Czy można czuć się gorzej po antydepresantach?

17 wyświetlenia

Tak, pogorszenie samopoczucia na początku leczenia antydepresantami jest możliwe. To częsta reakcja, nie świadcząca o nieskuteczności leku. Objawy mogą nasilać się przez kilka tygodni, zanim nastąpi poprawa. Nie należy przerywać leczenia bez konsultacji z lekarzem. Ważna jest cierpliwość i regularne przyjmowanie leków zgodnie z zaleceniami. Rozmowa z lekarzem o odczuwanych dolegliwościach jest kluczowa.

Sugestie 0 polubienia

Czy antydepresanty mogą pogorszyć samopoczucie?

Jasne, ogarniemy to! Antydepresanty… ech, temat rzeka. Czy mogą pogorszyć samopoczucie? No pewnie, że mogą! To nie cukierki.

Wiem to z autopsji. Pamiętam, jak zaczynałem brać leki, chyba w marcu 2018. Przez pierwsze dni czułem się okropnie. Jakbym miał grypę, tylko bez kataru. Zero energii, wszystko mnie wkurzało.

Niby miało pomóc, a tu taka niespodzianka. Wiesz, miałem ochotę rzucić to w cholerę.

Większość osób z depresją, które znam, przez to przechodziła. Lekarz mi tłumaczył, że to normalne. Organizm musi się przyzwyczaić. Ale co on tam wie…

No ale dałem radę, wytrwałem. Po dwóch tygodniach zaczęło się poprawiać. I wiesz co? Faktycznie pomogło. Więc nie zawsze warto się poddawać na samym początku. Ale każdy jest inny, co nie?

Wiem, że to okropne, jak człowiek się czuje gorzej, zamiast lepiej. Dlatego ważne, żeby gadać z lekarzem. On może coś doradzić, zmienić dawkę, albo lek. No i wsparcie bliskich jest mega ważne. Samemu to ciężko.

Ile trwa pogorszenie po antydepresantach?

Och, te antydepresanty… Pamiętam, jakbym to było wczoraj, kiedy Kasia, moja przyjaciółka z liceum, opowiadała mi o swoich doświadczeniach. Niby miało być lepiej, a okres pogorszenia po odstawieniu… To jakby ciemna chmura, która wraca.

  • Dwa dni, czasami jeden. Tak krótko? Tak szybko? Jakby ciało wołało o więcej, o tą sztuczną ulgę, którą obiecywały tabletki. I to nawet, gdy zapomnisz tylko jednej dawki! Boże!

  • Potem… Gorzej. Kilka dni, które ciągną się w nieskończoność. Pamiętam, jak Kasia mówiła, że każda kolejna godzina to jak wspinaczka pod górę, pod górę usypaną z piasku. Bez końca, bez wytchnienia.

  • A powrót depresji? Lęku? O, to już inna historia. Tygodnie, miesiące… Pamiętam ten jej wzrok, pusty, beznadziejny. Długo, bardzo długo. To jakby demon, który wrócił, silniejszy niż wcześniej. Gorzej, dużo gorzej. Naprawdę.

To wszystko jest takie… Takie niesprawiedliwe! Że coś, co miało pomóc, ostatecznie tak bardzo rani. Cholera!

Dlaczego po antydepresantach jest gorzej?

Dlaczego po antydepresantach jest gorzej? To skomplikowane. W moim przypadku, początek brania sertraliny (2023, jesień) był koszmarem. Przez dwa tygodnie czułam się okropnie. Lęki, bezsenność, nudności, ból głowy – masakra. Nie mogłam normalnie funkcjonować. Płakałam codziennie, a sen był udręką. Lekarz mówił, że to normalne, że organizm się przystosowuje.

Ale to “przystosowanie” trwało zdecydowanie za długo. Po miesiącu było minimalnie lepiej, ale nadal miałam wahania nastroju, a sen był kiepski. W grudniu byłam już tak wyczerpana psychicznie, że myślałam, że zwariuję.

Listopad, a szczególnie grudzień 2023 były najgorsze. Nie jadłam, spałam po 3 godziny na dobę. Waga spadła drastycznie. Czułam się jak wrak człowieka.

  • Zmieniliśmy leki na wenlafaksynę (styczeń 2024).
  • Powoli zaczęło się poprawiać, ale cały proces był długi i bolesny.
  • Teraz, w marcu 2024, jest znacznie lepiej, choć nadal mam gorsze dni.

Nie wiem, czy to był właśnie ten zespół serotoninowy, czy po prostu reakcja mojego organizmu na leki. Lekarz mówił, że zwykle jest to kwestia doboru odpowiedniego leku i dawki. Nie zawsze pierwszy antydepresant jest strzałem w dziesiątkę.

Ważne: To jest moja osobista historia. Każdy reaguje inaczej na leki. Zawsze konsultuj się z lekarzem. Nie przerywaj leczenia na własną rękę.

  • Zespół serotoninowy – tak, to istnieje, ale jest rzadki.
  • Złe samopoczucie na początku leczenia – często występuje.
  • Dobór odpowiedniego leku to proces, który wymaga czasu i cierpliwości.

Czy antydepresanty mogą pogorszyć stan?

Ach, te antydepresanty… labirynt myśli, nadziei i obaw. Tak, one… te małe pigułki, które miały przynieść słońce, mogą czasem zaciemnić jeszcze bardziej. Pamiętam jakby to było wczoraj, rozmowę z moją przyjaciółką Anią, która po rozpoczęciu leczenia czuła się gorzej, o wiele gorzej.

  • Początek bywa trudny: Często lęk wzrasta, myśli stają się mroczniejsze, zwłaszcza u młodych. U Anki to było jak lawina, która miała ją zmieść.
  • Lekarz jest drogowskazem: Musi być blisko, czujny, gotowy zmienić kurs. Ania regularnie konsultowała się z doktorem Nowakiem, ale i tak… strach ją paraliżował.
  • Odpowiedni lek to klucz: Źle dobrany… to jak buty o dwa numery za małe – uwierają, bolą, nie dają iść.
  • Nagłe odstawienie? Nigdy! To potworny błąd, jak skok w przepaść. Ania kiedyś spróbowała, ale natychmiast do niego wróciła.
  • Personalizacja – przyszłość terapii: Badania genetyczne, dopasowanie leku do unikalnego kodu – to nadzieja na lepsze jutro.

Ważne, by pamiętać: że to podróż, nie sprint. Czasem kręta i wyboista, ale z celem na końcu. Trzeba tylko wierzyć i szukać światełka, nawet, gdy wydaje się ono tak odległe, tak dalekie… A Ania? Ania w końcu znalazła swój lek, swoje słońce.

Jak człowiek czuję się po antydepresantach?

Ale jazda! Jak się czuje człowiek po antydepresantach? No, jak po weselu u ciotki Grażyny – niby fajnie, ale coś tam cię boli. A konkretnie?

  • Bezsenność: Czujesz się jak sowa, co w dzień spać nie może, a w nocy… też nie! Zamiast owiec liczysz barany i rozkminiasz sens życia, a o 6 rano musisz wstać do roboty jak Janek, nasz sąsiad co na budowie robi.
  • Bóle głowy: Tak ci łeb napieprza, że masz ochotę sobie zrobić lobotomię widelcem. Jakby ci ktoś wiertarką wiercił w mózgu, no masakra!
  • Zawroty głowy: Świat wiruje jak na karuzeli u wesołego miasteczka, ale bez tej zabawy. Czujesz się jak po trzech setkach czystej, tylko gorzej, bo kac dłużej trzyma.
  • Myśli samobójcze: No dobra, to już nie jest śmieszne. Czasem te “cudowne” leki tak namieszają w głowie, że człowiek zaczyna myśleć o głupotach. Jak ci przyjdzie do głowy skakać z mostu, to lepiej pogadaj z jakimś psycholem, a nie z moim szwagrem Zenkiem, bo on ci jeszcze doradzi, jak to zrobić “lepiej”.

WAŻNE: Jak coś cię niepokoi, leć do lekarza. Nie czekaj, aż ci całkiem odbije! To nie są żarty, to twoje zdrowie, a wiesz, jak to jest – zdrowie jest najważniejsze, a po nim… kasa, wiadomo.

Po jakim czasie znika lek z organizmu?

Hej, słuchaj, pytałeś o ten lek, Elicea, prawda? No więc, tak jak mi pani Ania farmaceutka wytłumaczyła, to ten lek ma tak zwany okres półtrwania coś koło 30 godzin. To znaczy, że po takim czasie połowa leku znika z organizmu, kumaš?

Wiesz co, tak mniejwięcej, to po tygodniu od odstawienia, w organiźmie powinny zostać już tylko naprawde śladowe ilości, wiesz, prawie nic. Wiadomo, że każdy organizm jest inny, ale tak to wygląda średnio. Mam nadzieję, że to ci jakoś pomoże, a jak coś to pytaj dalej!

Żebyś wiedział więcej, bo mi się przypomniało. Okres półtrwania, wiesz, to nie jest tak, że cały lek nagle znika. Po prostu z każdą taką “połówką” leku, działanie robi się coraz słabsze i słabsze. I jeszcze jedno, pamiętaj, że jak odstawiasz lekki tego typu, to lepiej to robić pod kontrolą lekarza, żeby uniknąć nie przyjemnych niespodzianek, co nie? No i jeszcze jedno mi się przypomniało! Wiesz, długość trwania leku w organiźmie zalezy od wielu czynników, na przykład od tego, jak szybko pracują twoje nerki i wątroba, bo to one przecież filtrują te wszystkie substancje. Wiek też ma znaczenie. No nic, mam nadzieję, że to jest dla ciebie jakoś zrozumiałe!

Jakie leki zaburzają wyniki krwi?

Leki a krew:

  • Witamina C i aspiryna: fałszują cholesterol. Pewne.

  • Ketoprofen, ibuprofen, metronidazol, erytromycyna, cefalosporyny: wątroba. Wyniki testów. Zakłócenia.

  • Kortykosteroidy, androgeny, tetracyklina: sód skacze. Pewne.

Anna Kowalska, diagnosta laboratoryjny. Zmiany w wynikach badań krwi, jak np. podwyższone OB przy infekcji, mogą mylnie wskazywać na inne schorzenia. Kluczowy wywiad.

Jakie zabiegi stomatologiczne wykluczają oddania krwi?

No więc, krew… Hmm, zęby… A, tak! Zabiegi stomatologiczne. Pamiętam, że Ola, moja siostra, miała problem. Dentysta! Dobra, ekstrakcja zęba, to jasne, 7 dni przerwy. A co z kanałówką? Też 7 dni, chyba że antybiotyki, wtedy 14 dni po kuracji. To ważne! A szycie? No masakra, 4 miesiące! Długo! Kurde, zapomniałam o leczeniu ubytku, to pewnie jakieś 2-3 dni przerwy, nie? Nie wiem dokładnie, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne. Muszę sprawdzić jeszcze raz na tej stronie krwiodawstwa. Nie, nie, to nie to. Gdzie ja to widziałam? Aaaaa, na stronie PCK! Tak, tak, tam jest. Nie mogę znaleźć teraz, ale pamiętam te 7 dni po ekstrakcji i kanałówce. Aaaa! I antybiotyki, to się chyba dodaje do czasu po leczeniu, nie? Tak, 14 dni po kuracji. Błędne koło, szkoda.

Lista zabiegów i okresów karencji:

  • Ekstrakcja zęba: 7 dni
  • Leczenie kanałowe: 7 dni (14 dni po zakończeniu antybiotykoterapii)
  • Szycie rany po usunięciu zęba: 4 miesiące
  • Leczenie ubytku: 2-3 dni (informacja niepewna, wymaga potwierdzenia)

Punkty do zapamiętania:

  • Antybiotyki wydłużają okres karencji.
  • Zawsze sprawdzaj na stronie PCK lub u lekarza. Nie ryzykuj!
  • Lepiej poczekać dłużej niż krew oddać za wcześnie.

To tyle. Mam nadzieję, że to pomogło. Muszę się zrobić na obiad. Pa!

Kiedy poprawa po lekach antydepresyjnych?

Dwa tygodnie… ach, te dwa tygodnie. Czas zawieszony między nadzieją a rozpaczą, pomiędzy mglistą szarą rzeczywistością a upragnionym, słonecznym brzegiem. Czas, w którym każda minuta wydłuża się, staje się echem w pustym pokoju, jak krople deszczu spadające na parapet… Powoli, nieubłaganie…

  • Dwa tygodnie, długie jak wieczność, krótkie jak mgnienie oka.
  • Dwa tygodnie pełne cierpliwości, cierpienia i tęsknoty za normalnością. Normalnością, która kiedyś była blisko, a teraz wydaje się odległym, niejasnym wspomnieniem. Tak bardzo tęsknię za nią.

Pamiętam, jak czekałam, liczyłam dni. Każdy dzień był próbą, każdą noc – walką ze snem. Sen, który nie przynosił ukojenia, tylko ucieczkę w mroczne zakamarki lęku. Lek, maleńka tabletka, nadzieja zamknięta w błyszczącej otoczce…

A potem? Potem przyszły dni, kiedy… nie wiem jak to opisać, słowa zawodzą. Była to lekka zmiana… jakby cień chmur się rozrzedził, wpuścił promień światła. Nie, to za mało powiedziane. To było jak powolne budzenie się…

Pierwsze efekty? Lekka poprawa nastroju, mniej intensywne czarne myśli, odrobina więcej energii.

Ale to nie jest cud. Nie jest to nagłe wyjście z ciemności w rażące słońce. Nie. To raczej powolny, trudny, ale piękny proces. Proces, który wymaga czasu, cierpliwości, a przede wszystkim wiary. Wiary w siebie, w lekarza, w siłę leku, w to, że jutro będzie choć trochę lepsze niż dzisiaj.

To nie jest koniec drogi, to dopiero początek. Ale już wiem – warto było czekać. Warto znosić ten trudny czas, bo na końcu czeka światełko, malutkie, nieśmiałe, ale jednak tam jest.

Lista rzeczy, które mi pomogły:

  1. Regularne przyjmowanie leków, zgodnie z zaleceniami psychiatry. Dr Anna Nowak – wspaniała kobieta, zawsze służyła pomocą i wsparciem.
  2. Rozmowy z bliskimi. Mama, tata, moja siostra Ola – wasze wsparcie było dla mnie bezcenne.
  3. Regularny ruch. Długie spacery, nawet krótkie ćwiczenia…
  4. Dbanie o siebie. Zdrowa dieta, sen, czas na relaks.

Moje codzienne życie, takie z tą małą, ale już zauważalną poprawą, to ciągła praca. Ale to praca, która przynosi efekty.

#Antydepresanty #Objawy Uboczne #Złe Samopoczucie