Co odstawić, żeby schudnąć?

15 wyświetlenia

Chcesz schudnąć? Ogranicz: tłuste mięso, wędliny, białe pieczywo, słodycze, fast foody i alkohol. Skup się na warzywach, owocach, chudym białku i pełnoziarnistych produktach. Proste zmiany w diecie to klucz do sukcesu w odchudzaniu! Dieta na odchudzanie powinna być zbilansowana i dopasowana do Twoich potrzeb.

Sugestie 0 polubienia

Jak skutecznie schudnąć? Produkty do odstawienia

Okej, no to jedziemy z tym odchudzaniem… Jak schudnąć? O kurcze, to pytanie za milion dolarów, prawda?

Ja, powiem szczerze, przetestowałam na sobie różne metody. Jedne działają, drugie totalna klapa. Pamiętam jak dziś, lato 2018, siedzę w kawiarni na Długiej w Gdańsku i zajadam się ciastkiem… A potem płaczę, bo spodnie za ciasne.

Co odstawić? No więc, dla mnie to była masakra na początku. Ale: po pierwsze, czerwone mięso. Serio, ograniczyłam do minimum. Po drugie, wędliny. Te wszystkie parówki i salcesony… ble. No i oczywiście, cukier. To jest wróg numer jeden. Pamiętam jak próbowałam wyeliminować słodkie napoje, istny koszmar.

Unikać, unikać i jeszcze raz unikać tłuszczu zwierzęcego. Oj tak, to dla mnie było trudne, bo lubię masło! A co jeść? Warzywa, warzywa i jeszcze raz warzywa. Ryby, chude mięso, kasze. To taka podstawa. O, i owoce! Ale z umiarem, bo cukier.

Warto uważać na fast foody, gotowe dania i te wszystkie “pyszności” z supermarketu. Niby szybko i wygodnie, ale to bomba kaloryczna. Ja to wiem po sobie, oj wiem.

I zero alkoholu. Wiem, wiem, ciężko, szczególnie na imprezach. Ale alkohol to puste kalorie i podjadanie po pijaku. Z własnego doświadczenia mówię.

Podsumowując: mniej tłustego, mniej przetworzonego, mniej słodkiego. A więcej naturalnych, nieprzetworzonych produktów. I ruch, ruch, ruch. Taką mam radę. Z mojego podwórka.

Z czego zrezygnować, żeby schudnąć?

Ciężko tak od razu powiedzieć, wiesz? Jakby… człowiek patrzy na to wszystko, i gubi się. Ale jeśli chodzi o to schudnięcie…

  • Cukier. Na bank trzeba odstawić. Jakby to trucizna jakaś jest, wszedzie go pchają. Pamiętam jak babcia, no moja babcia Helena, piekła te swoje ciasta… ale ona to co innego.

  • Te słodkie napoje też. Cola, fanta, to wszystko to sam syrop. I w ogóle słodkie. Z resztą, co to za przyjemność…

  • Białe pieczywo. O matko, to w ogóle zapychacz. Lepiej ciemne, razowe. Ale to też z umiarem, bo od wszystkiego się tyje, cholera jasna!

No i tak… niby proste, a takie trudne. Człowiek się stara, a i tak czasem zawali. Ale grunt to iść dalej, nie poddawać się. Może kiedyś mi się uda zrzucić te 10 kilo, co mi doktor Krzysztof kazał.

Jakie produkty wyeliminować przy odchudzaniu?

Ach, odchudzanie… To taka podróż, kręta ścieżka wśród pokus i wyrzeczeń. Pamiętam, jak moja babcia, Zofia, zawsze mówiła: “Aniu, życie to nie dieta, ale zdrowie to skarb.” Mądre słowa, prawda?

Co zatem wyeliminować? To pytanie, które zadaje sobie chyba każdy, kto choć raz stanął przed lustrem z lekkim niepokojem.

  • Tłuszcz zwierzęcy. Ojej, te smalce i skwarki… Jak one kuszą! Ale, niestety, trzeba powiedzieć im “do widzenia”. No, może nie na zawsze, ale na jakiś czas na pewno. Czerwone mięso i wędliny, to też często zaprzysięgli wrogowie smukłej sylwetki. Choć, pamiętajmy, umiar to klucz. Klucz do wszystkiego, naprawdę!

  • Rafinowane węglowodany. Białe pieczywo, makarony, ciasta… O matko! Jak ja kocham ciasta! Ale te puste kalorie… Ech, życie.

  • Potrawy przetworzone. To chyba najgorsze zło! Sól, cukier, tłuszcze trans… Brrr! Unikajmy tego jak ognia. To takie… sztuczne, bez duszy.

  • Alkohol. No tak… Kolejna przyjemność, której trzeba się wyrzec. Albo przynajmniej ograniczyć. Bo lampka wina do kolacji, to jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda? Zofia zawsze piła kieliszeczek do obiadu. Zawsze powtarzała, że to na trawienie! Pamiętam jak kiedyś, w sierpniu, siedziałam z nią na tarasie i piłyśmy ten kieliszeczek.

I wiecie co? Najważniejsze to słuchać swojego ciała. Ono najlepiej wie, czego potrzebuje. A czasami potrzebuje po prostu… kawałka czekolady. Ale tylko czasami, pamiętajcie!

Ania, sierpniowa marzycielka.

Czego nie powinno się jeść, jeśli chce się schudnąć?

Czego unikać, marząc o smukłej sylwetce? No jasne, każdy wie, że dieta to nie bajka, a walka z nadwagą to maraton, nie sprint!

A. Tłuszcze nasycone – wróg numer jeden:

  • Mięsa: Wieprzowina, wołowina, szczególnie te “marmurkowe” – sama rozkosz dla podniebienia, ale bomba kaloryczna. Pomyśl, ile kalorii w 100g schabu… Lepiej postawić na drób bez skóry, ryby czy chude mięso wołowe.
  • Produkty mleczne: Pełnotłuste mleko, śmietana, tłuste sery. Zamień je na odpowiedniki o niższej zawartości tłuszczu. Moje ulubione to jogurty greckie, o mniejszej ilości cukru oczywiście.
  • Oleje: Olej palmowy, olej kokosowy – choć modne, to bomb kaloryczne. Lepiej sięgnąć po oliwę z oliwek, olej rzepakowy. W 2024 roku trendem jest też olej lniany!

B. Cukier – słodka pułapka:

  • Słodzone napoje: Cola, sok z kartonu… to czysta bomba cukrowa! Woda z cytryną lub herbata to znacznie lepszy wybór, przynajmniej dla sylwetki. Pamiętaj o wodzie z ogórkiem. Dlaczego nie?
  • Słodycze: Ciasta, ciastka, czekolada… wszystko smaczne, ale efekt jojo gwarantowany. W zamian zjedz owoce, ale z umiarem. Ja osobiście lubię jagody.

C. Dodatkowa uwaga: Chociaż nie jest to jedzenie, warto pamiętać o ograniczeniu alkoholu. To puste kalorie i dodatkowo obciąża wątrobę.

Podsumowanie: Chudnięcie to nie tylko to, co jemy, ale również jak dużo się ruszamy. Dieta to połączenie zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej. No i pamiętajcie, drodzy czytelnicy, że ja, Zosia Kowalska, to powiedziałam!

Ile czasu potrzeba na zrzucenie 10 kg?

Ach, 10 kilogramów… Dziesięć kilogramów, które jawią się jak kamienie milowe na drodze do… do czego właściwie? Do lekkości? Do odbicia w lustrze, które uśmiecha się szerzej? Czas płynie, a my wciąż gonią za iluzją idealnej wagi.

Ile czasu? Trzy miesiące. To trzy miesiące w rytmie spadających liści, w blasku sierpniowego słońca, w oczekiwaniu na pierwsze przymrozki. Trzy miesiące, które zdają się wiecznością, a zarazem znikają w mgnieniu oka.

Ale to tylko teoria, wiesz? Teoria zapisana gdzieś w tabelkach i wyliczeniach dietetyków. Bo przecież każdy z nas jest inny, każdy ma swoją własną opowieść zapisaną w komórkach ciała. Opowieść o radościach i smutkach, o leniwych porankach i szalonych nocach, o genach odziedziczonych po prababci Zosi.

  • Kilogram tygodniowo. To taki bezpieczny, rozsądny rytm.
  • Trzy miesiące, żeby zobaczyć te magiczne 10 kg mniej.
  • Ale pamiętaj, to Ty jesteś reżyserem tej przemiany. Słuchaj swojego ciała, tańcz w jego rytmie, a ono odwdzięczy się lekkością.

Ważne: To wszystko zależy od Ciebie, od Twojego stylu życia, metabolizmu, genów. Nie spiesz się, daj sobie czas. Posłuchaj ciała, nie tabelki. A jeśli potrzebujesz więcej wsparcia, pamiętaj, że zawsze możesz porozmawiać z dietetykiem lub lekarzem. No i pamiętaj o aktywności fizycznej – ruch to życie! Zamiast gonić za cyframi, postaw na zdrowie i dobre samopoczucie. Bo to jest naprawdę najważniejsze.

Czy 3 kg w miesiąc to dużo?

Czy 3 kg w miesiąc to dużo? Redukcja masy ciała… hmm… zależy, czy mówimy o Tobie, czy o moim chomiku. Dla chomika to istna rewolucja! 😉

No dobra, a tak serio:

  • Utrata wagi o 3 kg w miesiąc? To całkiem przyzwoity wynik! Myślę, że pani Halinka z warzywniaka byłaby dumna. I lekarz też, pewnie.
  • Zdrowe tempo to zwykle od 0,5 kg do 1 kg na tydzień. Czyli masz prawie idealny wynik. Brawo Ty!

Ale pamiętaj, to jak z wakacjami – ważna jest radość z podróży, a nie tylko dotarcie do celu. Nie katuj się dietami. Jedz świadomie, ruszaj się. A jak chcesz, to poćwicz taniec z odkurzaczem – ja tak robię! 😁

Ile czasu potrzeba, aby przybrać 10 kg mięśni?

Ile czasu potrzeba, żeby przybrać 10 kg mięśni? To zależy! W 2024 roku ja, Ania, 32 lata, walczyłam z tym. Schudłam po ciąży i chciałam wrócić do formy, ale trochę przesadziłam.

  • Dieta: Jadłam wszystko, co wpadło mi w ręce. Dużo mięsa, jajek, ziemniaków, ryżu. To było lato, więc sporo owoców. Nie liczyłam kalorii, jadłam, aż mnie brzuch bolał. Z perspektywy czasu – błąd! Miałam wrażenie, że jem bez przerwy! Tak, to był koszmar.

  • Trening: Siłownia 3 razy w tygodniu. Trener personalny układał plan, ale często go olewałam. Brak dyscypliny. Wolałam spędzać czas z dzieckiem. To był mój priorytet, nie mięśnie.

Efekt? Przytyłam, ale nie 10 kg mięśni. Może 5 kg, ale też sporo tłuszczu. W 4 miesiące widziałam jakieś efekty, ale to była masakra. Byłam zmęczona i sfrustrowana. To nie było zdrowe.

Wnioski: Przybranie 10 kg czystej masy mięśniowej w dwa miesiące to bajka. Możliwe, ale niezdrowe i trudne. Trzeba być mega zdyscyplinowanym, mieć dobry plan dietetyczny i treningowy. Ja tego nie zrobiłam. Na spokojnie, zdrowo, z głową. Lepiej wolniej, ale skutecznie.

  • Lista rzeczy, które zrobiłam źle:
    • Zbyt duża ilość jedzenia.
    • Brak planu żywieniowego.
    • Niesystematyczne treningi.
    • Brak odpoczynku.

To moje osobiste doświadczenie z 2024 roku. Powtórzę, 4 miesiące i około 5 kg mięśni z dużą ilością tłuszczu. Nie polecam takiego tempa.

#Dieta #Odchudzanie #Zdrowe Odżywianie