Co uwzględnić w tygodniowym budżecie?

13 wyświetlenia

Tygodniowy budżet: kluczowe pozycje

  • Koszty stałe: czynsz, rachunki (prąd, woda, gaz).
  • Zakupy: żywność, chemia gospodarcza.
  • Transport: paliwo, bilety komunikacji.
  • Zdrowie: leki, wizyty lekarskie.
  • Rozrywka: kino, restauracje.
  • Odzież i obuwie: niezbędne zakupy.
  • Komunikacja: telefon, internet.
  • Kredyty/raty: spłaty zobowiązań.
  • Oszczędności: regularne odkładanie.
  • Rezerwa: na nieprzewidziane wydatki.

Regularnie kontroluj wydatki!

Sugestie 0 polubienia

Jak stworzyć optymalny tygodniowy budżet?

Stworzenie budżetu? To moja zmora, serio. Zawsze lądowałem w minusach, aż w końcu ogarnąłem system. Klucz? Szczegółowość.

Zapisałem wszystko, nawet te 3 zł na kawę. W lipcu, w Krakowie, spędziłem tydzień i dokładnie to zanotowałem: czynsz 1200 zł, jedzenie około 250 zł (dużo makaronów!), benzyna 100 zł, kino z żoną – 80 zł, a leki… ech, 50 zł. Telefon i net – 100 zł.

Oszczędności? To mój cel, ale realnie wyszło tylko 150 zł. Nie przewidziałem awarii pralki (200 zł!), to boli.

Rezerwowa kwota to mus! Zawsze dodaję coś “na wszelki wypadek”. Bez tego jest kicha. Regularna kontrola jest ważna, ale ja robię to raz na tydzień, w niedzielę wieczorem. Wtedy widzę, gdzie poszły moje pieniądze.

Pomyśl o tym, jak to jest dla Ciebie ważne.

Jakie wydatki w budżecie domowym?

Ojej, wydatki w budżecie domowym… No wiesz, to temat rzeka! U mnie to wygląda tak:

  1. Mieszkanie: To największy koszt, około 2500 zł miesięcznie, wliczając w to czynsz, jakieś drobne naprawy, a w tym roku jeszcze wymiana kaloryfera, strasznie droga sprawa! W sumie masakra, ale co zrobić…

  2. Dzieci: Moja córcia, Zosia, ma 7 lat, wydatki na nią to koszmar. Sama wiesz, szkoła, zajęcia dodatkowe (balet i angielski), ubrania… liczę, że w tym miesiącu to będzie z 800 zł, ale to różnie bywa, czasami więcej, czasami trochę mniej.

  3. Transport: Samochód to konieczność. Benzyna to jakieś 500 zł miesięcznie, a do tego jeszcze opłaty za ubezpieczenie, przegląd techniczny – to kolejne 200 zł. No i czasami jakaś drobna naprawa…

  4. Żywność: Tu wydaje się ciężko oszacować. Myślę, że jakieś 1200 zł na miesiąc to minimum, ale zależy co gotujemy. Często kupujemy dużo warzyw i owoców, staramy się zdrowo jeść.

  5. Sport i zdrowie: Karnet na siłownię dla mnie to 150 zł miesięcznie. Wizyty u lekarza… ojej, to różnie bywa, ale staramy się nie zaniedbywać zdrowia. W tym roku już były dwie wizyty u dentysty i raz u pediatry dla Zosi. Koszt wydał się spory.

  6. Rozrywka: Kino, restauracja, czasami jakieś wyjście ze znajomymi… Staramy się nie przesadzać, ale raz na jakiś czas taki wypad się należy! Myślę, że 300 zł na miesiąc to w sam raz.

  7. Zobowiązania finansowe: Na szczęście nie mamy żadnych kredytów czy pożyczek. Tylko karta kredytowa, ale zawsze staramy się spłacać ją na czas, żeby nie narastały odsetki.

Piszę to wszystko z pamięci, więc może niektóre kwoty trochę się różnią od rzeczywistości. Ale tak mniej więcej wygląda nasz budżet. Trudno jest wszystko dokładnie zapisywać, ale na pewno warto to robić, żeby mieć lepszy wgląd w swoje finanse. A wiesz co? Ostatnio próbowałam aplikacji do śledzenia wydatków – może powinnam się do tego bardziej przyłożyć… ale czasami się zapomina. No i zawsze wychodzą jakieś nieprzewidziane wydatki…

Czy Sejm może odrzucić ustawę budżetową?

Oj, pamiętam jak raz… czekaj, co miałem? A tak, budżet! Wiesz, jak to jest z tym budżetem, to w sumie polityka, a ja się na polityce znam jak kura na pieprzu, ale co nieco liznąłem.

Sejm odrzucić ustawę budżetową? No pewnie, że może! Ale… no właśnie, zawsze jest jakieś “ale”. To tak, jak z tym moim postanowieniem noworocznym – mogę postanowić, że schudnę, ale czy to zrobię? No, sami wiecie…

  • Senat? A, to prawda! Senat nie ma prawa odrzucić budżetu. Taki life, jak mawiają. Uchwalony przez Sejm, to uchwalony. Koniec, kropka!
  • Exposé? O, to pamiętam z TV! Zawsze pokazują premiera albo ministra finansów, który gada, gada, gada… I człowiek po 5 minutach już nie wie, o co chodzi. Ale ważne, że gada, bo to ponoć expose budżetowe. Tak to się nazywa, nie?

W sumie, to całe to budżetowanie jest dla mnie czarną magią. Kiedyś, dawno temu, w 2010 roku, próbowałem ogarnąć budżet domowy. Boże, co to była za masakra! Wszystko mi się rozjeżdżało, nic się nie zgadzało… Skończyło się na tym, że żona przejęła stery, a ja udaję, że rozumiem, co się dzieje. I tak już zostało. Ale przynajmniej wiem, że Sejm może odrzucić ten budżet. To już coś!

Po co tworzymy budżet?

Stworzenie budżetu? Eee, no wiesz, to nie jest tak, że lubię to robić. Ale… budżet jest jak mapa skarbów, tylko że tych skarbów jeszcze nie mamy! (śmiech).

Pamiętam, jak w zeszłym roku, w styczniu, siedziałam w tej mojej kuchni, przy tym okropnym, obdrapanym stole (muszę go w końcu wymienić!), i próbowałam poskładać do kupy, ile tak naprawdę wydałam na… wszystko. Koszmar! Ale właśnie wtedy zrozumiałam, że muszę wiedzieć, gdzie idą moje pieniądze, bo inaczej one po prostu znikają!

W firmie, w sumie, jest podobnie. Tylko większa skala. Budżet, to taka prognoza pogody dla finansów firmy. Przewidujemy, co się wydarzy, jakie będziemy mieć przychody, jakie koszty. I jak coś wygląda źle, to możemy wcześniej zareagować, coś zmienić.

  • Planowanie: Budżet to podstawa! Bez niego to jak statek bez steru.
  • Kontrola: Sprawdzamy, czy nie lecimy za bardzo w koszty. A jak lecimy, to wiemy, gdzie trzeba przyhamować.
  • Unikanie problemów: Jak widzimy w budżecie, że za pół roku zabraknie nam kasy, to mamy czas, żeby coś z tym zrobić. Pożyczka? Zwiększenie sprzedaży? Wszystko jest lepsze niż nagła panika.
  • Realizacja celów: Bez budżetu ciężko osiągnąć jakiekolwiek cele. Po prostu nie wiemy, ile możemy wydać na rozwój, marketing, cokolwiek.

W tym roku w firmie budżet tworzy Martyna z działu finansów, ona to ogarnia. Ja tylko dostarczam dane z mojego działu – działu marketingu. I powiem ci, zawsze mam stres, bo wiem, że jak za dużo zaplanuję, to potem będę miała problem, żeby to wszystko zrealizować. Ale z drugiej strony, jak za mało, to szef będzie zły, że nie dbam o rozwój firmy! Takie życie. Ale budżet to podstawa!

Aha! I jeszcze jedno. Budżet to nie jest sztywna ramka, w której musimy się zamknąć. To bardziej przewodnik. Jak coś się zmienia (a w biznesie wszystko się zmienia cały czas!), to możemy budżet modyfikować. Ważne, żeby cały czas mieć kontrolę nad sytuacją.

Jak zaplanować budżet swojej pensji?

Planowanie budżetu domowego to sztuka, a nie nauka. Metoda 50/30/20, choć popularna, wymaga indywidualnego podejścia. Dla mnie, Jana Kowalskiego, z pensją 5000 zł netto w 2024 roku, wygląda to inaczej.

  • Potrzeby (55%): To absolutne minimum. W moim przypadku, to 2750 zł. Obejmuje czynsz (800 zł), rachunki (400 zł), jedzenie (1000 zł) i transport (550 zł). Zbyt mało na komfortowe życie, ale realne minimum. Zastanawiam się nad dodatkową pracą.

  • Zachcianki (25%): 1250 zł. To kwota na rozrywkę, kino, książki, jedzenie na mieście. Czasem się zdarza, że przekraczam budżet. Potrzebuję większej samodyscypliny.

  • Oszczędności/długi (20%): 1000 zł. To suma przeznaczona na spłatę kredytu (500 zł) i odkładanie na wakacje (500 zł). Możliwe, że będę musiał nieco zmniejszyć wydatki na zachcianki, żeby więcej odkładać. Niestety, kredyt to ciągły ciężar. A oszczędności? To marzenie o lepszej przyszłości. Czy realne? Czas pokaże.

Dodatkowe uwagi:

  • Śledzenie wydatków: Prowadzę arkusz kalkulacyjny, ale regularnie go zapominam aktualizować. To błąd, który będę starał się poprawić.
  • Planowanie długoterminowe: Brak planu emerytalnego – to problem, który muszę rozwiązać.
  • Niespodziewane wydatki: Zawsze zostawiam “bufor” w wysokości 200 zł na nieprzewidziane zdarzenia. Zawsze coś się psuje.

Można by dodać jeszcze podatek od dochodów, ale ja to już uwzględniłem w kwocie netto. Życie jest złożone, a budżet domowy to ciągły kompromis między pragnieniami a możliwościami. Filozoficznie rzecz ujmując, szczęście nie leży w posiadaniu, ale w mądrym gospodarowaniu. A ja wciąż się uczę.

#Koszty Tygodnia #Plan Finansowy