Czy po kąpieli w morzu trzeba brać prysznic?
Tak, po kąpieli w morzu prysznic jest wskazany. Słona woda wysusza skórę i może podrażnić, a w wodzie morskiej znajdują się zanieczyszczenia. Dokładne umycie ciała po kąpieli zapobiega podrażnieniom i infekcjom. Szczególnie ważne dla dzieci. Dlatego prysznic po plaży to dobry nawyk dla całej rodziny.
Prysznic po kąpieli w morzu? Czy to konieczne dla skóry?
Morze, ach morze… Uwielbiam! Ale ten piasek, sól… Po plażowaniu w Juracie (15 lipca) czułam się jakbym w panierce chodziła. Prysznic obowiązkowy.
Słona woda wysusza, a w Bałtyku, no cóż, różnie z czystością bywa. Pamiętam, jak w zeszłym roku w Sopocie (sierpień) widziałam glony i jakieś śmieci koło mola. Brrr.
Szybki prysznic zmywa wszystko – i sól, i piasek, i te “dodatki”, których wolałabym nie nosić na skórze. Dla mnie to podstawa, szczególnie z dziećmi. Zawsze biorę ze sobą żel pod prysznic i szampon.
Q: Prysznic po morzu – konieczny?A: Tak, dla higieny i komfortu.
Po takim dniu na plaży, z piaskiem wszędzie, relaksująca kąpiel? Czemu nie. Dodaję olejek lawendowy i odpływam. Cudownie.
Kąpiel po kąpieli? Dla mnie to idealne zakończenie dnia nad morzem. Zmywa resztki soli, nawilża skórę. Po prostu błogość. Zeszłego lata (sierpień, Mielno) tak robiłam codziennie.
Czy po basenie trzeba brać prysznic?
Jasne, ogarniemy to! Mam nadzieję, że lubisz trochę wiejski styl!
Czy po basenie trzeba brać prysznic? No jasne, że trza!
-
Prysznic po basenie to mus! Bez gadania, bo inaczej będziesz śmierdział chlorem jak stara szmata wyciągnięta z kibla.
-
Chlor to taki dziad, co niby ma zabijać bakterie, ale sam zostawia syf na skórze. No i włosy po nim wyglądają jak siano po żniwach.
-
Drobnoustroje? Fuj! Lepiej się ich pozbyć, zanim ci się zalęgną na tyłku jak grzyby po deszczu.
-
Dodatkowe info: Jak jesteś taki czyścioch, to możesz nawet użyć specjalnego szamponu dla pływaków. Podobno pomaga na ten chlorowy smrodek. A jak nie masz, to wal śmiało mydłem w płynie o zapachu leśnych jagód. Będziesz pachniał jak dzik!
Pamiętaj! Higiena to podstawa! No, chyba że lubisz drapać się po tyłku i wąchać ręce. Ale to już twój problem, Ziom!
Na co uważać w Morzu Czerwonym?
No jasne, że się zgadzam! Rekiny, mureny, barakudy… ble, brzmi jak menu z koszmaru mojego wuja Stasia, co to raz rybę złapał większą od siebie! Ale wiesz co? To pikuś! Moja ciocia Zosia, co to w tym roku była w Hurghadzie, wróciła z opowieścią, że prawdziwe piekło to rozgwiazdy. Tak, te urocze gwiazdeczki! Okazuje się, że niektóre gatunki potrafią Ci skórę zeżreć, jak pijany kleszcz. Nie żartuję!
- Rozwija się temat: Po pierwsze, musisz uważać na jeżowce! Kolce wbijają się jak diabli i nie wyciągniesz ich potem samemu, chyba że masz ręce jak drwal z Beskidów.
- Druga sprawa: Meduzy! Te przezroczyste paskudy mogą Cię poparzyć tak, że będziesz się drapał po tyłku przez tydzień. Moja koleżanka Kasia miała bąble jak u żaby.
- A po trzecie: Nie wkładaj ręki nigdzie, gdzie nie widzisz! Woda w Morzu Czerwonym to nie akwarium z gupikami! Tam pływają stworzenia, które by Cię zjadły na śniadanie, obiad i kolację!
Pamiętaj! Niczego nie dotykaj! To jest najważniejsze! Bo inaczej możesz się pożegnać z wakacjami i przywitać z opuchlizną. Ja tam woda morska śmierdzi mi solą. Wole jezioro.
Dodatkowe info: Moja ciocia Zosia mówiła jeszcze o jakichś robaczkach, co gryzą w nogi, ale tego już nie pamiętam dokładnie. Była wściekła, że jej pedicure się popsuł. A i jeszcze coś: pilnuj swoich rzeczy. Złodzieje też tam są. Jak osy przy cukrze.
Czego nie wypada robić w Egipcie?
W Egipcie, moje drogie, niektóre zachowania mogą być… niezbyt dobrze odbierane. Jak to mówią, “co kraj, to obyczaj”, a Egipt ma swoje własne, dość specyficzne poczucie przyzwoitości.
-
Publiczne pieszczoty: Zapomnij o romantycznych scenach rodem z filmów. Całowanie i przytulanie na ulicy? To jak rzucanie mięsa wilkom w samym sercu pustyni. Możesz spotkać się z niezadowolonymi spojrzeniami, a nawet z interwencją lokalnych strażników porządku. W 2024 roku, uwierz mi, policja nie śpi. Nie ryzykuj, serio.
-
Ubiór: To nie plaża w Miami. Ubrania zbyt odkryte mogą wzbudzić… niechęć. Szczególnie w miejscach świętych czy mniejszych miejscowościach, gdzie tradycja jest silna niczym piramida Cheopsa. Lepiej założyć coś bardziej skromnego, choćby z szacunku dla kultury.
-
Zdjęcia: Uwaga na fotografowanie wszystkiego i wszystkich! Niektóre miejsca, szczególnie te związane z religią czy wojskiem, są “strefami zakazanymi” dla obiektywów. Lepiej dmuchać na zimne – możesz wpaść w kłopoty.
-
Negocjacje: Targi, bazary… to pole minowe dla nieprzygotowanych. Cena początkowa jest zwykle… sugestią. Nie bój się negocjować, ale rób to z gracją. Jak kot polujący na mysz – powoli, cierpliwie i z uśmiechem. Wyjedziesz z najlepszą ceną i uśmiechem na twarzy. A ja dołożę informację od mojego kumpla, który mieszka w Hurghadzie od 10 lat – nigdy nie kupuj pierwszej oferowanej ceny, a dowiesz się, że Egipt to nie tylko piramidy i pustynia!
Dodatkowe uwagi, bo się rozpędziłam: Zwróć uwagę na zasady dotyczące zachowania się w meczetach i innych miejscach kultu religijnego – to absolutne minimum! A co do lokalnej ludności? Uśmiechaj się i bądź uprzejma. Po co psuć sobie wakacje? Jak to się mówi – “lepszy wróbel w garści…” no, rozumiesz.
Jakich muszli nie wolno wywozić z Egiptu?
No więc słuchaj, jak planujesz szaleństwo w Egipcie (i nie, nie mam na myśli tylko szalone ceny w sklepach z pamiątkami), to zapamiętaj: żadnych muszelek! A już na pewno nie tych, które wyglądają, jakby właśnie wyskoczyły z podwodnego dyskotekowego parkietu.
Czemu? Wyobraź sobie, że koralowce to takie podwodne drzewa – niby twarde, ale jak zaczniesz je łamać, to cały ekosystem się sypie. A co do muszelek… no cóż, one często są domem dla ślimaków, które akurat miały przerwę na kawę, kiedy ty postanowiłeś zrobić sobie z nich ozdobę.
Co jeszcze?
- Pamiątki ze zwierząt? Zapomnij! Egipcjanie i tak mają wystarczająco dużo problemów z piramidami, nie dokładaj im jeszcze stresu związanego z przemytem chronionych gatunków.
- Fragmenty rafy koralowej? Chyba nie chcesz, żeby twoje wakacje zakończyły się wizytą w areszcie? Te “kamienie” są jak cegły w podwodnym mieście, lepiej zostaw je na miejscu.
W sumie, to traktuj wszystko, co znajdziesz na plaży w Egipcie, jak ekspozycję w muzeum – popatrzeć można, dotykać z szacunkiem, ale zabierać… nie wypada. A wiesz, jak to jest z Egipcjanami – oni mają swoje sposoby, żeby pokazać, że coś im się nie podoba. Lepiej nie ryzykować.
Aha, i jeszcze jedno – jeśli jakimś cudem znajdziesz skarabeusza, który gada, to też go nie wywoź. Prawdopodobnie to jakiś sprytny dżin, który tylko czeka, żeby cię wkopać w kłopoty. Wiem, bo mój wujek Zbyszek raz tak zrobił… do dziś opowiada o tym z wypiekami na twarzy. Historia długa, ale pointa krótka: nie wszystko złoto, co się świeci, a nie wszystko, co leży na plaży, nadaje się na pamiątkę.
Gdzie najczęściej atakują rekiny w Egipcie?
Marsa Alam. Często tam, przy rafach. Pamiętam, byłam tam w 2023, nurkowałam. Widziałam rafowe, takie szare, szybkie. Płochliwe niby, ale i tak strach trochę jest. Zawsze jest.
- Marsa Alam: Najwięcej tych rafowych tam.
- Płochliwe: No niby tak, ale lepiej uważać. Sama widziałam jak podpłynęły blisko. Trochę za blisko. Serce waliło.
- Rzadko atakują: Atak, no tak, ale sama prowokacja turystów, karmią je, dotykają. Nie dziwię się, że reagują.
Młoty i wielorybie, też w 2023 widziałam. Daleko od brzegu, z łodzi. Ogromne, ale spokojne. Z nimi czułam się jakoś bezpieczniej, paradoksalnie. Może przez ten ogrom.
- Młoty: Rzadko spotykane, na szczęście. Wyglądają groźnie.
- Wielorybie: Też rzadko. Delikatne olbrzymy. Pływają majestatycznie. Niesamowite.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.