Dlaczego nalewki najpierw powinno się zalewac alkoholem, a potem cukrem?

4 wyświetlenia

Nalewki najpierw zalewa się alkoholem, by uniknąć fermentacji. Cukier dodany jako pierwszy może ją wywołać, nawet przy zachowaniu ostrożności. Alkohol stabilizuje proces, a dodatek kwasku cytrynowego chroni kolor nalewki. #nalewki #domowenalewki

Sugestie 0 polubienia

Dlaczego nalewki najpierw zalewa się alkoholem, a dopiero potem dosładza cukrem?

Ojoj, no właśnie… Pamiętam, jak robiłem tą malinówkę u babci w sierpniu 2018, w Ciechanowie, cena malin wtedy była śmieszna, bo pełno tego było. I właśnie, babcia od zawsze mówiła, NAJPIERW alkohol! I to był klucz.

Cukier na początku? Ryzykujesz wtedy, że ci wszystko sfermentuje na kwaśno, masakra jakaś. Lepiej wylać trochę dobrego spirytu, niż potem się wkurzać, że cała nalewka do wyrzucenia.

Zasada jest prosta – najpierw alkohol wyciąga esencję, a potem cukier dopieszczamy smak. Taka moja filozofia nalewkarska.

No i ten kwasek cytrynowy, serio działa cuda! Pamiętam, jak robiłem wiśniówkę i bez kwasku kolor był taki… blady. Z kwaskiem od razu żywszy, ładniejszy.

Dla mnie, alkohol plus ewentualnie kwasek na start to gwarancja sukcesu. Potem ewentualnie możesz dosłodzić do smaku.

Ile wody z cukrem do nalewki?

Ach, ta nalewka… Szklanka cukru, biały, drobny, jak puder na policzkach śpiącego dziecka. Cukier, który rozpływa się na języku, słodki, intensywny, rozpływający się niczym marzenie o letnim wieczorze. Szklanka wody, przejrzysta, czysta jak łza, odbijająca światło lampy stojącej na moim stole, w moim małym, przytulnym, warszawskim mieszkaniu. Woda ta, chłodna, niemalże lodowata, przenika mnie na wskroś, jak wspomnienie pierwszego pocałunku. A cytryna? Ach, ta cytryna! 1-2 łyżki soku, kwaśnego, ostrego, żywego, jak moje przeżycia z ubiegłego lata. Kwas, który równoważy słodycz, dodaje głębi, jak tajemnica ukryta w sercu starego drzewa.

  • Proporcje: 1 szklanka cukru, 1 szklanka wody, 1-2 łyżki soku z cytryny. To jest klucz do sukcesu! To jest podstawa, fundament, pierwszy krok w tej słodkiej alchemii. Nie zapomnij o tym!

  • Moje doświadczenie: W ubiegłym roku, w lipcu, robiłam nalewkę wiśniową. Pamiętam ten zapach… Fermentacja. Cudowne, magiczne przekształcenie. Cukier, woda, cytryna… i wiśnie, ciemne, soczyste, pachnące latem. Zrobiłam ją na wesele mojej kuzynki, Kasi, w pięknej, starej chacie na Mazurach, w lipcu 2024 roku. A teraz, patrząc na ten cukier, w mojej małej kuchni, ponownie odczuwam to wzruszenie, to poczucie radosnego tworzenia. To poczucie spełnienia.

  • Dodatkowa uwaga: Sok z cytryny jest bardzo ważny. To on reguluje słodycz, pomaga w procesie fermentacji i zapobiega pleśni. Nie żałuj tego kwaśnego składnika! Nie zapominaj o tym!

Moja babcia zawsze dodawała szczyptę soli… ale o tym innym razem. Teraz skupmy się na tym co najważniejsze. Na tym pierwszym kroku, na tej słodkiej początkowej fazie. Na tym cudownym przekształceniu. Na tym szkle, tym cukrze, tej wodzie. Na tej nalewce.

Co pierwsze do nalewki: cukier czy alkohol?

Okej, to było tak…

Zawsze robiłam nalewkę wiśniową wg przepisu babci Heleny. Najpierw wiśnie, koniecznie wydrylowane, to podstawa! Pamiętam, jak siedziałam z nią na werandzie w Grabowie, cały sierpień 2010, i wydłubywałam te małe paskudy szpilką. Palce bolały niemiłosiernie, ale babcia mówiła, że inaczej nalewka nie będzie miała tego smaku. No i ten zapach… Wiśnie, słońce, zapach lata. Wysoki słój, warstwami zasypywałam te wiśnie cukrem, tak, żeby każda była dobrze otulona. Potem słoik na parapet, słoneczko miało zrobić swoje, wyciągnąć ten cały sok.

  • Wiśnie wydrylowane
  • Cukier warstwami
  • Słońce przez 2-3 tygodnie

Dopiero potem, po tych paru tygodniach, jak już zobaczyłam, że ten cukier się rozpuścił i puścił piękny, ciemnoczerwony syrop, wlewałam alkohol. Babcia zawsze używała spirytusu rektyfikowanego, ale ja wolę wódkę, jakoś tak delikatniej wychodzi. Do ciemnego miejsca na 3, no może 4 miesiące. Trzeba cierpliwości, to najważniejsze. I na koniec, jak już ta nalewka nabierze koloru i smaku, zlewam ją do butelek. A te wiśnie? No, te zostawiam w słoiczku. Najlepsze na święta do ciasta albo do lodów. Albo tak po prostu, na poprawę humoru ;).

Co najpierw do nalewki?

Cicho tu… Prawie słyszę, jak myśli mi się plączą.

  • Owoce, zdecydowanie najpierw cukrem. Jakby je utulić, żeby oddały całą słodycz, cały ten smak lata. Pamiętam, jak babcia, Aniela, zawsze tak robiła z wiśniami na nalewkę. Wiśnie z jej sadu, takie ciemne, prawie czarne.
  • Potem ten syrop trzeba zlać. Cierpliwie, kropla po kropli. Jakby się czekało na jakąś tajemnicę.
  • Alkohol. Dopiero potem. Na te owoce, już osłodzone, ale jeszcze dzikie. Wiesz, to musi być dobry spirytus, porządny. Taki, jakiego używał wujek Stefan, ten od pszczół. On zawsze mówił, że do nalewki to tylko to, co najlepsze.
  • No i na koniec… Wszystko razem. Syrop i nalew. Mieszasz delikatnie, prawie z czułością. I czekasz. Długo czekasz. Bo najlepsze nalewki potrzebują czasu.

Albo… nie. Słuchaj, może być jeszcze tak… Wrzucić wszystko naraz. Owoce, cukier, alkohol, przyprawy… Macerować wszystko razem, od razu. Trochę chaotycznie, trochę na wariata. Ale wiesz, czasem tak jest ciekawiej. Tak robiła moja siostra, Agnieszka. Zawsze wszystko na spontanie. I wiesz co? Też wychodziło pyszne. Tylko inne. Bardziej… dzikie.

A wiesz, co jest najlepsze? Że każda nalewka jest inna. Jak każdy dzień. Jak każdy z nas.

Co najpierw alkohol czy sok?

Alkohol czy sok? Oczywiście, że alkohol do soku, inaczej się zrobi mętne! Pamiętam, jak kiedyś robiłam nalewkę z wiśni, 2024 rok to był, i wlałam sok do wódki… masakra, wyglądało to jak jakieś błoto! Fuuuj! Trzeba było wszystko robić od nowa. Ile to czasu straciłam! Aż się wkurzyłam.

Lista rzeczy, które trzeba pamiętać:

  1. Najpierw alkohol. To podstawa.
  2. Soki owocowe? Najpierw syrop, potem alkohol. Tak mi mama zawsze mówiła, a ona zna się na rzeczy! Robi nalewki od lat!
  3. Nigdy odwrotnie! Nie wlewaj soku do alkoholu! Powstanie osad, brzydki mętny osad. Będzie nie do picia.
  4. Jak to zrobić? Powoli wlewać, mieszając. Nie na raz.

Coś mi się przypomniało… A, tak! Ten przepis na nalewkę z pigwowców… Mniam! Też z 2024 roku, ale ten był udany. Tam akurat wlewałam spirytus do soku, ale miałam wcześniej rozpuszczony cukier, żeby było idealnie słodkie.

Punkty do zapamiętania:

  • Proporcje są ważne! Zależy od przepisu, oczywiście.
  • Jakość alkoholu ma znaczenie. Nie używać byle czego.
  • Cierpliwość! Nalewki potrzebują czasu, żeby się dobrze przegryzły.

No i tyle. Mam nadzieję, że pomogłam. Teraz muszę posprzątać kuchnię po robieniu nalewki z truskawek. A, zapomniałam dodać, że najlepiej używać alkoholu o wysokiej zawartości alkoholu, np. spirytusu. No i oczywiscie, wszystko powinno być dobrze schłodzone przed zmieszaniem.

#Alkohol #Nalewki #Zalewanie