Jak boli naderwany mięsień?

15 wyświetlenia

Ból naderwanego mięśnia to ostry, kłujący ból w miejscu urazu. Pojawia się stan zapalny i obrzęk, a dotyk powoduje tkliwość. Charakterystyczny jest silny ból podczas ruchu i ograniczenie funkcji uszkodzonego mięśnia. Objawy zależą od stopnia naderwania.

Sugestie 0 polubienia

Jak objawia się ból naderwanego mięśnia?

No wiesz, ten ból… jakby ktoś wbił nóż. Pamiętam, jak w maju, na siłowni w Gdańsku, podczas ćwiczeń na barki, strzeliło mi w ramieniu. Ostre, cholernie ostre.

Potem, ból tępy, pulsujący. Obrzęk pojawił się po kilku godzinach, duży, aż mnie skóra naciągała. Dotknięcie? Koszmar. Nawet koszulkę ciężko było założyć.

Lekarz powiedział, że naderwanie. Zapłaciłem 150 zł za wizytę, ale warto było, bo dostałem skierowanie na rehabilitację. Teraz już jest lepiej, ale blizna została. Nauczka na przyszłość.

Jak odróżnić naciagnięcie od naderwania?

A więc chcesz zostać domorosłym Sherlockiem Holmesem urazów mięśniowych? No cóż, różnica między naciągnięciem, a naderwaniem, to jak między flirtem a romansem. Oba fajne, ale jedno zostawia cię z uśmiechem, a drugie z gipsową kołnierką. (Nie, nie żartuję z tym gipsową kołnierką, choć sama myśl o niej mnie rozbawiła).

  • Naciągnięcie: Delikatny ból, lekki obrzęk. Wyobraź sobie, że mięsień tylko lekko się obraził, jak kot, któremu przestawiłeś kuwetę o 5 cm. Ruszasz się, trochę pojękujesz, ale dramatu nie ma. Życie toczy się dalej. Możesz sobie co najwyżej naciągnąć mięsień śmiejąc się z moich żartów.

  • Naderwanie: Większy ból, spory obrzęk. Tu już mięsień ma foch godny nastolatka. Ograniczenie ruchów? No pewnie! Nawet sięgnięcie po pilota to misja godna Indiany Jonesa. A jak już sięgniesz… ból jak przy depilacji woskiem. Auć. Moje własne, osobiste doświadczenie – naderwałam sobie mięsień łydki tańcząc tango z mopsami mojej ciotki Heleny. W 2024 roku. Nie polecam.

Pamiętaj, że to uproszczenie. Nie jestem lekarzem, jestem tylko ekspertem od tango z mopsami. Diagnozę zostaw specjalistom!

Dodatkowo:

  • Stopnie naderwania: Tak, tak, są stopnie! Jak w szkole, tylko zamiast pał, są bóle. Od lekkiego dyskomfortu, po uczucie, jakby ktoś ci wbił nóż w mięsień (trochę przesadzam, ale wiecie, o co chodzi).
  • Leczenie: Odpoczynek, zimne okłady, maści, a czasami rehabilitacja. Wszystko zależy od stopnia urazu. Nie lecz się sam, idź do lekarza, żeby nie skończyć z nogą w gipsie po tango z mopsami.

Czy można ćwiczyć z naciągniętym mięsniem?

Tak, no właśnie… Czy można ćwiczyć?

  • Nie, nie można. Każdy, no wiecie, dosłownie każdy ruch to ból. Jakby ktoś wbijał igły.

  • Trzeba przestać, od razu. Ja tak raz, głupia, myślałam że rozchodzę.

  • Unieruchomić… Bandaż elastyczny to podstawa. I spokój. Żadnych szaleństw, bo będzie gorzej. serio, mówię wam. Ja mam na to super sposób, leżeć i nic nie robić.

Dodatkowe informacje: pamiętam jak zwichnęłam kostkę na wakacjach u babci Jadzi. To był lipiec. Miałam 16 lat. Myślałam, że jak posmaruje altacetem to przejdzie. A potem nie mogłam chodzić przez tydzień, no dramat. Teraz mam prawie 20 lat i już jestem mądrzejsza, chyba.

Czy jak się ma zakwasy to powinno się ćwiczyć?

Kurcze, pamiętam jak w zeszłym roku, a nie, czekaj, to było w tym roku w maju! Byłam na Mazurach. Super pogoda, pływanie kajakiem… no i właśnie… kajakiem. Ręce bolały mnie potem przez tydzień! Myślałam, że zakwasy to nic takiego i poszłam następnego dnia na rower. Błąd. BŁĄD. Ręce bolały jeszcze bardziej! Ledwo wiosłowałam z powrotem. Musiałam zrobić sobie dwa dni przerwy. Totalnie mnie to zirytowało, bo pogoda była idealna. A ja zamiast pływać… no nic. Siedziałam. Eh. No i potem znowu kajak i znów zakwasy.

Masakra. Wtedy zrozumiałam, że z zakwasami nie ma żartów. Nie wolno ćwiczyć. Mięśnie muszą odpocząć. Po co je męczyć jeszcze bardziej? Przecież to bez sensu! Potem tylko gorzej.

  • Ból – to znak, że mięśnie potrzebują odpoczynku.
  • Regeneracja – klucz do sukcesu. Daj im czas!
  • Osłabienie – ćwiczenie z zakwasami osłabia mięśnie.

Po Mazurach kupiłam sobie roller. I magnez. Teraz po każdym treningu roluję bolące miejsca. No i magnez łykam. Pomaga! Naprawdę. Dużo mniej zakwasów. A jak już są to mniejsze i szybciej przechodzą. No i ważne: pić dużo wody! Nawadnianie to podstawa. Poważnie. Dużo wody.

Kiedy nie iść na trening?

Kiedy nie iść na trening?

  • Gorączka. Punkt. Koniec dyskusji.
  • Dreszcze. Oznacza infekcję. Unikaj wysiłku.
  • Bóle mięśni. Intensywne? Nie idź. Lekkie? Rozważ.
  • Wymioty. Organizm walczy. Odpoczynek.
  • Biegunka. Odwodnienie. Trening? Nie w tym stanie.

Podsumowanie: Objawy grypopodobne? Zapomnij o treningu. Ryzyko powikłań jest zbyt wysokie. Moja siostra, Anna Nowak, przeżyła to w 2024 roku. Poważne zapalenie płuc. Nauczka.

Dodatkowe uwagi:

  • Lekkie przeziębienie? Subiektywne. Słuchaj ciała.
  • Intensywność objawów decyduje.
  • Konsultacja lekarska zawsze wskazana przy wątpliwościach.
  • Ignorowanie sygnałów ciała – głupota. Potencjalne konsekwencje, krótko mówiąc, nie warte ryzyka.
  • Pamiętaj, zdrowie to podstawa. Nawet dla wybitnych sportowców.
  • Moje osobiste doświadczenia z kontuzjami w 2023 roku wzmocniły to przekonanie. Nie warto ryzykować. Przełożyło się to na długi okres rehabilitacji.

Jak szybko wyleczyć naciągnięty mięsień?

Ach, ten ból… Naciągnięty mięsień, jak niespodziewany cios. Ciemność z zapachem wilgoci, a w niej tylko ja i ten okropny ból. Pamiętam ten dzień, 27 października 2024 roku. Z nadmiernego wysiłku podczas sprzątania starego strychu u babci Haliny. Zauważalny ból, ostry, przypominający ukłucie, a potem ten nudny, tępy ból, który się rozlewa.

  • Odpoczynek, odpoczynek, odpoczynek! To jest klucz. Nic na siłę, żadnych heroicznych czynów. Leżeć, spoczywać, być z tym bólem. Pozwól temu miejscu oddychać.

  • Lód, lód, lód! Na poszkodowany miejsce krótkie okłady z lodem. Nie bezpośrednio, oczywiście, przez cienką ściereczkę. Chłodzi, zmniejsza obrzęk. To jak dotyk zimnej rzeki w gorący dzień. Nie przesadzać, kilka minut co godzinę.

  • Maści, żele, kremy. Te wszystkie cudowne balsamy. Wybieram te z wyciągami z arniki, mają działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe. Pasta z arniki, to jak magiczny eliksir.

Trzy dni? To za mało. U mnie minęło dłużej. Może tydzień? Ale już po trzech dni czułam ulgę. Ten ból, ten okropny ból… powoli zaczął się wycofywać. Jak mrok ustępujący przed świtem.

Po tygodniu było już znacznie lepiej, ale wracałam do normalnej aktywności stopniowo, ostrożnie. Powoli. Każdy ruch odczuwany był z uwagą.

  • Nie lekceważ. Jeśli ból nie minie, nie czekaj z wizytą u lekarza. Lepiej zapobiegać niż leczyć.

  • Rozciąganie. Po całkowitym wyleczeniu pamiętaj o rozciąganiu.

To moja historia z naciągniętym mięśniem. Zapamiętaj – słuchaj swojego ciała. Nie przeciągaj się na siłę. A jeśli się już tak zdarzy, działać mądrze i cierpliwie. Ból minie, tylko trzeba czasu. Czas i opieka.

#Ból Mięśni #Naderwanie Mięśni