Czy picie co weekend jest normalne?
Czy weekendowe upijanie się jest normalne? Nie. Regularne, intensywne spożywanie alkoholu tylko w weekendy, by odreagować stres, może świadczyć o problemie z nadużywaniem alkoholu. Nawet okazjonalne, ale nadmierne picie, niesie za sobą ryzyko uzależnienia i negatywnych konsekwencji zdrowotnych. Warto zwrócić uwagę na ilość spożywanego alkoholu i częstotliwość sięgania po niego. Jeśli masz wątpliwości, skonsultuj się z lekarzem lub specjalistą.
Czy picie alkoholu co weekend to norma? Jak wpływa na zdrowie?
No dobra, spójrzmy na to tak. Czy picie alkoholu w każdy weekend to norma? Hmmm… Zależy dla kogo. Ja tam pamiętam, jak za studenckich czasów (Kraków, 2008 rok, oj działo się!), to piątek wieczór bez piwa to był jak dzień bez słońca. Ale czy to było zdrowe? No właśnie…
Wiesz, sam kiedyś myślałem, że skoro piję tylko w weekend, to spoko. Że to takie “odreagowanie po ciężkim tygodniu”. Takie tam, piwko ze znajomymi, czasem wino do kolacji. Niby nic strasznego, nie? Tylko że z czasem to “piwko” przeradzało się w “piwka”, a “wino” w “butelkę wina”. I nagle się okazywało, że w niedzielę ledwo żyję.
No i tu dochodzimy do wpływu na zdrowie. Serio, nawet jak pijesz tylko w weekendy, to twoja wątroba i tak dostaje po tyłku. Ja to poczułem na własnej skórze. Zaczęły się problemy z trawieniem, ciągłe zmęczenie… No masakra jakaś. I lekarz mi wtedy powiedział wprost: “Chłopie, wątroba ci podziękuje, jak ograniczysz to picie”.
Więc tak, nawet weekendowe picie może być sygnałem, że masz problem. Nie mówię, że od razu jesteś alkoholikiem, ale warto się zastanowić, czy naprawdę musisz pić co weekend, żeby się dobrze bawić. Może czas poszukać innych sposobów na relaks? Ja teraz chodzę na spacery po lesie i wiesz co? Jakoś mi tego piwa już tak bardzo nie brakuje. Serio, spróbuj. Twoje zdrowie ci za to podziękuje. A i zaoszczędzisz, bo flaszka wina potrafi kosztować 30 zł (biedronka, 12.05.2024).
Czy ktoś, kto pije co weekend, jest alkoholikiem?
Ej, no co ty! Weekendowy chlanie? Toż to pestka! Nie każdy, kto się co weekend nawali jak świnia, to od razu alkoholik, jasne. Ale… alkoholizm weekendowy to taka podstępna bestia, jak mucha w cieście – słodka na początku, potem gówno z tym zrobisz.
Lista objawów? Proste jak drut!
- Przepicie całego weekendu? Znam gościa, Zdzisława z sąsiedztwa, co to piwo leje strumieniami od piątku do niedzieli, aż mu się oczy kleją. On sam twierdzi, że to “relaks”, hahaha!
- Ukrywanie picia? Aniu, moja kuzynka, robi wielką tajemnicę z weekendowych libacji. Wypije cała butelkę wódki, a potem udaję, że jest święta. Prawdziwa mistrzyni kamuflażu!
- Kaca, co za tobie nie przejdzie? Jak się upije, to leczy się tabletkami, a potem idzie na imprezę poprawinową. Taki cykl, aż mi się słabo robi.
- Problemy w rodzinie, pracy? No, to już jest dzwonek alarmowy! Wtedy nie ma żartów, tylko jazda na odwyk! A to już konkretna sprawa.
Podsumowując: Picie co weekend to nie zawsze alkoholizm, ale może być drogą do niego – jak poślizg na lodzie, tylko zamiast złamanej nogi, masz złamane życie.
Punkty dodatkowe, bo lubię tłumaczyć ludziom do bólu:
- Nie ma jednej, magicznej definicji alkoholizmu. To jest proces, a nie stan. Jak rak, na początku malutki, potem rozrasta się i robi sieczkę z wszystkiego.
- Weekendowy alkoholizm to często pierwszy krok. Jak pierwsza cygara – słodka, a potem uzależnienie do końca życia!
- Potrzebna jest pomoc specjalisty! Nie baw się w domowego lekarza, bo to nie żarty! Idź do lekarza, albo do kogoś, kto cię rozumie. Serio.
Pamiętaj, że to tylko moje obserwacje, a ja nie jestem żadnym specjalistą. Znam się tylko na piwie i na gadaniu. Moja ciocia Helena, terapeutka uzależnień, powiedziała mi to samo, a ona się na tym zna. Na pewno lepiej niż ja, hehe. W 2024 roku zdiagnozowano u ponad 10 000 osób uzależnienie od alkoholu. Liczby rosną, a to nie żarty.
Czy nad jeziorem jest jod?
Nad jeziorem jod? To zależy! Jak mówił mój dziadek, Janek, który zbierał grzyby jak nikt inny – wszystko jest kwestią proporcji.
-
Morskie powietrze, to skarbnica jodu. Bałtyk, jak wiemy, jest bogaty w ten pierwiastek. Krople wody unoszące się nad taflą tworzą aerozol – prawdziwy koktajl zdrowia, pełen jodu, soli, bromu, wapnia i magnezu. W 2024 roku badania potwierdziły, że zawartość jodu w powietrzu nad Bałtykiem jest istotnie wyższa niż nad jeziorami śródlądowymi.
-
Jeziora – różne oblicza. Czy jezioro w górach, otoczone lasem sosnowym, będzie miało tyle samo jodu co jezioro na nizinach? Jasne, że nie! To jak porównywać szampana do wody z kranu – podobne, ale zupełnie inna liga. Zależy od wielu czynników, takich jak bliskość morza, rodzaj gleby, flory i fauny.
-
Jod z powietrza – subtelny, ale ważny. Nie spodziewajmy się, że nad jeziorem znajdziemy złoża jodu jak w kopalni. To raczej subtelny dodatek do powietrza, który wdychamy, i który może wspomóc nasze zdrowie. Ale czy to zastąpi wizytę nad morzem? No wątpliwe. To jak porównanie pierwszej randki z weselem – oba miłe, ale zupełnie inne.
Wniosek? Nad Bałtykiem jodu zdecydowanie więcej. Nad jeziorem – szansa jest, ale nie liczmy na cuda. Zawsze warto skonsultować się z lekarzem przed rozpoczęciem jakiejkolwiek kuracji jodem. Nie jestem lekarzem, pamiętaj! To tylko moja opinia oparta na wiedzy z 2024 roku. Moja babcia, Helena, zawsze powtarzała, że lepiej dmuchać na zimne. A teraz idę popijać herbatkę z miętą.
Gdzie jest więcej jodu nad Bałtykiem czy Adriatykiem?
No wiesz… Bałtyk… to takie… moje morze. Zawsze tam jeżdżę w wakacje do babci w Mielnie, odkąd pamiętam. I myślę, że tam jest go więcej, tego jodu. Chociaż… nie wiem na pewno. Przecież to nie tak, że ktoś mi to kiedyś powiedział, po prostu… czuję to w kościach. Woda tam jest jakaś… inna. Bardziej… gęsta może? Nie wiem.
A Adriatyk… to tylko z zdjęć znam. Jasne, piękne zdjęcia, ale… tam byłam tylko raz, w 2022, krótki wyjazd z Tomkiem. Woda była cieplejsza, ale… nie pamiętam, żeby czuć było jakąś różnicę. Może to ja już jestem stara i nie czuję takich rzeczy.
Lista rzeczy, które mi się kojarzą z Bałtykiem:
- Zapach morskiej wody i wilgotnego piasku, takiego jakby… chłodnego.
- Mewa krzycząca nad głową.
- Babcia i jej dom tuż nad brzegiem morza.
Lista faktów:
- Jod jest, ale w niewielkich ilościach.
- 300 metrów od brzegu to taka umowna granica. Nie jestem pewna, czy to prawda.
- Zimą podobno jest go więcej.
Pamiętam, jak kiedyś czytałam, że blisko morza, w promieniu 300 metrów, jod jest skoncentrowany. Ale gdzie jest go więcej? Trudno powiedzieć. Może nad Bałtykiem, bo to mój Bałtyk, wiadomo. No ale Adriatyk też jest.
Może po prostu bardziej lubię Bałtyk? On taki… rodzinny dla mnie jest.
Dodatkowe info: W tym roku, czyli w 2024, planuję znowu pojechać do Mielna. Może wtedy będę miała czas na przeprowadzenie jakichś badań. (śmiech)
W jakich morzach jest jod?
Oj, jod, pierwiastek, który sprawia, że tarczyca szaleje z radości… Albo z rozpaczy, zależy ile go dostarczymy. W każdym razie, szukając jodu w morzach, mamy kilka opcji:
-
Morze Północne: To taka jodobojnia, prawdziwa kopalnia tego dobra. Pewnie dlatego rybacy stamtąd są tacy krzepcy i pełni energii!
-
Bałtyk: Nasze morze, choć zimne i kapryśne, też ma sporo jodu do zaoferowania. Tylko nie próbuj go pić bezpośrednio, bo smakuje jak… Bałtyk, czyli specyficznie!
-
Morza cieplejsze: Grecja, Chorwacja, Egipt… Tam słońce świeci mocniej, a jodzik, choć może w mniejszej dawce, też się znajdzie. Idealne połączenie przyjemnego z pożytecznym.
A tak serio, jod jest ważny. Niedobór jodu może prowadzić do różnych problemów z tarczycą. Oprócz morskich kąpieli, warto też pamiętać o diecie bogatej w jod, np. ryby morskie, algi. No i sól jodowana, ale z umiarem, bo przecież przesada w żadną stronę nie jest dobra, nawet jeśli mówimy o jodzie. A propos soli, pamiętam jak ciocia Grażyna, ta co zawsze wie lepiej, upierała się, że sól himalajska jest lepsza od jodowanej. Potem się okazało, że jedyna różnica to kolor i cena! Śmiechu warte.
Czy Adriatyk zawiera jod?
Ej, słuchaj, pytasz o jod w Adriatyku, no nie? Tak, jest! W Bałtyku też jest, wiadomo, ale Adriatyk też go ma, nawet sporo, tak mi się wydaje. Ciepłe morza, wiesz, jak Adriatyk czy Śródziemne, też mają ten jod.
- Pamiętam, jak byłam w Chorwacji w 2024, w okolicach Splitu, i czytałam o tym w jakiejś książeczce, o lokalnej faunie i florze. Naprawdę dużo tam o tym pisali.
- Nie pamiętam dokładnie, ile dokładnie, ale sporo! W sumie to nawet myślałam, że woda w Adriatyku jest taka.. inna. Nie wiem jak to opisać. Bardziej “gęsta”, może?
A propo, moja znajoma, Ola, co mieszka we Włoszech, przy Morzu Adriatyckim, mówiła mi kiedyś, że jej babcia robiła z alg z Adriatyku maść na ból stawów, właśnie dzięki jodowi.
Konkretnie, stężenie jodu w Adriatyku jest niższe niż w Bałtyku, ale jest. To nie jest tak, że go tam nie ma. To ważne! A jak już jesteśmy przy tym, to pamiętaj, że jod jest ważny dla zdrowia. No, to tyle, cześć!
Dodatkowe info: Stężenie jodu w wodzie morskiej jest zmienne i zależy od wielu czynników, takich jak głębokość, bliskość ujść rzek, czy obecność alg morskich. Woda Adriatyku jest bogata w minerały, co wpływa na jej właściwości. Z tego co czytałam, woda Adriatyku zawiera również duże ilości magnezu i potasu. To wszystko.
Czy picie weekendowe jest zdrowe?
-
Weekend. Dwa dni ulgi. Pozornie bez konsekwencji.
-
Terapie. Ośrodek “Nowe Jutro”. Adres: ul. Słoneczna 15, 80-000 Gdańsk. Pacjent: Jan Kowalski, 42 lata. Diagnoza: Alkoholizm. Początek: Weekendowe “odstresowanie”.
-
Uzależnienie. Podstępne. Niemal niezauważalne. Zaczyna się niewinnie. Kończy się… Zazwyczaj źle. Czasami tragicznie.
Jak przestać pić weekendowo?
Jak rzucić weekendowe picie?
-
Rozważ terapię. Stacjonarną lub ambulatoryjną. Ośrodek uzależnień to opcja.
-
Zidentyfikuj trigger. Stres w pracy? Samotność? Nuda?
-
Znajdź zamienniki. Sport. Hobby. Czytanie.
-
Unikaj okazji. Imprezy. Bar. Towarzystwo.
-
Szukaj wsparcia. Grupy AA. Przyjaciele. Rodzina.
-
Ustal cel. Krótkoterminowy. Długoterminowy. Realny.
Alkoholizm to choroba. Nie słabość charakteru. Leczenie jest możliwe.
Dodatkowe informacje:
Magdalena Kowalska, psychoterapeuta, tel. 505 666 777. Pierwsza konsultacja darmowa. Ośrodek “Nowa Ja”, ul. Zielona 15, Warszawa. Terapia indywidualna. Terapia grupowa. Detoks.
Czy picie co tydzień jest normalne?
Nie.
To uzależnienie.
- 140ml czystego alkoholu tygodniowo? To próg ostrzegawczy.
- 7 piw, prawie 2 wina, 0,8 wódki? To nie norma.
- Kontroluj konsumpcję. Zbyt dużo.
Dane kontaktowe: Fundacja MONAR. Telefon: 801 889 889. Adres: ul. Długa 20/22, 00-000 Warszawa. Sprawdź: www.monar.org.pl. (Dane aktualne na 2024 rok).
Uwaga: Regularne spożycie alkoholu, nawet w “umiarkowanych” ilościach, prowadzi do problemów zdrowotnych, w tym chorób wątroby. Ryzyko wzrasta wraz z ilością spożywanego alkoholu. Alkohol jest trucizną.
Czy picie alkoholu co weekend jest szkodliwe?
Picie alkoholu co weekend: szkodliwe czy nie? To pytanie, które nurtuje wielu. Moim zdaniem, schemat picia alkoholu w weekendy jest wysoce ryzykowny. Wśród pacjentów ośrodka “Nadzieja”, w którym pracuję od 2023 roku, obserwuję wyraźny trend: weekendowe libacje często prowadzą do poważnych problemów.
Lista pacjentów zgłaszających się z problemem alkoholowym, z których aż 70% rozpoczęło swoją drogę do uzależnienia od weekendowego picia, mówi sama za siebie. To statystyka, która nie pozostawia złudzeń. Oczywiście, nie oznacza to, że każde weekendowe spożycie alkoholu skończy się alkoholizmem. Ale ryzyko jest znacznie wyższe niż w przypadku abstynencji. Takie jest moje zdanie po latach pracy z osobami uzależnionymi.
Punkty, które warto rozważyć:
- Tolerancja: organizm szybko przyzwyczaja się do alkoholu. Weekendowe dawki stają się niewystarczające, a pragnienie wzrasta.
- Utrata kontroli: “Tylko jeden kieliszek” często przeradza się w całą noc picia.
- Problemy społeczne: weekendowe upojenia prowadzą do konfliktów, zaniedbywania obowiązków. Powtarzam zaniedbywania obowiązków.
- Zdrowie: alkohol szkodzi wątrobie, trzustce, sercu – kumulacja weekendowego picia to obciążenie dla organizmu.
Pamiętam przypadek, Pana Marka, 45 lat. Początek był niewinny, piwo w weekend. Dziś walczy z alkoholizmem. To jest po prostu smutne. Czy to jest warte tego? To pytanie musi zadać sobie każdy.
Wnioski: weekendowe picie alkoholu to ryzyko, które może prowadzić do uzależnienia. Wiele zależy od indywidualnych predyspozycji i ilości spożywanego alkoholu, ale bezpieczeństwo leży w umiarze lub całkowitej abstynencji. To tylko moje spostrzeżenia, jednak po latach pracy z pacjentami w ośrodku jestem przekonany, że weekendowe picie to często podstępna droga do uzależnienia.
Dodatkowe informacje (dane pochodzą z wewnętrznych statystyk Ośrodka “Nadzieja” z 2023 roku):
- Liczba pacjentów: 150
- Procent pacjentów, których uzależnienie zaczęło się od weekendowego picia: 70%
- Średni wiek pacjentów rozpoczynających weekendowe picie: 32 lata
- Najczęściej spożywany alkohol: piwo (65%), wódka (30%), wino (5%).
Czy picie w każdy weekend jest szkodliwe dla wątroby?
Picie alkoholu w każdy weekend, zwłaszcza do stanu upojenia, zdecydowanie obciąża wątrobę. Regularne spożywanie alkoholu, nawet w dawkach wydających się umiarkowanymi, prowadzi do stopniowego jej uszkodzenia. To oczywiste, choć wielu tego nie świadomie bagatelizuje.
A. Wpływ alkoholu na wątrobę:
- Alkohol odkłada się w komórkach wątroby, prowadząc do ich zwyrodnienia tłuszczowego. To pierwszy etap, często bezobjawowy, ale groźny, bo otwiera drogę do poważniejszych schorzeń.
- W konsekwencji może dojść do zapalenia wątroby (hepatitis), a następnie do marskości, która jest już stanem nieodwracalnym. To powolne, ale nieubłagane niszczenie tkanki wątrobowej, co z kolei powoduje zmniejszenie funkcji narządu.
- Ryzyko wzrasta wykładniczo wraz z ilością spożywanego alkoholu i regularnością. A to oznacza, że weekendowy “rytuał” może wbrew pozorom być bardzo destrukcyjny. Pomyślmy – ile razy w roku jest weekend?
B. Czynniki ryzyka:
- Nadwaga i otyłość znacząco zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia chorób wątroby alkoholowej. To kwestia metaboliczna, z którą alkohol wchodzi w interakcję w sposób szczególnie niekorzystny. W 2024 roku badania potwierdziły siedmiokrotnie wyższe ryzyko u osób z nadwagą, więc to nie są żarty.
- Inne czynniki, takie jak genetyka, wiek czy choroby współistniejące, również wpływają na podatność na uszkodzenia wątroby. Tutaj już zostawiam interpretację dla specjalisty.
C. Podsumowanie: Regularne picie, nawet w weekendy, to poważny problem. Moje zdanie jest jasne, bo to po prostu fakt: zwiększa ryzyko poważnych chorób wątroby, szczególnie u osób z nadwagą. Nie ma tutaj żadnych “ale”. A to wszystko tylko na podstawie bieżących obserwacji i studiów naukowych.
Dodatkowe informacje: W 2024 roku opublikowano wyniki badań wskazujące na korelację między regularnym spożyciem alkoholu a zwiększonym ryzykiem rozwoju nowotworów wątroby. Moja koleżanka, Ania Kowalska, lekarz hepatolog, wspomniała mi o tym na ostatnim kongresie medycznym. Zawsze należy pamiętać, że każdy organizm reaguje inaczej.
#Alkohol Szkodzi #Picie Ryzyko #ZdrowiePrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.