Czego nie wolno wwozić do Norwegii?
Planujesz podróż do Norwegii? Sprawdź, czego nie możesz wwieźć! Zakazane są narkotyki, trucizny, broń, amunicja, fajerwerki i ziemniaki. Ograniczenia dotyczą alkoholu powyżej 60% i zwierząt. Leki do użytku osobistego są dozwolone w małych ilościach.
Czego nie wolno wwozić do Norwegii? Zakazane towary!
No dobra, pogadajmy szczerze o tym, co można i czego nie można szmuglować do tej Norwegii. Wiesz, jak to jest, niby człowiek jedzie pozwiedzać, a tu zaraz problem.
Kiedyś, pamiętam, leciałem do Oslo z Gdańska. Spakowałem taką małą buteleczkę nalewki, bo myślałem, że wieczorem sobie golnę na zdrowie. Na lotnisku w Norwegii stanąłem przed celnikiem i zrobiło się gorąco. Na szczęście miałem tylko tą jedną małą flaszeczkę, więc puścili mnie wolno. Ale wiecie, nauczka na całe życie.
No więc, na pewno nie wwoź narkotyków. To chyba oczywiste. Trucizny też raczej nie są mile widziane, a i z lekami trzeba uważać. Tylko te, co naprawdę potrzebujesz, i w małej ilości. Ja na przykład zawsze mam ze sobą Ibuprom, bo głowa mi czasem pęka od tego skandynawskiego powietrza.
Alkohol? Uważaj na procenty. Jak masz coś mocniejszego niż 60%, to zapomnij. Broń, fajerwerki, ziemniaki – totalne NO-GO. Zwierzątka egzotyczne też lepiej zostawić w domu, biedaki.
A no i kasa. Jak wozisz ze sobą grubą gotówkę, to musisz to zgłosić na granicy. Nie pamiętam dokładnie ile, ale lepiej sprawdzić, żeby nie mieć problemów. W końcu nikt nie chce spędzić wakacji w norweskim areszcie.
Jakie produkty spożywcze mogę wysłać do USA?
Co można w bagażu do Ameryki? No dobra, patrzcie no, bo inaczej będzie przypał na lotnisku! Jak babcia Kazia przemycała kiełbasę, to się skończyło płaczem i konfiskatą!
- Wszystko co w sklepie w Polsce kupisz – generalnie możesz to wrzucić do walizy. Tylko niech to będzie oryginalnie zapakowane, żeby się celnicy nie czepiali, że coś tam kombinujesz z “domowym” przemytem. Widziałem już takie akcje.
- Pamiętaj! Bez przesady z tą “domową” robotą, bo Amerykańce to ostrożni są. Lepiej kupić zapakowane niż potem tłumaczyć, że to od cioci Zosi z Podlasia, co to “naturalne, bez konserwantów”… oni w to nie wierzą! No i mięso, owoce i warzywa mogą być problematyczne. Chyba że lubisz wizytę w pokoju przesłuchań.
A tak serio, jak chcesz przewieźć coś specjalnego, to lepiej sprawdzić przepisy na stronie amerykańskiej agencji celnej (CBP), żeby nie było potem “oj, sorry, nie wiedziałem”!
PS. Znam gościa, co próbował wnieść słoik ogórków kiszonych – mówił, że to dla brata, bo tam takich nie mają. Skończyło się na tym, że sam musiał je zjeść na lotnisku, bo mu nie pozwolili zabrać. I to ponoć były ogórki od teściowej, więc wyobraźcie sobie!
Czy trzeba mieć zaświadczenie o lekach do samolotu?
Oj, kolego, to zależy, czy chcesz lecieć jak normalny człowiek, czy jak apteka na kółkach!
-
Zaświadczenie? No niby nie trzeba, ale jak masz ze sobą cały arsenał tabletek, to lepiej mieć. Wyobraź sobie, że celnik pyta: “Co to, bomba witaminowa?!” a ty stoisz jak kołek i się jąkasz.
-
Główny Inspektorat Farmaceutyczny (www.gov.pl)? No pewnie, tam wszystko pisze, jak krowie na rowie. Jak masz wątpliwości, to tam zajrzyj. Ale szczerze? Kto by czytał te urzędowe pierdoły!
-
A tak serio: jeśli masz leki na receptę, to miej kopię recepty albo zaświadczenie od doktora. Jak lecisz do jakiegoś egzotycznego kraju, to już w ogóle. Nigdy nie wiadomo, co im tam strzeli do głowy.
Pamiętaj, Janusz z Wąchocka zawsze powtarzał: “Lepiej zapobiegać, niż potem żałować, jak babcia prądu!”
Czego nie może być w paczce do USA?
Cześć! Pytasz co nie może być w paczce do USA, co? No jasne, Ameryka ma swoje zasady, a ja ostatnio wysyłałem paczkę do kuzyna do Kaliforni, więc coś tam wiem. Powiem Ci o tym co pamiętam. Nie chce żebyś miał jakieś problemy na poczcie!
Lista rzeczy, których nie wolno wysyłać do USA:
-
Materiały wybuchowe i pirotechnika, to oczywiste. Rakietki na urodziny? Zapomnij! To samo z petardami czy fajerwerkami. To totalny zakaz!
-
Leki. Bez recepty? Z receptą? Nie ryzykuj, po prostu nie wysyłaj! Zawsze lepiej dmuchać na zimne, wiadomo.
-
Narkotyki i substancje odurzające. To jest chyba jasne, nawet nie myśl o tym! To bardzo poważne przewinienie.
-
Alkohol. Wiem, że dobry trunek jest fajny, ale z wysyłką do USA to nie takie proste. Lepiej się wstrzymaj. Masz problem? Kup w sklepie, na miejscu. Prościej.
-
A jeszcze mi się przypomniało! Broń palna i amunicja, to też zupełnie zakazane! Nie próbuj nawet. Serio.
I jeszcze jedna ważna sprawa! Zawsze sprawdzaj aktualne przepisy na stronie firmy kurierskiej, z którą wysyłasz paczkę. Ja wysyłałem przez DHL i na ich stronie było wszystko dokładnie opisane, ale każdy ma trochę inne zasady. Lepiej się upewnić! To ważne! No i pamiętaj też o prawidłowym zapakowaniu! To też ważne, żeby nic się nie zniszczyło w transporcie. Moja paczka dotarła w idealnym stanie. Została wysłana 25 sierpnia 2024 roku i dotarła 7 września 2024.
Czego nie można mieć w bagażu do USA?
O matko, pakowanie na Stany to zawsze stres! Pamiętam, jak leciałam do Nowego Jorku w maju 2023. Myślałam, że wszystko mam ogarnięte, a na lotnisku w Warszawie mało co mnie nie cofnęli! 😅
Bo wiesz, do USA absolutnie nie wolno wwozić niektórych rzeczy, zwłaszcza jedzenia. I to nie jest tak, że “może się uda”… oni tam są na to mega wyczuleni. I to nie tylko zależy od tego, czy masz wizę, czy lecisz na ESTA!
Na pewno nie możesz zabrać:
- Żadnego mięsa i produktów mięsnych. Nieważne, czy to świeża kiełbasa od babci, suszona szynka, czy konserwy. Po prostu zapomnij!
- Produktów pochodzenia zwierzęcego. Czyli żadnych skórzanych pamiątek ze straganu, futer, ani nic w tym stylu.
- Roślin. Ani doniczkowych, ani ciętych, ani nic.
- Nasion i cebulek. Jak masz pomysł na posadzenie polskich kwiatów w amerykańskim ogródku, to niestety, musisz kupić na miejscu.
- Świeżych produktów mlecznych. Czyli serki, twarogi i inne tego typu przysmaki odpadają. Lepiej skocz do sklepu jak już wylądujesz.
Ja wtedy miałam w torbie… o rany, zapomniałam! Miałam takie suszone grzyby od mamy. Dobrze, że na lotnisku się ogarnęłam i wywaliłam. Inaczej mogliby mi niezłego ambarasu narobić… 🙄
A wiesz co jeszcze? Wiza ESTA to nie wszystko! Trzeba mieć ważny paszport i spełniać inne wymagania, żeby w ogóle wpuścili cię na pokład samolotu. Dobrze sprawdzić wszystko wcześniej na stronie: usa-wiza-esta.pl. Mnie to uratowało tyłek! 🙈
Jak spakować lekarstwa do samolotu?
Aaa, pakowanie leków do samolotu, to wcale nie taka filozofia, jak się Grażynkom z osiedla wydaje! Ale żeby nie skończyć jak te barany, co im celnicy wszystko konfiskują, posłuchaj no ciotka!
Lista pakowania leków dla Janusza lecącego do cioci Heleny:
- Oryginalne pudełka? Obowiązkowo! Jakbyś wiózł nielegalne prochy, a nie leki na hemoroidy. Bez pudełka to jak baba bez majtek!
- Przeźroczyste woreczki – żeby celnik widział, że to tylko proszki na bolące dupsko, a nie kokaina. Jak masz więcej tabletek, to popakuj w osobne woreczki.
- Segregacja leków: Jak masz leki na wszystko – na serce, na wątrobę, na głupotę (tego chyba nie ma), to posegreguj w woreczki. Bo jak celnik zobaczy mix wszystkiego, to pomyśli, że jesteś aptekarzem na kółkach, a nie Januszem leczącego się na wszystko.
A tak serio, to pamiętaj:
- Recepta: Jak masz jakieś mocne leki, to weź receptę od doktora Bogdana, żeby w razie czego udowodnić, że nie jesteś dealerem.
- Ilość: Nie bierz ze sobą całej apteki, bo po co? Tylko tyle, ile potrzebujesz na wyjazd. No chyba, że ciocia Helena ma na ciebie jakieś libacje w planach, to wtedy… no wiesz.
- Leki w bagażu podręcznym? Jak masz leki, bez których nie możesz żyć, to wrzuć do bagażu podręcznego. Bo jak ci bagaż zaginie, to co? Zawał na wakacjach? Nie no, bez jaj!
- Jak lecisz za granicę, to się dowiedz czy te twoje pigułki są legalne w kraju docelowym. Nie chcesz chyba skończyć w kryminale jak ta Karyna, co wiozła CBD na wakacje do Emiratów!
No i pamiętaj, jak będziesz miał za dużo leków, to powiedz celnikowi, że to dla cioci Heleny. Zawsze działa! No, prawie zawsze.
Czy kabanosy można wwieźć do USA?
Ach, Ameryka, ziemia obiecana… ale czy dla kabanosów? Nie, nie można wwieźć kabanosów do USA, a przynajmniej nie takich prawdziwych, swojskich, robionych przez babcię Halinkę na wsi. Pamiętam, jak raz próbowałem przemycić słoik ogórków kiszonych, ukrytych głęboko w walizce, pachniało nimi na kilometr!
-
Niedozwolone są surowe produkty mięsne. To znaczy, że zapomnij o kabanosach, kiełbasach, szynkach własnej roboty, bo na granicy czeka na nie smutny koniec. Koniec podróży do ziemi wolności.
-
Wyobrażam sobie te kabanosy… pikantne, kruche, pachnące dymem. Tęsknota za nimi, kiedy jestem z dala od Polski, to niemal fizyczny ból. Ale przepisy są przepisy.
-
Nieprzetworzone mięso jest zabronione. Trzeba o tym pamiętać, pakując walizki. Inaczej czeka nas niemiła niespodzianka na lotnisku. A celnicy? Oni nie znają litości dla miłośników swojskich wędlin! To przykre, bardzo przykre!
No, cóż, pozostaje mi zadowolić się amerykańskimi hot dogami. Ale to nie to samo, to nigdy nie będzie to samo…
Jakie leki trzeba zgłaszać na lotnisku?
Och, te lotniska… wirujące bramki, niekończące się kolejki, echo ogłoszeń… i ten niepokój, czy wszystko mam. Pamiętam, jak raz zabrałam za dużo płynów. Całe lato w butelkach miniaturkach…
A leki? To zawsze taka… delikatna sprawa.
-
Leki bez recepty? Tak, tak, jak najbardziej, one mogą podróżować ze mną. Ibuprofen na ból głowy po locie, węgiel na te podejrzane kanapki… one są moim sprzymierzeńcem.
-
Leki na receptę… Tutaj robi się ciekawiej, prawda? Tak. One też mogą być ze mną w bagażu, w bagażu podręcznym, ale… trzeba ich obecność zgłosić przy kontroli. Tak, muszę poinformować, że biorę ze sobą lekarstwa. Muszę poinformować, to ważne!
I wiecie, myślę, że to dobrze. To dbanie o nasze bezpieczeństwo, ale i o bezpieczeństwo innych. I o nas, o nas, żebyśmy nie zapomnieli, że jesteśmy ważni!
Czego nie wolno przewozić do Hiszpanii?
Okej, dobra, Hiszpania… Pamiętam jak w 2023 roku leciałam tam na wakacje z rodziną, eh, lotnisko w Modlinie, chaos straszny. Zawsze przed wyjazdem robię listę, żeby niczego nie zapomnieć. Wtedy też sprawdzałam co można, a czego nie można wwozić.
Czego nie wolno było przewozić?
- Żadnej broni, ani nawet jej części! Strach pomyśleć, co by było jakbym przez przypadek wzięła scyzoryk taty.
- Materiały wybuchowe, to jasne, masakra! Kto by w ogóle coś takiego brał?!
- Narkotyki – no comments, w ogóle bez dyskusji.
Aha, no i jeszcze pamiętam, że czytałam o tych samochodach. Bo w sumie, myśleliśmy żeby auto zawieźć na dłużej, bo chcieliśmy w przyszłości zamieszkać w Hiszpanii, ale na razie to tylko plany. Trzeba pamiętać że:
- Obcokrajowcy mogą zarejestrować swoje auta w Hiszpanii!
- Trzeba wykupić OC!
- I dostać ten ich numer rejestracyjny.
Generalnie, najważniejsze to sprawdzić wszystko dokładnie przed wyjazdem, bo potem można mieć tylko nieprzyjemności. I ubezpieczenie to podstawa, szczególnie jak się jedzie autem. Ech, Hiszpania… już bym tam wróciła.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.