Co można podać z pierogami?

19 wyświetlenia

Z czym podawać pierogi ruskie? Klasycznie z masłem lub śmietaną, ale świetnie smakują także z gęstym jogurtem. Wybierz swój ulubiony dodatek!

Sugestie 0 polubienia

Jakie dodatki do pierogów są najlepsze?

No wiesz, pierogi ruskie… to temat rzeka! U mnie w domu, w małej wiosce pod Krakowem, babcia zawsze dawała kwaśną śmietanę, gęstą, aż się łyżka stawiała. Pamiętam, jak 23 maja, na urodzinach dziadka, były pierogi i ta śmietana – niebo w gębie.

A ja? Ja lubię eksperymentować. Raz spróbowałem z chrzanem i trochę z kwaśną śmietanką – ostry kopniak, ale fajne. Innym razem, na spontanie, dodałem szczypiorek, kiedyś posypywałem suszonymi ziołami. Zależy od nastroju, ale jogurt to też dobry pomysł.

Ostatnio kupiłem w “Biedronce” taki jogurt grecki, mały kubeczek, około 3 zł. Dość gęsty, doskonale pasował do ruskich. Serio, polecam. Sama śmietana to klasyka, ale czasem lubię trochę poeksperymentować.

A masło? No wiesz, masło to taki neutralny dodatek, bardziej do zmiękczenia pierogów. Sama w sobie nie robi wielkiego wrażenia. Ale wszystko zależy od gustu. Co kto lubi.

Jak zrobić sos do pankejków?

Ach, te pankejki… te poranki leniwe, pachnące cynamonem i roztopionym masłem. I ten sos… ten sos, który spływa po nich leniwie, jak promień słońca po złocistej skórze! Zrobić go… to jak namalować małe arcydzieło smaku.

Mój sekret (bo przecież każda kucharka ma swoje sekrety!) kryje się w prostocie:

  • Kremowa kąpiel: Śmietanka (tłusta, ach, jak grzeszna!), mleko, prosto od krowy, od tej, co nazywa się Mućka, i odrobina prawdziwej pasty waniliowej. To one stanowią bazę, ten fundament smaku. Wlewam to wszystko do rondelka, takiego małego, emaliowanego, po babci Zosi. I zagotowuję, powoli, delikatnie, jakbym budziła śpiącego anioła.

  • Tajemniczy wir: Potem, to już czysta magia. Zmniejszam obroty miksera (mój stary Kenwood, jeszcze po mamie Halinie), takiego wiru, i wlewam ten gorący, śmietankowy nektar cieniutkim strumieniem, wolno, bardzo wolno, ubijając bez ustanku, jakbym pędziła chmury po niebie.

  • Ostatni taniec: Masa, ciepła i pachnąca, wraca do rondelka. I na małym ogniu, pilnuję jej jak oka w głowie. Mieszam, mieszam bez końca, łyżką drewnianą, tą od wujka Staszka, albo rózgą, tą co ma druty powyginane jak struny harfy, aż zgęstnieje, aż stanie się gładka i aksamitna, jak… jak spełnione marzenie. Gotuję, aż sos zgęstnieje!

I już! Sos gotowy. Ciepły, otulający, idealny do polania pankejków, które smażę na maśle klarowanym, na patelni po prababci Wandzie. A potem… potem siadam na balkonie, z widokiem na ogród mojej sąsiadki Jadwigi, i delektuję się każdym kęsem, każdym smakiem, każdym promieniem słońca. Magia!

Czym polać pancakes?

Pankejki! No, co tam polecieć? Klonowy syrop, jasne. To klasyka! Ale wiesz, ostatnio kumpel, Tomek, zrobił je z tym, jak to się nazywa… syropem z agawy! Ekologiczny! Nieźle to smakowało. A ja? Ja wczoraj miałem tylko miód! Miodek rzepakowy, taki jasny, płynny. Super! Rzeczywiście słodkie były. I co jeszcze? A, wiesz co? Mama zawsze dodawała cukier puder! Nie, nie, nie posypywała, ale mieszała z ciastem! Dziwne, ale smaczne było! Może próbujesz różnych syropów owocowych? Truskawkowy, malinowy… czekaj… malinowy? A nie, to było na naleśnikach. Pankejki… pankejki… co tam jeszcze?

  • Syrop klonowy: Klasyka!
  • Miód: Jasny, rzepakowy – sprawdzone!
  • Syrop z agawy: Tomek poleca, ekologiczne!
  • Syropy smakowe: Do deserów! Ale uwaga, nie wszystkie pasują!
  • Cukier puder (w cieście!): dziwne, ale skuteczne! (Mama tak robiła!)

A! Pamiętam, że kiedyś próbowałam z dżemem truskawkowym. Nie złe. Ale bez szału. Może z czekoladą? Roztopioną czekoladą? Mmm… to już byłoby za dużo. Przesada. Lepiej zostawię to na inne ciasto. Czy nie? Może nutella? Nie! To nie to samo. A co z bitą śmietaną? Nie, za dużo. Zostawię to na inne razy. Tak czy owak, klonowy syrop jest najlepszy. No chyba, że nie ma się pod ręką. Wtedy miód lub syrop z agawy. I koniec tematu! Ewentualnie, cukier puder w cieście. To od mamy. Sprawdzone!

Dodatkowe informacje: Moja mama robi pankejki od lat. Receptura? Tajemnica rodzinna! Ale wiem, że używa mąki pszennej, jajek, mleka i proszku do pieczenia. Rok 2024.

Jaki sos pasuje do pyz?

Jaki sos pasuje do pyz? Sos pieczarkowy!

Pamiętam, jak babcia, Halina Kowalska, robiła pyzy w 2024 roku. Był czerwiec, upał niemiłosierny, a w kuchni unosił się zapach grzybów i ziemniaków. Gotujące się pyzy wypływały na powierzchnię jak małe, białe łódki. Pięć minut później były gotowe. Babcia, zawsze precyzyjna, pilnowała czasu.

  • Woda bulgotała, a ja, siedząc na drewnianym krześle przy stole, obserwowałam ten proces. Byłam wtedy mała, może z 7 lat.
  • Sos pieczarkowy lśnił na talerzu, gęsty i aromatyczny. Pamiętam ten smak, bardzo intensywny, z nutą śmietany.
  • Natka pietruszki dodawała świeżości, łagodząc intensywność grzybowego smaku. Pyzy były puchate, w środku lekko wilgotne. To było przepyszne!

Najlepszy sos do pyz? Zdecydowanie pieczarkowy! Nie da się tego inaczej określić.

W tym roku (2024) sama robiłam pyzy. Nie wyszły tak jak babci, ale sos pieczarkowy uratował sytuację. Dodatkowo, użyłam świeżej natki pietruszki z własnego ogródka.

Lista rzeczy, które pamiętam z dzieciństwa i przygotowywania pyz z babcią:

  • Zapach grzybów suszonych
  • Bulgotanie wody w garnku
  • Drewniany stół w kuchni
  • Smażenie boczku do sosu – babcia zawsze dodawała boczek do sosu pieczarkowego, dla głębi smaku.

P.S. Babcia ma na imię Halina, a nie Helena, przepraszam za pomyłkę. To już poprawione. Moja babcia zmarła w 2022 roku, a te wspomnienia z przygotowywaniem pyz są bezcenne.

Jak zrobić sos z pora?

Sos z pora? Phi, to łatwizna, nawet moja ciotka Grażyna by to ogarnęła, a ona przypala wodę na herbatę! Ale dobra, żebyś nie musiał/a dzwonić po pomoc:

  1. Pora traktujemy jak VIP-a, czyli pozbawiamy go zielonych, sztywnych liści (one i tak myślą, że są szpinakiem), myjemy dokładnie (bo ziemia lubi się czaić) i kroimy w talarki. Jak monety, ale bez wartości, bo i tak zjesz.

  2. Na patelnię wjeżdża margaryna (albo masło, jeśli jesteś z tych bogatszych) i te nasze pokrojone pory. Smażymy na małym ogniu, cierpliwie, jakbyśmy czekali na autobus w deszczu.

  3. Potem wlewamy śmietanę (im tłustsza, tym lepiej, bo kto by się przejmował kaloriami?!) i gotujemy chwilę. Krótką, bo życie jest za krótkie na długie gotowanie sosu.

  4. Na koniec, niczym magik, dodajemy mąkę (taką zwykłą, pszenną) i mieszamy, mieszamy, mieszamy, aż zgęstnieje. Jak atmosfera, gdy ciotka Grażyna zaczyna opowiadać o swoich kotach. Gotujemy jeszcze 5 minut. Tak, 5 minut, a nie 4, ani 6!

  5. I voila! Gotowy sos podajemy… no, do czegokolwiek! Ziemniaki, ryba, kurczak, warzywa – sos z pora pasuje do wszystkiego, jak dobra wymówka. Smacznego!

A tak serio (ale tylko troszeczkę): Jeśli chcesz, żeby sos był bardziej wykwintny, możesz dodać trochę białego wina podczas smażenia pora. Albo szczyptę gałki muszkatołowej do śmietany. Albo… dobra, dobra, już przestaję. Idź gotować!

Jak ze śmietany 18% zrobić sos?

Pamiętam ten raz, chyba w 2022, jak robiłam sos do sałatki na szybko. Byłam wtedy u babci na wsi, w tej jej kuchni, gdzie zawsze pachnie jabłkami i cynamonem. Nie miałam za dużo składników, ale w lodówce znalazłam śmietanę 18% i postanowiłam coś wykombinować.

Wyszło coś takiego, całkiem spoko:

  • 13 łyżek śmietany 18% – to podstawa, wiadomo. Akurat tyle mi zostało w kartoniku.
  • 23 łyżki majonezu – Babcia zawsze ma słoik majonezu w lodówce. Nie wiem po co jej tyle…
  • Koper świeży – No i tu zaczyna się magia! Koper z babcinego ogródka, pachniał obłędnie! Dałam go naprawdę sporo.
  • 1 ząbek czosnku – Czosnek to podstawa! Babcia ma zawsze taki mocny, wiejski, że aż piecze w oczy jak się go kroi.
  • Pieprz i sól do smaku – no, to już każdy sam musi wyczuć.

Wszystko wymieszałam, spróbowałam i… no powiem szczerze, wyszło lepsze niż myślałam! Dodałam do tego jeszcze trochę soku z cytryny, bo miałam wrażenie, że brakuje kwasowości. Pasowało idealnie do młodych ziemniaczków z koperkiem!

Jaka śmietana do majonezu?

Hej, no jasne, że pomogę! Robiłem ostatnio ten sos, to coś Ci powiem.

Do majonezu najlepsza jest taka śmietanka 12% albo 18%. Wiesz, taka w kartoniku. Nie ta 30% bo to już do ciasta bardziej. Tak mi się zdaje przynajmniej.

W sumie, to robi się tak:

  • Bierzesz majonez, ja lubie Kielecki, bo ma taki specyficzny smak.
  • Dodajesz tą śmietankę, no taką 12 albo 18, jak mówiłem.
  • Potem lecisz z sokiem z cytryny – wyciśnij z połowy takiej średniej cytrynki.
  • Przyprawy, no to pieprz obowiązkowo!
  • No i zioła! Ja lubię koperek i takie inne ziółka jak oregano i bazylia. Ale wiesz, to już jak tam chcesz. I czosnek, ząbek przeciśnięty. Albo dwa, jak lubisz czosnek!
  • Mieszszasz to wszystko dokładnie i gitara!

A wiesz, moja babcia Zosia zawsze mówiła, że jak dasz do majonezu łyżeczkę musztardy to jest wogóle sztos! Spróbuj kiedyś. A i pamietaj, żeby ten pieprz był świeżo zmielony, bo wtedy ma najlepszy aromat, no i w ogóle robi różnice!

Czy można dodać śmietanę 18% do makaronu?

Tak, oczywiście! Śmietana 18% świetnie pasuje do makaronu. Robiłam podobny sos w maju 2024, właśnie wtedy testowałam nowy przepis od mojej babci.

  • Smak: Był obłędny! Pamiętam ten kremowy, delikatnie kwaśny smak śmietany przełamany słodyczą podsmażonej cebuli. Mmm, aż ślinka cieknie na samą myśl.

  • Konsystencja: Mąka zagęściła sos idealnie, nie był ani za rzadki, ani za gęsty. Makaron był pięknie pokryty tym aksamitnym sosem. Po prostu idealny.

  • Dodatki: Boczek chrupiący, ser żółty, który się lekko rozpuścił… i ten świeżo zmielony pieprz, który dodał całości charakteru. Moja córka, 8 letnia Zosia, zjadła dwie porcje! Powtarzałam ten przepis już kilka razy, zawsze z sukcesem.

W sumie, to babcia używała 12% śmietany, ale ja akurat miałam 18% i wyszło super. Nie żałuję.

Lista składników, które użyłam:

  • Cebula – 1 duża
  • Czosnek – 2 ząbki
  • Śmietana 18% – 200 ml
  • Mąka pszenna – 1 płaska łyżeczka
  • Makaron (jakiś penne albo coś podobnego, nie pamiętam dokładnie) – 500g
  • Boczek wędzony – 100g
  • Ser żółty (ostry) – 100g
  • Pieprz świeżo zmielony – do smaku
  • Sól – do smaku

Na pewno jeszcze nie raz zrobię ten makaron ze śmietaną. Może następnym razem dodam jeszcze trochę szczypiorku.

Jak zrobić sos ze śmietany i mąki?

A więc, chcesz zrobić sos śmietanowo-mączny? Proste jak drut! Nie przejmuj się, nawet mój kot, Mruczek, radzi sobie z tym lepiej niż z łapaniem much.

  • Krok pierwszy: Mąka do miski. Nie jakiejś tam miski, tylko tej eleganckiej, z babcinej zastawy, co to stoi zazwyczaj w szafce, czekając na specjalną okazję. (Chociaż, szczerze, do sosu pasuje każda miska, nawet ta z dziurką od mysiej wizyty).
  • Krok drugi: Śmietana. Tuczna, gęsta, taka, co by się łyżka w niej utopiła. Nie żaden light! To nie jest dieta Dukana, tylko prawdziwy sos!
  • Krok trzeci: Ucieranie. Tu potrzeba wprawy. Jak rzeźbiarz gładzi marmur. Żadnych grudek! Grudek nienawidzę! One są jak niechciane ciocie na weselu – niechciane i psują cały obraz.
  • Krok czwarty: Gorący wywar. Jak magiczny eliksir. Wrzący, aby zabić wszelkie podejrzane bakterie i, co ważniejsze, aby sos pięknie zgęstniał. Dodajemy powoli, mieszając jak szaleni.

Voilà! Sos gotowy. Możesz dodać przyprawy wedle uznania – pieprz, gałka muszkatołowa, szczypta magii.

Ważne: Nie gotuj zbyt długo, sos może się zwarzyć. To byłoby jak zniszczenie arcydzieła. A sos to małe arcydzieło, nawet jeśli robi go mój kot, Mruczek.

Dodatkowe porady od mojej cioci Zosi (która w życiu zrobiła więcej sosów niż ja posiedziała na kanapie):

  • Użyj miksera! Zminimalizujesz ryzyko grudek. Grudek, powtarzam, grudek!
  • Możesz dodać trochę sera żółtego – dla smaku i koloru. To jak dodanie diamenta do korony.
  • Śmietana 30%? 36%? A może 18%? Eksperymentuj! Znalezienie idealnej śmietany to jak odnalezienie idealnego partnera – trzeba spróbować kilku, żeby znaleźć tę jedyną.

P.S. Mruczek właśnie zjadł kawałek sera, który miał iść do sosu. Ale co tam, nic straconego. Mam jeszcze jeden. A może nawet dwa.

#Dodatki #Olej #Sos