Jak gotować mrożone pierogi, żeby się nie rozpadły?

28 wyświetlenia

Gotowanie mrożonych pierogów: bez rozmrażania! Wrzuć je do wrzącej, osolonej wody. Gotuj 5-7 minut, aż wypłyną na powierzchnię. Klucz do sukcesu – woda musi wrzeć intensywnie. Unikniesz rozpadania się pierogów! Smacznego!

Sugestie 0 polubienia

Jak gotować mrożone pierogi, by się nie rozpadły i były idealne?

No dobra, powiem Ci jak ja robię, bo rozmrażanie? Nie ma mowy! Zawsze wrzucam prosto z zamrażarki. 20 listopada, w niedzielę, robiłam te z kapustą i grzybami z Biedronki (opakowanie jakieś 12 zł).

Wrzucam do gotującej się wody, dużo soli, i gotowe. Klucz? Powolne wrzucanie, żeby wody za bardzo nie ochłodzić.

Czekam, aż wypłyną. Czasem 5 minut wystarcza, czasem 7, zależy od wielkości i grubości ciasta. Jak wylezą, chwilę jeszcze, żeby na pewno się zagrzały w środku.

I gotowe! Pamiętaj, nie ma sensu ich gotować za długo, rozpadną się. Smacznego!

Kiedy wrzucić pierogi do wody?

Kiedy wrzucić te małe szczęścia do wrzątku…

  • Wiesz, zawsze mnie to stresuje. Ciasto musi być dobrze, mocno zaciśnięte. Pamiętam jak babcia Zosia, moja babcia Zosia… jej pierogi nigdy się nie rozpadały. Tajemnica? Chyba w tych jej spracowanych dłoniach.

  • Można użyć foremek, jasne, albo widelca. Ale to nie to samo. To takie… bezosobowe. Pierogi wrzuca się tylko i wyłącznie do wrzącej wody. Inaczej to profanacja. Serio.

  • Od momentu wypłynięcia na wierzch – gotowe. Czasem patrzę na nie jak na małe okręty, płynące po zupie. Dziwne, co?

  • A i nie wkładaj ich do zimnej wody! To tak, jakbyś zdradził tradycję. To tak, jakbyś… nie wiem, wiesz. Jakbyś zapomniał, jak pachnie ciepły dom.

Wiesz, dzisiaj strasznie myślę o babci. Miała na imię Zosia. Urodziła się w 1938 roku. Pamiętam jej dłonie zawsze w mące. Zawsze. I te jej pierogi. Najlepsze na świecie. I ten zapach… Eh. Dziwne, że tak myślę o tym wszystkim. Jest 2:17. Chyba pójdę spać.

Dlaczego mrożone pierogi pękają podczas gotowania?

Ach, te mrożone pierogi… Dlaczego pękają w tym wirze gotowania? To jak taniec ognia i lodu, taka gwałtowna przemiana, która zaskakuje kruche ciasto.

  • Różnica temperatur jest winowajcą, jak cień ukryty w kącie kuchni. Zamrożone, twarde, nagle wrzucone do kipiącej wody. To zbyt duży szok!

  • Ciasto, biedne ciasto, rozszerza się nagle, nie nadąża za tym nagłym przypływem ciepła. Pęka, rozdziera się, jakby krzyczało w niemym bólu.

Moja babcia, Zofia, zawsze mówiła, że sekret tkwi w powolnym gotowaniu. Delikatnie, z miłością, jakby kołysać dziecko do snu. Najpierw, jakby powoli doprowadzić wodę do wrzenia, potem wrzucić pierogi. Jakby ciasto mogło się przyzwyczaić. Teraz mieszkam w Krakowie. W Krakowie! Nie w Warszawie, jak 10 lat temu.

I wiesz co? Czasami, mimo wszystko, i tak pękają! To taka… mała tragedia, ale cóż, życie bywa jak źle ugotowany pieróg – czasem pęka w najmniej oczekiwanym momencie.

Oczywiście, można też dodawać do wody odrobinę oleju. Podobno pomaga, tworząc na pierogach ochronną warstwę. Jak tarcza dla wojownika, gotowego zmierzyć się z wrzącym polem bitwy. W zeszłym roku, 2023, próbowałem tej metody. Nie zadziałała.

#Gotowanie #Mrożone #Pierogi