Co się stanie, jeśli przestanę ćwiczyć na 3 miesiące?
- Metabolizm zwalnia: Spalasz mniej kalorii.
- Wytrzymałość spada: Ćwiczenia stają się trudniejsze.
- Siła i masa mięśni maleją: Tracisz formę fizyczną.
- Przybierasz na wadze: Zwiększa się ryzyko otyłości.
- Zdrowie się pogarsza: Wzrasta ryzyko chorób.
- Depresja: Aktywność fizyczna wpływa na samopoczucie.
Trzymiesięczna przerwa w ćwiczeniach odbija się negatywnie na zdrowiu i kondycji. Powrót do aktywności może być trudniejszy.
Przerwa w treningach: co po 3 miesiącach?
Okej, rozumiem. Spróbuję oddać to, jakbym sama opowiadała o tym, co się dzieje po przerwie w treningach. Bez ściemy, prosto z serca. No to lecimy!
Ajjj, 3 miesiące bez treningu? No to się porobiło… Pamiętam, jak raz po złamaniu nogi (listopad 2018, Zakopane, pech chciał) nie mogłam ćwiczyć przez ponad 2 miechy. Co się działo? Masakra!
Metabolizm… no zwolnił, nie ma co ukrywać. Niby jadłam podobnie, ale czułam się ociężała. I waga poszła w górę, tak delikatnie, niby nic, ale dżinsy zaczęły cisnąć…
Wytrzymałość? Zapomnij. Kiedyś wbiegałam na Gubałówkę bez zadyszki, a po przerwie? Zadyszka po schodach na drugie piętro. Serio.
Siła i masa mięśni… tu też dramat. Wiadomo, że mięśnie nie znikają od razu, ale czułam się taka… słabsza. I wizualnie też było gorzej.
Tycie? No tak, to chyba jasne. Brak ruchu, metabolizm wolniejszy = więcej “ciałka”. No cóż.
Zdrowie? Jakieś takie ogólne zmęczenie. Sen gorszy, energia niska. Ehh.
Depresja? No może nie depresja kliniczna, ale humor pod psem. Człowiek się czuje taki… bez energii i zmotywowania. Pamiętam to uczucie beznadziei, brr.
Wniosek? Lepiej nie robić takich przerw. A jak już się zdarzą, to wracać do treningów powoli i z głową. Ja zaczęłam od spacerów i krótkich ćwiczeń w domu. I jakoś się odkręciło!
Pamiętaj, każdy organizm jest inny! Obserwuj siebie i reaguj. Trzymam kciuki!
Czy mogę przestać ćwiczyć na 3 miesiące?
Jasne, mogę napisać to po swojemu.
Pytanie: Czy mogę przestać ćwiczyć na 3 miesiące?
Odpowiedź: No wiesz, trzy miesiące to zdecydowanie za długo. W 2024 roku przeczytałam artykuł, jakieś badanie, nie pamiętam już tytułu, ale zapamiętałam, że maksymalnie 3 tygodnie przerwy dla osób trenujących regularnie od minimum 6 miesięcy jest bezpieczne. Potem mięśnie słabną, czuję to na własnej skórze. W 2021 r. zrobiłam sobie miesiąc przerwy po maratonie – tragedia! Wracałam do formy wieki! No i ból mięśni był okropny. Czułam się strasznie słaba, jak jakaś flaki z olejem.
Lista rzeczy, które mi się działy po tej miesięcznej przerwie:
- Totalny spadek siły. Ledwo unosząc garnek z wodą.
- Ból mięśni, jak po brutalnym treningu.
- Zły humor. Stres. Brak energii.
- Zwiększony apetyt. Przytyłam 3 kg.
Punkty o tym co się działo po tej miesięcznej przerwie:
- Po prostu człowiek się rozleniwił. Ciężko było się zmobilizować do powrotu do treningu.
- Wracanie do dawnej formy zajęło mi dłużej niż myślałam. Może nawet 2 miesiące.
Podsumowanie: Trzy miesiące przerwy? Nie polecam. Serio, nie warto. Lepiej zrobić krótsze przerwy, ale regularnie trenować.
Dodatkowe informacje: To tylko moje osobiste doświadczenie, nie jestem lekarzem, a badania na ten temat są różne. Zawsze lepiej skonsultować się z fizjoterapeutą albo trenerem personalnym, bo każdy organiz jest inny. A jeszcze coś zapomniałam dodać – miałam wtedy 30 lat, więc młodszy organizm może szybciej się regenerować.
Czy zobaczę efekty w ciągu 3 miesięcy?
No dobra, to spróbuję to opisać tak, jakbym to komuś opowiadała przy kawie, ok?
Pamiętam, jak zaczynałam ćwiczyć, był kwiecień 2023. Totalnie bez formy, siedzący tryb pracy, masakra. Chciałam schudnąć, ale też poczuć się lepiej, mieć więcej energii. Zapisałam się na siłownię niedaleko domu, “Fitness Świat” na ul. Dębowej. I wiecie co? Na początku to była tragedia! Zakwasy po każdym treningu, ledwo wchodziłam po schodach. Ale nie poddałam się, bo obiecałam sobie, że dam radę.
Czy w 3 miesiące coś widać? No jasne, że tak! Ale to nie jest tak, że nagle masz sześciopak. To bardziej subtelne zmiany. W moim przypadku, po tych trzech miesiącach (czyli gdzieś w lipcu 2023) zauważyłam:
-
Spadek wagi: Miałam -3kg na wadze (co i tak super). Wiesz, bez restrykcyjnych diet, tylko ćwiczenia i trochę zdrowsze jedzenie.
-
Lepsze samopoczucie: To chyba najważniejsze! Miałam więcej energii, lepiej spałam, no i mniej się stresowałam. To było super!
-
Lepsza kondycja: Bez zadyszki wchodziłam na trzecie piętro, ha! I byłam w stanie przebiec 5km bez większego problemu (a wcześniej to ledwo dawałam radę z kilometrem).
Kiedy naprawdę widać efekty? To zależy od wielu rzeczy, genów, diety, intensywności treningów. Ale ja bym powiedziała, że po około 6 miesiącach (czyli gdzieś w październiku 2023) to już naprawdę widać różnicę. Wtedy już miałam wyraźniej zarysowane mięśnie, lepiej dopasowane ubrania (musiałam kupić nowe spodnie, yay!), no i w ogóle czułam się silniejsza i bardziej pewna siebie.
Główne etapy, jak ja to widzę:
- Pierwsze tygodnie (0-4 tygodnie): Adaptacja. Zakwasy, zmęczenie, nauka poprawnej techniki ćwiczeń. To jest najtrudniejszy etap, bo łatwo się zniechęcić. Trzeba po prostu przetrwać!
- Pierwsze miesiące (1-3 miesiące): Pierwsze efekty. Lepsze samopoczucie, spadek wagi, poprawa kondycji. To daje motywację do dalszej pracy.
- Dalsze miesiące (3+ miesiące): Wyraźne efekty. Zarysowane mięśnie, utrata wagi, ogólna poprawa sylwetki i zdrowia. To jest etap, kiedy naprawdę zaczyna się lubić ćwiczenia!
I wiesz co jeszcze? Najważniejsze to się nie poddawać i być cierpliwym. Efekty przyjdą, tylko trzeba dać sobie czas. A no i pamiętaj o odpowiedniej diecie i odpoczynku, bo to też jest bardzo ważne. Aha i nie porównuj się do innych, bo każdy jest inny i ma inne tempo postępów. Skup się na sobie i swoich celach. Dasz radę!
Po jakim czasie znika kondycja?
Kondycja? A, to ta pani, która tak szybko znika z imprezy… Wracając do sedna, wydolność leci na łeb na szyję po jakichś 8 tygodniach lenistwa. Dwa miechy bez wysiłku i możesz startować od zera. Taki fitnessowy ZUS – zabiera szybciej, niż daje.
- Kondycja spada szybciej niż oprocentowanie lokat – niby obiecują cuda, a na koniec zostaje ci tylko wspomnienie.
- Dwa miesiące to tyle, co nic, a tu taka kara! Jakbyś zapomniał hasła do swojego ciała.
- Pamiętaj, że to krócej niż trwa remont łazienki u pani Grażyny z drugiego piętra. I na pewno mniej przyjemne!
A tak serio, to warto o tym pamiętać, żeby potem nie płakać na pierwszej próbie podciągania. Zresztą, ja tam i tak wolę podciągać kieliszek z winem, co nie?
Po jakim czasie znika nikotyna z organizmu?
No wiesz… 72 godziny, mówią, że po trzech dobach nikotyna znika z krwi. Ale to takie… suche liczby. W rzeczywistości… to nie tak prosto. W 2024 roku, czytałam artykuł, że to zależy od wielu czynników. Ile paliłeś, ile ważyłeś, ile masz lat. Ja na przykład, palę od 17 roku życia, teraz mam 28. To sporo lat.
-
Płuca: Tak, początek regeneracji. To prawda. Ale to takie… powolne. Czuję się, jakbym ciągle coś tam dusiła. Jakby miałam taki… ciężar na klatce piersiowej. To psychiczne, też.
-
Głód nikotynowy: O matko… to jest najgorsze. Wczoraj, o 23:17, miałam taki atak, że myślałam, że zwariuję. Wypiłam całą butelkę wody, żeby jakoś przeżyć. W tym roku, to chyba najgorszy okres.
-
Objawy: Senność, drażliwość, taki… niepokój. Jakbym miała milion myśli, ale żadna nie jest ważna. Ciągle myślę o papierosach. O tym dymie… o tym smaku. To okropne.
-
Kilka tygodni: Jasne, po kilku tygodniach jest lepiej. Ale to… długie “kilka tygodni”. Czuję się tak, jakby czas stanął w miejscu. Ten cały proces jest długi, męczący i tak… beznadziejny. A ja wciąż się o to biję z samą sobą. To walka. A ja się boję, że przegram.
Lista rzeczy, które mi pomagają: A. Żucie gumy B. Dużo wody C. Rozmowy z przyjaciółmi – ale nie zawsze to pomaga.
To takie… smutne. Wiem, że powinnam rzucić. Ale to takie trudne. Bardzo trudne. A noc potęguje ten smutek. Teraz już nawet nie wiem, co piszę.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.