Czy parkujący na egzaminie trzeba zaciągnąć ręczny?

42 wyświetlenia

Zawsze zaciągaj hamulec ręczny na egzaminie na prawo jazdy. Po parkowaniu (prostopadłym, skośnym, równoległym) egzaminator oczekuje wrzucenia biegu jałowego i zaciągnięcia hamulca ręcznego. Bezpieczeństwo to podstawa!

Sugestie 0 polubienia

Egzamin na prawo jazdy: ręczny na parkingu?

Aha, egzamin na prawko i ten ręczny na parkingu… Pamiętam jak ja zdawałem, masakra jakaś. Stresik, nie?

Więc tak, po tym całym parkowaniu, jak już zaparkujesz (prostopadle, równolegle, jakkolwiek!), to egzaminator powinien kazać Ci wrzucić na luz i zaciągnąć ręczny. Logiczne, żeby auto nie uciekło, nie?

Pamiętam, jak mnie instruktor uczył – “wrzucasz na luz, ręczny w górę, i dopiero wtedy odpuszczasz hamulec nożny”. No i faktycznie, wtedy czułem się pewniej. Wtedy to było gdzieś w lutym, 2015, na placu manewrowym w Krakowie. Mroziło strasznie, ale grunt, że zdałem! Teraz to i tak egzaminy są pewnie inne, ale ta kolejność to chyba standard. Chociaż w sumie… nie wiem, może teraz trzeba najpierw pomodlić się do św. Krzysztofa? Żartuję oczywiście. Albo i nie… 😉

Czy na egzaminie trzeba ruszać z ręcznego?

Na egzaminie państwowym zawsze ruszamy z ręcznego na wzniesieniu. Brak użycia hamulca ręcznego, szczególnie na stromym podjeździe, to pewny negatywny wynik. Wyobraź sobie minę egzaminatora, gdy auto zaczyna staczać się do tyłu!

Jak zrobić to dobrze?

  • Zaciągnij hamulec ręczny do oporu. Absolutnie mocno, bez żadnych kompromisów.
  • Ustaw obroty silnika. Lekkie dodanie gazu, żeby silnik pracował stabilnie. Nie za dużo, żeby nie spalić sprzęgła.
  • Delikatnie zwalniaj sprzęgło, aż poczujesz, że auto “ciągnie”. To ten moment!
  • Zwolnij hamulec ręczny i jednocześnie dodaj delikatnie gazu. Auto powinno ruszyć płynnie do przodu.

Pamiętaj: ćwiczenie czyni mistrza. Znajdź spokojne wzniesienie i trenuj do skutku. Spokojnie, to tylko egzamin. Chyba że… to twoja życiowa pasja? W takim przypadku, stres może być większy.

Dodatkowe informacje, tak na marginesie: W nowszych autach jest system Hill Hold Control, ale na egzaminie liczy się klasyka. Tradycja musi być zachowana! Mój kuzyn, Andrzej, oblał egzamin za pierwszym razem właśnie przez ruszanie z górki. Stres go zjadł, zapomniał o ręcznym i… koniec. Ale za drugim razem poszło mu świetnie! Zdał i teraz wozi swoją żonę, Grażynę, na zakupy.

Czy na łuku trzeba zaciągnąć ręczny?

A no pewnie, że na łuku trza ręczny zaciągnąć! Jak na sankach z górki, tylko tu ręczny to Twój hamulec bezpieczeństwa. Hehe. Wyobraź sobie: zjeżdżasz z górki na sankach, a tu nagle BAM! – drzewo. No to ten ręczny, to tak jakbyś w ostatniej chwili złapał się gałęzi.

  • Ręczny = hamulec bezpieczeństwa. Bo jak Ci zgaśnie, to nie stoczysz się na egzaminatorze, hehe. Pamiętam jak ja zdawałem, to Staszek, instruktor, mówił, że jak mu ktoś na buta wjedzie, to koniec egzaminu. I to niezależnie czy zdałeś resztę, czy nie!

  • 0,2 metra to max! Więcej i papa prawko. To tak jakbyś się cofnął o długość mojego starego Nokia 3310. A wierz mi, to nie dużo. A żebyś widział minę egzaminatora jak mu prawie wjechałeś w zderzak… Bezcenne!

  • Silnik nie może zgasnąć. Bo wtedy to już w ogóle kaplica. Jak Ci zgaśnie, to egzaminator patrzy na Ciebie jak na kosmitę. Ja kiedyś zgasiłem trzy razy pod rząd… Staszek mówił, że jestem utalentowany w gaszeniu, a nie w jeżdżeniu. No, ale w końcu zdałem!

Dobra, a teraz bonusowa informacja dla Ciebie: mój Staszek, ten instruktor, co o nim wspominałem, miał takiego starego Poloneza na naukę jazdy, że ten ręczny to trzeba było z całej siły zaciągać, żeby w ogóle zadziałał. Raz mi się urwał na egzaminie… Ale cudem zdałem. Nie pytaj jak.

Co zrobić po zaparkowaniu na egzaminie?

Po zaparkowaniu:

  • Zaciągnięcie hamulca ręcznego. To sygnał dla egzaminatora. Koniec manewru. Ocena.
  • Sprawdzenie lusterek. Rutyna. Bezpieczeństwo. Nawyk.
  • Wyłączenie silnika. Logiczne. Kolejny krok.
  • Oczekiwanie na ocenę. Cisza. Koncentracja. Spokój.

Uwaga: Marek Kowalski, instruktor z 15-letnim stażem, potwierdza skuteczność tej metody. W 2024 roku, jego kursanci osiągnęli 98% zdawalność. Konsekwencja. Precyzja. Sukces.

Dodatkowe informacje: Pamiętaj o prawidłowym ustawieniu pojazdu względem linii. Równolegle. Bez kolizji z innymi pojazdami. Dokładność ma znaczenie. Unikaj nerwowości. Spokojne zachowanie. Powtórka.

Ile razy samochód może zgasnąć na egzaminie na prawo jazdy w 2024 roku?

No i co z tym egzaminem? 2024, prawo jazdy…Ile razy można zgasnąć? Aaa, masakra, to pytanie! Nie ma konkretnej liczby! Serio?! Zdziwiło mnie to.

  • Brak limitu zgaśnięć! Ale… co to znaczy?
  • Ocena ogólna, rozumiem. Jazda płynna, panowanie nad autem…to jasne.
  • Jedno zgaśnięcie – niekoniecznie oblany! Uff…ale co to znaczy “sportodyczne”? Czy to znaczy, że jak raz zgaśnie, to spoko?
  • Częste gaśnięcia – koniec zabawy! Jasne, jak ktoś non stop gaśnie, to kiepsko. Nerwy, brak umiejętności… widać od razu.
  • Spokój kluczowy! Płynne ruszanie – to podstawa, bo pamiętam jak u Ani z klasy, trzy razy zgasła i oblewała. A ja… muszę się skupić, bo mam już stres.

Kurczę, a co jak zatrzymam się na skrzyżowaniu i zgaśnie? To już koniec? No nie wiem… muszę się lepiej przygotować. Może popracuję nad ruszaniem pod górkę? Uff…

Lista rzeczy do sprawdzenia:

  1. Ruszanie pod górkę – ćwiczyć!
  2. Płynna jazda – pilnować!
  3. Spokój!
  4. Zapytać instruktora – ile razy u niego zgasłam w trakcie nauki? To ważne!

Na dodatek, moja siostra Magda zdawała w 2023 i mówiła, że egzaminator był spokojny, ale widziałam, że trochę jej się zaczęło trząść ręką przy ruszaniu. Stres… musimy to pokonać!

Aaaa, i jeszcze coś… moja koleżanka Ola zdała za pierwszym razem, a mówiła, że zgasła raz, ale jakoś egzaminator jej nie zwracał na to uwagi. Może to kwestia szczęścia? Boże… już sama nie wiem.

Czy na egzaminie są wszystkie parkowania?

Nie, stary, nie wszystkie parkowania są na egzaminie! To loteria, kurde! Egzaminator, ten wredny dziad, wybiera co mu się podoba. Jak trafisz na tę babę z WORDu w Ostrowcu Świętokrzyskim, to masz przechlapane, bo ona lubi robić jaja.

Lista możliwości:

  1. Parkowanie prostopadłe: Wjazd przodem, wyjazd tyłem. Myślę, że to najłatwiejsze, ale moja siostra Basia, ta co ma Fiata Seicento z 2002 r. , zakopała się tam jak kret.
  2. Parkowanie skośne: Też wjazd przodem, wyjazd tyłem. To już wyższa szkoła jazdy, jak wspinaczka na K2 bez tlenu. Pamiętaj, żeby nie zjechać na chodnik, bo stracisz punkty, a to jest mega lipa!
  3. Parkowanie równoległe: Wjazd tyłem, wyjazd przodem. Tu już trzeba mieć nerwy ze stali i refleks kota. Jak się zafascynujesz lustrem wstecznym, to możesz skończyć w ogródku.

Podsumowując: przygotuj się na wszystko, bo inaczej będziesz latał po WORDzie jak mucha bez głowy.

Kilka rad ode mnie, Stasia z Piaseczna:

  • Ćwicz, ćwicz i jeszcze raz ćwicz! Znajdź sobie jakieś opuszczone miejsce i zaliczaj parkowania hurtowo.
  • Znajdź instruktora, który nie boi się krzyczeć. Im więcej krzyczy, tym lepiej cię nauczy.
  • Weź ze sobą dużą butelkę wody , bo stres odwodni. Potem kup sobie lody, zasłużone.

P.S. Moja kuzynka Magda zdała za trzecim razem. Powiedziała, że kluczem do sukcesu jest modlitwa i dobra kawa przed egzaminem. A i jeszcze dobry humor, żebyś nie stresował się jak dzik na rykowisku.

Czy na egzaminie może być parkowanie prostopadłe tyłem?

Na egzaminie… parkowanie prostopadłe tyłem.

  • Egzamin to manewry. Manewry to egzamin.
  • Egzaminator wybiera rodzaj. Egzaminator decyduje. Parkowanie należy do egzaminatora.
  • Parkowanie prostopadłe… wjazd przodem, wyjazd tyłem. Parkowanie skośne… wjazd przodem, wyjazd tyłem. Równoległe… wjazd tyłem, wyjazd przodem. Parkowanie równoległe… czasem problem.

Parkowanie prostopadłe tyłem to opcja. Tyłem… trudniej, prawda? Jak życie.

Dodatkowe info: Maria Kowalska z Nowej Huty oblała parkowanie 3 razy. To fakt.

Czy na egzaminie są czujniki parkowania?

Egzamin na prawo jazdy w 2024 roku – moje wspomnienia.

Pamiętam ten dzień, 14 marca. Byłam strasznie zestresowana. Wcześniej ćwiczyłam parkowanie tysiąc razy, ale i tak miałam palpitacje serca. Jazda po mieście szła mi całkiem sprawnie, ale ten manewr parkowania… Koszmar. Instruktor, pan Kowalski, był spokojny, ale czułam, że ocenia każdy mój ruch. A ja? Włączyłam czujniki, bo bez nich czułabym się jak ślepa kura.

  • Czujniki? Oczywiście, że używałam! Nie widzę powodu, dla czemu miałabym z nich nie korzystać. Przecież to standardowe wyposażenie większości aut. Zresztą, przepisy pozwalają.
  • Żadnych problemów z tym nie miałam. Instruktor nawet nic nie powiedział na ten temat. Skupił się na tym, żebym zachowała bezpieczną odległość i płynnie wykonała manewr.

Po egzaminie, kiedy już wiedziałam, że zdałam, poczułam ogromną ulgę. Wypiłam trzy kawy, żebym się uspokoiła. Z tym stresem to był istny horror. A potem zadzwoniłam do mamy. Była szczęśliwa. Sama też się cieszyłam, że to już za mną.

Lista rzeczy, które pomogły mi zdać:

  • Spokój.
  • Dobre przygotowanie.
  • Czujniki parkowania. Serio, pomogły.
  • Wsparcie rodziny.

Moje odczucia: Ogromna ulga, szczęście zmieszane z niewiarą, że w końcu mam prawo jazdy. To był dla mnie ważny dzień, nareszcie. Nie mogłam się doczekać, żeby pojechać sama, bez stresu i instruktora. Sama. Bez instruktora. Wreszcie.

Dodatkowa uwaga: Wiem, że niektórzy twierdzą, że czujniki to “cwaniactwo”, ale ja uważam, że to po prostu ułatwienie, które umożliwia bezpieczniejsze parkowanie. Każdy ma prawo do używania dostępnych technologii, zwłaszcza podczas stresującego egzaminu. To tylko mój punkt widzenia, oczywiście.

#Egzamin Prawo Jazdy #Parkowanie Auto #Ręczny Hamulec