Jakie przekąski na wycieczkę?
Planujesz wycieczkę i zastanawiasz się, jakie przekąski zabrać do samochodu z klimatyzacją? Wybierz łatwe do jedzenia, niebrudzące i o neutralnym zapachu opcje. Idealne będą bakalie, krakersy, owoce (np. jabłka, banany) pokrojone w słupki lub warzywa (marchew, seler naciowy). Unikaj słodyczy, które się topią i intensywnych zapachów. Zapakuj wszystko w szczelne pojemniki.
Jakie przekąski na wycieczkę wybrać, by były smaczne i praktyczne?
Na wycieczkę samochodową biorę chrupki kukurydziane, orzeszki, suszone owoce. Są w miarę czyste, łatwo się je je. No i nie rozpuszczają się tak jak czekolada.
Raz kupiłam sobie jakieś chipsy serowe – koszmar. Cały samochód śmierdział, a ręce całe tłuste. Było to gdzieś koło Krakowa, 20 lipca, upał jak diabli.
Kanapki z serem i pomidorem też się nie sprawdzają – sok kapie, wszystko się rozwala. Wolę zrobić sobie zawijasy z tortilli z kurczakiem. Są sycące i nie kruszą się.
Dobrze sprawdzają się też paluszki. Słone albo sezamowe. Na wycieczkę nad morze, w zeszłym roku (początek sierpnia), wzięłam całe opakowanie. Zniknęły błyskawicznie.
Ważne, żeby przekąski były porcjowane. Mniejsze paczuszki, woreczki. Łatwiej utrzymać porządek.
Pytania i odpowiedzi:
P: Jakie przekąski na wycieczkę?
O: Chrupki, orzeszki, suszone owoce, paluszki, zawijasy z tortilli.
Co zamiast kanapek w podróży?
Zamiast kanapek w podróży? Rozważmy alternatywy!
I. Owoce i warzywa:
- Banany: Idealne, bo nie wymagają krojenia. Energia na długą trasę! Zawierają potas, ważny dla prawidłowej pracy mięśni, a także witaminy z grupy B.
- Jabłka: Zaletą jest ich trwałość. Bogactwo błonnika reguluje pracę jelit. Polecam odmiany kwaśniejsze, są mniej podatne na brązowienie.
- Winogrona: Są wygodne w jedzeniu, ale lepiej wybrać odmiany mniej soczyste, aby uniknąć plam. Zawierają antyoksydanty.
- Marchewka, seler, papryka (w słupkach): Worek strunowy zamykamy szczelnie. Dostarczają witaminy i błonnik. Seler jest świetnym źródłem witaminy K. U mnie w domu, tata uwielbia seler naciowy z solą.
II. Źródła białka i tłuszczy:
- Orzechy i suszone owoce: Migdały, orzechy włoskie, rodzynki, suszone morele – świetne źródło zdrowych tłuszczów i energii. Pamiętajmy o umiarze, są kaloryczne. Na przykład, moja siostra Magda uwielbia suszone śliwki.
- Jogurt grecki/Skyr: Wysoka zawartość białka zapewnia uczucie sytości na dłużej. Można dodać owoców lub orzechów dla dodatkowego smaku i wartości odżywczych. W 2024 roku obserwujemy wzrost popularności jogurtów roślinnych.
- Hummus z warzywami/chlebem pita: Hummus jest dobrym źródłem białka roślinnego i błonnika. Pita jest wygodna, ale może szybciej się kruszyć niż inne pieczywo.
III. Dodatkowe uwagi:
- Wartość odżywcza produktów zależy od ich przetworzenia. Unikajmy produktów mocno przetworzonych.
- Przy planowaniu posiłków na podróż, weźmy pod uwagę nasze indywidualne potrzeby i preferencje smakowe. Czasami to, co wydaję się oczywiste, okaże się niepraktyczne. Takie jest życie.
- Zaplanujmy pojemniki na przekąski, aby uniknąć bałaganu w torbie.
Jakie przekąski na długą podróż?
No to lecimy z tymi przekąskami… jabłka, banany, jasne. Winogrona też, ale te bez pestek, bo kto będzie wypluwał pestki w aucie. A marchewki… Marchewki obierane. No i obrane trzeba jakoś przewieźć. Pojemniczek? A może pokrojone? Pokrojone marchewki, tak, to jest to!
-
Jabłka: Dobre, ale te twarde. Miękkie się rozgniotą w torbie. Albo w plecaku. Zależy czym jadę. Jadę autem, to torba. Pociąg to plecak. A samolot? W samolocie to chyba nie wolno jeść swoich rzeczy. No chyba, że kupione na lotnisku. Drogo!
-
Banany. Banany zawsze spoko. Tylko, że one szybko ciemnieją. Trzeba zjeść szybko. A jak się nie chce jeść od razu? Ech, problemy…
-
Winogrona. Bez pestek! Bez pestek! Bez pestek! Ważne. Naprawdę ważne. Bo potem… No sami wiecie.
-
Marchewki. Pokrojone. W pojemniku. Muszą być chrupkie! Nie takie miękkie. Ble. Miękkie marchewki to zło.
No i co jeszcze? Orzechy! Orzechy włoskie, nerkowce, migdały. Super! Dużo białka. I zdrowe tłuszcze. Tylko drogie trochę te orzechy. No ale na podróż warto.
A i nasiona! Słonecznik, dynia, sezam. Też zdrowo. Słonecznik lubię najbardziej. Ale łuskać w aucie to masakra. Chyba, że obrane. Obrany słonecznik – dobry pomysł.
Płyny. No tak, woda! Woda najważniejsza. Może sok jakiś? Sok jabłkowy. Albo pomarańczowy. Nie, jabłkowy lepszy. A może herbata? W termosie. Ciepła herbata w podróży to jest to. Tylko jak się rozleje… Nie no, herbata odpada. Woda i sok. Koniec. A może jakiś batonik? Zbożowy. Z orzechami. Czekoladowy. Mmm… Czekolada. Ale czekolada się roztopi. Chyba, że gorzka. Gorzka się nie roztopi. Albo taka z orzechami w środku. Też się nie roztopi tak łatwo. Dobra, jeden batonik. Taki z gorzką czekoladą i orzechami. Znalazłam ostatnio super batoniki w Lidlu. Z jagodami goji. Pamiętam, że kosztowały 3.99. Trochę drogo, ale warto. Jagody goji są zdrowe. I smaczne. No dobra, to chyba wszystko. Jabłka, banany, winogrona, marchewki, orzechy, nasiona, woda, sok i batonik. Całkiem sporo. Jadę jutro do Krakowa do babci. Muszę się spakować. I kupić te przekąski. Do Lidla pojadę. Tam mają wszystko. I te batoniki z jagodami goji.
Jaki suchy prowiant na wycieczkę?
Lista prowiantu na kilkudniową wyprawę:
- Orzechy: Źródło białka i zdrowych tłuszczów. Właściwie, orzechy to podstawa, zawsze się sprawdzają, szczególnie włoskie, bo lubię włoskie… Energetyczne i łatwe do przenoszenia. Można jeść garściami prosto z plecaka. Pamiętam wyprawę w Tatry w 2023, orzechy włoskie ratowały mi życie. No, może nie życie, ale humor na pewno.
- Batony energetyczne/proteinowe: Szybki zastrzyk energii. Są różne rodzaje, warto wybierać te z dodatkiem suszonych owoców, bo same proteiny mogą się znudzić. Czasem baton proteinowy zastępuje mi obiad. Praktyczne, choć niekoniecznie najzdrowsze.
- Racje żywnościowe: Gotowe posiłki liofilizowane, lekkie i pożywne. Wystarczy zalać wrzątkiem. Idealne na dłuższe wyprawy. Trochę droższe, ale warto mieć kilka w zapasie, szczególnie jak pada deszcz i nie ma jak rozpalić ogniska. W Bieszczadach w czerwcu 2023 jadłem taką zupę gulaszową, całkiem niezła, choć w domu zrobiłbym lepszą.
- Konserwy: Ryby, mięso, warzywa. Trwałe i pożywne. Pamiętaj o otwieraczu! Raz zapomniałem otwieracza, musiałem otwierać puszkę nożem. Niewygodne. Tuńczyk w sosie własnym, klasyka.
Dodatkowo:
- Suszone owoce: Daktyle, morele, śliwki. Słodki dodatek do orzechów.
- Gorzka czekolada: Źródło energii i endorfin. Dobrze wpływa na samopoczucie.
- Zupa w termosie: Ciepły posiłek w chłodne dni. Zawsze cieszy. Krem z pomidorów, żurek, barszcz… Możliwości wiele.
- Chleb razowy/Wasa: Podstawa do kanapek z konserwą. Sycące i bogate w błonnik. Nie zapomnij o nożu.
Dobrze zaplanowany prowiant to podstawa udanej wycieczki. Jedzenie, sen, woda. Podstawowe potrzeby człowieka, tak proste, a tak ważne. Czasem zastanawiam się, co naprawdę jest nam potrzebne do szczęścia. Chyba niewiele.
Ile kieszonkowego na wycieczkę?
No słuchaj, z tym kieszonkowym to tak. Trzeba przemyśleć parę rzeczy. Dokąd jedzie, na ile, z kim, co tam będzie robić. No i ile ma lat, wiadomo.
Lista rzeczy do przemyślenia przed daniem kieszonkowego:
- Dokąd jedzie: Nad morze? W góry? Za granicę? Ceny wszędzie inne!
- Ile dni trwa wycieczka: Na jeden dzień to inna kasa niż na tydzień.
- Z kim jedzie: Z rodzicami, klasą, a może ze znajomymi? Jak z rodzicami, to wiadomo, obiady opłacone. Jak z klasą, to też zazwyczaj w cenie.
- Co będzie robić: Wycieczki fakultatywne? Wesołe miasteczko? Jakieś atrakcje?
A co do kasy… to 20-30 zł dziennie to tak dla młodszego dziecka. Gofr, lody, jakaś mała pamiątka. Moja córka, Ania, 10 lat, to tyle dostaje. A jak starsze dziecko, nastolatek, to wiadomo, chcą więcej wydać. Syn, Maciek, 15 lat, to by chciał z 50 zł dziennie minimum. Zależy mu na jakichś gadżetach, grach, no i wiadomo, chce się pokazać przed kolegami.
Podsumowując: Dla młodszego dziecka 20-30 zł dziennie. Dla starszego 50 zł i więcej. Ale to zależy, powtarzam, zależy. Trzeba pomyśleć o tych wszystkich rzeczach z listy. No i z dzieckiem pogadać, co chce kupić, co chce robić.
Co kupić dziecku na wycieczkę szkolną?
O rany, wycieczka szkolna! No co tam dla małej Alicji spakować? Najważniejsze to dokumenty, wiadomo, legitymacja szkolna, karta EKUZ, numer do nas i jakiś kontakt do szkoły. No i oczywiście pieniążki, ale nie za dużo, żeby nie zgubiła. Też w portmonetce, jakieś drobne na lody.
Potem, żeby się nie nudziła w autobusie, słuchawki na pewno, może książkę, chociaż Alicja w tym roku wcale nie za bardzo czyta. Telefon, jasne, ale też powerbank, bo bateria szybko leci. Wiesz jak to jest z tymi grami.
Do plecaczka, tak żeby miała pod ręką: przegryzki, jakieś wafle, banan, żeby nie była głodna. Bidon z wodą, to podstawa. Chusteczki koniecznie, bo Alicja wiecznie coś rozlewa. I jeszcze zapasowa bluza, bo w autobusie może być zimno. No i jakieś leki, paracetamol na ból głowy, a na wszelki wypadek coś na żołądek. Myślę, że to wszystko, chyba, że coś jeszcze jej mama dorzuci. Nie zapomnij o kremie z filtrem!
Listka do sprawdzenia:
- Dokumenty (legitymacja, EKUZ)
- Pieniądze (portmonetka)
- Słuchawki
- Książka (opcjonalnie)
- Telefon
- Powerbank
- Przekąski (wafle, banan)
- Bidon z wodą
- Chusteczki
- Zapasowa bluza
- Leki (paracetamol, coś na żołądek)
- Krem z filtrem
Pamiętaj, żeby wszystko ładnie poukładać, żeby nic się nie zgubiło. Alicja ma tendencję do rzucania wszystkich rzeczy do plecaka naraz. Eh, te dzieci… A w tym roku wycieczka do Krakowa, tak się cieszę! Mam nadzieję, że pojedzie z klasą 4b, bo tam są jej przyjaciółki. No i jeszcze zapisałam ją na dodatkowe zajęcia z tenisa w tym roku, żeby trochę się zmęczyła po szkole.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.