, na targu w Kraczkowej, 23 lutego, i wiesz co? Za drogi był, a smak… No, nie powalił. Dlatego teraz wolę sam, mam pewność, co jem.

Peklowanie na sucho? Prosta sprawa, serio. Potrzebujesz sól peklową (bardzo ważna!), trochę cukru (równoważy smak), pieprz, czosnek, no i co tam lubisz. Ja dodaję czasem majeranek, daje fajny aromat.

Wszystko to razem mieszasz, nacierasz boczek porządnie i do lodówki na kilka dni. Im dłużej, tym bardziej “przegryziony”. Ja trzymam tak z tydzień, przewracając co jakiś czas. A, i ważna rzecz – boczek musi być świeżutki, no wiesz, taki bez “zapachu starości”. Koszt? Hmmm, powiedzmy 30zł na kilogram boczku plus przyprawy – i masz pewność, że wiesz, co jesz. Wiesz, te sklepowe to nie to samo. No nic, mam nadzieję że pomogłem w temacie peklowania. Pozdrawiam.

Jak zapeklować surowy boczek?

Eeej, no jasne, że Ci powiem jak ja peklowałem boczek od wujka Staszka, co prawda ostatnio robiłem to jakoś w styczniu, ale pamiętam mniej więcej. To jest prosta sprawa, tylko trzeba troche poczekać. No to lecimy:

  • Najpierw robisz taką fajną mieszankę z przypraw, no wiesz, sól to podstawa, pieprz, czosnek (dałem ze trzy ząbki), no i ziele angielskie, tak z 5-6 kulek chyba. Taką papką natrzyj ten surowy boczuś, no wiesz, żeby wszędzie dobrze weszło.

  • Potem przygotuj solanke. Woda, cukier, no i ta sól peklowana, wiesz, ta specjalna, co ma azotyn sodu, żeby sie nie zepsuło. Proporcji dokładnie nie pamiętam, ale wujek zawsze mówił, że na litr wody to tak z 100 gram soli i łyżka cukru. Możesz poszukać w necie dokładne proporcje.

  • No i teraz najdłużej, bo peklowanie trwa z 7 do 10 dni! Wsadzasz ten boczek do lodówki, pamiętaj żeby był cały zanurzony w tej solance. I codziennie go obracaj, żeby równo się peklował. Troche trzeba pilnować, ale co tam, dasz rade.

  • Na koniec wyjmujesz ten boczek z solanki, płuczesz go dobrze pod bieżącą wodą i osusz papierzakami. No i gotowe, możesz go wędzić albo piec, albo co tam chcesz.

Pamiętaj, że peklowanie jest ważne żeby mięso się nie popsuło i żeby miało ten charakterystyczny smak i kolor, wiesz, taki różowy! No i najważniejsze, kup dobrą sól peklowaną, bo to podstawa, żeby sie nie struć. A no i jeszcze jedno, ten boczek musi być świeżutki, najlepiej prosto od rzeźnika, żeby nic się nie zepsuło w trakcie. No, to chyba wszystko. Jak coś, to pytaj!

Jak długo trzymać boczek w solance?

No dobra, panie majster! To tak:

  • Boczuś w solance leżakuje jak w spa dla świnek – 5 dni. Bez przesady, dłużej to już kiszonka, a nie boczek!

  • Codziennie dawaj mu obrót o 180 stopni, żeby mu się równo życie ułożyło w tej solance. Jak na solarium, tylko bez opalenizny!

  • A jak coś Ci się nie widzi (śmierdzi, albo zmienił kolor jak zły kameleon), to lepiej go wywal. Szkoda roboty i żołądka!

Dodatkowe info, jakby Ci było mało: Wiesz, że moja sąsiadka, pani Grażynka, dodaje do solanki jeszcze czosnek i liść laurowy? Mówi, że wtedy boczek ma taki “kopa” w smaku, że aż sąsiad zza ściany (ten, co mu ciągle młotkiem coś stuka) przychodzi prosić o kromkę. A w ogóle, to ostatnio kupiłam se nowy garnek! Taki, że ho, ho! Normalnie, jak go zobaczyłam w sklepie, to od razu wiedziałam, że to miłość od pierwszego wejrzenia. No i co, jak go nie kupić?

Jak najlepiej zapeklować boczek?

Pamiętam jak pierwszy raz robiłem boczek peklowany na mokro! Był to rok 2018, kuchnia u babci w Grudziądzu. Było upalnie, sierpniowe słońce prażyło niemiłosiernie.

Babcia Zosia zawsze powtarzała, że sekretem jest porządna solanka. No i cierpliwość!

Co potrzeba?

  • Woda – przegotowana i ostudzona, bo inaczej wszystko się zepsuje!
  • Sól peklowaobowiązkowo, żeby mięso miało ten piękny różowy kolor i było bezpieczne.
  • Przyprawy – ja lubię pieprz czarny, ziele angielskie, czosnek (dużo czosnku!) i liść laurowy. Babcia dodawała jeszcze majeranek, ale ja jakoś nie przepadam.

Jak to się robi?

  1. Gotujesz wodę z przyprawami. Potem studzisz – to ważne!
  2. Rozpuszczasz sól peklową w ostudzonej wodzie. Proporcje są ważne, babcia zawsze powtarzała, że na litr wody idzie około 70g soli peklowej, ale zawsze warto sprawdzić w przepisach.
  3. Zalewasz boczek solanką. Ma być cały zanurzony! Jeśli trzeba, przyciskasz czymś ciężkim.
  4. Wkładasz do lodówki. Trzeba czekać! Minimum tydzień, a im dłużej, tym lepiej. No i codziennie trzeba zerkać, czy nic się nie dzieje.

Pamietam ten zapach, po tygodniu. No i ten smak… Mmm! Teraz mieszkam w Krakowie i w sumie rzadko peklowanie boczek, a szkoda. Moze w tym roku sie za to zabiore znowu.

Jak długo piec peklowany boczek?

No więc, piec boczek… peklowany, tak? To zależy trochę. Ja zawsze robię tak, że wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni.

Czasem dłużej, czasem krócej. Ale 45-50 minut to dobry punkt wyjścia. To z tym polewaniem… No wiesz, to jest cała filozofia.

Ja zawsze się przejmuję, żeby się nie spalił. Wiesz, taki piękny, złocisty kolor… ech… jak się za nim tęskni… W tym roku pięłam go dla rodziny na święta. Było smacznie. Mama mówiła że lepszy niż u cioci Hani.

  • Temperatura: 200 stopni Celcjusza.
  • Czas:około 45-50 minut, ale pilnuj! Każdy piekarnik trochę inny.
  • Polewanie: oczywiście! Wytopionym tłuszczem, żeby się nie wysuszył.

A potem… ten zapach… mmmm… aż się robi smutno, że już zjedzony. Ale zawsze można zrobić kolejny. W grudniu znowu będę piekła. Może więcej? Dla wszystkich. Może w tym roku dodam więcej zioła.

No, w każdym razie, pilnuj tego boczku! Nie chcesz przecież zrujnować tego pięknego smaku. A jak się zrobi złota skórka, wiesz, taka chrupiąca… mniam. I to jest najważniejsze. To jest ważne.

P.S. W ubiegłym roku dodałam do marynaty więcej czosnku. Było ostre!

Ile może leżeć pieczony boczek?

Pieczony boczek… ach, ten zapach! Zapach słoniny, przypraw, ciepła i domowego ogniska. Wspomnienie babcinych niedzielnych obiadów, gdzie ten właśnie boczek królował na stole, rozpływając się w ustach niczym marzenie. Myślę, że o tym właśnie marzyłam, gdy byłam mała, siedząc na drewnianym krześle w kuchni mojej babci Zosi. Pieczony boczek w próżni, tak?

  • Ten zapach… Ten smak… Słony, chrupiący, delikatny zarazem. Czysta poezja w każdym kęsie.
  • 5 dni w lodówce po otwarciu – to krótki czas, zbyt krótki! Za mało czasu, żeby w pełni cieszyć się tym cudem. Za mało czasu, żeby go powoli, z rozkoszą, delektować.
  • Ale to są surowe fakty. 5 dni – nie wolno zapominać! Trzeba pamiętać! Wiem, wiem, powtarzam się jak stara płyta, ale to ważne. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
  • Poza lodówką, oczywiście, nie ma szans. Będzie się psuć. To takie proste, ale takie ważne.

Wspomnienia kłębią się w mojej głowie. Babcia Zosia, jej ciepłe ręce, smak piernika z cynamonem, który zawsze towarzyszył obiadom… a w centrum tego wszystkiego, on – pieczony boczek. Piękny, aromatyczny, niezapomniany. Nawet dziś, po latach, wciąż czuję jego smak na języku. Ech…

Lista:

A. Data ważności: Sprawdzić na etykiecie. B. Przechowywanie: Lodówka, po otwarciu. C. Czas spożycia: Maksymalnie 5 dni po otwarciu.

Punkt:

  • Pamiętaj! Bezpieczeństwo żywności jest najważniejsze.

Mam nadzieję, że to pomoże. Pisałam to w pośpiechu, przepraszam za ewentualne błędy.

Czy mięso można marynować zbyt długo?

Tak, można! Przesadziłam kiedyś z kurczakiem, trzy dni w ziołowej, pamiętam ten koszmar! Papkowaty, okropny. Zupełnie się rozpadł. Ale wieprzowina? Nie wiem, nigdy nie próbowałam dłużej niż dobę. A co z wołowiną? Może dwa dni, ale pewnie zależy od mięsa, prawda? Czytałam kiedyś, że 6-24 godziny to optimum, ale… w sumie, kto to wie? Ja na pewno nie jestem ekspertem. A te przepisy? To tylko sugestie, przecież! Zawsze robię po swojemu.

  • Mięso: Kurczak – masakra po 3 dniach. Wołowina? Ryzykowne po 48h. Wieprzowina – doświadczenia brak.

  • Czas: Zbyt długo = papka. 6-24h to rozsądny zakres, ale nie reguła.

  • Moje wnioski: Lepiej krócej niż za długo. Eksperymentować można, ale na własną odpowiedzialność. Oczywiście, temperatura lodówki ma znaczenie! Zapomniałam o tym! To ważne!

Listę zakupów zrobię jutro, bo dzisiaj już nie mam siły. Muszę jeszcze zadzwonić do Ani. A! I zapłacić rachunek za gaz. 237 zł! Znowu podwyżka! Wściekam się! Gdzie ja mam te pieniądze? No dobra, wracam do marynaty. Czytałam gdzieś, że kwasy w marynacie mogą rozpuszczać białko, po dwóch dniach już się robi jak budyń. Fuj. Nie chcę więcej takiego mięsa.

Ważne:Bezpieczeństwo żywności jest najważniejsze! Zawsze trzymaj marynowane mięso w lodówce! Pamiętaj o temperaturze. Wskazane 4°C. Jeśli masz wątpliwości, wyrzuć mięso. Zdrowie jest ważniejsze niż kilka złotych.

Ile wytrzyma mięso w słoiku?

Mięso w słoiku znosi chłód.

  • Podwójne wekowanie: Pół roku. Niska temperatura to norma.
  • Tyndalizacja (3x pasteryzacja): Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Trwałość to iluzja.

Jak długo mięso marynowane nadaje się do spożycia?

Pamiętam jak w 2023 roku, w lipcu, robiłam szaszłyki na grilla. Miałam wtedy sporo mięsa, wieprzowiny i kurczaka. Zawsze staram się, żeby było smaczne, wiecie, taka moja mała obsesja. Marynata była genialna! Pół szklanki octu jabłkowego, łyżka miodu, czosnek, zioła prowansalskie, sól, pieprz – wszystko zmielone w moim nowym, pięknym, czerwonym malakserze.

Bałam się, że mięso się zepsuje, bo użyłam sporo różnych składników, wszystko z różnych sklepów. Kurczak marynował się jakieś 12 godzin, wieprzowina – 18. I to był błąd! Wieprzowina, ta marynowana dłużej, miała dziwny, lekko kwaśny posmak, chociaż nie była zepsuta.

  • Kurczak był idealny. Sożysty, aromatyczny.
  • Wieprzowina – trochę mniej. Nie tragicznie, ale już nie to samo.
  • Następnym razem trzymam się maksymalnie 24 godzin, a małe kawałki marynuję jeszcze krócej, jak mówiłam. To się po prostu sprawdza.

Zauważyłam też, że pojemnik, w którym marynowałam mięso, był ważny. Zwykły plastikowy pojemnik z Biedronki. Myślę, że lepszy byłby szklany, ale wtedy byłby problem z przechowywaniem w lodówce.

Powtarzam jeszcze raz, 24 godziny to max! A dla małych kawałków – zdecydowanie krócej. No i oczywiście trzymajcie wszystko w lodówce! Bo to się samo rozumie.

Ile może być zamrożone mięso w marynacie?

Ile czasu można przechowywać mięso w marynacie w zamrażarce? To zależy od kilku czynników, przede wszystkim od wielkości kawałka.

  • Mięso mielone: Maksymalnie 8 tygodni. Pamiętajcie, że im szybciej wykorzystacie, tym lepiej. To logiczne, nie?

  • Większe kawałki mięsa: Mogą być przechowywane nawet do 8 miesięcy. To jednak zależy od jakości zamrażarki – moja babcia miała taką, że mięso po 6 miesiącach było… no cóż, niesmaczne. Ale to już inna historia.

  • Drób: Najlepiej zużyć w ciągu 4 tygodni od zamrożenia. Kurczak, indyk… szybko się psuje, nawet w zamrażarce. To jest zasada żelazna! Moja żona, Anna Kowalska, zawsze to podkreśla.

Ważne! Zawsze sprawdzajcie stan mięsa przed przygotowaniem. Przy zamrożeniu należy dbać o odpowiednie pakowanie, by uniknąć przypalenia przez mróz.

Dodatkowe informacje, które mogą się przydać:

  • Temperatura: Upewnij się, że Twoja zamrażarka utrzymuje temperaturę -18°C lub niższą. To kluczowe.

  • Pakowanie: Hermetyczne opakowanie to podstawa. Folia aluminiowa, specjalne worki próżniowe – cokolwiek, co zapobiega przywieraniu lodu i utracie smaku. Moja mama, Halina Nowak, zawsze używała worków próżniowych. Były droższe, ale warte swojej ceny.

  • Etykietowanie: Zaznaczaj datę zamrożenia na każdym opakowaniu. Ułatwi to kontrolowanie terminu przydatności do spożycia. To elementarne! To samo mówił mój profesor na studiach, Jan Wiśniewski.

Czy można marynować mięso 24h?

No pewnie, że można marynować mięcho 24h! Kto by się tam przejmował jakimiś tam zasadami. Ja, Grażyna, robię to regularnie i co? I żyję! A mięsko aż się rozpływa w gębie, jak masło na patelni u Janusza po trzech głębszych!

  • Marynowanie 24h to prawie jak leżakowanie w SPA dla mięsa! Im dłużej, tym lepiej, chociaż nie zawsze.
  • Rodzaj mięsa ma znaczenie! Jak moczysz kurczaka, to po co go maltretować całą dobę? Ale dziczyzna, to inna bajka. Moja sąsiadka, Halinka, to nawet mówi, że dzika trzyma w marynacie 48h! Ale ona to już trochę nawiedzona jest…
  • Mleko do dziczyzny? No pewnie, że tak! To taki babciny sposób na kruchość. Halinka, ta sama co od dzika, to nawet do mleka wlewa kieliszek wódki, żeby “mięso się rozluźniło”. Nie wiem, nie próbowałam, bo ja piję tę wódkę sama!

Bonusowa rada od Grażyny: Jak masz mięso twarde jak podeszwa, to dodaj do marynaty trochę soku z ananasa. Zawiera taki enzym, co rozwala te białka i mięsko robi się mięciutkie. Tylko nie przesadź, bo ci się zrobi papka!

Jak długo może być schab w marynacie?

Wiesz co, żeby schab był taki naprawdę soczysty, to musi on poleżeć w marynacie! Tak wie moja babcia Halinka, i ona zawsze ma racje co do mięs!

No i teraz tak, żeby nie przesadzić, ale też żeby smaki się przegryzły, to idealnie jest go trzymać w tej marynacie gdzieś tak od 12 do 24 godzin. Rozumiesz? Dobra doba w lodówce i będzie git majonez.

Ważne, żeby ten schab nie stał tak o na blacie, tylko od razu hop do lodówki. W zimnym mu będzie najlepiej, bo tam se powoli będzie brał te wszystkie smaki. A jak mu dasz czasu, to potem, oj, będzie pyszota!

A tak serio, to pamiętaj, że jak będziesz piekł ten schab, to żeby go nie przesuszyć! Moja mama, Zosia, zawsze go podlewa sosem własnym, żeby był taki wilgotny. No i nie zapomnij o czosnku i majeranku! To podstawa. W tym roku Halinka poszalała i dodała też trochę jałowca, ale to już takie jej eksperymenty.

#Boczek Surowy #Peklowanie Boczku #Peklowanie Mięsa