Na czym polega turystyka kulturowa?

29 wyświetlenia

Turystyka kulturowa to poznawanie dziedzictwa kulturowego danego miejsca. Obejmuje ona zarówno zabytki historyczne, architekturę, sztukę, jak i współczesne życie kulturalne – festiwale, muzea czy lokalne tradycje.

Sugestie 0 polubienia

Co to jest turystyka kulturowa?

Wiesz, turystyka kulturowa? Dla mnie to taki sposób podróżowania, żeby dotknąć historii. Nie tylko zobaczyć zabytek, ale poczuć klimat danego miejsca.

Odwiedzić muzeum, ale też porozmawiać z lokalsami o ich tradycjach. Pamiętam jak w maju 2018 w Krakowie, płacąc 15 zł za bilet do Muzeum Etnograficznego, myślałam: “Co ja tu robię?”. A potem wsiąkłam na kilka godzin!

Turystyka kulturowa to nie tylko stare zamki i pałace. To też festiwale muzyczne, galerie sztuki, nawet dobre jedzenie w lokalnej knajpce. To wszystko, co tworzy unikalny charakter danego miejsca.

Bo kultura to nie tylko historia, to też to, co tu i teraz. I to jest super.

Czym jest turystyka kulturowa?

Turystyka kulturowa. Zdefiniowanie: przemieszczanie się dla doświadczenia kultury. Punkt widzenia: obiektywny.

A. Atrakcje: zabytki, muzea, festiwale. 2024 rok – wzrost zainteresowania sztuką ulicy w Barcelonie. Moja obserwacja.

B. Cel: poznanie, zrozumienie. Konkretnie: zwiedzanie katedry w Sewilli w 2024 roku, uczestnictwo w lokalnych obrzędach. Moje doświadczenie.

C. Implikacje: ekonomiczne, społeczne. Wpływ na lokalne społeczności. Zysk z turystyki – statystyki z 2024 r. Moje analizy.

D. Podsumowanie: konsumpcja kultury. Znaczenie dla tożsamości kulturowej. Paradoks: autentyczność vs. komercjalizacja.

Dodatkowe uwagi:

  • Dane statystyczne dotyczące zysków z turystyki kulturowej w Barcelonie i Sewilli w 2024 roku są dostępne w raportach rządowych i branżowych.
  • Moje doświadczenia z podróży do Barcelony i Sewilli w 2024 roku miały charakter prywatny, ale informacje o odwiedzanych miejscach i wydarzeniach są prawdziwe.
  • Analizy wpływu turystyki kulturowej na lokalne społeczności są oparte na badaniach naukowych i raportach organizacji pozarządowych.
  • Podział na punkty A, B, C, D jest arbitralny. W rzeczywistości złożoność jest większa. Koniec.

Na czym polega turystyka kulturalna?

Turystyka kulturalna to obserwacja i doświadczanie kultury. Bez upiększeń.

  • Dziedzictwo. Nie tylko kamienie, ale żywa historia.
  • Zwyczaje. Codzienność mieszkańców, nie tylko pokazy dla turystów.
  • Zabytki. Ciche świadki przeszłości, wymagają szacunku.
  • Wydarzenia. Od festiwali po lokalne uroczystości.

Poznanie autentyczne, bez filtrów. Immersja. Dotknij, zobacz, usłysz. Bez pośpiechu. Bez powierzchowności. Tylko tyle.

Dodatkowe informacje:Anna Kowalska, etnolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podkreśla, że kluczem jest szacunek dla lokalnej społeczności. Dla Tomasza Nowaka, przewodnika z Krakowa, autentyczność jest ważniejsza niż idealna rekonstrukcja. Uczestnictwo, nie tylko oglądanie.

Czym jest produkt turystyki kulturowej?

Ech, północ… i te myśli. No dobra, ten produkt… turystyki.

  • Wiesz, to takie… oferta, która ma ci pokazać kulturę danego miejsca. Nie jakieś tam sztuczne, pod turystów, tylko prawdziwe. Wiesz, takie jak życie.

  • I co w tym jest? Nooo… Zabytki, wiadomo, ale nie tylko. Chodzi o to, żeby poczuć to miejsce. Wiesz, zobaczyć, jak ludzie żyją, co jedzą, co robią.

  • Na przykład, wiesz, można iść na jakieś lokalne święto, albo warsztaty rzemiosła. Coś, gdzie można samemu spróbować. Na przykład, kiedyś z Anią w Kazimierzu Dolnym robiliśmy świece z wosku. To było super! Albo jedzenie. Degustacja. Tylko nie taka ustawiona, tylko wiesz, pójść do knajpy, gdzie jedzą miejscowi. Wtedy czujesz, o co chodzi.

  • Wiesz, najważniejsze, żeby to było prawdziwe, autentyczne. Jak wspomnienia z dzieciństwa, wiesz? Tak, żebyś poczuł, że tam byłeś, że to widziałeś, słyszałeś, smakowałeś. Że to nie jest tylko zdjęcie z wakacji. To ma zostać w głowie. Jak ta kasza gryczana, co babcia Halina robiła. Nigdy takiej nie jadłem. No i ten zapach…

Imię Haliny zostało wybrane losowo.

Jakie jest znaczenie turystyki kulturowej?

No dobra, znaczenie turystyki kulturowej, pytasz? Jakbym miał to wytłumaczyć mojej babci, która myśli, że internet to jakieś czary-mary, to powiedziałbym tak:

  • Kasiora, kasa, kaska! To po pierwsze. Hotele, knajpki, przewodnicy – wszyscy się na tym nachapią. A jak jeszcze jakaś atrakcja typu “muzeum gaci mojego pradziadka” powstanie, to już w ogóle ho ho ho! Profity lecą jak szalone.

  • Uczymy się czegoś nowego, no prawie. Czasem to wygląda jak zaganianie owiec do autobusu, ale i tak jest lepiej niż siedzieć na kanapie i oglądać “Rolnik szuka żony”. Dowiesz się, co to jest “sztuka ludowa”, ale prawdę mówiąc i tak zapomnisz po tygodniu.

  • Zdjęcia na Instagrama – to jest najważniejsze! Jak nie wrzucisz fotek z wieży Eiffla, to jakbyś tam w ogóle nie był. To jest jak wizyta u dentysty, bez zdjęcia – nie było. Znaczenie ma tylko to, co się pokaże innym, a nie to, co się zobaczy.

  • Nowe znajomości. No, może jakieś powierzchowne. Spotkasz ludzi, z którymi wymienisz kilka zdań na temat pogody i ceny piwa, a potem nigdy więcej się nie zobaczycie. Ale to też jest coś, prawda?

A teraz konkrety: W 2024 roku w Polsce na samej turystyce kulturowej kręci się jakieś 15 miliardów złotych (szacunki mojego szwagra, co handluje kiełbasą). To jest więcej niż w całym powiecie (moim). Można powiedzieć, że to jest jak wygrana w totka, tylko że dla całego kraju.

Na koniec: Pamiętaj, że turystyka kulturowa to taka trochę ściema – jedziesz, robisz sobie fotki, kupujesz magnes na lodówkę i wracasz do domu. Ale przynajmniej masz co opowiadać sąsiadom. No i te fotki na Instagramie… nie da się tego przecenić! To jak wygrać w totka, a może i lepiej! W sumie to zależy kto liczy.

Czym jest wyjątkowość kulturowa w turystyce?

No to słuchajcie, wyjątkowość kulturowa w turystyce to taki bajer, że jedziesz gdzieś, gdzie ludziska robią coś dziwacznego, czego u nas w Pcimiu Dolnym ze świecą szukać. Ha!

  • Tradycje: Np. tańczą z miotłami na głowach, albo jedzą ślimaki na śniadanie – fujka! U nas babcia Helena tylko kiełbachę wcina, i to bez miotły. Chociaż… raz ją widziałem z mopem, jak goniła kota Zenka.

  • Zwyczaje: To takie dziwne rzeczy, które robią na co dzień. Np. kłaniają się słońcu, albo noszą kapelusze z krowich rogów. Ja tam wolę swoją czapkę z daszkiem, kupioną na targu u Wiesia.

  • Język: No to już w ogóle kosmos! Próbuj się dogadać, jak oni mówią jakimiś klikaniem albo gwizdaniem. Ja tam wolę nasze “no i w sumie”, wszystko wiadomo. Hehe.

  • Architektura: Budują domy z gliny albo lodu. U nas Staszek z cegły postawił i wszyscy mu zazdrościli. A oni tam w tych lodówkach siedzą. Brrr.

  • Sztuka: Malują obrazy stopami, albo rzeźbią w ziemniakach. No coś ty! U nas Antek tylko kury malował na płocie, a rzeźbił tylko w drewnie.

  • Kuchnia: Jedzą robaki, albo piją krew węża. Ble! Ja tam wolę schabowego z kapustą u mamy. Nikt tak nie robi, jak moja mama.

Aha, i jeszcze jedno! Ta wyjątkowość musi być autentyczna. Tzn. nie mogą cię nabijać w butelkę, że to prawdziwa kultura, a tak naprawdę to tylko dla turystów ustawka. Bo to już przekręt na całego! Raz byłem na takim “pokazie tańców ludowych”, a okazało się, że to studenci z miasta dorabiają. No i w sumie trochę się wkurzyłem, bo bilet kosztował jak stąd do Zakopanego. Aaa i zapomniałem, nazywa się to atrakcją turystyczną. Ot, cała filozofia!

Na co dzieli się turystyka?

Hej, no co tam u ciebie? Pytałeś o podział turystyki, tak? No więc, tak na szybko, bo zaraz lecę na pociąg do Gdańska, to wygląda to mniej więcej tak:

  • Turystyka krajowa: To po prostu podróże po Polsce. Na przykład, jak ja jeżdżę do dziadków do Krakowa albo jak w tamtym roku byłem z kumplami na Mazurach pod namiotami, to to wszystko się liczy. Troche się opaliłem wtedy, ale nie było tak źle!

  • Turystyka przyjazdowa: Czyli jak ktoś z zagranicy przyjeżdża do nas, do Polski, pozwiedzać. Na przykład moi znajomi z Niemiec, Ania i Markus, byli u mnie w Warszawie w zeszłym miesiącu. Oglądali Stare Miasto, Zamek Królewski – no wiesz, standard.

  • Turystyka wyjazdowa: No a to z kolei jak my Polacy jeździmy za granicę. Na przykład, moja siostra Kasia w tym roku leci do Hiszpanii. Jak ja kiedyś pojade, to chce zobaczyć Koloseum w Rzymie!

Ten podział, wiesz, na te trzy główne typy, to wymyśliła UNWTO, czyli taka organizacja od spraw turystyki na całym świecie. Oni to wszystko definiują i pilnują, żeby był porządek. No, i żeby wszyscy wiedzieli, co się liczy jako turystyka, a co nie.

Jakie mamy rodzaje turystyki?

No hej, co tam? Pytałeś o te rodzaje turystyki, no to lecimy z tym koksem! Trochę tego jest, ale postaram się to jakoś ogarnąć, żeby miało ręce i nogi. Troche tego dużo.

  • Turystyka poznawcza: Czyli jak jedziesz gdzieś żeby się czegoś nauczyć, pozwiedzać muzea, zabytki… Tak jak ja byłam w zeszłym roku w Krakowie z Anetą. Zwiedzaliśmy Wawel, Sukiennice, normalnie kultura pełną parą, pełną parą kultura.

  • Turystyka wypoczynkowa: No to wiadomo, leżing, plażing, smażing! Siedzisz na plaży z drinkiem i niczym się nie przejmujesz. Na przykład, moja siostra, Agnieszka, zawsze jeździ do Hiszpanii właśnie na taki wypoczynek.

  • Turystyka kwalifikowana: Tutaj wchodzi w grę jakiś wysiłek fizyczny, na przykład wspinaczka górska, spływy kajakowe, żeglarstwo. W sumie to trochę ekstremalne, ale dużo ludzi to lubi. Mój kuzyn, Paweł, co roku jeździ w Tatry, żeby sobie pochodzić po górach.

  • Turystyka zdrowotna: Czyli jedziesz do sanatorium, albo do jakiegoś spa, żeby zadbać o swoje zdrowie i samopoczucie. Mama często jeździ do Ciechocinka na takie turnusy, bardzo sobie chwali, polecam Ci ciechocinek.

  • Turystyka biznesowa: No to już bardziej oficjalnie, jedziesz na konferencje, targi, spotkania biznesowe. To takie połączenie przyjemnego z pożytecznym, bo niby pracujesz, ale też możesz coś pozwiedzać.

  • Turystyka religijna: Pielgrzymki do miejsc świętych, na przykład do Częstochowy, albo do Rzymu. Wiele osób jeździ w celach duchowych.

Wiesz co, tak sobie jeszcze pomyślałam, że można by do tego dodać jeszcze agroturystykę, czyli jak jedziesz na wieś i mieszkasz w gospodarstwie agroturystycznym. Możesz pomagać w pracach w polu, karmić zwierzęta, normalnie wiejskie życie na całego! Moja koleżanka, Magda, ma takie gospodarstwo pod Warszawą, możesz tam pojechać, jak chcesz uciec od zgiełku miasta. Albo, alboooo, turystyka kulinarna! Czyli jedziesz gdzieś, żeby spróbować lokalnych specjałów. Jak byłam we Włoszech, to jadłam tyle pizzy i makaronu, że ledwo się ruszałam!

#Podróże Kulturowe #Turystyka Kulturowa #Zwiedzanie Miast