Czy bimber własnej roboty jest zdrowy?
Osobiście uważam, że temat bimbru to chodzenie po cienkim lodzie. Rozumiem fascynację własną produkcją, ale myślę sobie o tych wszystkich niebezpieczeństwach... Metanol, ciężkie metale – brrr, aż mnie ciarki przechodzą! Wolę jednak zaufać producentom, którzy mają jakieś kontrole i standardy. Zdrowie jest dla mnie ważniejsze niż ewentualne oszczędności czy duma z własnoręcznie zrobionego trunku. Po prostu nie ryzykowałbym.
Bimber własnej roboty zdrowy? No niby fajnie brzmi, ten cały domowy alkohol, taka swojskość, tradycja… Ale czy zdrowy? Szczerze? Wątpię. Sama myśl o tym, co może pójść nie tak, przyprawia mnie o dreszcze. Metanol… słyszałam kiedyś historię o facecie, który po wypiciu domowego trunku oślepł. OŚLEPŁ! Przecież to straszne! Kto wie, co tam jeszcze może się czaić w takim bimbrze? Ciężkie metale? Pestycydy? A fuj! Wole nie myśleć.
Rozumiem, że kusząca jest ta wizja własnej produkcji, ta satysfakcja, że zrobiło się coś samemu. No i te niby oszczędności… Ale czy warto ryzykować zdrowiem? Dla mnie absolutnie nie. Pamiętam, jak kiedyś wujek robił wino. Niby wszystko ok, przepis z zeszytu babci, starannie dobrane winogrona. I co? Wyszło… powiedzmy, specyficzne. Pół rodziny miało potem rewolucje żołądkowe. Nie, dziękuję. Wolę kupić coś w sklepie. Przynajmniej wiem, że przeszło jakieś kontrole, że ktoś to badał. Może i drożej, ale przynajmniej bezpieczniej. A zdrowie, no cóż… bezcenne, prawda? Ileż to się mówi, że zdrowie najważniejsze. I ja się z tym absolutnie zgadzam. Po co ryzykować? Po co się truć? Nie rozumiem tego. Serio. Wolę wydać te parę złotych więcej i mieć spokój. A bimber… zostawiam specjalistom. Niech się oni martwią o metanol i inne takie. Ja wolę cieszyć się życiem, a nie martwić, czy za chwilę stracę wzrok albo wyląduję w szpitalu.
#Alkohol #Bimber #ZdrowiePrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.