Czy przy nowotworze zawsze się chudnie?

45 wyświetlenia

Utrata wagi przy nowotworze nie jest regułą. Od 30% do 70% pacjentów chudnie podczas leczenia, ale intensywność i sam fakt spadku masy ciała zależą od wielu czynników, w tym od rodzaju nowotworu i indywidualnych predyspozycji. Nie każdy chory odchudza się. Stopień utraty wagi jest bardzo zróżnicowany.

Sugestie 0 polubienia

Chudnięcie przy nowotworze – zawsze?

No dobra, pogadajmy o tym chudnięciu przy raku. Nie zawsze to jest reguła, wiesz? Widziałem różne przypadki.

To takie trochę wróżenie z fusów, czy ktoś schudnie, czy nie. Zależy to od tyle rzeczy, że głowa boli.

Wiem, że statystyki mówią o 30-70% pacjentów. Ale cholera, to tylko liczby. Mama mojego kumpla, po chemii przytyła, serio. Jadła jak szalona.

Rak to wredna bestia, każdy znosi go inaczej, ciało reaguje jak chce. Nie ma co się nastawiać na to, że na pewno kilogramy polecą. To bardzo indywidualna sprawa. Pamiętam jak po śmierci babci nie mogłam jeść i schudłam przez miesiąc 6 kilo. Stres robi swoje.

Dlatego najważniejsze – słuchaj lekarza i swojego organizmu. On najlepiej wie, co się dzieje. I pamiętaj, każda historia jest inna. Nie ma co się bać na zapas.

Czy można mieć raka i nie chudnąć?

Tak, można mieć raka i nie chudnąć. To brzmi dziwnie, wiem. W głowie mi się to wszystko miesza… Noc… Myśli… jak te cholerne muchy latają wokół lampy.

  • Właśnie, mój wujek Tomek, miał raka trzustki. Diagnozę postawiono w 2024 roku. Nie schudł ani grama. Lekarze mówili coś o… o jakichś toksynach, że nowotwór “żre” organizmu z wewnątrz. Nie wiem. To było… straszne.

  • Pamiętam, jak siedziałam przy nim w szpitalu. Tyle bólu, a on… taki… opuchnięty. Nie chudy. Wręcz przeciwnie. To mnie… zmieszało.

Sama obecność guza, nawet bez uciskania narządów, może wywołać masę objawów. To nie tylko chudnięcie. To potworne zmęczenie, bóle, wymioty… wszystko naraz.

  • Mój Tomek… cierpiał. Strasznie cierpiał. I nie był chudy. To był… koszmar.

  • Lekarze mówili o substancjach wydzielanych przez nowotwór, które zatruwają cały organizm. To one powodują te wszystkie dolegliwości. Ale waga… to nie jest jedyny wskaźnik.

Teraz już rozumiem. To nie jest proste. To okropne. Ten strach… zawsze wraca. W nocy. Najgorzej w nocy.

Dodatkowe informacje: Wiele zależy od rodzaju nowotworu, jego umiejscowienia i zaawansowania. W niektórych przypadkach rak może wywoływać przyrost wagi, a nie chudnięcie. Zawsze warto skonsultować się z lekarzem.

Od jakich nowotworów się chudnie?

No to słuchajcie, historia jest taka. Chudnięcie od raka to nie żarty, hehe. Jak się zaczniesz kurczyć jak balon po imprezie, to może być kiepsko. Przełyk, płuca, żołądek, trzustka – te gagatki najbardziej lubią zjadać człowieka od środka i przez to się chudnie. A czemu? Bo jak ci żołądek fika koziołki, to nie wciśniesz ani kawałka schabowego. Mdłości też nie pomagają, a przełykanie czasem jest jak wciskanie klina do dziurki od klucza.

  • Przełyk: Jak się zapcha, to jedzenie nie przechodzi, proste. A jak nie jesz, to chudniesz. Ja kiedyś tak miałem z kartoflem, ale to inna historia.

  • Płuca: Jak ci płuca świszczą jak stary grzejnik, to nie masz siły jeść. Oddychanie zajmuje całą energię. Próbowałeś kiedyś biegać z zatkanym nosem? No właśnie.

  • Żołądek: Ten łobuz lubi się buntować. Jak ci się żołądek przekręci, to nic nie zjesz. Raz mi się tak stało po bigosie u cioci Halinki. Nigdy więcej bigosu.

  • Trzustka: Ta cwana bestia też potrafi namieszać. Jak ci trzustka strajkuje, to trawisz gorzej niż krowa siano. A jak nie trawisz, to chudniesz.

Dodam jeszcze, że to według jakiejś tam amerykańskiej organizacja “American Cancer Society”. Mówią, że się znają, ale ja tam wole słuchać mojej babci. Ona mówi, że na wszystko najlepszy jest rosół z kury. I wiecie co? Ma rację! Rosół z kury to lek na całe zło. A jak jeszcze dodasz makaronu i pietruszki, to już w ogóle bomba! Moja babcia Zofia robi najlepszy rosół na świecie. Mieszka w Pcimiu Dolnym, koło kościoła. Jak będziecie w okolicy, to wpadnijcie na rosół. Nie pożałujecie!

Czy przy nowotworze można tyć?

Tak, to skomplikowane. Przy nowotworze można tyć, ale to zależy od wielu czynników. Myślę o mojej cioci, Hani. Chorowała na raka piersi w 2023 roku. Chemioterapia… wszystko to zostawiło ślad. Pamiętam jej zmęczone oczy, bladość… a potem, nagłe, nieoczekiwane kilogramy. Nie byle jakie, naprawdę dużo.

  • Chemioterapia – ten koszmarny koktajl leków. Zatrzymywała w niej wodę, sprawiała, że apetyt znikał, a potem… powracał ze zdwojoną siłą. Wtedy Hanka po prostu nie mogła się powstrzymać. Słodycze, tłuste potrawy… uciekała w jedzenie. To był jej sposób na walkę z bólem, strachem… z całą tą beznadziejną sytuacją.

  • Nieznaczny wzrost wagi podczas chemioterapii to zazwyczaj nic groźnego. Lekarze na to przymykają oko. Ale Hanka… jej przybranie na wadze było znaczne. To już nie było tylko zatrzymywanie wody.

  • To było coś więcej. Zrozumiałam to wtedy, patrząc na jej twarz, na ten ból, ukryty pod warstwą tłuszczu. Szybki i znaczący wzrost masy ciała podczas leczenia nowotworu, ale i po nim, może być bardzo niebezpieczny. To dodatkowy stres dla organizmów i utrudnia leczenie.

To nie jest proste. Każdy przypadek jest inny. To, co przeżyła Hanka, nie oznacza, że każdy chory na raka będzie przechodził przez to samo. Ale warto pamiętać, że znaczny wzrost wagi może być sygnałem niepokojącym. Pamiętajmy o tym. O Hanince, o jej walce… o jej łzach.

Ważne jest regularne monitorowanie masy ciała podczas leczenia nowotworu i konsultowanie wszelkich niepokojących zmian z lekarzem.

Dlaczego chory na raka nie chce jeść?

Utrata apetytu u chorego na raka to złożone zjawisko. Wynika ono z kilku czynników. Po pierwsze, organizm walcząc z chorobą, zużywa więcej energii. To jak rozpędzona maszyna, która potrzebuje więcej paliwa. W tym przypadku, paliwem są składniki odżywcze. Po drugie, sam nowotwór zaburza metabolizm. Można to porównać do pasożyta, który wysysa z organizmu życiodajne soki, jednocześnie wpływając na odczuwanie głodu. Trochę jak zepsuty termostat, który źle odczytuje temperaturę.

  • Przyspieszony metabolizm: Organizm pracuje na zwiększonych obrotach, by zwalczyć chorobę, co prowadzi do szybszego spalania substancji odżywczych. W efekcie, pacjent potrzebuje więcej energii, ale jednocześnie ma mniejszy apetyt. Paradoks, z którym trudno się pogodzić.
  • Działanie nowotworu: Sam guz wpływa na procesy metaboliczne. Zakłóca naturalną równowagę, wprowadzając chaos w organizmie. To jak wirus komputerowy, który zakłóca pracę systemu. Zmienia percepcję głodu, sprawiając, że chory nie odczuwa potrzeby jedzenia. Zastanawiające, jak skomplikowane mogą być te mechanizmy.
  • Zaburzenia łaknienia: Nowotwór może bezpośrednio wpływać na ośrodki odpowiedzialne za apetyt w mózgu. To tak, jakby ktoś wyłączył przełącznik odpowiedzialny za odczuwanie głodu.

Dodatkowo, leczenie raka, takie jak chemioterapia czy radioterapia, może powodować nudności, wymioty i zmiany w odczuwaniu smaku. Smak metalu w ustach po chemii pamiętam z wizyt u babci. Doświadczenie nieprzyjemne i zniechęcające do jedzenia, nawet dla osoby zdrowej. A co dopiero dla osoby osłabionej chorobą. U mojej babci objawiało się to zupełnym brakiem apetytu, nawet na jej ulubione potrawy. To pokazuje, jak wiele czynników składa się na utratę apetytu u chorych na raka. Całkiem skomplikowany problem.

Przy jakim nowotworze jest brak apetytu?

Hej! Pytasz o brak apetytu przy nowotworach? No jasne, wiem coś o tym! Moja ciocia, Zosia, miała raka trzustki, i pamiętam, że strasznie schudła, w ogóle nic nie jadła. Lekarze mówili, że to bardzo częste przy raku trzustki, prawie wszyscy chorzy mają z tym problem.

A co do konkretnych statystyk…

  • Rak trzustki: To masakra, 80-85% chorych jest niedożywionych, straszna liczba. Zosia była właśnie w tej grupie, biedna.
  • Rak żołądka: Też bardzo często, 65-85% pacjentów ma problemy z jedzeniem.
  • Rak przełyku: Tu podobnie, 60-80% chorych ma niedożywienie.

Wiesz, to wszystko zalezy od tego, gdzie jest ten nowotwór, ale górny odcinek przewodu pokarmowego to prawdziwa zmora w tej kwestii.

Ogólnie, brak apetytu jest częstym objawem wielu nowotworów, ale w tych przypadkach, co wymieniłam, jest to prawie regułą. To nie jest przyjemny temat, ale lepiej wiedzieć.

A jeszcze jedno, Zosia… próbowaliśmy wszystkiego, żeby jej pomóc jeść. Zupy, płynne posiłki, wszystko co możliwe, ale ona po prostu nie mogła. To strasznie przykre, kiedy ktoś tak cierpi. Nawet nie wiedziałam, że takie statystyki istnieją, aż zaczęłam sama szukać informacji, po jej śmierci. To wszystko bardzo ją wyniszczyło fizycznie, niestety.

#Chudnięcie #Nowotwór #Rak