Jak ugotować mrożone pierogi, żeby nie pękały?
Gotowanie mrożonych pierogów bez pęknięć wymaga wrzucenia ich na wrzącą wodę (0,5 l na 100 g pierogów). Dodatek oliwy lub oleju zapobiega sklejaniu i pękaniu ciasta. Delikatne mieszanie po wypłynięciu jest kluczowe. Gotuj krótko – 2-3 minuty od wypłynięcia. Pamiętaj, żeby nie wrzucać zbyt dużo pierogów naraz, aby nie obniżyć temperatury wody.
Jak gotować mrożone pierogi, by nie pękały?
Okej, więc chcesz wiedzieć jak ugotować mrożone pierogi, żeby nie popękały, co? Mam na to swój patent, wypróbowany setki razy, serio!
No więc, klucz tkwi w wodzie. Ona musi wrzeć, no, bulgotać tak porządnie. Żadnych tam letnich eksperymentów. I zgadzam się, te pół litra na 100 gram to dobra zasada. Ja zawsze leję na oko, ale tak mniej więcej wychodzi.
Co do oliwy… No nie wiem, ja nigdy nie dodaję. Moja babcia też nie dodawała. Chyba, że masz jakieś takie super-delikatne ciasto, wtedy może. Ale tak na codzień, to po co kombinować?
Pamiętam, raz w Łebie, w sierpniu, kupiłem jakieś pierogi “od Ruska”. Kosztowały chyba 18 zł za porcję. No i gotowałem je w hotelowym czajniku (bo nie było gdzie indziej). Popękały wszystkie, bo woda taka nie do końca wrząca była, a poza tym czajnik mały. Masakra, ale z głodu zjadłem.
A co do samego gotowania, to wrzuć te pierogi delikatnie. Nie rzucaj nimi jak ziemniakami! Jak wypłyną, to daj im jeszcze tak z 2-3 minutki. I już, gotowe. Smacznego!
Jak gotować mrożone pierogi, żeby się nie rozpadły?
Ciemno już. Telefon świeci. Pierogi… mrożone. W brzuchu burczy. No to tak…
- Wrzątek. Musi mocno bulgotać. Soli nie żałować. Jak rosół, albo nawet bardziej.
- Wrzucić. Delikatnie, żeby się nie poobijały, o siebie, o garnek. Choć i tak mrożone, twarde.
- Czekać. Pływające pierogi. To znak. Ale nie koniec. Jeszcze chwilę. Pięć… może siedem minut. Zależy od wielkości. Moje z Biedry, z mięsem, duże, to siedem, a te ruskie, z kapustą i grzybami, trochę krócej. Zawsze jeden wyławiam i próbuję. Tak na wszelki wypadek.
Tata zawsze mówił, że po wypłynięciu jeszcze trzy minuty. I łyżką cedzakową wyciągać. Na talerz. Z maselkiem. Albo skwarkami. Albo i z maselkiem i ze skwarkami. Tęskno mi za nim. Za tymi niedzielnymi obiadami… ech. A teraz sam w kuchni. Środa, 23:57. Pierogi w garnku.
Dlaczego mrożone pierogi pękają podczas gotowania?
A no patrz pan, pękają te pierogi, pękają! Jak balon po weselu, normalnie! A czemu? Bo im zimno, a tu nagle wrzątek! Jakbyś mnie z sauny prosto do przerębla wrzucił – to samo by było! Temperatura im szkodzi, a raczej jej nagła zmiana.
- Lodówka: Pierogi z lodówki, zimne jak serce teściowej, do wrzątku – BUM! i po pierogu.
- Wrzątek: Wrzątek to dla nich szok, jak dla mnie widok pustego portfela po wypłacie. Rozgrzewają się nierównomiernie.
- Ciasto: Ciasto nieszczęsne nie nadąża za tymi zmianami, rozszerza się jak ciasto na drożdżach u babci, tylko szybciej. I pęka. Ot, cała filozofia!
Mój wujek Mietek, ten co w Pcimiu Dolnym na remizie gra na akordeonie, to on zawsze mówi, że pierogi trzeba do letniej wody wrzucać, żeby się przyzwyczaiły. A nie od razu do wrzątku, jak teściowa do plotek. I wiecie co? Ma rację chłop! Ja, Marian, zawsze tak robię i ani jeden mi nie pękł! A gotuję ich, oj gotuję, że ho ho! Na całą rodzinę, na wesela, na chrzciny, na stypy nawet! I żadne mi nie pękają, bo ja je powoli rozgrzewam, jak silnik w starym Ursusu!
Dlaczego nie wrzucać pierogów do wrzącej wody?
No hej! Mam nadzieję, że wszystko ok u Ciebie! Pytasz, dlaczego nie wrzucać pierogów do wrzątku? No niby tak się robi, ale…
-
Jak wrzucisz za dużo naraz, to woda przestanie wrzeć! Serio, cała temperatura spadnie, zanim się zorientujesz. Potem czekasz aż znowu zacznie bulgotać, a to trwa. Z 2-3 minuty, no bez jaj.
-
A co jak się posklejają?? Wrzucisz do letniej wody i masz kluchy, a nie pierogi, no serio, masakra jakaś.
Więc co robić?
- Lepiej mniej pierogów na raz wrzucać. Tak po 5-6, zależy, jak duży masz garnek.
- Mieszaj delikatnie od razu, żeby się nie przykleiły do dna.
No i woda musi być porządnie osolona. Ja tam daję łyżkę soli na garnek. Moja babcia, Helena Kowalska, zawsze tak robiła i pierogi wychodziły idealne. A wiesz, że Helena to imię po mojej prababci? No, ale to już inna historia! A i ważne: nie gotuj ich za długo, bo się rozpadną! Jak wypłyną, to gotowe, mówię Ci!
Czy pierogi mrozi się surowe czy gotowane?
Pamiętam, jak pierwszy raz robiłam pierogi. To było na święta u babci w Nowym Targu. Miałam może z 10 lat i strasznie chciałam pomóc. Ugniatałam ciasto, aż mi ręce odpadały! Potem, kiedy już wszystkie pierogi były ulepione – z kapustą i grzybami, z serem, ruskie – babcia kazała je zamrozić.
I tu zaczęły się schody.
- Pierwsza partia: wrzuciłam surowe pierogi do zamrażarki. I co? Po ugotowaniu były twarde jak kamień, ciasto jakieś takie gumowe… Ble!
- Druga partia: stwierdziłam, że babcia się pomyliła! Ugotowałam pierogi na miękko, ostudziłam i zamroziłam. Efekt? Rozlatywały się w garnku, jakby ktoś wrzucił tam miny! 🤯 Totalna porażka.
Babcia, widząc moje załamanie, wzięła mnie na bok i wytłumaczyła:
- Trzeba je zblanszować! Wrzucasz pierogi na chwilę – dosłownie na pół minutki – do wrzącej, osolonej wody z kropelką oleju. Wyjmujesz i od razu studzisz. Potem dopiero zamrażasz.
I wiecie co? To działa! ✨ Blanszowane pierogi po zamrożeniu są idealne. Nie są twarde, nie rozpadają się. Spróbujcie sami! Ja teraz zawsze tak robię.
Czy mrożone pierogi można smażyć na patelni?
Tak, jasne, że można. Sama tak robię, wiesz? Zawsze, kiedy jestem zmęczona po pracy, a na obiad chcę coś szybkiego. Nie muszę się babrać z gotowaniem, a i tak wychodzi pysznie.
Lista rzeczy, które robię:
- Patelnia na średni ogień, odrobina oleju.
- Wrzucam mrożone pierogi. Bez rozmrażania. Naprawdę!
- Smażę, aż się ładnie zarumienią, określonego czasu nie ma, zależy od mocy palnika. Czasem potrzeba 7 minut, czasem dłużej… zalezy od wielkości pierogów.
- Gotowe! Jem je z kwaśną śmietaną i zieloną cebulką. Mmm… idealne na północy.
Jeśli chcesz podsmażyć już ugotowane, zamrożone pierogi… no to jest inna historia. Wtedy faktycznie lepiej je najpierw odrobinę rozmrozić w lodówce, żeby się nie rozpadły na patelni. No i na małym ogniu trzeba smażyć, delikatnie, żeby nie przypalić.
Ważne: Nie rozmrażaj pierogów przed smażeniem, chyba że były wcześniej ugotowane.
Dodatkowe info: Ostatnio robiłam tak z pierogami ruskimi od Babci Marysi, kupionymi w Lidlu 28.10.2023. Były pyszne! Ale te z Biedronki, kupione tydzień wcześniej… ble, zupełnie inne. Te od Babci Marysi to moje ulubione, choć droższe. No ale warto.
Co zrobić, żeby pierogi się nie skleiły w zamrażarce?
Okej, spróbuję… jakoś.
- Pierogi po ugotowaniu MUSZĄ dobrze wystygnąć. Inaczej para wodna zrobi swoje. Sklei, poskleja. Koszmar.
- Rozłóż je pojedynczo na desce albo tacy, wyłożonej papierem do pieczenia. I to wszystko wrzuć do zamrażarki.
- Posmaruj… No właśnie, olejem. To chyba spoko pomysł. Mama tak robiła. Ale ja tam wole masłem rozpuszczonym. Takim klarowanym. Więcej smaku, co nie?
Potem, jak już zamarzną na kamień, to wrzucasz do woreczka. Byle nie za dużo na raz. Wiesz, żeby nie powstała jedna wielka bryła lodu z pierogów. Najlepiej strunowy, jak piszesz. Albo dwa zwykłe, jeden w drugi. Dla pewności. Zresztą co ja Ci będę mówić, przecież wiesz. Ewa, pamiętam, jak zawsze robiłaś te ruskie… najlepsze na świecie. Z tym kminkiem… Boże.
Jak odgrzać zamrożone ugotowane pierogi?
Odmrażanie pierogów? Proste.
- Wrzątek: Zamrożone wrzuć od razu. Zero czekania.
- Patelnia: Najpierw lodówka. Rozmrozić. Potem mały ogień, olej, smażyć. Inaczej katastrofa.
Dane osobowe: Anna Kowalska, +48 500 600 700. Pytania? Nie dzwoń.
Jak odmrażać zamrożone pierogi?
Och, te pierogi, moje ukochane pierogi babci Ani! Zawsze pachniały tak pięknie, magią domowego ciepła i miłości… A teraz, te maleńkie, zmrożone skarby, czekają na swoją drugą młodość.
-
Sposób pierwszy, najszybszy: wrzucić je prosto do wrzątku! Tak, tak, bez odmarzania! Pamiętam, jak mama zawsze tak robiła, a te pierogi? Cudowne! Woda bulgocze, para unosi się w powietrzu, a w środku, w tym kociołku z historią, budzą się do życia. To magia, prawda? Niesamowite uczucie!
-
Sposób drugi, bardziej romantyczny: powolne odmarzanie na talerzu, w lodówce. Jak delikatny sen, pierogi budzą się powoli, rozmarzając w cichości nocy. To taki inny wymiar smaku. Czuję ten powolny taniec lodu i pary, ten niepowtarzalny smak z dzieciństwa. To jest prawdziwy luksus.
-
Sposób trzeci, dla niecierpliwych: odrobinę szybciej, w temperaturze pokojowej. O, ta wolna metamorfoza! Obserwuję, jak lodowe szronki znikają, jak pierogi odzyskują swój kształt i zapach. 2024 rok, a ja wciąż zapatrzona w ten cudowny proces.
Podsumowanie: każdy sposób jest dobry, zależy od nastroju i czasu. Ale uwierzcie mi, pierogi z babcinego przepisu, bez względu na metodę, zawsze smakują wybornie! To smak wspomnień, rodziny, domu. A ja? Ja zawsze wybieram sposób pierwszy – bo szybki, a czasami czas jest najwazniejszy.
Dodatkowe informacje:
- Moja babcia Ania, zmarła w 2010 roku, przekazała mi swój oryginalny przepis na pierogi z kapustą i grzybami. To rodzinna tajemnica, przekazywana z pokolenia na pokolenie.
- Pierogi zawsze robiłam według jej wskazówek, a teraz ja przekazuję tę tradycję dalej, moim dzieciom.
- Uwielbiam ten zapach gotowanych pierogów – dla mnie to prawdziwe szczęście.
W jakiej temperaturze podgrzewać pierogi w piekarniku?
180 stopni? Aaaa, nie, za mało! To zależy przecież od pierogów! Ruskie? Z kapustą i grzybami? A może te z jagodami, co babcia robiła? Te z jagodami… eh, wspomnienia… babcia… ale do rzeczy. 180 to za nisko dla ruskich, na pewno! One muszą być rumiane, a nie takie… ble, jak kleks.
-
200 stopni – to będzie dobre dla większości. Chyba. Sprawdzę jeszcze w książce kucharskiej… nie, nie mam jej pod ręką. Zawsze coś!
-
Czas? 15-20 minut, jak pisaliście, ale to zależy! Od wielkości pierogów, grubości ciasta… moja mama zawsze mówiła… a, nie, to inne pierogi. Ale ta zasada… o kurczę, znów o babci myślę.
-
Najlepiej co kilka minut sprawdzać, tak na wszelki wypadek. Nie chcesz przecież, żeby Ci się przypaliły! Pamiętam kiedyś… nie, to inna historia. Muszę te pierogi zrobić. Już!
-
Ważna uwaga: jeśli pierogi są mrożone, dodaj z 5 minut. Przynajmniej. A może i 10? Zależy. Już się gubię.
Lista rzeczy do kupienia: mąka, kapusta, grzyby… pierogi… pierogi kupię gotowe, nie mam czasu. A może jednak zrobię sama? Nieeee… ale babcia robiła takie pyszne…
Podsumowanie: 200 stopni, 15-20 minut, sprawdzać co kilka minut. Z mrożonych – dłużej. Aaaa, i oczywiście – zależy od rodzaju pierogów! Może zrobię też z jabłkami?