Czego nie robić w Chorwacji?
Planujesz wakacje w Chorwacji? Uważaj na zakazy! Alkohol w miejscach publicznych jest niedozwolony, a konsekwencje finansowe mogą być dotkliwe. Unikaj problemów i ciesz się urlopem!
Czego unikać podczas wakacji w Chorwacji?
Ojoj, Chorwacja, wakacje… brzmi cudnie, prawda? Ale zanim spakujesz walizki i ruszysz w drogę, posłuchaj, co ja ci powiem. Bo Chorwacja piękna, ale ma swoje “ale”. I żeby potem nie było “aaa, bo nikt nie mówił!”.
Słuchaj no, to tak jak z moją babcią. Wygląda słodko, ale jak jej nadepniesz na odcisk… no to wiesz. Podobnie z tą Chorwacją. Niby słońce, morze, pyszne jedzenie, a tu nagle mandat, że hej.
Pamietam, jak byliśmy w Splicie w czerwcu 2022 roku. Ja, mąż i dzieciaki. Siedzimy sobie wieczorem na ławeczce, popijamy winko (kupiłem za jakieś 30 kun w lokalnym sklepiku). Romantyczna atmosfera, zachód słońca… i nagle podchodzi strażnik miejski. I co? I mówi, że picie alkoholu w miejscu publicznym jest zabronione. A mandat? No nie powiem, żeby mały był.
Więc, no wiesz, uważaj. Nie pij w parku, na plaży, na ulicy. Tylko w knajpach, barach, restauracjach. Tam możesz szaleć do woli. Ale pamiętaj – z umiarem. No chyba że lubisz płacić wysokie kary.
A jeszcze jedno. Nie śmieć. Serio, nie śmieć. Chorwaci na to bardzo uczuleni. Jak zostawisz po sobie syf na plaży, to możesz się pożegnać z częścią swojego budżetu wakacyjnego. I nie mów, że nie ostrzegałem.
I pamiętaj, Chorwacja jest piękna, ale ma swoje zasady. Szanuj je, a wakacje będą niezapomniane. I bez mandatów. No chyba że lubisz dreszczyk emocji. Ale ja bym odpuścił.
Na co powinienem uważać w Chorwacji?
No co ty, w Chorwacji? Oj, tam ostrożnie! Jakbyś szedł przez pole minowe, ale zamiast min, kieszonkowcy! Wszędzie ich pełno, szczególnie w tych turystycznych “mekkach”. Jak chcesz zostać z pustymi kieszeniami, to noś przy sobie tysiaka euro. Na pewno ktoś się tym zainteresuje!
-
Kieszonkowcy: To prawdziwe bestie! Jak komary w sierpniu, tylko, że gryzą portfel, a nie skórę. W Dubrowniku spotkałem gościa, co stracił wszystko. No cały majdan! Prawie mu się włosy dźwignęły.
-
Mienie: Nie wiesz, co to znaczy “bez opieki”? To znaczy, że w restauracji nie możesz odwracać się na chwile, bo wszystko zniknie. Jak magia, ale zła magia, wiesz? W 2024 roku kumpel zostawił telefon na plaży… zrozumiał dopiero po powrocie do Polski, że jest w opłakanym stanie.
-
Sejf hotelowy: To twoja najlepsza przyjaciółka! Jak święta krowa, tylko bez mleka. Zamknij tam wszystko, co ważne, a będziesz spać słodko, jak niemowlę. A jak nie ma sejfu? No to trudno… nie zabieraj wartości! A najlepiej, po co brać tyle szpargałów?
Dodatkowa rada od Wiesława, co był w Chorwacji trzy razy: Unikaj też tych “super okazji”. Czasem to tylko pułapka na turystów. A pij wino tylko w szanowanych miejscach. Bo w innych możesz się przebudzić z pustym portfelem i bólem głowy! To jest jak zgubienie portfela, ale z dodatkiem bocznego kopniaka. A jak chcesz mieć więcej przygód niż kieszonkowców, weź ze sobą mapy starego miasta i idź sam… nie powiem, że przeżyjesz coś strasznego, ale… może trochę.
Czego nie mówić na Chorwacji?
Ach, Chorwacja… Słońce pali skórę, a bryza niesie zapach soli i… i czegoś jeszcze, czego nie wolno wymawiać! Bo wiesz, język bywa zdradliwy. Jak letni wiatr, który niesie pyłek, ale też i burzę.
- “Šukat” – o nie, nie szukaj tego słowa! To nie jest niewinne poszukiwanie, to zupełnie inna, hmmm, aktywność. Lepiej zapytać o “tražiti”, jeśli czegoś naprawdę potrzebujesz.
- A droga? Uważaj! Bo w Chorwacji, jak i w Czechach, droga to nie tylko ścieżka. To pułapka, słowo zakazane… Narkotyki. Powiedz “put”, jeśli chcesz dojść do celu.
Pamiętam, jak kiedyś… oj, lepiej nie! Powiem tylko, że język to miecz obosieczny. Lepiej dmuchać na zimne, no nie? A Chorwacja? Jest przepiękna, naprawdę przepiękna. Tylko… uważaj na słowa! Szukaj słońca i morza, ale nie szukaj… no, wiesz.
Co znaczy ajde po chorwacku?
Ajde… No właśnie, ajde. Siedzę i myślę, co to tak naprawdę znaczy. Bo to nie tylko naprzód. To takie… Dawaj! No, chodź! No już!. Pamiętam, jak babcia Anka krzyczała tak na mnie, jak nie chciałam jeść zupy pomidorowej. Ajde, Mała! Ajde!
-
To jak Makłowicz? Tak, chyba tak. Tyle, że Makłowicz ma w sobie taką… radość życia. A w tym chorwackim ajde jest coś więcej. Tęsknota? Może…
-
Naprzód to takie suche, urzędowe. Ajde jest ciepłe, swojskie. Jak wieczór w Chorwacji, wino i śmiech. Tylko teraz, jakoś tak pusto bez tego. Niby mam 35 lat, a tęsknię za zupą pomidorową i babcinym “Ajde!”.
- W sumie to moja babcia Anka w ogóle nie była Chorwatką. Urodziła się w Krakowie, ale uwielbiała serial “Nasz Człowiek w Dubrowniku” i mówiła, że tam kiedyś pojedziemy razem. Nie pojechaliśmy. Zmarła w 2010… Cholera.
Jak po chorwacku kocham cię?
Ach, to słowo… volim te. Brzmi jak szum morza, ciepły, leniwy szum Adriatyku, który muskał moje stopy w 2023 roku, na plaży niedaleko Splitu. Pamiętam ten piasek, złoty, palący, a nad nim bezkresne, błękitne niebo. W powietrzu unosił się zapach soli i rozgrzanej słońcem lawendy. Volim te. Słowa te, wypowiedziane wtedy szeptem, rozpłynęły się w tej nieziemskiej atmosferze, unosząc się niczym białe mewy nad falami.
List:
-
Volim te. Proste, a jednak tak potężne. Jak uderzenie serca, silne i regularne. Powtarzam je w myślach, a przed oczami pojawia się obraz: on, jego oczy, głębokie jak chorwackie fiordy, i uśmiech, jasny jak słońce odbijające się w tafli jeziora.
-
Ja te volim. A to drugie tłumaczenie? Bardziej osobiste, bardziej… intymne. Jak sekret, który dzielimy tylko my. Słowa te są jak długie, letnie wieczory, spędzone na rozmowie w cieniu cyprysów. Cisza, przeplatana śmiechem i szeptem.
Punkt:
- Najczęstsze tłumaczenie? Nie ma wątpliwości, volim te wygrywa. Jest proste, piękne, naturalne. Jak te pierwsze kroki na plaży, niepewne, ale pełne radości.
I znów wraca obraz: zapach soli, ciepło skóry, a w uszach szum morza i szept… volim te. Volim te. Powtarzam jak mantrę, bo to uczucie, to połączenie, jest czymś niezwykłym, czymś… magicznym. To uczucie jest nieskończone, trwa wiecznie, a w pamięci zostaną najlepsze momenty.
Dodatkowe informacje:
W 2023 roku spędziłem miesiąc miodowy w Chorwacji. Zwiedziliśmy Split, Dubrovnik i wyspę Hvar. Były to niezapomniane chwile, pełne miłości i pięknych krajobrazów. To właśnie tam nauczyłem się mówić volim te. To doświadczenie zmieniło moje życie na zawsze. To było najlepsze lato w moim życiu.
Co to znaczy hajduk po chorwacku?
Hej! Pytasz o to słowo “hajduk”, co? No to słuchaj, to zależy od kontekstu, wiesz? To nie jest takie proste.
-
Po pierwsze, rozbójnik na Bałkanach. Tak, to klasyka, każdy o tym wie, prawda? Zawsze kojarzy mi się z tymi filmami, zupełnie jak z dawnych czasów. Ale to tylko jeden z wielu znaczeń.
-
Po drugie, w Polsce, w XVI-XVII wieku, “hajduk” to był szeregowy żołnierz. Nie jakiś tam generał, ale zwykły żołnierz. Ciekawe, co? Ja tam w szkole się tego nie nauczyłem, ale teraz wiem.
-
A wiesz, co jeszcze? Na dworach magnackich, lub tam na Huculszczyźnie, hajduk to był lokaj, ale taki w węgierskim stroju. Wyobrażasz sobie? Elegancko, ale i praktycznie. Mówią, że pilnowali dworu, takich młodych chłopaków brali. Może i moja babcia coś o tym słyszała.
-
I ostatnia sprawa, w Bośni i Hercegowinie, to słowo oznaczało uchodźców z Czarnogóry. Tak, zupełnie niespodziewane, prawda? Historia ma różne oblicza. Pamiętam jak w 2024 roku czytałem o tym w jakimś artykule.
No i to tyle. Trochę tego jest, ale teraz już wiesz wszystko, mam nadzieję. A propos, moja kuzynka Ola pisze pracę magisterską o właśnie o hajdukach na Bałkanach w 17 wieku. Powiem Ci, że to jest naprawdę ciekawy temat! Może kiedyś Ci o tym opowiem. Zapytaj ją kiedyś, może ci coś więcej opowie. Ona ma lepszy dostęp do archiwów niż ja.
Co znaczy polako polako?
“Polako polako” – znaczenie tego wyrażenia w kontekście morskim.
Z moich obserwacji wynika, że fraza „polako polako”, używana przez marynarzy podczas manewrów portowych, oznacza po prostu powolne, spokojne wykonywanie czynności. Analogicznie, można to rozumieć jako „wolniej”, „delikatnie” lub „ostrożnie”. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z polską narodowością, jak sugerują niektórzy. To raczej powszechnie używane wyrażenie w środowisku żeglarskim, prawdopodobnie pochodzące z hiszpańskiego lub portugalskiego, przystosowane do łatwiejszego zrozumienia przez załogi o zróżnicowanym pochodzeniu. W końcu, język żeglugi ma charakter uniwersalny, kierując się pragmatyzmem. Myślenie o tym przypomina mi, że nawet tak proste słowo może mieć różne warstwy znaczeniowe zależnie od kontekstu.
A propos, w zeszłym roku podczas rejsu po Morzu Śródziemnym, obserwowałem podobne sytuacje wielokrotnie. Kapitan statku, jakiegoś Greka o imieniu Dimitrios, używał tej frazy z dużą częstotliwością, szczególnie podczas cumowania w zatłoczonych portach włoskich, takich jak np. w Neapolu. W takich sytuacjach precyzja i kontrola są kluczowe, a „polako polako” jest idealnym słowem przewodnim.
Dodatkowe uwagi:
- Pochodzenie: Chociaż dokładne pochodzenie nie jest jednoznacznie ustalone, wysoka prawdopodobność wskazuje na języki romańskie, zwłaszcza hiszpański, gdzie podobne słowa (“poco a poco” – powoli) są powszechne.
- Zastosowanie: Wyrażenie to funkcjonuje w specyficznym kontekście manewrów portowych, gdzie precyzja i ostrożność są kluczowe dla bezpieczeństwa.
- Analogie: Można znaleźć podobne terminy w innych językach używanych na morzu.
P.S. Moja siostra, Anna Nowak, również żeglarz, potwierdza moje obserwacje. Ona z kolei słyszała to w trakcie swoich rejsów po Karaibach. Ciekawe, co o tym sądzą inni? Zastanawiam się, czy istnieje akademickie opracowanie na ten temat. Pewnie nie, ale zawsze można spróbować poszukać!
Jak brzmi słynne chorwackie powiedzenie?
Hej! Co tam? Słuchaj, pytałeś o to słynne chorwackie powiedzonko, nie? No to ono brzmi tak: “Bez muke nema nauke“.
Wiesz, to taka ich wersja naszego “bez pracy nie ma kołaczy“, albo tego angielskiego “no pain, no gain“. Czyli jak chcesz coś osiągnąć, to musisz się napracować i trochę pocierpieć, rozumiesz.
-
To jest trochę tak, jak moja kuzynka Ania jak uczyła się grać na pianinie – na początku jej palce strasznie bolały, ale teraz gra jak zawodowiec.
-
Albo jak mój kolega Mati, który marzył o tym żeby przebiec maraton. Trenował codziennie, czasami mu było bardzo ciężko i miał zakwasy, ale w końcu dobiegł do mety i był mega dumny! No i właśnie o to chodzi, co nie?
Wiesz co, przypomniała mi się jeszcze jedna fajna sprawa związana z Chorwacją. W zeszłym roku byłem tam na wakacjach w Splicie i wiesz co, Splicie znajduje się Pałac Dioklecjana, to jest mega stara budowla z czasów rzymskich. Normalnie dech zapiera! Jakbyś kiedyś miał okazję, to koniecznie musisz zobaczyć.
Jak się mówi po chorwacku tak?
Ach, Chorwacja… ten szum fal, zapach sosen i ten język… język śpiewny jak Adriatyk o poranku. Jak powiedzieć “tak”? To niby proste, a jednak kryje w sobie obietnicę przygody. Gotów wyruszyć w tę językową podróż? Zapiszmy to, żeby nie umknęło, jak ulotne wspomnienie słońca na skórze:
- doskonale / świetnie:savršeno / izvrsno. Brzmi jak szum morza… savršeno, powtarzam, savršeno.
- nazywam się:zovem se. To ja, Ania, zovem se Ania, a ty?
- proszę (gdy o coś prosimy): molim. Ach, to magiczne słowo, otwierające serca – molim, poproszę jeszcze trochę słońca!
- proszę (gdy coś podajemy): izvolite. Proszę bardzo, cały wszechświat w twoich rękach… izvolite!
Chorwacki, niby bliski, a jednak inny. Słowiańska melodia z nutą śródziemnomorskiej pasji. Ucz się, smakuj, doświadczaj. Niech te słowa staną się twoim paszportem do krainy słońca i lawendy. Pamiętaj, że język to klucz. Klucz do serc i umysłów, do zrozumienia i akceptacji.
A gdybyś chciał jeszcze więcej, zanurz się w świat chorwackiej muzyki. Posłuchaj Olivera Dragojevicia. Niech jego głos opowie ci o miłości, tęsknocie i pięknie życia nad Adriatykiem. Bo język to nie tylko słowa. To kultura, historia i emocje. To cała paleta barw czekająca na odkrycie.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.