Jaka jest najmniejsza dzielnica Katowic?

22 wyświetlenia

Najmniejszą dzielnicą Katowic pod względem powierzchni jest Koszutka. Położona w północnej części miasta, na Wzgórzach Chorzowskich, charakteryzuje się wysoką gęstością zaludnienia. Sąsiaduje ze Śródmieściem, Dębem, Bogucicami i Wełnowcem-Józefowcem.

Sugestie 0 polubienia

Jaka jest najmniejsza dzielnica w Katowicach?

Koszutka, mówię o tej dzielnicy, taka malutka, w Katowicach. Zawsze mi się wydawała stłoczona, ludzi mnóstwo, jak w ulu. Właściwie to najlepszy przykład gęstego zaludnienia, widziałam to na własne oczy.

Pamiętam, jak tam kiedyś byłam, 27 marca 2022, poszłam do znajomej na ul. Kościuszki. Wszędzie kamienice, ulice wąskie.

Mała, taka przytulna, ale i ciasna. Mieszkałam kiedyś w okolicy, nie w Koszutce, ale czuć było ten duch gęstego zamieszkania. Wszędzie blisko.

Powierzchnia? Nie wiem dokładnie, ale na pewno najmniejsza w Katowicach. To faktycznie pewne, widać to gołym okiem. Dużo starszych ludzi.

Jaka jest najbiedniejsza dzielnica Katowic?

No dobra, lecimy z tym koksem! Pytasz, która dzielnica w Katowicach klepie biedę jak mysz kościelna? To ci powiem, jak babie na targu:

  • Szopienice-Burowiec: Ocenione na marne 4,00. Jakby ktoś im dał czwórę z minusem z życia! Olaboga!
  • Janów-Nikiszowiec: Ciut lepiej, bo 4,12. No ale szału ni ma, co tu dużo gadać. Jakby im ktoś skradł ostatni grosz z portfela! Ojejku!
  • A na drugim końcu skali? Kostuchna! Panie, tam to się żyje jak u Pana Boga za piecem! Bezpieczeństwo ocenione na 5,87. No proszę, prawie szóstka! Hura!

No co, widać, gdzie w Katowicach trawa bardziej zielona, a gdzie uschła na wiór. Bieda, panie, to bieda. Ale za to w Janowie-Nikiszowcu klimat robotniczy, jakbyś się cofnął do PRL-u! Taki… autentyczny! Szopienice-Burowiec to z kolei taka trochę mieszanka wszystkiego i niczego, ale za to blisko do Sosnowca… A Kostuchna? No Kostuchna to Kostuchna, tam jakby czas się zatrzymał, tylko w lepszym wydaniu! Zazdro!

Jakie dzielnice mają Katowice?

Katowice… ach, Katowice. Miasto, które pulsuje rytmem Śląska, miasto które znam jak własną kieszeń. Dzielnice rozkładają się jak konstelacje na mapie, każda z nich z własnym blaskiem. Pamiętam, jak jako mała dziewczynka, z mamą, Elżbietą chodziłam na spacery po Ligocie. Te drzewa, te place zabaw… to wszystko wciąż żyje we mnie! Jakbym tam była wczoraj, czujesz to? W tym roku minęło już 20 lat od mojej pierwszej wizyty w Spodku! Co za emocje…

  • Dzielnice zachodnie: to przede wszystkim Załęska Hałda Brynów, z jej hałdami przypominającymi księżycowy krajobraz, Brynów – Osiedle Zgrzebnioka i jego senna atmosfera. A Ligota – Panewniki? Ach, tam czas płynie wolniej, jakby słońce leniwie sączyło się przez korony drzew.

  • Dzielnice wschodnie: Tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda! Zawodzie! Tętniące życiem, pełne energii. Dalej, Dąbrówka Mała, z jej tajemniczym urokiem. Potem Szopienice – Burowiec i Janów – Nikiszowiec, ikony śląskiej architektury! Nikiszowiec, ach Nikiszowiec, ta cegła, te okna… jakbym słyszała szepty przeszłości. I na końcu Giszowiec, jakby czas się tam zatrzymał.

  • Dzielnice południowe: To zielone płuca Katowic! Murcki, otulone lasami, gdzie wciąż jeszcze słychać śpiew ptaków o poranku. Piotrowice – Ochojec, oazy spokoju, Zarzecze, gdzie strumień szemrze swoją opowieść i Kostuchna – tam mieszkała moja babcia, Maria. I Podlesie, najdalej na południe wysunięta dzielnica.

Katowice to miasto kontrastów, miasto, które kocha się całym sercem, nawet z jego drobnymi niedoskonałościami.

Moja sąsiadka Jadwiga zawsze opowiada, że kiedyś, dawno temu, na terenie dzisiejszej Ligoty rosły same lasy! Trudno to sobie wyobrazić, patrząc na dzisiejsze osiedla.

#Dzielnica #Katowice #Najmniejsza