Jak ugotować kapustę wigilijną?

Jak ugotować kapustę wigilijną? Ech, to pytanie… W sumie, co roku to samo, a jednak za każdym razem trochę inaczej, prawda? Bo ta kapusta, to nie tylko przepis, to cała magia świąt. Pamiętacie ten zapach z dzieciństwa? Ja tak, i aż się łezka w oku kręci…

Najpierw, oczywiście, kapusta. Trzeba ją porządnie odcisnąć, no wiecie, żeby nie była za mokra. A potem siekać… No, tego akurat nie lubię. Zawsze marzę, żeby znaleźć jakiś magiczny urządzenie, co to samo zrobi, ale póki co, ręce w ruch. No i się sieka, a w głowie milion myśli – czy będzie smaczna? Czy w tym roku wyszła taka jak u babci? Babcia… jej kapusta była najlepsza na świecie, prawdziwe mistrzostwo. Nie wiem, jaki miała sekret. Może to była jakaś specjalna woda ze studni?

Dalej – wywar z grzybów. U mnie zawsze suszone borowiki, takie pachnące, prawdziwy las w słoiku. Przecedzam, oczywiście, nikomu nie chce się żuć grzybów w kapuście. Potem dwa szklanki bulionu – albo wody, jak ktoś woli, chociaż bulion daje taki lepszy smak, bogatszy, bardziej… świąteczny. No i przyprawy: listek laurowy – koniecznie! – i kilka ziarenek ziela angielskiego. Nie za dużo, żeby nie zabić smaku kapusty. A pamiętacie, jak kiedyś dodałam za dużo? Fuj, tragedia!

Gotuję pod przykryciem, tak z czterdzieści, pięćdziesiąt minut. Czasem sprawdzam widelcem, czy już miękka. To jest ten moment, kiedy czuje się już magię świąt. Ten zapach… mniam! No i w końcu, gotowe! A potem… no potem dodaje się już wszystko inne, w zależności od przepisu rodzinnego. U nas zawsze suszone śliwki, prażone grzyby i… ale to już inna historia. Bo kapusta wigilijna, to nie tylko przepis, to cała tradycja, całe wspomnienia.