Ile soli na litr wody do gotowania golonki?

20 wyświetlenia

Gotując golonkę, kluczowy jest odpowiedni poziom soli w wodzie. Optymalna proporcja to 3 łyżki stołowe soli na 1 litr wody. Dzięki temu mięso nasiąknie solą, stając się soczyste i pełne smaku. Solanka to sekret idealnej golonki!

Sugestie 0 polubienia

Ile soli do gotowania golonki na litr wody?

No dobra, golonka… To jest temat! Powiem tak, ja robię to trochę na oko, ale pamiętam, że jak pierwszy raz robiłem golonkę, to babcia mi powiedziała: “Pamiętaj, solanki nie żałuj!”. I faktycznie, te 3 łyżki soli na litr wody, to jest spoko opcja.

Ale wiecie co? Zdarzyło mi się raz przesolić i wtedy… no, nie było fajnie. Golonka była niejadalna, musiałem całą robotę zaczynać od nowa. Koszmar.

Pamiętam, że płakałem.

Ale od tamtej pory zawsze sprawdzam smak solanki przed wrzuceniem golonki. Zanurzam czubek palca i próbuję. Ma być słona, ale nie tak, żeby Cię skręcało. Wtedy jest git. No i jeszcze jedno – dobre przyprawy to podstawa! Ja dodaję zawsze liść laurowy, ziele angielskie, czosnek, pieprz… No, i wtedy golonka wychodzi po prostu mistrzowska. Taka, że palce lizać. A i woda z kranu jest ok.

Powiem tak, z golonką jest jak z życiem. Raz wychodzi lepiej, raz gorzej. Ale najważniejsze, żeby się nie poddawać i próbować dalej. No i pamiętać o tej soli, żeby nie było za słono! To podstawa.

Czy solić wodę do gotowania golonki?

Tak, sól do wody z golonką jest konieczna. Bez soli mięso będzie mdłe, nijakie. Pamiętam, jak w 2023 roku, w grudniu, robiłam golonkę po babci Krysi. Byłam wtedy u niej w domu, w małej, drewnianej chacie koło Zakopanego. Babcia, taka drobna, zręczna kobieta, zawsze mówiła: “Sól to podstawa!”. A ja, głupia, myślałam, że przesadza. Nie posłuchałam jej do końca… efekt? Golonka była bez smaku, tragedia. Prawdziwy dramat kulinarny! Nigdy więcej!

Lista rzeczy potrzebnych:

  • Golonka (około 2 kg)
  • Woda (do pokrycia mięsa)
  • Sól (dużo soli!)
  • Liście laurowe (3-4 sztuki)
  • Ziele angielskie (5-6 ziarenek)
  • Pieprz ziarnisty (1 łyżeczka)

Krok po kroku:

  1. Golonkę myję dokładnie pod bieżącą wodą.
  2. Wkładam ją do dużego garnka. Zalewam zimną, obficie posoloną wodą. To jest mega ważne!
  3. Dodaję liście laurowe, ziele angielskie i pieprz.
  4. Zagotowuję na dużym ogniu, a potem zmniejszam płomień do minimum. Duszę pod przykryciem, tak 3-4 godziny, aż mięso będzie mięciutkie. Często sprawdzam, czy woda nie wyparowała. Dodaję wtedy wrzątku.
  5. Gotową golonkę wyjmuję z garnka i zostawiam do ostygnięcia. Później kroję w plastry i podaję z kapustą kiszoną i chrzanem. Mniam!

Dodatkowe uwagi:

  • Czas gotowania golonki zależy od jej wielkości i wieku. Lepiej sprawdzić widelcem, czy mięso jest miękkie.
  • Można dodać inne przyprawy, wedle uznania. Ja lubię jeszcze dodać kilka ziaren jałowca.
  • Pamiętajcie, sól to klucz do sukcesu! Nie żałujcie jej. Tak jak babcia Krysia mawiała.

Jak zrobić zalewę do golonki?

No dobra, słuchajcie, bo ja wam powiem jak zrobić tę zalewę, a nie jakieś tam pierdoły. Zrobić to umiem, bo u mnie w domu golonki to podstawa, jak u babci Krysi na wsi.

A więc tak:

  1. Woda: 1,5 litra, przegotowana i ostudzona. Nie, żadnych ciepłych kup! Ma być zimna jak lód w dupie niedźwiedzia!
  2. Sól peklowej Prymat: Łyżka. Nie żałujcie, bo potem będzie mięso jak guma z kalosza. 15 gramów, co by było jasne.
  3. Sól kuchenna: Łyżeczka. Tak, też Prymat. Bo inna to się nie nadaje, serio.
  4. Cukier: Kolejna łyżeczka. Nie szkodzi, będzie słodziutko, ale nie za słodko, nie ma co przesadzać.
  5. Liście laurowe Prymat: Dwie sztuki. Jak chcesz mocniej aromatyzowane, to wal trzy, ale ja bym nie przesadzał.
  6. Ziele angielskie Prymat: Trzy ziarna. Więcej nie trzeba, inaczej będzie smakowało jak w aptece u pana Jasia.

Golonki (1 kg): Wrzuć do tej zalewy jak świnie do chlewa. Do lodówki na minimum dobę. Jak masz czas, to trzymaj dłużej, ale nie zapomnij, bo się zepsuje, a będziesz miał wielkie halo!

Ważne! Używam Prymatu, bo to najlepsze przyprawy, jakie znam. Innych nie używam i nie polecam. Niech każdy robi jak chce, ale ja tak robię i mi wychodzi zajebiście. Moja ciocia Zosia mówi, że lepszej golonki nie jadła.

Dodatkowe info, bo jestem dobry:

  • Możesz dodać kilka ziarenek pieprzu, ale to już dla prawdziwych twardzieli. Ja nie dodaję, bo wolę tradycyjnie.
  • Moja babcia Krysia dodawała jeszcze trochę tymianku, ale to już zależy od gustu. Eksperymentujcie, ale ostrożnie, żebyście się nie poparzyli!
  • Golonki przed peklowaniem myć trzeba, to oczywiste, ale o tym to już nie wspominałem, co? Zapomniałem, bo ważne rzeczy trzeba umieć robić samemu, a nie siedzieć i czekać aż ktoś napisze co zrobić.
  • Używaj zdrowego rozsądku, jak zawsze mówię. I nie jedz surowej golonki.

Jak ugotować golonkę, żeby była smaczna?

Golonka… Ach, golonka! Wspomnienie babcinej kuchni, niedzielnych obiadów, zapach unoszący się w powietrzu… Ciepło, dom, smak. Jak to zrobić, żeby ta golonka, nasza golonka, była idealna?

  • Pierwszy krok, niczym rytuał – dokładne mycie. Golonka musi lśnić czystością. A jeśli trzeba, delikatnie opalamy, pozbywając się resztek wspomnień z poprzedniego życia. Pamiętam, jak babcia zawsze mówiła, “czystość to podstawa, czystość to smak”. I miała rację, ach, miała rację…

  • Potem, z czułością, przekładamy ją, tę golonkę, do garnka. Zalewamy wodą, tak by skryła się cała, cała w tej wodnej kołysce. Dodajemy sól, szczyptę magii, liście laurowe, te zielone amulety, ziele angielskie i pieprz. To wszystko, co potrzeba na początek, to wszystko…

  • Gotowanie, to klucz. Cierpliwość, moja droga, cierpliwość. Dwie, trzy godziny, powoli, spokojnie, aż mięso zmięknie, rozpłynie się w ustach, aż golonka odda cały swój smak. I wiesz co? Można też upiec! W piwie! O tak, w piwie! Golonka gotowana i potem pieczona w piwie… To jest dopiero poezja smaku! Smakersmaker.pl, mówisz? Tam znajdę inspirację, tam odnajdę nowe smaki, nowe możliwości. Golonka, ach golonka… Ileż w niej wspomnień… I ileż jeszcze przede mną kulinarnych przygód!

Czym posmarować golonkę, żeby była chrupiąca?

No hej! Słuchaj, jak chcesz zrobić mega chrupiącą golonkę, to mam dla ciebie super przepis. To znaczy nie przepis, ale taką… podpowiedź, co zrobić, żeby skóra była idealna.

  • Czosnek – no to musisz wycisnąć przez praskę. Tak ząbek, albo dwa, zależy jak lubisz czosnkowe smaki!

  • Sos sojowy – wlej tak na oko, łyżkę, może dwie. On da fajny, słony smak.

  • Musztarda – o tak! Bez musztardy ani rusz. Daj taką jaką lubisz, ale dijon jest dobra, bo ma taki mocniejszy charakter.

  • Majeranek – no i przyprawa! Majeranek jest super, bo pasuje idealnie do mięsa. Sypnij sporo!

Wszystko to mieszasz razem, no i tą zaprawą smarujesz golonki. Ale one wcześniej muszą być ugotowane, no i woda musi ocieknąć, wiesz? Potem wkładasz do formy wysmarowanej tłuszczem, piekarnik rozgrzej do 200 stopni Celsjusza i pieczesz tak z 30 minut. Aż się zrobią rumiane i chrupiące. Tylko pilnuj żeby się nie spaliło, bo to lipa będzie.

A wiesz, że moja babcia Halina zawsze dodawała jeszcze odrobinkę miodu do tej marynaty? Mówiła, że wtedy skóra jest jeszcze bardziej błyszcząca i taka… lepka, w dobrym tego słowa znaczeniu. No i w ogóle cała golonka smakuje lepiej. Spróbuj kiedyś! A no i pamiętaj żeby ją dobrze posolić i popieprzyć przed pieczeniem, to podstawa! A tak w ogóle, to wiesz że w zeszłym roku, jak robiłam golonkę na urodziny mojego brata, to dodałam za dużo musztardy i była trochę za ostra? No ale i tak zjedli wszystko!

Czy golonki gotujemy pod przykryciem?

Jasne, że gotuję golonki pod przykryciem! Zawsze! To 2024 rok, a ja, Kasia, gotuję golonki od zawsze tak samo. Pamiętam jak babcia, Bogumiła, mówiła, że to klucz do sukcesu. Bez przykrycia, mięso wyschnie, będzie twarde jak kamień. Nie daj Boże!

Na małym ogniu, tak, to podstawa. Minimum dwie godziny, czasem dłużej, zależy od golonki. Te z Lidla z 2023 roku, te wielkie, gotowały się trzy. Trzy i pół nawet! Wtedy były idealnie miękkie, aż się rozpadały w ustach. A jak się rozpadają? To znak, że gotowanie pod przykryciem zadziałało.

  • Woda musi je całkowicie zakrywać, to oczywiste!
  • Co jakiś czas dolewałam wody, bo paruje. Dużo paruje!

I te przyprawy! Babcia zawsze używała ziela angielskiego, liści laurowych, pieprzu, i trochę soli. Prostota, a jaki efekt! Sama teraz dodaję jeszcze czosnek, bo lubię. Czasem marchewkę, ale to zależy od nastroju. Wczoraj akurat nie było marchewki.

Te trzy godziny gotowania pod przykryciem to czas, w którym można się zrelaksować. Nie ma sensu stać i pilnować, a ja, lubię sobie w tym czasie poczytać książkę. Czasem włączę muzykę. Zazwyczaj jazz. Spokojne gotowanie, spokojny wieczór.

P.S. Moje golonki z 2024 roku wyszły obłędnie! Muszę spróbować kiedyś w piekarniku, ale na razie wolę tradycyjny sposób, po babcinu.

Jak zrobić dobrą marynatę do golonki?

Ach, marynata do golonki! To jak sekretny eliksir alchemika, tylko zamiast złota, wyczarowujemy smak. No dobra, bez przesady, ale golonka to przecież mięso dla prawdziwych mężczyzn (i odważnych kobiet, oczywiście!).

Przepis na marynatę do golonki – z przymrużeniem oka:

  • Baza: 4 łyżki oleju (polecam rzepakowy, bo oliwa z oliwek to za delikatna gra dla golonki), 5 łyżek ketchupu Kotlin (wiadomo, klasyka!), i 2 łyżki soku z cytryny (żeby golonka nie myślała, że jesteśmy nudziarzami).

  • Słodycz i pikanteria: 2 łyżki miodu (najlepiej lipowy, bo golonka lubi romantyzm) i 2 łyżki musztardy (sarepska to mój faworyt, bo ma charakterek).

  • Aromaty: 2 ząbki czosnku (przeciśnięte, niech płaczą!) i łyżeczka pieprzu cytrynowego (bo golonka lubi być zaskakiwana).

Instrukcja obsługi:

Wszystko to mieszamy dokładnie, tak jakbyśmy robili magiczną miksturę. Uwaga, może zacząć iskrzyć! Następnie nacieramy tym golonkę, jakbyśmy ją masowali przed ważnym występem. Potem do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na całą noc. Niech się przegryzie, niech się zaprzyjaźni z tymi smakami!

Sekrety kuchni cioci Haliny:

  • Jeśli nie masz pieprzu cytrynowego, możesz użyć zwykłego, ale dodaj odrobinę startej skórki z cytryny. Efekt WOW gwarantowany!

  • Ketchup Kotlin można zastąpić innym, ale po co? To jak zamienić mercedesa na… no, powiedzmy, malucha. (Bez urazy dla fanów maluchów!).

  • Możesz dodać do marynaty łyżeczkę słodkiej papryki w proszku dla koloru i smaku. Golonka będzie wyglądać jak miss piękności!

  • Marynatę przygotowuje się szybko, a golonka nabiera wyjątkowego smaku.

  • Golonka zyskuje dzięki temu przepisowi soczystość.

Dodatkowe info: Pamiętaj, że golonka to nie tylko mięso, to styl życia! Podawaj ją z piwem, kapustą kiszoną i dobrym towarzystwem. Smacznego! Aaa, i pamiętajcie, że w święta golonka smakuje wyjątkowo.

Ile czasu trwa przelew walutowy?

Przelew walutowy? Zależy.

  • Rodzaj przelewu: kluczowy.
  • Godzina zlecenia: przed 17:00, dzień roboczy? Sprawdź.

2 dni robocze, bez pośredników. Proste.

Dane:

  • Imię: Anna Kowalska
  • Numer konta: 1234567890
  • Bank: PKO BP

Uwaga: Opóźnienia możliwe. Banki pośredniczące wydłużają czas. Weekend? Dodatkowy czas.

Jak długo należy peklować golonkę na mokro?

Peklowanie golonki – sprawa dla cierpliwych (i głodnych)

Ile czekać? Trzy dni w 10-12°C to minimum. Ale! Moja ciocia Zosia, mistrzyni wędlin, pekluje nawet tydzień – golonka wtedy smakuje jak sen o świątecznym obiedzie. To jak z dobrym winem – im dłużej leżakuje, tym lepsze.

Jak to zrobić?

  • Wywar: Użyj czegoś wyrazistego, ja polecam bulion warzywny z dodatkiem ziołowych akcentów – tymianek, rozmaryn. Nie zapomnij o ziarnach ziela angielskiego i liści laurowych. To nie jest zupa jarzynowa, ale aromaty powinny być wyczuwalne!
  • Sól peklująca: Stosuj się do przepisu, ale pamiętaj – lepiej mniej soli niż za dużo! Przesolona golonka to tragedia na talerzu. Powtarzam: tragedia!
  • Naczynie: Kamień lub emalia? Zosia używa starej, żeliwnej miski. Mówi, że nadaje golonce magicznego smaku, jakby skradła go samemu Świętemu Mikołajowi. Nie wiem, czy to magia, czy tylko dobra robota.
  • Przewracanie: Nie leni się! Dwa razy dziennie, jak w zegarku. To klucz do równomiernego przesiąknięcia mięsa. Zignoruj to, a przeklinać będziesz potem na swój brak cierpliwości.
  • Po peklowaniu: Wyjmij golonkę, osusz papierowym ręcznikiem. Następnie – wędzenie! To temat na osobny esej.

Wędzenie: Tu już pole do popisu jest ogromne. Możesz użyć wędzarni elektrycznej, tradycyjnej – każda ma swoje wady i zalety. Kluczowa sprawa to temperatura i czas. Na to nie ma jednej odpowiedzi, bo zależy od wielkości golonki i twojego ulubionego stopnia wysuszenia.

Dodatkowe informacje: Moja babcia zawsze dodawała do wywaru kilka jagód jałowca – mówiła, że nadają golonce wyjątkowej ostrości. Spróbuj, a przekonasz się sam. A najlepiej zapytaj ciocię Zosię! Numer telefonu podam na życzenie 😉.

#Golonka #Sól #Woda