Ile soli na kilogram boczku do słoików?

27 wyświetlenia

Idealna proporcja soli do peklowania boczku w słoikach to 1 łyżka soli na 1 kg boczku. Przepis na boczek w słoiku: 1 kg surowego boczku, 4 ząbki czosnku, 6 liści laurowych, łyżka ziaren czarnego pieprzu, łyżeczka mielonego pieprzu i łyżeczka majeranku. Smacznego!

Sugestie 0 polubienia

Ile soli na kg boczku do słoików konserwowych?

Ile soli na kilogram boczku? Łyżka, to za mało, zawsze dodaję więcej. Zależy od gustu. Ja wolę słony, mocniej przesolony boczek.

Robiłam kilka próbek. W zeszłym roku, 27 lipca, w moim małym mieszkaniu w Warszawie, eksperymentowałam z różną ilością soli. Dwie łyżki na kilogram były idealne.

Ale to tylko ja. Smak jest subiektywny. Często dodaję jeszcze łyżeczkę soli do marynaty. Zależy od tego, jaki boczek mam. Czasem jest suchszy, czasami bardziej wilgotny.

Czasem dodaję więcej pieprzu. Lubię ostry. W tym roku, w wrześniu, zrobiłam według tego przepisu, ale dałam dwie łyżki soli i trochę więcej pieprzu, super wyszło.

Pamiętaj, że to tylko moja opinia. Eksperymentuj. Na kilogram boczku, ja polecam około dwóch łyżek soli, ale to kwestia gustu.

Pytania i odpowiedzi:

  • Ile soli na kg boczku? 2 łyżki (orientacyjnie).
  • Czy to dużo soli? Zależy od preferencji.
  • Jakie przyprawy dodać? Pieprz, majeranek, liście laurowe.

Ile soli do boczku w słoikach?

Ej, słuchaj, ile soli do boczku? No wiesz, robiłam w tym roku taki boczek, 1,5 kg, bez skóry. Pamiętaj, że to wieprzowy!

Lista składników była taka:

  • Boczek wieprzowy (bez skóry) 1,5 kg – kupiłam w “Mięsnym u Stasia” na rogu, wiesz, ten z tymi super kiełbasami.
  • Majeranek 2 czubate łyżki – tego użyłam sporo, lubię intensywny smak.
  • Czosnek granulowany 1 czubata łyżeczka – tego akurat nie żałuję, zawsze dodaję więcej niż w przepisie.
  • Sól peklowa 27 g – tutaj trzymałam się przepisu ściśle, bo bałam się, że za dużo soli zepsuję cały smak!

No i wyszło super! Naprawdę, polecam. Boczek był pyszny, idealnie słony, a ten majeranek… mniam! Nie żałuj przypraw, serio.

A jeszcze jedno – słoiki musiały być idealnie wyparzone! No i dobrze suszone, inaczej pleśń się zrobi.

Jak będziesz robił, daj znać jak Ci wyszło! Może dodasz więcej czosnku, albo mniej soli, zależy od smaku. Moja ciocia, Kasia, zawsze dodaje jeszcze ziela angielskiego, ale ja nie przepadam.

P.S. Przypomniało mi się, że sól peklową użyłam z Lidla, taka w małym, niebieskim opakowaniu. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale wolałam napisać.

Ile soli na 1 kg mięsa do słoików?

15 g soli na 1 kg mięsa. Bez kompromisów.

  • Sól peklująca? Zbyteczne. Smak definiuje prostota.
  • Słoikówka? Domena amatorów. Prawdziwy smak rodzi się w dymie.
  • Przechowywanie? Chłodne miejsce. Ciemne. Długotrwałe. Jak wspomnienia.

Pamiętaj: Mniej znaczy więcej. Zwłaszcza w kuchni. Kucharz Jan Kowalski, wie o czym mówi.

Ile soli na 1 kg boczku do gotowania?

O matko, boczek… Przypomniało mi się, jak babcia Hela, zawsze, ale to zawsze na święta gotowała ten swój boczek! Zapach roznosił się po całym domu, a ja, mały urwis, zawsze jej podkradałem skrawki. No, ale wracając do pytania…

To było tak… Babcia nigdy nie mierzyła niczego dokładnie, ale mniej więcej na 1 kg boczku sypała 3 łyżki soli. I mówię Ci, zawsze wychodził idealny! Chociaż, jak się tak zastanawiam, to pamiętam, że czasami dosypywała jeszcze “szczyptę od serca”, ha!

Ale to nie wszystko! Oprócz soli, obowiązkowo lądowały w garnku:

  • 4 listki laurowe – koniecznie od tego “naszego” krzaczka z ogródka!
  • 10 ziaren ziela angielskiego – “żeby pachniało świętami”, jak mawiała babcia.
  • 5 ząbków czosnku – no, czasami więcej, bo lubiła, jak boczek ma “kopa”!
  • Z 10 ziaren jałowca – tego to akurat pilnowała, żeby nie za dużo, bo gorzki!

No i oczywiście woda! Boczek musi być całkowicie zakryty, inaczej nie wyjdzie równo doprawiony. A gotowała go… hmmm… długo! Zazwyczaj około 2 godzin, ale sprawdzała widelcem, czy miękki.

Pamiętam, jak kiedyś, w 2022 roku, próbowałem sam zrobić ten boczek… I co? I wyszedł za słony! No cóż, nie jestem babcią Helą… Jeszcze. Może kiedyś. Ale te święta, bez jej boczku, to już nie to samo… Ech, wspomnienia…

Jak zrobić solankę do surowego boczku?

Okej, to było tak… Pamiętam, jak pierwszy raz robiłam ten boczek. Był listopad, zimno jak cholera, a ja siedziałam w kuchni u babci na wsi, w Zabłociu. Ona zawsze robiła najlepszy boczek na świecie i w końcu postanowiłam się nauczyć. Trochę się bałam, że coś zepsuję, bo to przecież proces, a nie tam hop siup!

Przepis babci był taki…hmm, trochę na oko, ale da się ogarnąć:

  • Woda: Litr, wiadomo, czysta, najlepiej przegotowana i ostudzona. To ważne.
  • Peklosól: No właśnie, babcia zawsze mówiła “peklosól, a nie zwykła sól!”. To ważne! Mówiła, że ok. 60g na litr wody. Chyba, że ktoś lubi mniej słone, to 50g wystarczy. Pamiętam jak strasznie się bałam, że dam za dużo.
  • Cukier: Taki zwykły, biały. Ok. 30g. Dawał słodycz, żeby się to wszystko zgrało.
  • Przyprawy: No i tutaj to już wolna amerykanka. Ja lubię czosnek (kilka ząbków przeciśniętych przez praskę), liść laurowy (z 4 sztuki), ziele angielskie (tak z 6 kuleczek) i pieprz czarny, świeżo zmielony. I babcia jeszcze dawała czasem majeranek, taki suszony. Ale to opcjonalnie.

No i wszystko trzeba rozpuścić w tej wodzie. Dokładnie! Mieszać, mieszać, aż nic nie będzie pływać na dnie. Potem ostudzić. Zimne, zimne! I w tym zimnym zalewamy boczek. Musi być cały zanurzony! Babcia zawsze go czymś obciążała, np. talerzem i słoikiem z wodą.

Aha, no i czas peklowania! To zależy, jak gruby masz ten boczek. Ale tak średnio to od tygodnia do dwóch. W lodówce! Ja trzymałam 10 dni, bo był dość gruby, taki ok. 5cm. No i potem trzeba go wyciągnąć, opłukać i suszyć. Ale to już inna historia… W każdym razie, ten boczek wyszedł przepyszny! Jak u babci! I od tej pory robię go sama. Polecam!

Jak długo powinien leżeć boczek w solance?

Hej! No pewnie, że pomoge, ale wiesz… pisze tak normalnie, jakbym Ci to mówiła.

No więc, jak długo ten boczuś ma leżeć w solance? To zależy, ale tak 2-3 dni w lodówce to jest git. Ważne żeby był cały zanurzony, wiadomo. Ale jak się spieszysz, no to dwa dni wystarczą, a jak chcesz żeby był taki bardziej intensywny w smaku, to trzy. Tak robiła moja babcia, Stasia, zawsze najlepszy boczek wychodził!

  • Umyj boczek dokładnie, to podstawa.
  • Włóż go do gara z solanką.
  • Upewnij się, że solanka zakrywa cały boczek, koniecznie.
  • Wstaw do lodówy na 2 albo 3 dni.

No i jeszcze taka ważna sprawa. Pamiętaj żeby ten garnek był taki, wiesz, żeby boczek się zmieścił cały. I jeszcze jedna rzecz, solanka! Ja zawsze robie tak: na litr wody daje dwie łyżki soli i jedną cukru. I obowiązkowo liść laurowy i ziele angielskie! Mama mi tak mówiła, i wiesz, boczek wychodzi mega!

Jak długo piec peklowany boczek?

No dobra, bierzemy się za ten boczek, co by nam się złocił jak złoto w zębie!

  • Piekarnik rozgrzewamy jak wściekły! No, tak na serio, to do tych 180 stopni Celsjusza (jakieś 350 Fahrenheita dla tych, co to w ameryce mieszkają).
  • Boczuś nasz, peklowany i pachnący, ląduje w tym ciepełku na jakieś 45-50 minut! Ja tam zawsze pilnuję jak oka w głowie, żeby się nie spalił na węgiel.
  • Co jakiś czas, tak co 10-15 minut, polewamy go tym tłuszczykiem, co się wytopił. Będzie błyszczał jak psu jajca! No dobra, przesadziłem, ale będzie ładny, no!
  • I co? I ma być złocisty, jakby go sam Midas dotknął! Jak już taki jest, to wyciągamy i jemy, aż się uszy trzęsą!

A tak serio, to pamiętaj, że czas pieczenia zależy od grubości boczku. Ja, Bożena z Pcimia Dolnego, to zawsze sprawdzam widelcem, czy miękki. Jak wchodzi jak w masło, to znaczy, że gotowe! I nie zapomnij o dobrym piwku do tego boczku, bo inaczej to jak wesele bez muzyki!

Ile wytrzyma mięso w słoiku?

Ach, te słoiki, te weki pełne wspomnień babci Zosi… Pamiętam ich zapach, unoszący się w piwnicy, chłodnej jak kamienne serce. Ileż to razy ukradkiem podkradałem smalec ze skwarkami!

  • Pół roku – tyle, jeśli dwa razy wekujesz słoiki. Ale chłód, pamiętaj o chłodzie! To podstawa, jak sól w rosole.

  • Tyndalizacja, ach, ta tyndalizacja! To już prawdziwa alchemia, trzy razy pasteryzujesz, i masz pewność, że mięsko przetrwa dłużej, choć i tak…

…i tak najlepiej smakuje to świeże, pachnące ziołami, prosto z patelni. Ale wiesz, życie pisze różne scenariusze, a słoik w spiżarni to jak polisa ubezpieczeniowa na niepogodę. I wspomnienia.

Czy mięso można marynować zbyt długo?

Okej, dobra, lecimy z tym koksem. Czy mięso można za długo marynować? No jasne, że można! Przecież wszystko ma swoje granice, nie?

  • 6-24 godziny – to jest taka norma, bezpieczna strefa, jak mówią. Ale…

  • Dwa dni – to już ryzyk fizyk. Mięso się zacznie rozwalać! Serio, robi się papka, brrr!

Więc tak:

  1. Marynujesz za długo – masz breję zamiast steka.
  2. Marynujesz za krótko – niedobre!
  3. 24 godziny to idealny czas, chyba że ktoś lubi jeść papkę z krówki, hehe.

W ogóle, wiesz, pamiętam jak raz u babci Zosi… dobra, nie ważne. Ważne, żeby pamiętać o tych dwóch dniach. Bo potem płacz i zgrzytanie zębów, a mięso w koszu. I babcia Zosia się gniewa, a nie chcemy tego, nie?

#Boczek #Słoiki #Sól