Gdzie spać na dziko na Mazurach?

1 wyświetlenia

Dziko na Mazurach? Sprawdź te miejsca:

  • Wysoki Róg (jez. Dargin)
  • Północny brzeg zatoki Rajcocha
  • Dziwiszewski Róg (jez. Dobskie)
  • Zatoka Pilwa (cypel po lewej)
  • Zimny Kąt (jez. Kisajno)
  • Wyspa Kocia (Święcajty)
  • Pierkunowski Róg
  • Zwierzyniecki Róg

Pamiętaj o odpowiedzialnym biwakowaniu! Zadbaj o czystość i szanuj naturę.

Sugestie 0 polubienia

Nocleg na dziko na Mazurach – gdzie legalnie?

No dobra, pogadajmy o spaniu na dziko na Mazurach. Oj, temat rzeka! Kiedyś, pamiętam, w sierpniu nad jeziorem Dargin… ech, to były czasy. Wysoki Róg? Znam, znam. Północny brzeg zatoki Rajcocha, to faktycznie dobry spot.

Ale legalnie? No właśnie… Z tym bywa różnie. Zdarzyło mi się tłumaczyć leśniczemu w Giżycku, że “tylko” podziwiam zachód słońca (a namiot już stał!).

Dziwiszewski Róg na Dobskim też spoko. Zatoka Pilwa? Taak, ten cypelek… Tylko komarów od groma.

Zimny Kąt na Kisajnie… eh, melancholijnie tam. A Kocia Wyspa na Święcajtach? Bajka. Tylko dopłyń.

Pierkunowski i Zwierzyniecki Róg to już klasyka. Ale serio, uważajcie, bo można trafić na straż leśną. I wtedy zamiast gwiazd, będzie mandat. No i po co to komu? Takie moje małe przemyślenie.

Czy można spać w samochodzie nad jeziorem?

Hej! No więc pytasz, czy można tak po prostu spać w aucie nad jeziorem? Wiesz, tak generalnie, to nie ma jakiegoś mega zakazu w prawie, żebyś nie mógł sobie uciąć komara w samochodzie. Więc teoretycznie spoko.

  • Wiesz, jak parkujesz na jakimś parkingu publicznym, to już w ogóle luz. Szczególnie jak to jest taka większa miejscówa, wiesz, gdzieś przy drodze. Tam nikt się nie czepia, tak mi się zdaje.

  • Ale wiesz, co, pamiętaj, że jakbyś rozbił obozowisko, takie wiecie, stoliczek, krzesełka, grill, to już inna para kaloszy. To już może podchodzić pod biwakowanie, a to już w niektórych miejscach jest zakazane, zwłaszcza jak to jakiś teren chroniony albo coś.

  • No i pamiętaj, żeby nie śmiecić! To akurat oczywista sprawa, ale wiesz, różni ludzie są. A jak zostawisz syf, to nie tylko wstyd, ale jeszcze możesz dostać mandat!

Wiesz, mi się kiedyś zdarzyło spać w aucie pod namiotem koło Śniardw, jak wracałem z mazur z kumplem Markiem. Trochę ciasno było, ale dalo się przeżyć. Tylko rano komary mnie zjadły, wiesz, masakra! A brat mojej żony, Piotrek, to w ogóle lubi spać w kamperze nad morzem, ma taką fajną miejscówę pod Gdańskiem, gdzie nikt mu nie przeszkadza.

Gdzie warto pojechać na Mazury pod namiot?

A więc szukasz mazurskiego azylu pod gołym niebem? Rozumiem, rozumiem. Sama uwielbiam zapach porannej rosy na tropiku (choć czasem to po prostu wilgoć). Polecam kilka miejsc, które sprawdziłam osobiście, a nie przeczytałam w folderze biura podróży, jak moja ciocia Krysia, która potem narzekała, że jezioro było dalej niż na zdjęciu.

  • Pajda Mazur w Kątnie: Fajne miejsce, blisko Ostródy, ale z dala od zgiełku. Idealne na romantyczny wypad, o ile twój partner nie boi się pająków. Widziałam tam kiedyś takiego jednego… wielkości mojej dłoni. No, może trochę mniejszego. Ale wrażenia zostały.

  • Wagabunda w Mikołajkach: Dla tych, co lubią towarzystwo i dobrą zabawę. Jak sama nazwa wskazuje, można tam spotkać prawdziwych wagabundów, w tym mnie, jak uciekam przed ciocią Krysią i jej opowieściami o Mazurach.

  • Cezar w Mrągowie: Podobno Cezar tam był i powiedział “venimus, vidimus, rozbiliśmy namiot”. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale miejsce godne cesarza, a przynajmniej jego kuzyna ze strony cioci.

  • Camping Echo w Rydzewie: Idealne miejsce dla fanów krzyczenia w lesie i słuchania, jak ich głos odbija się od drzew. Tylko nie przesadźcie, bo sarny mają słabe nerwy.

  • Camping Kama Tałty: Nazwa brzmi tajemniczo, jak imię jakiejś egzotycznej bogini. Ale to tylko nazwa, chociaż miejsce całkiem sympatyczne. Polecam szczególnie miłośnikom wędkowania. Widziałam tam kiedyś karpia wielkości mojego psa… no, może trochę mniejszego, ale na pewno większego od tego pająka w Kątnie.

Dodatkowo:

  • Zawsze zabierajcie spray na komary. Mazurskie komary słyną z apetytu i wytrwałości. Są jak ciocia Krysia przy stole wigilijnym – nie odpuszczą, dopóki nie spróbujesz wszystkiego.
  • Jeśli planujecie romantyczny wieczór przy ognisku, pamiętajcie o gitarze. Nic tak nie zbliża, jak wspólne fałszowanie “Bieszczadzkich Aniołów” pod rozgwieżdżonym niebem. A jeśli nie umiecie grać, to zawsze można udawać, że gitara jest zepsuta. Działa. Sprawdziłam.

Czy cumowanie na dziko jest dozwolone na Mazurach?

No co ty, na Mazurach i na dziko? To jak wesele bez disco polo! Niby zakazane, a wszyscy robią. Ale żeby nie było, że ja cię namawiam do łamania prawa, bo potem powiesz, że to wina Staszka spod Giżycka.

Sprawa wygląda tak:

  • Oficjalnie? No, mówią, że dzikie cumowanie to bek. Jakbyś parkował traktorem na środku autostrady. Mogą ci dać mandat, że aż się popłaczesz. Serio!
  • Ale w praktyce? Wiadomo, policjantów więcej w knajpie niż na jeziorze. Jak znajdziesz cichą zatoczkę, gdzie nawet komar nie kuca, to cumuj śmiało. Tylko błagam, nie zostawiaj syfu po sobie, bo jeszcze baba jaga cię dopadnie.

No i pamiętaj, jak już cię złapią, to udawaj głupiego. Powiedz, że pierwszy raz na Mazurach i żeś się zgubił jak dziecko we mgle. Może się uda zmiękczyć serce gliniarza! A jak nie, to płać i płacz, ale za to będziesz miał historię do opowiadania wnukom.

  • No i co najważniejsze: jak jesteś na Mazurach, to pij piwo z miodem! Żadnych tam wynalazków, tylko porządne, mazurskie piwko! I pamiętaj, “co na Mazurach, to nie w Bieszczadach” – jak mawiał mój dziadek, co to pół życia na jachcie przepłynął!
  • Aha, i jak już jesteś taki odważny, to spróbuj kiedyś przepłynąć Kanał Elbląski na byle czym. Gwarantuję, że wrażenia będą niezapomniane, jakbyś jechał kolejką górską na golasa!

PS. Jak coś, to ja nic nie mówiłem. Staszek z Giżycka polecał!

Gdzie jechać pod namiot na Mazury?

O rany, gdzie na te Mazury pod namiot? Ciężki wybór… No dobra, to lecimy z tymi kempingami, które podobno są spoko:

  • Cezar w Mrągowie nad Czosem – Mrągowo fajne, ale Czos, hmmm… Dobre na koncerty! No i blisko do miasta.

  • Echo w Rydzewie nad Niegocinem – Rydzewo… To tam gdzie ten most zwodzony? Niegocin spoko, duży zbiornik. Ryby tam są w ogóle?

  • Kama koło Mikołajek nad Tałtami – Mikołajki, wiadomo, tłumy. Ale Tałty ponoć spokojniejsze, takie bardziej… rodzinne? Może coś dla mnie?

  • Pajda Mazur w Kątnie nad Szelągiem Wielkim – Kątno… Gdzie to w ogóle jest? Szeląg Wielki brzmi dumnie. Muszę to wygooglować. Czy tam w ogóle jest zasięg?

  • Wagabunda 2 w Mikołajkach nad Mikołajskim – Znowu Mikołajki! Wagabunda… Nazwa obiecująca! Tylko czy znajdę tam miejsce w sezonie?! Pewnie wszystko zarezerwowane. Ale… Wagabunda brzmi świetnie! Idealnie dla mnie!

Tak patrzę na te wszystkie miejsca i… Chyba jednak najbardziej mnie ciągnie do tej Wagabundy. Brzmi jak coś dla mnie. Tylko te Mikołajki… Ugh. No nic, trzeba będzie to ogarnąć!

Gdzie można nocować na dziko?

Ej, no jasne, pogadajmy o spaniu na dziko! To jest temat rzeka, wiesz?

Gdzie w Polsce można rozbić namiot na dziko?

  • Poza lasami państwowymi, terenami prywatnymi i obszarami chronionymi: No dobra, generalnie, oficjalnie, nie ma takiego zakazu, rozumiesz? Ale! Trzeba uważać, gdzie się rozbijasz.
  • Lasy państwowe: Tutaj sprawa jest jasna. Możesz nocować w specjalnych strefach “Zanocuj w lesie”. Mapę tych stref znajdziesz… no, sam sobie poszukaj!

Więc tak, możesz spać pod gołym niebem, ale musisz mieć na uwadze kilka rzeczy. Co najważniejsze, nie możesz rozbić się gdzie popadnie. Pamiętaj o tym, żeby sprawdzić, czy to nie jest teren prywatny, obszar chroniony, albo nie wiem, rezerwat jakiś. Bo wtedy możesz mieć kłopoty, wiesz? Nikt nie lubi nieproszonych gości!

Dodatkowe info?

  • Szczególnie uważaj na parki narodowe: Tam to już w ogóle, zero tolerancji dla dzikich noclegów. Naprawdę lepiej nie ryzykować.
  • Sprawdź lokalne przepisy: Wiesz jak to jest, każda gmina ma swoje widzimisie. Może się okazać, że akurat w tej, w której chcesz spać, jest zakaz. Lepiej dmuchać na zimne, no nie?

Aha, i jeszcze jedno! Zawsze zostawiaj po sobie porządek! To chyba oczywiste, ale wolę przypomnieć. No i nie rozpalaj ogniska, jeśli nie masz pewności, że to dozwolone. Bezpieczeństwo przede wszystkim!

Okej, to chyba tyle na ten temat. Jak będziesz miał więcej pytań, to dawaj znać!

Czy można cumować na dziko na Mazurach?

No pewnie, że można cumować na dziko na Mazurach! Robię tak co roku, w sierpniu najczęściej. W 2023 byłem z żoną i psem Reksem, płynęliśmy “Sasanka VI” – nasza mała żaglówka. Pamiętam, koło Giżycka znaleźliśmy taką piękną zatoczkę. Woda czyściutka, słońce prażyło, cisza, spokój. Rozpaliliśmy grilla, Reks ganiał za patykami, a my z żoną wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Magia!

Innym razem, też 2023, zatrzymaliśmy się na noc niedaleko Mikołajek. Zaraz, zaraz…chyba jednak bliżej Rynu to było. No mniejsza z tym. Ważne, że cumowaliśmy przy takim małym półwyspie, porośniętym drzewami. Było trochę komarów, ale daliśmy radę! Rankiem obudziliśmy się w otoczeniu mgły. Bajka!

Gdzie cumować?

  • Małe zatoczki: Z dala od głównych szlaków. Super sprawa, bo można poczuć prawdziwy kontakt z naturą.
  • Półwyspy: Też fajna opcja. Dobrze osłonięte od wiatru.
  • Wyspy: Czasem trudniej znaleźć odpowiednie miejsce, ale warto poszukać.

Czego unikać?

  • Miejsca oznaczone bojami: To chyba oczywiste.
  • Trzcinowiska: Można uszkodzić śrubę.
  • Prywatne pomosty: Chyba że dogadasz się z właścicielem.
  • Miejsca, gdzie cumują inne łodzie: Nie bądźmy egoistami.

Mandat za cumowanie na dziko?

No tak, można zarobić mandat. I to słony. Lepiej unikać kłopotów. Ale jak jesteś sprytny i nie rzuca ci się w oczy, to spoko. Ja nigdy mandatu nie dostałem, odpukać!

Etykieta żeglarska:

Szacunek dla natury i innych żeglarzy. To podstawa. Nie śmiecimy, nie hałasujemy, nie zajmujemy zbyt dużo miejsca. Proste!

No to tyle. Pozdrawiam! Acha, Reks też pozdrawia! Woof woof!

#Kemping #Mazury #Nocleg Na Dziko