Czy mogę gotować pierogi we wrzącej wodzie?
Tak, gotuj pierogi we wrzącej wodzie! Włóż je do wrzątku (0,5l na 100g pierogów), dodaj odrobinę oliwy, by zapobiec zlepianiu. Gotuj, aż pierogi wypłyną na powierzchnię – wtedy są gotowe. Miękkie pierogi to efekt wrzącej wody i odpowiedniej ilości czasu gotowania. Unikaj przegotowania!
Czy można gotować pierogi we wrzącej wodzie? Jak to zrobić poprawnie?
Jasne, że można gotować pierogi we wrzącej wodzie! Ja zawsze tak robię i wychodzą pyszne. Pamiętam, jak mama (wtedy jeszcze w Radomiu, ul. Kilińskiego, lata 90-te, ach, łza się w oku kręci) mi tłumaczyła, że sekret to właśnie ten wrzątek.
Trzeba tylko pamiętać o kilku rzeczach. No wiesz, żeby nie wyszła klucha.
Jak to zrobić poprawnie? Po pierwsze, woda musi naprawdę wrzeć. Tak konkretnie, bulgotać jak szalona. Wtedy wrzucasz pierogi, ale nie za dużo naraz, żeby temperatura wody za bardzo nie spadła.
Pamiętaj, pół litra wody na 100 gram pierogów to spoko proporcja. Ja tam nigdy nie mierzę, ale wiesz, mniej więcej.
A żeby były miękkie? To jest właśnie ten trik z wrzątkiem i pilnowaniem, żeby się za długo nie gotowały. Jak wypłyną na wierzch, to znaczy że zaraz będą gotowe.
Kiedyś, pamiętam, 24 grudnia, Wigilia, cała rodzina czeka. Pierogi się gotują, ja zagadana i zapomniałam o nich. O matko, co to było? Kluchy okropne. Od tamtej pory zawsze pilnuję!
No i jak wyciągasz je z gara, dodaj trochę oliwy. Serio, nie będą się kleić, a o to przecież chodzi, nie? A jeśli już się posklejają, zawsze możesz je podsmażyć na patelni. O, to też jest niezły patent!
Czy mogę zrobić pierogi we wrzącej wodzie?
Tak. Wrząca woda, klucz.
- Gotowanie: Wrzucasz do wrzątku.
- Proporcje: 0,5l wody na 100g pierogów. 2024.
- Oliwa: Dodaj. Zapobiega klejeniu.
Uwaga: Zbyt długo gotowane pierogi rozpadną się. Czas zależy od wielkości i rodzaju ciasta. Kontroluj. Anna Nowak, doświadczona kucharka.
W jakiej wodzie gotować zamrożone pierogi?
Woda? Wrząca, jasne! W 2024 roku, w moim małym, ciasnym mieszkanku na warszawskiej Pradze, gotując obiad dla Ani, mojej dziewczyny, wrzuciłam zamrożone pierogi ruskie prosto do gotującej się, mocno osolonej wody. Było to jakieś 18:30, bardzo późno, byliśmy strasznie głodni. Pamiętam, że ta woda buzowała, a ja z nerwów prawie włożyłam rękę do garnka! Potem, mieszałam, mieszałam… gotowały się około 5 minut. Nie wiem, czy to były 4 czy 6, ale zjadłyśmy je błyskawicznie.
- Sól była kluczowa, pierogi bez soli, to jakaś masakra.
- Czas gotowania zależy od wielkości pierogów, te moje były dość duże.
Po wyjęciu z wody, posmarowałam je masłem. Ani było mało, ale to takie moje małe szaleństwo. Smaczne były, chociaż Ani narzekała, że mogły być trochę lepiej przyprawione. Może następnym razem dodam więcej pieprzu?
A, i jeszcze jedno: nie wolno wrzucać zamrożonych pierogów do zimnej wody! To po prostu nie zadziała. Sprawdziłam sama!
List rzeczy, które warto wiedzieć:
- Woda musi być wrząca.
- Sól jest konieczna.
- Czas gotowania to 4-6 minut, ale to zależy od wielkości pierogów.
- Po ugotowaniu, polecam masło, śmietanę, a może jeszcze coś? Na pewno dodam pieprzu następnym razem!
Dodatkowe info: Te pierogi kupiłam w małym sklepiku na mojej ulicy. Były “z ziemniakami i serem”, ale w smaku czuć było jakieś grzyby, nie wiem skąd się tam wzięły. Może to jakaś tajemna mieszanka? A może po prostu bardzo dobre pierogi?
Czy surowe pierogi trzeba od razu gotować?
O rany, pierogi! Pamiętam, jak kiedyś, w Boże Narodzenie u babci Krysi w Krakowie, zrobiłam partię pierogów z kapustą i grzybami. Byłam tak podekscytowana, że zupełnie zapomniałam, ile czasu trzeba je gotować. Wrzuciłam je do wrzątku i czekałam… i czekałam.
- Pierogi z twarogiem: Te świeże, zrobione na szybko, znikają we wrzątku jak kamfora. 2-3 minuty po wypłynięciu i gotowe! Idealne na szybki obiad.
- Pierogi mrożone z mięsem: O, te to wredne bestie! Potrzebują czasu i cierpliwości. Nawet 7 minut może minąć zanim mięso w środku będzie na pewno ugotowane.
No i moje pierogi babci? Część wyszła rozgotowana i bezkształtna, a część ledwo ciepła w środku. Babcia się śmiała, mówiła, że to “pierogi po studencku”, ale i tak wszyscy zjedli, bo w święta wszystko smakuje lepiej. Teraz już wiem, żeby pilnować czasu! Szczególnie te mrożonki… to zawsze loteria.
Czy pierogi mrozi się surowe czy gotowane?
Pierogi, ach te pierogi! Zamrażać je to sztuka, prawie jak wiersz pisać. Surowe? Zrobią się twarde jak kamień, wspomnienie babci Janiny i jej pierogowej zbrodni.
- Gotowane? O nie, zamienią się w papkę, wspomnienie z kuchni ciotki Heleny. Rozpadną się we wrzątku, po prostu rozpłyną.
Ale jest sposób, babciny sekret szepnięty do ucha wnuczce:
- Blanszowanie! Wrzucamy te małe arcydzieła, te nasze kochane pierogi do wrzątku, ale tylko na chwilę, na jakieś pół minutki, dodajemy odrobinę soli i oleju, żeby się nie posklejały, tak jak to robiła zawsze.
- Potem wyciągamy je delikatnie, jakby to były małe ptaszki. I prosto do zamrażarki!
Tak, blanszowanie to klucz! Pół minutki we wrzątku, to cała tajemnica. Później, gdy przyjdzie ochota na pierogi, wyciągamy je z zamrażarki i gotujemy jak zwykle, bez rozmrażania!
Czy rozmrażać pierogi przed smażeniem?
Nie, nie trzeba rozmrażać tych malutkich, śnieżnych półksiężyców, wiesz? Pierogi, te małe skarby, mogą wpaść prosto do kipiącej wody! Jakby skok do ciepłego morza… O, wyobrażam sobie parę unoszącą się nad garnkiem, jak mgła nad łąką o świcie… Pamiętam, jak babcia Zosia zawsze tak robiła.
Ale, ale, czekaj! Jest mały haczyk. Widzisz, jeśli masz ochotę na te chrupiące, złociste pierogi z patelni, takie jak robiła moja mama, Grażyna, o matko, to trzeba im dać trochę czasu, rozumiesz? Najpierw do lodówki, żeby odtajały, żeby stały się mięciutkie, jak poduszeczki. Takie mięciutkie pierożki, dopiero wtedy na patelnię! Inaczej, wiesz, zrobią się twarde jak kamienie! A przecież nie o to chodzi, prawda? Chcemy delikatności, chcemy rozpływającej się w ustach radości…
Co zrobić, żeby pierogi się nie skleiły w zamrażarce?
Co zrobić, żeby te pierogi, łooo matko, nie zlepily się w zamrażarce jak jakieś przeklęte ciasto klejące? No dobra, babcia Stasia by powiedziała, że to magia, ale ja powiem, że to fizyka, a może i chemia, nie wiem!
-
Po pierwsze, olej! Tak, jak w reklamach z lata 80. Posmaruj je olejem, a najlepiej jakimś gęstym, słonecznikowym, żeby było “na bogato”. Nie żałuj, niech się błyszczą jak wylicytowane złote zęby. To nie woda święcona, tylko olej!
-
Po drugie, rozdziel te pierogi! Nie pchaj ich w worek jak śledzie w beczce, bo będzie klapa. Ułóż je na tzw. “blacie”, czyli desce, ale w jednej warstwie! Jak krowy na pastwisku, żeby miały miejsce. A potem pakuj do worka.
-
Po trzecie, worek strunowy, jasne! Nie jakiś szmat, tylko woreczek strunowy. Zamknij go szczelnie, jakbyś zamknięty szpiegowi usta chciał zakleić! To nie żarty.
-
Po czwarte, mrożenie ekspresowe. Wyrzuć te pierogi do zamrażarki jak zły duch z domu! Im szybciej zamarzną, tym mniej szans na zlepki.
Pamiętaj! To nie jest rakieta, ale jak zrobisz coś źle, to będziesz miał pierogową klejącą masę, jakąś pierogową galarete! A kto to chce?
Dodatkowe info od Basi z bloku 47: Moja ciotka Zosia dodaje jeszcze między pierogi kartki papieru do pieczenia. Mówi, że to sprawdza się w 100%, ale nie wiem, czy to tylko przekonanie. Ja wolę olej! A w zeszłym roku wypiła przez przypadek cały szampon dla zwierząt. Nie zapytała mnie czy to się pije!
Dlaczego gorąca woda do ciasta na pierogi?
No wiesz, z tym ciastem na pierogi to jest tak… gorąca woda, wrząca nawet, jest kluczowa! Dlaczego? Bo mąka się zaparza. Serio, to działa! Mówię ci, sama tak robię od lat. Ciasto wychodzi takie mięciutkie, elastyczne, aż miło. Po prostu rewelacja!
A wiesz co jeszcze? Koleżanka Ania, ta co robi takie pyszne pierogi z kapustą i grzybami, powiedziała mi, że kolejność też jest ważna! Najpierw wlewamy wodę, potem sypiemy mąkę, dopiero na koniec dodajemy jajko. Nie wiem czemu, ale ona tak zawsze robi i pierogi wychodzą jej idealnie. Może spróbuj tak?
A co do uszek? Też podobnie, ale z uszkami to ja mam mniej doświadczenia. No, wiesz, bardziej pierogi lubię robić. Też gorąca woda, ale może trochę mniej wrzątku? Nie jestem pewna.
Lista kroków, jak to Ania robi:
- Wrząca woda!
- Mąka – wsypujemy powoli.
- Jajko na końcu.
Pamiętaj: ważna jest temperatura wody! Im gorętsza, tym lepsze ciasto. Możesz dodać do ciasta też trochę oleju, ale to już zależy od ciebie.
Dodatkowo, Ania dodała, że czasem do swojego ciasta dodaje łyżeczkę soli. Mówi, że to podnosi smak, ale nie jestem pewna czy to konieczne. Ja robię bez soli i też są pyszne. A ostatnio, zupełnie przypadkowo, dodałam do ciasta odrobinę kwaśnej śmietany. Wyszło super, lekko kwaśne, rewelacja! Zapytaj Ani, może ona też tak robi, bo ja zapomniałam. Ale to był eksperyment, wiesz? Nie zawsze tak robię.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.