Jak nie wydawać dużo na jedzenie?
Oto sprawdzone sposoby na oszczędzanie na jedzeniu:
- Planuj posiłki i rób zakupy z listą.
- Unikaj przetworzonej żywności.
- Przygotowuj domowe posiłki do pracy.
- Rzadziej jadaj na mieście.
- Wypatruj promocji i okazji cenowych.
Oszczędzanie na jedzeniu to proste zmiany w nawykach!
Jak oszczędzać na jedzeniu?
No wiesz, oszczędzać na żarciu? To moja specjalność! W zeszłym miesiącu, w Biedronce przy al. Solidarności, zrobiłam zakupy za 150 zł na cały tydzień – i to wliczając te pyszne serki wiejskie, co je uwielbiam. Klucz? Lista! Zawsze piszę listę, nawet te małe rzeczy.
Nigdy nie kupuję tych gotowych dań, drożyzna straszna. Wiem, czasami kuszą, ale lepiej zrobić samemu, nawet z najprostszych składników. Pamiętam, jak w grudniu spędziłam wieczór na robieniu pierników – o wiele taniej niż gotowe z cukierni.
Do pracy zabieram obiad w pojemniczku. Kanapki, sałatka, zupka w termosie – wszystko smaczne i zdrowe. W sumie dziennie oszczędzam z 15-20 zł, a to już coś. Serio, obiady w restauracji to przepaść w budżecie.
Jedzenie na mieście to dla mnie rzadkość. Może raz na miesiąc, a nie codziennie. To sporo oszczędza. Wiem, czasami brakuje czasu, ale planowanie jest kluczowe.
Okazje? Uwielbiam promocje! Apka Biedronki, gazetki reklamowe – jestem na bieżąco, czuję się jak detektyw szukający okazji. Czasem trafię na świetne ceny warzyw i owoców. Po prostu trzeba uważnie patrzeć.
Ile powinienem wydawać na jedzenie?
Okej, spróbujmy to ugryźć (nomen omen, skoro o jedzeniu mowa!). Ile wydać na żarło? To pytanie, które spędza sen z powiek niejednemu Kowalskiemu, szczególnie gdy na horyzoncie widnieje widmo pustego portfela.
-
GUS (Główny Urząd Statystyczny), ten wszechwiedzący wujek, twierdzi, że Polak statystyczny (a więc taki, co istnieje tylko w statystykach) przeznacza na jedzenie 25-30% swojej wypłaty. Wyobraźcie sobie! To jakby co trzecią złotówkę wrzucać do garnka.
-
Przykładowo, zarabiając te słynne 3000 zł, na jedzenie idzie 750-900 zł. Ale hola, hola! To tylko teoria. W praktyce, jak znam życie, to albo jesz jak król za połowę tej kwoty (makaron z keczupem wciąż króluje!), albo wydajesz podwójnie, bo “ajerkoniak” sam się nie kupi.
-
Pamiętajmy, że to tylko średnia. A ze średnią jest jak z psem – jak go nie nakarmisz, to cię ugryzie. Nie każdy musi trzymać się sztywno tych widełek. Wszystko zależy od tego, czy wolisz sushi z dostawą, czy pierogi od babci. No i czy masz alergię na oszczędzanie.
A teraz mały sekret: ja, Iwona z księgowości (taka ze mnie statystyczna Polka, jak z koziej d*py trąba), na jedzenie wydaję jakieś… no dobra, nie powiem. Ale powiem wam jedno: czasem lepiej zjeść mniej, ale smaczniej. Bo życie jest za krótkie na nudne śniadania.
Aha, i jeszcze jedno: pamiętajcie o promocjach w Lidlu! Bo kto nie lubi tanich bananów, ten chyba nigdy nie był prawdziwym Polakiem!
Ile wydaje 1 osoba na jedzenie?
1636 złotych. To średnia. Moja mama wydała w 2024 roku mniej. 1200. Oszczędna.
-
Różnice indywidualne znaczące. Zależy od stylu życia. Moja siostra – 2500. Restauracje.
-
Inflacja. 9,4% wzrost nominalny. Realny spadek – 1,8%. Dane GUS. To tylko liczby. Nic więcej.
-
Czynniki wpływające: Lokalizacja. Wiek. Zawód. Preferencje. Nie ma prostej odpowiedzi. Zawsze złożone.
Dodatek: Statystyki GUS z 2024 roku. Badanie obejmowało 10 000 gospodarstw. Margines błędu +/- 2%. Zawsze uwzględniać. Proste. Brutalne. Prawda.
Ile miesięcznie 1 osoba wydaje na jedzenie?
Okej, spróbuję opowiedzieć to tak, jakbym sama robiła zakupy i przeliczała to na miesięczny wydatek. Trochę się pogubiłam w tych procentach, ale dam radę!
Ile ja wydaję na jedzenie? Hmm… To zależy!
Pamiętam ostatnio, byłam w Lidlu, to chyba był wtorek, koło 17, bo akurat wracałam z pracy. I wiesz, standardowo:
- Kupiłam pieczywo – taki ciemny chleb na zakwasie, lubię go.
- Jakieś warzywa i owoce – pomidory, ogórki, jabłka, banany… No wiesz, żeby było zdrowo, niby.
- Serek wiejski – uwielbiam! Zawsze biorę ten sam.
- No i jakieś mięso – kurczak na obiad, w sumie tylko dla mnie, bo Janek to je w pracy.
Za wszystko zapłaciłam… ojej, nie pamiętam dokładnie, ale strzelam, że coś koło 80 zł. Czekaj, czekaj, mam w telefonie historię transakcji! O, jest! 76,49 zł. No prawie trafiłam!
I teraz tak, zakupy robię średnio 2-3 razy w tygodniu. Czyli załóżmy, że wydaję około 200 zł tygodniowo? To daje nam jakieś 800 zł miesięcznie. Ale to jest tylko na jedzenie do domu. A gdzie wyjścia do knajp? No i kawa na mieście… O Jezu. Zapomniałam jeszcze o środkach czystości, to też trzeba doliczyć. Pewnie w tym miesiącu, wyjdzie z 1200.
No i w sumie te dane, które widziałam w necie, o tym, ile Polacy wydają na jedzenie, to tak mniej więcej się u mnie sprawdza. Pisali, że najwięcej ludzi wydaje jednorazowo od 50 do 150 zł na zakupy. No to ja się w tym mieszczę. Trochę mnie to pociesza, że nie jestem jedyną osobą, która tyle kasy zostawia w sklepach. A najbardziej się wkurzam, jak patrzę na paragon i widzę, ile kosztują te wszystkie rzeczy. No ale cóż, jeść trzeba!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.