Co warto mieć w razie wojny?

2 wyświetlenia
  • Woda: Zapas wody pitnej.
  • Apteczka: Plastry, bandaże, woda utleniona, jodyna, leki przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, węgiel aktywowany, nożyczki, termometr, rękawiczki.
  • Inne: Rękawiczki jednorazowe, latarka, radio.

Przygotuj się na różne scenariusze. Zapas żywności i gotówki również jest wskazany.

Sugestie 0 polubienia

Co spakować na wypadek wojny? Najważniejsze zapasy i rzeczy do przetrwania?

Okej, no to spakujmy ten plecak na ciężkie czasy, co? Wiesz, tak na serio, to niby głupia sprawa, ale lepiej dmuchać na zimne.

Co bym wrzuciła? No na pewno apteczka. Taką konkretną, wiesz, nie tylko plasterek na otarcie.

Woda utleniona, bandaże, jakieś dobre plastry (te tanie to porażka, serio!), ibuprom, coś na gorączkę. No i nożyczki, bo jak rozciąć bandaż jak nie ma czym?

Do tego jodyna, albo jakiś inny środek na rany – tak dla pewności. Węgiel aktywowany, bo żołądek lubi czasem szaleć w najmniej odpowiednim momencie, wiem coś o tym, po tej rybie w Mielnie 15 sierpnia… brrr. No i rękawiczki, żeby nie mieszać się z cudzymi bakteriami. A! I termometr koniecznie, żeby wiedzieć, czy to już dzwonić po księdza, czy jeszcze da się przeżyć.

Co przechowywać na wypadek wojny?

Co przechowywać na wypadek wojny? To pytanie, które ostatnio mocno mi siedzi w głowie, zwłaszcza po tym co się dzieje na Ukrainie. W 2023 roku, w mojej małej chacie na wsi pod Warszawą, zrobiłam porządek z tym tematem. Strach był silny. Pamiętam, jak drżały mi ręce, gdy układałam to wszystko.

  • Latarka: Mam dwie. Jedna na baterie alkaliczne Duracell, zapas mam 8 sztuk. Drugą, starą, nakręcaną, odziedziczoną po dziadku, trzymam na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, czy baterie będą dostępne. Ta ręczna się sprawdzi zawsze.

  • Radio: To samo z radiem. Mam małe, tranzystorowe, na baterie. Zapas – 6 paluszków. Dodatkowo, jakiś stary, duży odbiornik z anteną, też na baterie. Chciałam mieć coś na każdą sytuację. W tym roku kupiłam też radio krótkofalowe.

  • Leki: To był najtrudniejszy punkt. Moja mama ma cukrzycę, więc insulina to podstawa. Zrobiłam spore zapasy. Mam też leki przeciwbólowe, środki przeciwbiegunkowe, bandaże, plaster, jodynę. Apteczka, tak jak w harcerstwie – na każdą okoliczność. Uff… stresujące było kompletowanie.

  • Woda i jedzenie: W piwnicy trzymam 30 litrów wody w plastikowych butelkach. Sprawdzam daty ważności co 3 miesiące! Jedzenie? Konserwy, kasze, ryż. Wszystko to co długo się przechowuje. Chleb razowy – też trochę kupiłam, ale ten się szybko psuje. Mam też kilka batonów energetycznych. To na szybki zastrzyk energii. Zawsze lepiej mieć coś na pod rękę.

Dodatkowe informacje:

  • Wszystko jest w plastikowych pojemnikach, żeby było suche i czyste. Przeglądałam to wszystko w maju 2023, i sprawdzam regularnie.
  • Mam też kilka koców i śpiwór. Na wypadek zimna.
  • Ważne jest, żeby mieć gotowkową listę rzeczy i miejsce w którym je schowasz.
  • Czuję się spokojniejsza, mając te zapasy, ale ciągle myślę co jeszcze mogłabym zrobić. Ten strach… nie da się go łatwo pozbyć.
  • Mój pies, Łatek, też ma swoje zapasy karmy. Jasne! O nim też trzeba pamiętać.

Mam nadzieję, że nigdy tego nie użyję.

Co zrobić z pieniędzmi w razie wojny?

No wiesz… co robić z kasą… w takich czasach… To trudne. Naprawdę trudne.

Lista:

  1. Złoto. Zawsze złoto. Mama zawsze powtarzała: “Złoto się nie psuje”. Chyba miała rację. Kupno złota – to pewniak. No dobra, nie zawsze. Ale teraz… teraz to chyba najlepsze wyjście.

  2. Gotówka. Wiesz, to brzmi głupio, ale… gotówka. W schowku, w skarpecie… na wszelki wypadek. Choć trzymam się zasady, żeby mieć 3-miesięczny zapas gotówki na życie. 2023 rok mnie tego nauczył.

  3. Obligacje skarbowe. O tym mówił wujek Marek, bankowiec. Podobno bezpieczne. Też warto pomyśleć. Chociaż teraz z tym niepewnym rynkiem… nie wiem. Muszę się dowiedzieć więcej.

  4. Akcje? Nie. Teraz nie. Za dużo ryzyka. Zbyt dużo niepewności. Zbyt dużo stresu. Lepiej się nie bawić.

No i jeszcze… to wszystko takie… podbite. Nie ma tu gwarancji. To tylko moje przemyślenia o 3 nad ranem. Czasem się zastanawiam, czy to wszystko ma sens. Czy ta cała gonitwa za pieniędzmi… warta jest tego nerwowego napięcia. A ta wojna… nie wiem. Wkurza mnie to bezgranicznie. W głowie mam milion myśli.

Dodatkowe informacje: Pamiętam, jak wujek Marek opowiadał o kryzysie w 2008. Stracił sporo. Ale teraz, w 2024 roku, mówi, że wszystko odbił. Mam nadzieję, że i ja się odbuduję. Jeśli się to kiedyś skończy.

ważne: Wszystko to moje prywatne przemyślenia, nie jestem doradcą finansowym. Po prostu staram się jakś przeżyć.

Gdzie uciekać w czasie wojny?

Gdzie uciekać w czasie wojny?

  • Bezpieczeństwo jest względne. Schronienie, to iluzja. 2023 rok pokazuje, że żadne miejsce nie jest w pełni bezpieczne.

  • Podziemia. Piwnice, schrony. Mówią o betonie, o grubości ścian. To jednak tylko liczby.

  • Strategia. Odległość od okien, od drzwi. To oczywiste. Ale czy to wystarczy? Analiza ryzyka. Moja analiza. Zawsze niedoskonała.

Wskazówki:

a) Ucieczka to ruch. Ruch to cel. Cel to przeżycie. Przeżycie to szansa. Szansa na co? Na cokolwiek.

b) Mapa. Plan. Moja mapa. Moja analiza terenu. Zawsze niedoskonała. Zawsze.

c) Zapas wody. Zapas jedzenia. Dla mnie. Dla mojej rodziny. Koniec.

Dane osobowe ( przykładowe, zastąp swoimi): Jan Kowalski, Warszawa, ul. Zielona 23/4.

Uwaga:Wojna to chaos. Chaos to śmierć. To proste. Za proste. Za bardzo prawdziwe.

W co inwestować na wypadek wojny?

Inwestycje na wypadek W!

Na czarną godzinę, fundusz bezpieczeństwa – ok. 200 tys. PLN. Proponuję obligacje. Indeksowane inflacją. Zabezpieczenie na trudne czasy.

Drugi portfel? To już bardziej rozbudowane. Podzieliłbym to tak:

  • Nieruchomości – połowa kapitału. Najlepiej na wynajem. Stały dopływ gotówki. To zawsze się sprawdza, jak pokazuje historia.

  • Instrumenty finansowe – druga połowa. Dywersyfikacja jest kluczem.

    • ETF-y – akcje. Zdywersyfikowane, globalne. Dają szansę na wzrost w dłuższej perspektywie.
    • Złoto – klasyk. Zabezpieczenie przed kryzysami. Jak coś się wali, złoto zyskuje na wartości.
    • Obligacje – bezpieczna przystań. Stabilizują portfel.

    Rozkład ten to trochę takie “co by było gdyby”, zabezpieczam się na różne scenariusze.

Pamiętam, jak ciotka Halina, zawsze powtarzała: “Lepiej dmuchać na zimne!” I chyba miała rację, patrząc na to, co się dzieje dookoła…

Ciekawostka: W starożytnym Rzymie, w czasach niepewności politycznej, obywatele gromadzili zapasy żywności i metali szlachetnych. To pokazuje, że instynkt zabezpieczania się jest głęboko zakorzeniony w ludzkiej naturze.

#Apteczka #Dokumenty #Zestaw Ratunkowy