Co się przywozi z Albanii?

1 wyświetlenia

Z Albanii warto przywieźć:

  • Oliwę z oliwek i raki
  • Haftowane obrusy i serwety
  • Pamiątki z lokalnych targów w Tiranie, Gjirokastrze i Berat.
Sugestie 0 polubienia

Ech, Albania… Pamiętam ten zapach oliwy, tak intensywny, słoneczny… A raki? No cóż, chyba każdy, kto tam był, wie, o czym mówię! Powiem Wam, że po spróbowaniu prawdziwej albańskiej raki, ta ze sklepu już nigdy nie smakuje tak samo. Czy Wy też tak macie, że smak potrafi przywołać wspomnienia tak żywo, jakby to było wczoraj?

Wróciłam stamtąd z małą buteleczką, taką ozdobną, zawiązaną sznurkiem. Stoi teraz na półce i za każdym razem, gdy na nią spojrzę, uśmiecham się. To nie tylko raki, to kawałek Albanii zamknięty w szkle.

A oliwa? Niebo w gębie! Kupowałam ją od starszej pani na targu w Tiranie. Mówiła, że sama ją wytłacza. Pamiętam jej uśmiech i zmarszczki wokół oczu. Chyba z litr przywiozłam, a żałuję, że nie więcej! Używam jej teraz do wszystkiego. Sałatki, makarony… Każdy kęs to powrót do tamtych chwil.

No i te hafty! Cuda! Moja mama dostała ode mnie haftowany obrus. Taki biały, z delikatnym, niebieskim wzorem. Wzór taki… jakby… no nie wiem, jakby ptaki w locie? Trudno opisać. Mama była zachwycona. Wieszcie, ile ona za niego chciała zapłacić? Grosze! A na tych targach, czy to w Gjirokastrze, czy w Berat, pełno takich cudów. Rękodzieło, biżuteria, ceramika… Czasem się zastanawiam, jak oni to robią, że takie piękne rzeczy tworzą.

Szkoda, że nie kupiłam więcej… Zawsze tak jest, prawda? Wracasz z podróży i myślisz: „A mogłam jeszcze to, a mogłam tamto…” Eh… Trzeba będzie wrócić!