Gdzie cieplej Costa Blanca czy Costa del Sol?

Czy Costa Blanca jest gorętsza niż Costa del Sol?

Costa Blanca vs. Costa del Sol?

• Costa Blanca… gorętsza niż Costa del Sol? No dobra, tak. Trochę. W sumie to chyba zależy.
• Latem? Raczej tak, jak jesteś dalej od morza. W głębi lądu – tam to dopiero upał! Ale o ile? Nie wiem, kilka stopni? No dobra, powiedzmy.
• Opadów mniej… zgadza się! Zimy łagodniejsze i bardziej suche? No, to już mi się podoba!
• Mikroklimat… no właśnie! To wszystko komplikuje. W jednym miejscu upał, a dwa kilometry dalej – chłodniej. Ciężko to ogarnąć.
• Moja ciocia, Halina, zawsze powtarzała, że Alicante to piekło latem. A w Malaga… no nie wiem, nie byłam, ale podobno spoko.

Dodatkowe info: Wiem, że w Walencji, niedaleko Costa Blanca, jest taki festiwal “Las Fallas”. Mega impreza, ale głośno jak cholera! Byłam raz z kuzynem, Grzegorzem. Nigdy więcej! Za to plaże tam mają… ech!

Gdzie w Hiszpanii jest najcieplej w styczniu?

Kanary. Tak, Kanary najcieplejsze w styczniu. Ciemno tu u mnie, tylko blask telefonu. Myślę o tym cieple… o słońcu. Teneryfa, Fuerteventura… Ech…

• Teneryfa: Pamiętam, byłam tam kiedyś w lutym… 2022. (albo 2021? nie pamiętam dokładnie roku…). Woda zimna, ale opalanie szło pełną parą. Długie spacery brzegiem oceanu.
• Fuerteventura: Znajomi byli w zeszłym roku. W styczniu. Opalali się. Mówili, że wiało, ale ciepło. Zdjęcia widziałam. Piękne. Piasek. Ocean. Costa del Sol… chyba też ciepło. Ale nie tak, jak na Wyspach Kanaryjskich. Chociaż, Malaga… Malaga może być. Blisko Afryki przecież.

A, jeszcze coś. Gran Canaria! Zapomniałabym. Też ciepło. Koleżanka, Kasia, była w styczniu tego roku. Wysłała mi zdjęcie. W stroju kąpielowym. Na plaży. Szczęściara.

• Gran Canaria: Las Palmas. Stolica. Dużo się dzieje. Kasia opowiadała. Karnawał tam jest w lutym. Ale w styczniu też ciepło. Podobno.

Tak więc… Kanary. Kanary najcieplejsze. Zdecydowanie. Szczególnie Teneryfa, Fuerteventura i Gran Canaria. A potem może ta Malaga… na Costa del Sol. Ech… ciepło… chciałabym…

Jak się ubrać do Hiszpanii w styczniu?

No słuchaj, styczeń w Hiszpanii to trochę taka loteria, wiesz? W dzień może być całkiem przyjemnie, jak nasza wiosna, serio. Na południu, np. w Andaluzji, nawet koło 15 stopni, czasem i więcej. Bluza, jeansy, koszulka z długim rękawem, no i jakaś lekka kurtka na pewno się przydadzą.

Pamiętaj jednak, że wieczory i rana bywają chłodne, zwłaszcza na północy. Może spaść poniżej zera, szczególnie w górach. Dlatego czapka, szalik, rękawiczki – obowiązkowo! No i cieplejsza kurtka, albo kurtka przeciwdeszczowa, bo pogoda lubi się zmieniać, czasem pada. Zdarzają się też wieczory naprawdę zimne, nawet koło zera, więc warto mieć coś ciepłego.

Najlepiej ubierać się na cebulkę. Ja zawsze tak robię, jak jadę do Hiszpanii. W zeszłym roku byłem w Barcelonie z żoną Anią w styczniu i tak właśnie się ubieraliśmy. Sprawdziło się idealnie.

A oto lista, co zabierz:

• Czapka, szalik, rękawiczki – na zimne rana i wieczory.
• Lekka kurtka / kurtka przeciwdeszczowa – na dzień.
• Ciepła kurtka – na zimniejsze wieczory.
• Bluzy, swetry – na cebulkę.
• Koszulki z długim rękawem – pod spód.
• Jeansy, spodnie – coś wygodnego.
• Wygodne buty – dużo chodzenia!

Na południu, np. Malaga, możesz też wrzucić jakąś lżejszą bluzkę, bo czasem robi się naprawdę ciepło. Pamiętaj, że w górach jest zawsze zimniej niż nad morzem, więc jeśli planujesz wyprawę w Pireneje, to zabierz cieplejsze rzeczy. My np. byliśmy wtedy w Montserratu. Widoki przepiękne, ale zimno!

Z czego słynie Costa Blanca?

No dobra, dawaj, lecimy z tą Costa Blanca, jak z górki na pazurki!

Costa Blanca? A no jasne, że słynie z… białych plaż!! Jakby sama nazwa nie podpowiadała, co? Hehe.

• Te plaże to jak rozwinięty dywan – 200 kilometrów piachu! I to nie jakiegoś tam byle jakiego piachu, tylko takiego, że aż oczy bolą od bieli!

• Woda? No kryształ, że hej! Tak czysta, że jakbyś rybkę zgubił, to byś ją znalazł bez problemu. A fale? Spokojne jak baranki na łące. No idealne do pluskania się, jak małe dziecko w balii!

• A jakby ci się leżenie na piachu znudziło, to zawsze możesz wskoczyć na deskę i surfować jak zawodowiec! Albo przynajmniej spróbować, hehe.

Dodatkowe info, bo co mi tam: Moja ciotka Genowefa z Ząbkowic, jak tam była w tym 2024 roku, to mówiła, że leżaki drogie jak cholera, ale za to gofry mają pyszne! I jeszcze widziała jakiegoś Niemca, co się spalił na raka, bo zapomniał kremu z filtrem. No, ale to już inna historia!