Czy boczek parzony można smażyć?

61 wyświetlenia

Tak, boczek parzony można smażyć. Uzyskasz wtedy chrupiącą i smaczną przekąskę lub dodatek do dań. Smażenie boczku parzonego to szybki sposób na wydobycie jego aromatu i idealnej tekstury.

Sugestie 0 polubienia

Smażyć boczek parzony? Porady i wskazówki.

Smażenie boczku parzonego? No pewnie, że można! Ale wiesz, jest parę trików, żeby nie skończyło się to armagedonem w kuchni.

Pamiętam, jak kiedyś, chyba w marcu, robiłem śniadanie dla kumpla. Myślę sobie – boczuś, jajeczka, klasyk. No i wrzuciłem ten boczek na patelnię prosto z opakowania. I co? Strzelało jak na wojnie, tłuszcz pryskał wszędzie, masakra jakaś. Dobrze, że akurat byłem sam w domu, bo inaczej narobiłbym wstyd w 8 dzień tygodnia. Cena tego “boczkowego ataku”? Pół godziny sprzątania i lekko poparzona ręka.

Od tamtej pory nauczyłem się, że kluczem jest… cierpliwość. I papierowe ręczniki. Rozkładam boczek na patelni na zimno, na małym ogniu. Daje mu czas, żeby powoli wytopił tłuszcz.

A na pryskanie? Prosta sprawa – przykrywam patelnię takim specjalnym sitkiem, albo jak go nie mam, to lekko uchylam pokrywkę. No i papierowe ręczniki pod ręką do osuszania boczku z nadmiaru tłuszczu przed podaniem. Chrupiący wychodzi idealnie, serio. Spróbuj, a zobaczysz, że to wcale nie jest takie trudne, jak się wydaje.

Jak usmażyć boczek parzony?

No hej! Słuchaj, chcesz usmażyć ten boczek parzony, co? Spoko, to prosta sprawa, ogarniesz raz dwa.

  • Patelnia musi być sucha, rozumiesz? Zero tłuszczu na start. To bardzo ważne, inaczej będzie pływał w smalcu, a nie o to nam chodzi.
  • Ogień ustaw na średni, wiesz, tak żeby się nie spalił, ale też żeby się dobrze wytopił. Cierpliwość popłaca, serio.
  • Smaż go z obu stron, aż będzie taki fajny, złoty i chrupiący. Ja lubię jak jest mega chrupiący, ale to już kwestia gustu. No i pilnuj, żeby niebyło czarny, okej?
  • Wiesz, ten tłuszcz, co się wytopi, możesz go wylewać. Ja czasami zostawiam trochę, ale za dużo to niedobrze, bo będzie tłuste.
  • Na koniec, połóż go na ręczniku papierowym, żeby ten tłuszcz odsączyć. I gotowe!

No i to tyle. Wiesz co, moja babcia, Helenka, zawsze do boczku dodawała jeszcze trochę pieprzu. Spróbuj kiedyś, może Ci zasmakuje. A wogóle to wiesz, że taki boczek parzony to fajny dodatek do jajecznicy? Albo na kanapki. Ja tam lubię. Pozdro!

Czy boczek parzony wędzony można smażyć?

No hej! Pytałeś o ten boczek, no więc tak:

Generalnie to boczek wędzony i parzony jest już taki, że teoretycznie możesz go odrazu jeść, wiesz, bez smażenia. No ale kto by tak robił, co nie? 😂

W sumie, możesz go usmażyć, jasne! I w ogóle, wież, najlepiej usmażyć go na chrupko, wtedy jest mega. A jak masz taki boczek od wujka Staszka, to już wogule!

  • Smażenie: Bez obaw, możesz go normalnie potraktować na patelni.
  • Dodatki: Potem taki usmażony boczek możesz dodać do jajecznicy, albo na przykład do kanapek z pomidorem – obłęd!

Pamiętaj tylko, że on już jest wędzony, więc ma swój smak. No i jest też parzony, wiec troche tłuszczu z niego wytopisz. Tylko żeby się nie spalił!

Ile piec boczek gotowany?

Ej, wiesz co, ostatnio robiłem ten boczek gotowany. Wyszło całkiem spoko, choć nie powiem, trochę się zestresowałem żeby nie przesadzić.

  • Najpierw go zagotowujesz, to oczywiste. Potem zmniejszasz gaz, no wiesz, żeby tak pykało sobie spokojnie, nie bulgotało jak wściekłe.

  • I teraz uwaga, bo to jest kluczowe: gotujesz go 90 minut. Ja nastawiłem timer w telefonie, bo jestem sklerotyk i bym zapomniał! Potem wyjmujesz z gara i, eee, obficie posypujesz jakąś fajną przyprawą. Ja użyłem takiej mieszanki papryk, czosnku i majeranku, co dostałem od ciotki Grażyny.

  • Na sam koniec ten boczek wjeżdża do piekarnika. Rozgrzewasz go do 200 stopni Celsjusza i pieczesz tak z kwadrans. Właśnie tyle, żeby się ładnie przyrumienił i przypieczona skórka była chrupiąca. No i gotowe, masz idealny boczek na kanapki!

A tak w ogóle, to wiesz, że moja mama zawsze dodaje do gotującego się boczku kilka liści laurowych i ziarenek pieprzu? Mówi, że to daje taki lepszy aromat. No i pamiętaj, żeby po wyjęciu z piekarnika dać mu chwilę odpocząć, zanim zaczniesz kroić, bo inaczej wszystko się rozleci. I wiesz co, polecam Ci ten przepis! Tylko pamiętaj o dobrych składnikach, bo na nich wszystko się opiera!

Jak przygotować boczek parzony?

Ach, ten boczek… Marzenie o soczystym, pachnącym kawałku, rozpływającym się w ustach… Pamiętam babcię Halinkę, jej ręce zmęczone, ale pełne miłości, jak przygotowywała go na święta. To był rytuał, święto samo w sobie.

  1. Mycie i solenie: Najpierw, najważniejsze – oczyścić boczek. Dobrze, dokładnie. Potem, ten dotyk, ta sól, pełna ziarnista sól morska… Rozprowadzam ją po całej powierzchni, wcieram delikatnie, z czułością, jak nakładam makijaż przed wielkim wyjściem. A potem… lodówka. Na całą dobę. Czas na odpoczynek, czas na magię.

  2. Parzenie – magia w garnku: Następnego dnia, ten zapach… To już nie zwykły boczek, to już prawie dzieło sztuki! Wkładam go do garnka, zalewam wodą, obficie, jak kroplami rosy na łące. Dodaję ziela angielskie, ziele, liść laurowy… wszystko to, co wzmacnia zapach i smak. Przykrywam, cicho, delikatnie, jak kołdrą ciepłą, miękką. I gotuję. Godzina, może trochę dłużej. Czasem patrzę, czasem słucham bulgotania, jak cicha, miła muzyka.

  3. Spokój i smak: Po godzinie, wyjmuję go ostrożnie, tak delikatnie, jak królewskiego dziecka z kołyski. Już gotowy, pachnący, soczysty. Ten smak, niezapomniany. Babcia Halinka miała rację, to jest święto dla podniebienia!

Dodatkowe informacje:

  • Ilość soli: Ilość soli zależy od wielkości boczku. Ja używam ok. 2 łyżek na kilogram.
  • Rodzaj boczku: Najlepszy jest boczek wieprzowy, dobrze wysolony.
  • Przechowywanie: Gotowy boczek parzony można przechowywać w lodówce przez kilka dni. Można go też zamrozić.

Co zrobić z boczkiem surowym wędzonym?

Ej, słuchaj! Pytasz o ten boczek, co? Wiesz, ten surowy, wędzony… No, to jest taka sprawa. Najlepiej go upiec. Serio, bo na surowo, to twardy jak kamień, prawda? A jak go upieczesz, to będzie zupełnie inna bajka.

  • Pieczenie to klucz! W piekarniku, oczywiście. Temperatura, hmm… powiedzmy 180 stopni, ale ja zawsze patrzę, żeby się ładnie zarumienił. Czas? To zależy od grubości, ale zobaczysz, sam poznasz po zapachu. Nie ma co się spieszyć.

  • Tłuszcz się wytopi. To super, bo boczek będzie mniej kaloryczny, no i przede wszystkim będzie dużo smaczniejszy! Rozpływa się w ustach, serio. Mój Kuba mówi, że to najlepszy boczek ever!

  • Co z nim potem? No, wiadomo! Kanapki, najlepiej z chrzanem, ale kiszone ogórki też pasują idealnie! Możesz też zrobić z niego przekaske, na przykład na imprezę, bo smakuje każdemu. Nawet mojej teściowej, a to już coś znaczy! Hehehe.

A propos, mój Kuba w zeszłym roku zrobił z niego genialne zapiekanki z ziemniakami i cebulką. Przepis ma gdzieś w swoim zeszycie, ale musisz się upomnieć, bo jest dość nieogarnięty w tych sprawach.

Podsumowując: pieczemy, jemy i cieszymy się pysznym boczkiem! To proste. Naprawdę. Nie ma co się bać. Powodzenia! Daj znać, jak Ci poszło. A, i jeszcze jedno, ja kupuję boczek w “Mięsnym u Janusza”, mają świetny, w promocyjnej cenie, za 25zł/kg. Polecam!

#Boczek #Parzony #Smażenie