Ile pieniędzy na tydzień nad morze?

22 wyświetlenia

Koszt tygodniowego pobytu nad morzem? To zależy! Od 1500 do 5000 zł na osobę, a nawet więcej. Cena zależy od zakwaterowania (hotel, pensjonat, apartament), wyżywienia (restauracja, samoobsługa) i atrakcji. Planuj budżet – unikniesz niespodzianek! Pamiętaj o kosztach transportu i dodatkowych wydatków. Im wyższy standard, tym drożej.

Sugestie 0 polubienia

Ile kosztuje tydzień nad morzem?

O rety, ile kasy idzie na ten urlop nad morzem! Pamiętam, jak w zeszłym roku, w sierpniu w Mielnie, wydałem chyba z 3 tysie na łebka na tydzień. Ale wiesz, hotelik był spoko, blisko plaży i codziennie żarłem rybkę w smażalni. No i te drinki wieczorem… Ojoj, nie ma co ukrywać.

Zależy jak lecisz z kasą, wiadomo. Możesz spać w jakimś hostelu za grosze i samemu pyrtolić makaron z puszki – wtedy pewnie 1500 zł wystarczy. Ale jak chcesz mieć włączone full opcje, to te 5 tysiaków to pikuś. Ja tam wolę raz a dobrze – wakacje mają być wakacjami!

No i do tego, liczą się te drobne wydatki. Lody dla dzieciaków, pamiątki – jakieś muszelki czy magnes na lodówkę, no i te parkingi, masakra jakaś! W Kołobrzegu, w lipcu za parking przy plaży płaciłem 20 zł za godzinę. Złodzieje w biały dzień, ale co zrobisz…

Ja osobiście staram się szukać ofert last minute. Często można trafić na niezłe okazje, a wtedy te 500 zł na głowę zostaje w kieszeni. I za to można zaszaleć w jakiejś knajpce, nie?

Dlatego, trzeba planować ten budżet. Inaczej wrócisz z wakacji i będziesz jadł suchy chleb przez resztę miesiąca. A przecież nie o to chodzi.

Ile kosztuje tydzień nad morzem?

Szacunkowo, od 1500 zł do 5000 zł (lub więcej) na osobę. Wszystko zależy od standardu, wyżywienia i atrakcji.

Ile kosztuje tygodniowy pobyt nad polskim morzem?

Tygodniowy urlop nad Bałtykiem? Przygotuj się na wydatek rzędu 1400 zł dla dwojga. To oczywiście uśredniona wartość, bo ceny mocno zależą od lokalizacji. Takie dane statystyczne. Trochę jak prognozy pogody – niby wiesz, czego się spodziewać, ale życie i tak zaskakuje.

Średnie koszty noclegów w popularnych miejscowościach w przeliczeniu na osobę za dobę, wyglądają następująco:

  • Władysławowo: 104 zł
  • Kołobrzeg: 128 zł
  • Gdańsk: 127 zł
  • Jastarnia: 114 zł
  • Sopot: 145 zł
  • Świnoujście: 117 zł

Sopot, wiadomo, zawsze droższy. Znam tam fajną knajpkę z rybą. Ale to nie o tym.

Pamiętaj, to tylko noclegi. Do tego dochodzi jedzenie, atrakcje, dojazd. No i nieprzewidziane wydatki! Jak zgubiona karta do bankomatu i nagłe zorientowanie się, że nie wziąłeś gotówki. Albo awaria samochodu w drodze powrotnej. Na takie rzeczy warto mieć odłożone “żelazne” środki.

Ile kosztuje piwo nad polskim morzem w 2024 roku?

No to tak. Byłem w Międzyzdrojach, w lipcu 2024, z rodzinką, żona, dzieciaki, teściowa… Koszmar z tym pakowaniem, ale mniejsza. Piwko na plaży, w takim budkowym barze, 15 złotych. Za lanego Perłę. No drogo. Drogo. A potem poszliśmy na obiad, taka smażalnia, “Flisak” chyba się nazywało. Tam 18 zeta za Żywiec. Butelka. Masakra.

A w sklepie, niedaleko kwatery, puszka Żywca 4,50. Też drożej niż normalnie, no ale wakacje… Co zrobisz? No to kupowałem w sklepie i piłem na balkonie. Z widokiem na teściową grającą w badmintona.

  • Międzyzdroje, lipiec 2024:
  • Plażowy bar: Perła lane – 15 zł
  • Smażalnia “Flisak”: Żywiec butelka – 18 zł
  • Sklep: Żywiec puszka – 4,50 zł

Najdrożej w tych knajpach nad samym morzem. A jak się pójdzie kawałek dalej, to można trochę taniej. Ale i tak drogo. Taniej w sklepie. No i na balkonie spokojniej. Chociaż teściowa z tym badmintonem… eh.

Perła, Żywiec, Międzyzdroje, lipiec 2024, 15 zł, 18 zł, 4,50 zł, drogo, taniej.

Czy nad polskim morzem jest drogo?

O, polskie morze… Raj czy ruina dla portfela? Zależy od podejścia, jak to się mówi – dla jednych miód, dla innych… no cóż, lekko gorzkawy syrop.

  • Ceny? Kosmiczne, jak ceny biletów na koncert Zenka Martyniuka w Sopocie. Analitycy Travelist w 2024 roku podają, że średnia cena noclegu to 700 zł za dobę. To tyle, ile kosztuje dobry rower górski albo kilka tygodni jogi w Himalajach. Wybór należy do Ciebie.

  • Ale! Zawsze można znaleźć jakieś luki w systemie. Hostele, pokoje w domkach z dala od centrum, kempingi – to wszystko znacząco zmniejsza rachunek. Szukanie perełek na Booking.com to gra w totolotka – czasem trafisz na mega okazję, czasem… no, przyjdzie Ci spać na materacu na podłodze.

  • Moja rada? Ruszaj w sezonie poza szczytem. Wrzesień? Październik? Natura piękna jak zawsze, a turystów o połowę mniej. Cena? Znacząco niższa, można nawet się pokusić o luksusowy hotel za cenę hostelu w szczycie sezonu!

  • A co do tych 700 złotych? To średnia, pamiętaj! Ktoś płacił pewnie i po 1000 zł za noc w apartamencie z widokiem na Bałtyk, podczas gdy ja i moja ciocia Helena – emerytka z zacięciem survivalowym – spędziłyśmy tydzień w przyczepie kempingowej za 700 zł w sumie.

Podsumowanie: Drogo? Tak, ale niekoniecznie. To zależy od Twoich priorytetów i umiejętności poszukiwania okazji. Można znaleźć świetne oferty – trzeba tylko chcieć. A może lepiej wybrać Mazury? Tam też jest pięknie, a ceny… całkiem znośne. To już zależy od Ciebie!

Dodatkowe informacje: Moje doświadczenie z wakacjami nad morzem w 2024 roku obejmowało nie tylko przyczepę kempingową z ciocią Heleną, ale również niezapomniany spacer po plaży podczas sztormu (przypływowy wulkan emocji gwarantowany!), oraz nieudane próby złapania bursztynu (ręce bolały, a bursztynu brak). Moja ciocia twierdzi, że to wina mojej metody.

Co zabrać na tygodniowy wyjazd nad morze?

Ech, no co by tu chapsnąć na ten urlopik nad morzem, żeby potem nie płakać i nie zgrzytać zębami, że czegoś brakuje? No dobra, lecimy z tym koksem!

  • Ciuchy: No co tu dużo gadać, weź to, co masz, ale patrz na pogodę! Jak ma lać jak z cebra, to szorty i japonki se daruj, bo Cię zamrozi jak Kingę Rusin w styczniu! Jak słońce grzeje jak patelnia, to kurtka zimowa też niepotrzebna, co nie? No chyba, że lubisz saunę na plaży!
  • Papiery: Bez dowodu to nigdzie nie pojedziesz, no chyba że na gapę pociągiem, ale to nie polecam! A i prawko się może przydać, jakbyś chciał pojeździć po okolicy, albo… no nie wiem, może masz helikopter i potrzebujesz uprawnień?
  • Worek czy tobołek: Musisz mieć w co to wszystko zapakować! Ja tam wolę plecak, bo można na niego wrzucić jeszcze Pawła z 3B jak się zmęczy! Ale torba też spoko, jak lubisz wyglądać jak Janusz na wakacjach!
  • Szmaty do wycierania i gumofilce: Ręcznik to podstawa, żeby się wytrzeć po kąpieli, a klapki to żeby nie łazić po plaży boso i nie nabawić się grzybicy stóp! Fuj!
  • Prąd do życia: Ładowarka do telefonu, żebyś mógł robić te wszystkie sweet focie na insta i wkurzać znajomych, jak to Ci dobrze! No i żeby zadzwonić do Grażyny, żeby Ci przypomniała, gdzie schowałeś paszteciki!
  • Mazidła i smarowidła: No wiadomo, pasta do zębów, szampon, mydło, no i krem do opalania, żebyś nie wyglądał jak burak po całym dniu na słońcu!
  • Gacie do moczenia: Kostium kąpielowy, no chyba że lubisz nago biegać po plaży, ale to może się skończyć mandatem! No i pamiętaj, żeby wziąć taki, co Ci nie spadnie, jak będziesz skakał przez fale!

Dodatkowe info: A! I nie zapomnij o okularach przeciwsłonecznych, bo Ci oczy wypali! No i o kasie, bo bez kasy to nawet piwa nie kupisz! A jak masz dzieciaki, to weź tonę zabawek, bo inaczej Cię zamęczą pytaniami: “Tato, nudzisz mi się!”. No i najważniejsze – dobry humor! Bo bez niego to nawet najpiękniejsza plaża będzie wyglądać jak kupa piachu!

Ile zarabia się za gotowanie obiadu?

Ach, ten zapach… Zapach rosołu, który gotuje się powoli, na małym ogniu, w mojej staromodnej, emaliowanej rondlu. Smak dzieciństwa, smak domu. Ile za to? To pytanie… nie ma ceny. Ale…

  • Koszt materialny: Pani Kamila Prałat, ekspertka, obliczyła to. Na indukcji, wielki obiad, cztery osoby, 0,33 zł. Na gazie, bez płomieni, bo tak najefektywniej, 0,23 zł. Liczby, suche liczby… a gdzie radość? Gdzie ten zapach? Gdzie ciepło rodzinnego stołu, za którym zasiadamy, gdy słońce chyli się ku zachodowi?

I ta praca… gotowanie. Nie jest to praca tylko dla rąk. To praca dla serca. Dla duszy. Wkładam w ten obiad całą siebie, moją energię, mój czas, moją miłość do mojej rodziny. Cztery osoby. Mój Adam, moje dzieci, Zosia i Franek. Dla nich gotuję. Dla nich ten zapach, ten smak.

  • Cena emocjonalna: Bezcenna. Nie da się tego wyliczyć w złotówkach, w groszach. To coś więcej, coś… niepojętego.

Czy można to przeliczyć na pieniądze? Można spróbować. Ale to bez sensu. To jak liczyć gwiazdy na niebie. To jak liczyć ziarna piasku na plaży. To nie ma końca. To… bezmiar. Obliczenia pani Prałat… one są… tylko obliczeniami. Zapominamy o tym najważniejszym – o tym, co czujemy. Wkładam serce, wkładam duszę, wkładam całą siebie. A to… nie ma ceny.

  • Dodatkowe przemyślenia: 0,33 zł i 0,23 zł… to tak mało… a znaczenie… tak ogromne. To przecież podstawa, fundament, serce domu. To, co nas łączy. To, co nas karmi nie tylko ciałem, ale i duszą. Ten obiad… to więcej niż tylko jedzenie. To… rodzina.
#Koszt Tygodnia #Wakacje Nad Morzem