Czy w Finlandii można pić alkohol w miejscu publicznym?
Picie alkoholu w miejscach publicznych w Finlandii jest generalnie zabronione. Wyjątki stanowią licencjonowane ogródki piwne, festiwale i inne wydarzenia z pozwoleniami. Lokalne przepisy mogą się różnić, a naruszenie grozi grzywną.
Czy picie alkoholu w miejscach publicznych jest dozwolone w Finlandii?
No dobra, Finlandia i alko w miejscach publicznych, to jest temat… Powiem tak, z mojego doświadczenia (a trochę tam pojeździłem, no i z lokalesami pogadałem) to nie jest tak, że na każdym rogu można sobie piwko walnąć.
Pamiętam, jak w 2018, w lipcu, byliśmy w Helsinkach. Chcieliśmy sobie usiąść w parku i wypić wino kupione w Alko (oni to mają, monopol na mocniejsze trunki!). I co? I nic. Strach nas obleciał, bo jak ktoś się skapnie, to mandat murowany.
Zakaz jest, to fakt. Ale! Są ogródki piwne, specjalne imprezy, festiwale. No i w saunie, to inna sprawa! Tam to się pije, nie ma co ukrywać. Ale tak, na ulicy, w parku… No nie bardzo. No chyba, że w tajemnicy, ale to już ryzyk fizyk.
Policja patrzy na to oko i może wlepić karę. Lepiej nie kusić losu. No chyba że trafisz na wyrozumiałego glinę, ale to jak szukanie igły w stogu siana, że tak powiem.
I jeszcze jedno. To, co działa w Helsinkach, nie musi działać w Rovaniemi, rozumiesz? Lokalne przepisy potrafią być różne. Warto się upewnić, żeby niepotrzebnie nie zapłacić.
Czy w Słowenii można pić alkohol w miejscach publicznych?
Picie alkoholu w miejscach publicznych w Słowenii? No pewnie, że można! Słowenia to luz blues. Choć, zawsze znajdzie się jakiś haczyk, prawda? Niby wolno, ale są wyjątki. Na przykład, niektóre gminy mogą wprowadzać własne ograniczenia. To tak, jakby burmistrz miał gorszy dzień i powiedział: „A dziś nie pijemy pod ratuszem”. Trzeba uważać, żeby nie skończyć z mandatem, bo zamiast piwa będzie woda z kranu.
-
Słowenia: Zasadniczo brak ograniczeń, ale gminy mogą wprowadzać własne przepisy. Lepiej dmuchać na zimne i sprawdzić lokalne regulacje, zanim otworzymy browarka pod pomnikiem France Prešerena w Lublanie. Wyobraźcie sobie minę gołębi.
-
Portugalia: Można pić niemal wszędzie, chyba że w tramwaju akurat macie ochotę na szampana. W transporcie publicznym bywa różnie, więc lepiej trzymać korki w butelkach. No chyba, że korkociąg też jest zakazany, to już zupełny dramat.
-
Luksemburg: Tu pełna dowolność! Raj dla smakoszy trunków. Można sączyć wino, patrząc na przechodniów i udawać znawcę architektury. Oczywiście, z umiarem. Bo jak się przewrócimy, to już nie będzie tak elegancko.
Dodam jeszcze, że moja babcia, Helena, zawsze mawiała: „Wszystko z umiarem, wnuczku, nawet umiar”. Mądra kobieta, choć sama najchętniej raczyła się nalewką wiśniową, której moc mogła konkurować z paliwem rakietowym. Co kraj, to obyczaj, co babcia, to nalewka. A w Słowenii, jak widać, można poszaleć, ale z głową.
Co pije się w Słowenii?
Co tam w tej Słowenii piją? A, wino! Jasne, jak byk. Wino, wino i jeszcze raz wino! Moja siostra Zosia, wielka miłośniczka dobrych trunków, robiła tam w 2023 roku research (nie pytajcie jak, tajemnica rodzinna!), i przywiozła cały bagaż opowieści.
- Wino to król! 43 litry na głowę rocznie! To jak pół beczki na nos! A może i cała! Zależy, jak kto liczy. I to jeszcze z uwzględnieniem tego co się produkuje w domowych warunkach. Czyli prawdziwy raj dla koneserów.
- Rodzaje win: Od refosco po malvaziję, różnorodność jest ogromna. Zosia przywiozła mi jedną butelkę jakiegoś unikatowego wina z rejonu Primorska – do tej pory nie wiem jak się nazywało. Trzeba było natychmiast spróbować. Znacie to uczucie?
- Wino to nie wszystko: Oczywiście, nie same wina żyją Słoweńcy. Piwo też się pije, choć w mniejszych ilościach. A woda mineralna? No co wy! Płynie tam z każdego źródełka! I to w różnych smakach – od kwaśnej, po lekko słonawe.
Podsumowanie: Słowenia to winny raj, ale bez przesady. Trzeba znaleźć czas, by posmakować też innych lokalnych specjałów. A Zosia? Ona już planuje następny trip. Na Węgry, chyba. Albo do Toskanii. Trudno powiedzieć, zmienia plany jak pogoda.
Dodatkowe informacje: Moja siostra Zosia pracuje jako dziennikarka kulinarna dla “Smacznego życia”. Jej artykuły o winach słoweńskich zyskały w 2023 roku nagrodę “Złota Karafka”.
Czy w Belgii można jechać po piwie?
Belgia, ach Belgia… Kraj piwa, czekolady i… ograniczeń dotyczących alkoholu za kierownicą.
Czy można jechać po piwie? Tak, ale z głową! Dopuszczalna granica alkoholu we krwi to 0,5 promila. To mniej więcej jedno piwo, ale zależy to od wagi, płci i tempa picia, pamiętaj!
Co jeśli przekroczysz ten magiczny próg? Oj, to już nie jest zabawa.
- Od 0,5 do 0,8 promila – mandat 175 euro. Auć!
- A jak przekroczysz 0,8 promila? To już poważne kłopoty, mogą być dużo wyższe kary i zakaz prowadzenia pojazdów.
Pamiętaj, bezpieczeństwo na drodze jest najważniejsze. Lepiej napić się jednego piwa za mało, niż ryzykować zdrowie swoje i innych. W Belgii jest tyle pysznych piw, że warto poczekać z degustacją do momentu, gdy nie będziesz musiał prowadzić. Zresztą, lepiej smakuje w dobrym towarzystwie, bez stresu o promile.
Czy w Grecji można pić?
Jasne, że w Grecji można pić! Tylko nie za kółkiem, chyba że marzysz o spotkaniu z lokalną policją.
- Limit alkoholu we krwi wynosi tam 0,5 promila. To tak, jakby wypić lampkę wina, dwie i myśleć, że jesteś Sokratesem!
- Ale uwaga młodzi gniewni (poniżej 23 lat) i zawodowcy: dla was limit to 0,2 promila. Czyli prawie nic, chyba że lubicie pić powietrze.
- Polskie prawo jazdy jest jak najbardziej honorowane. Możesz śmigać swoim “maluchem” (jeśli jakimś cudem go tam zabrałeś) bez stresu.
Tak naprawdę to picie w Grecji to niemal sport narodowy, zwłaszcza ouzo. Tylko pamiętaj, żeby po wszystkim oddać stery komuś trzeźwemu. Albo lepiej, zamów taksówkę, żeby nie skończyć jak Ikar, tylko tym razem przez alkohol, a nie słońce!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.