Do jakiej miejscowości jechać nad morze?
- Pomorze: Gdynia, Sopot, Gdańsk (bliskość lotniska), Władysławowo, Hel – idealne na aktywny wypoczynek.
- Wybrzeże Słowińskie: Łeba (wydmy), Ustka, Słupsk – spokojny relaks i piękne plaże.
- Zachodniopomorskie: Międzyzdroje, Świnoujście, Rewal – atrakcje dla rodzin z dziećmi. Dobry dojazd pociągiem zapewnia wygodną podróż. Wybór zależy od preferencji – aktywny wypoczynek czy relaks.
Gdzie jechać nad morze w Polsce? Najlepsze miejscowości nad Bałtykiem?
Uwielbiam Hel. Pamiętam, jak w zeszłym roku, połowa lipca, pojechałam tam rowerem prosto z Władysławowa. Słońce prażyło niemiłosiernie.
Sama podróż była męcząca, ale widoki rekompensowały wszystko. Klimatyczne knajpki, foki w fokarium – Hel ma swój urok.
Sopot kojarzy mi się z molo i tłokiem, byłam tam 3 sierpnia dwa lata temu, w szczycie sezonu. Cena za gofra z bitą śmietaną i owocami – 15 zł, trochę drogo.
Gdańsk uwielbiam za starówkę. W zeszłym roku spędziłam tam weekend (początek września) i chodziłam po uliczkach, chłonąc atmosferę.
W Łebie byłam w maju zeszłego roku. Plaża szeroka, pusta, piękna. W sezonie pewnie tłumy, ale poza nim – cudownie.
Gdzie jechać nad morze w Polsce? Najlepsze miejscowości nad Bałtykiem?
Polecam: Hel, Sopot, Gdańsk, Łeba, Władysławowo.
Która miejscowość nad morzem jest najtańsza?
Która miejscowość nad morzem jest najtańsza? To pytanie jak szukanie igły w stogu siana – a siano pachnie solą i rybim flakiem! Zależy od sezonu, wiadomo, ale…
-
Sezon niski to skarb: Wrzesień, październik? Ceny leżą, jak po pijackiej bójce na plaży. Wtedy nawet Władysławowo, choć snob, zmięknie.
-
Lokalizacja, czyli ucieczka od tłumów: Zamiast tłoku w Sopocie, spróbujcie małych wioseczek w okolicach Mielna – tam cisza, spokój, i ceny jak za darmo. Moja ciotka Zosia, emerytka z Zielonej Góry, właśnie tam wyhaczyła kwaterę za 50 zł za dobę – w 2024 roku!
-
Rodzaj zakwaterowania: Pensjonaty u babci Basi? Romantyczne, ale mogą być… wątpliwej jakości. No, ale za to ceny – bajka! Za to w nowym apartamentowcu w Świnoujściu, z widokiem na morze… No cóż, portfel płacze gorzko.
Najtańsze? Ciężko powiedzieć, ale pewne jest, że poza głównym szlakiem turystycznym, w mniej rozreklamowanych miejscach, znajdziecie perełki. Jak te szmaragdowe muszelki, które zbierałam z wnuczkiem na plaży w 2024 roku. Tylko trzeba poszukać, i dobrze pogrzebać, jak w piasku po skarbie. A na to się trzeba nastawić. To już nie tylko wakacje, ale prawdziwa przygoda.
Dodatkowe info: Pamiętajcie o kosztach dojazdu! Samochód, pociąg – wszystko liczy się w budżecie wakacyjnym. A na benzynie też można zaoszczędzić. Moja ciocia Zosia jeździ rowerem, nawet do Mielna, z Zielonej Góry. Prawdziwa bohaterka! A no i jeszcze jedno – woda w kranie… No cóż, smakuje czasem jak słona łza. Ale za to za darmo! 😉
Ile kosztuje utrzymanie apartamentu nad morzem?
No wiesz… mieszkanie nad morzem… to taki… sen. Ale sen kosztuje. W tym roku, to już nie jest 700-1200 złotych. To śmiesznie mało.
-
Czynsz: W Sopocie, gdzie ma moja ciocia Aldona apartament, czynsz sam w siebie to teraz około 1500 zł. To bez mediów. Bez ogrzewania. A zimy bywają… okrutne.
-
Media: Prąd, woda, gaz… to już drugie tyle. Liczyłam, że zeszłego lata wyszło jej co najmniej 1800 zł. Może nawet 2000 zł. Nie pytałam dokładnie. Nie chciałam jej dodatkowo dołować.
-
Ubezpieczenie: To też kosztuje. Nie wiem ile dokładnie, ale myślę, że z 500 zł na pewno. Może trochę więcej, bo to przecież apartament, nie jakaś dziura.
Razem? No… sama widzisz. Minimum 3800 złotych miesięcznie. A to tylko podstawowe koszty. Remonty, sprzątanie, opłata za śmieci… to już dodatkowe wydatki. A potem jeszcze podatki… Ech… nie chcę o tym myśleć. To wszystko jest bardzo przytłaczające. Moja ciocia Aldona już myśli o sprzedaży.
Mam nadzieję, że to wystarczająco jasne. Ona mieszka w Sopocie, apartament na ostatnim piętrze, z widokiem na morze. Piękne, ale drogo. Bardzo drogo.
Ile kosztuje metr mieszkania w Kołobrzegu?
Cena metra kwadratowego mieszkania w Kołobrzegu tańczy wokół 11 819 zł (stan na styczeń 2025, bo grudzień 2024 już za nami, a przyszłości nie przewiduję, nawet po kawie). Wzrost w porównaniu z poprzednim miesiącem – zawrotne 0,08%. Czyli mniej więcej tyle, ile kosztuje jedna gumka do mazania Orbit, choć ostatnio wszystko drożeje.
-
11 819 zł/m² – aktualna cena (styczeń 2025). Można by za to kupić mały samochód, albo bardzo dużo gum Orbit. Albo jeden metr mieszkania w Kołobrzegu. Wybór należy do Ciebie, drogi czytelniku.
-
Wzrost: 0,08% w porównaniu z grudniem 2024. Inflacja galopuje niczym dziki koń po plaży. Albo raczej kucyczek. Taki malutki, śmieszny.
-
Miesiąc temu (grudzień 2024) metr kosztował 11 809 zł. Różnica minimalna, ale zawsze to coś. Można by za to kupić jedną kawę w starbucks. Albo dwie w normalnej kawiarni.
Pamiętam, jak za młodu za te pieniądze… A nie, przepraszam, miało nie być wspomnień. Powiem tylko, że kiedyś było inaczej. Teraz jest… no cóż, jest jak jest. Mieszka się w Kołobrzegu, patrzy na morze i płaci słono. Za widok, za bryzę, za mewy… i za metr kwadratowy. Moja babcia ma na imię Helena i zawsze mówiła, że nad morzem najlepiej mieszka się w latarni morskiej. Widok piękny, a metraż niewielki, więc i koszty mniejsze. Niestety, latarnie są już zajęte. Przez latarników, oczywiście. A może przez mewy? Kto ich tam wie.
Czy warto przeprowadzić się do Kołobrzegu?
Pamiętam, jak parę lat temu, jakoś w 2018 roku, poważnie zastanawiałam się nad przeprowadzką do Kołobrzegu. Serio! Miałam już dość tego warszawskiego zgiełku, wiecznego smogu i braku przestrzeni. Kołobrzeg jawił mi się jako oaza spokoju, powietrze świeże jak nigdy, no i morze! Zawsze kochałam morze.
Wyobrażałam sobie spacery po plaży o zachodzie słońca, zapach jodu w powietrzu i te wszystkie klimatyczne knajpki z rybką. No sielanka, po prostu. Byłam tam kiedyś na wakacjach, ale to zupełnie co innego niż życie na stałe, prawda?
- Środowisko naturalne: To był główny argument za. Warszawa dusi, Kołobrzeg – oddycha.
- Bezpieczeństwo: No cóż, w dużym mieście zawsze trzeba uważać, a tam? Spokój, cisza, zero stresu.
- Czas wolny: Plaża, parki, rowerki… No, nudzić się nie można!
Ale wiesz co? Ostatecznie nie pojechałam. Zaczęłam się zastanawiać nad rzeczami bardziej praktycznymi. Praca, mieszkanie, ludzie… Niby wszystko pięknie i kolorowo, ale jednak.
No i wiesz, teraz w 2024 roku, nadal mieszkam w Warszawie. Może kiedyś, kto wie, ale póki co, Kołobrzeg pozostaje tylko miłym wspomnieniem i marzeniem o lepszym życiu. Trochę żałuję. Moja koleżanka, Ania, przeprowadziła się tam w zeszłym roku, mówi, że jest super. Chyba powinnam jej posłuchać.