Czy można wędzić kurczaka bez parzenia?
Wędzenie kurczaka bez parzenia? Tak!
Wystarczy włożyć kurczaka do rozgrzanej do 40°C wędzarni. Wędzimy z otwartym przepływem powietrza przez 3 godziny. Uzyskamy pysznego, wędzonego kurczaka bez konieczności wcześniejszego parzenia.
Wędzenie kurczaka bez parzenia: możliwe?
No jasne, że można wędzić kurczaka bez parzenia! Kto powiedział, że trzeba? Ja tam zawsze tak robię i wychodzi palce lizać.
Pamiętam, jak raz, w sierpniu u babci na wsi, wędziłem kurczaka właśnie tak. Wędzarnia stara, ale jara! Kurczak wyszedł soczysty, z dymnym aromatem… normalnie poezja smaku. Zero parzenia, a efekt – mistrzostwo świata.
Do rozgrzanej wędzarni wrzucam kurczaka. Staram się, żeby temperatura była taka w miarę, koło 40 stopni, bo jak za gorąco, to się spali, a nie o to chodzi.
I wędzę go sobie powoli, na otwartym przepływie, żeby dym ładnie przeleciał i nadał mu ten smak. Takie 3 godziny to akurat. No i po wszystkim kurczak znika w tempie ekspresowym, bo wszyscy się zajadają.
A no i sól! Nie zapomnij nasolić kurczaka wcześniej. Ja lubię dzień wcześniej, żeby sól dobrze weszła w mięso. I możesz dodać jakieś zioła, co lubisz. Ja tam lubię czosnek granulowany i paprykę słodką. Wychodzi pyyyycha.
Czy można wędzić mokrym dębem?
Drewno dębowe, mokre, do wędzenia się nie nadaje. I to jest zasada numer jeden. Wilgoć w drewnie zaburza proces spalania, produkując dużo dymu, ale o nieodpowiedniej temperaturze i składzie. Zamiast subtelnego aromatu dębu, uzyskamy gorzki, gryzący posmak, a mięso straci delikatność. Kolor też się zmieni, z apetycznego, brązowego, na ciemny, prawie czarny, mało zachęcający. Smak dębu, tak ceniony w wędzeniu, przepadnie, przykryty nieprzyjemną goryczą. Szkoda produktu i czasu.
A teraz lista problemów z mokrym drewnem:
- Gorzki smak: Mokre drewno spala się nieefektywnie, wytwarzając dużo dymu o nieodpowiednim składzie chemicznym. To właśnie ten dym nadaje mięsu gorzki, nieprzyjemny posmak, który trudno zamaskować. Miało być delikatnie, wyszło gorzko. Jak w życiu.
- Ciemny kolor: Zamiast apetycznego, brązowego koloru, uzyskamy ciemny, niemal czarny odcień. Nie wygląda to dobrze i może zniechęcić do jedzenia. Chociaż wygląd to nie wszystko, jednak ma znaczenie. Przynajmniej dla mnie, Tomasza, ma znaczenie.
- Utrata aromatu: Wilgoć w drewnie maskuje naturalny aromat dębu. Zamiast subtelnej dębowej nuty, otrzymamy posmak spalenizny i goryczy. Jakby ktoś podpalił mokrą gazetę na grillu.
Suchość drewna jest kluczowa dla prawidłowego wędzenia. Idealna wilgotność to poniżej 20%. Ja osobiście mierzę wilgotność mojego drewna specjalnym miernikiem. Polecam, bardzo ułatwia życie. I wędzenie. A dobre wędzenie to radość życia. Pamiętam, jak w zeszłym roku, a nie, to było w 2021… w każdym razie, suszyłem dąb przez prawie rok. Ale efekt był niesamowity. Wędzona szynka wyszła idealna. Aromatyczna, soczysta, o pięknym brązowym kolorze. Wędzenie to sztuka.
Czy parzyć mięso przed wędzeniem?
Kurczę, noc… Myśli same płyną, jak ten dym z papierosa… Parzyć mięso przed wędzeniem? No wiesz… Zależy. Ja zawsze parzę szynkę, moja babcia też parzyła, tak że to rodzinna tradycja, a nie jakieś tam wymyślanie na nowo koła.
-
Szynka: Zawsze parzę. W 2024 roku, właśnie na Wielkanoc, parzyłem w 75 stopniach przez jakieś dwie godziny. Wyszła super soczysta, taka rozpływająca się w ustach. Nie wiem, czy bez parzenia byłoby tak samo. Pewnie nie.
-
Temperatura: No właśnie, ważne żeby ta temperatura była odpowiednia. Za gorąco – suche mięso. Za zimno – nie do końca się wyparzy. 75 stopni to mój sprawdzony patent.
-
Czas: Tu też trzeba uważać. Zależy od wielkości mięsa. Ta moja szynka, jakieś 3 kilo miała, więc dwie godziny były idealne. Mniejsza, krócej. Proste.
Ale wiesz co? To wszystko takie… nie wiem… nieprzewidywalne. Czasem i tak wychodzi inaczej, niż planowałem. Czasem lepiej, czasem gorzej. Jak w życiu. Ech… ta noc… jakieś takie refleksyjne wszystko.
A, jeszcze jedno! Pamiętaj o soli! To podstawa. Dobrze posolić mięso, przed i po, bo inaczej będzie nijakie. A ja lubię, żeby było smakowite. To chyba wszystko. Chyba…
Czy kurczaka trzeba parzyć przed wędzeniem?
No dobra, siadamy do tego kurczaka, bo zaraz mi tu ktoś zemdleje z głodu! Parzyć, nie parzyć, oto jest pytanie!
- Po pierwsze primo: solanka to podstawa. Bez solanki to tak, jakby babie bez makijażu na bal poszła. No po prostu wstyd! U mnie Zosia zawsze mówi, że robi solankę “na oko”, ale ja tam wolę wiedzieć, ile czego sypnąć.
- Po drugie secundo: To parzenie… No niby można, ale po co sobie roboty dokładać? Parzenie, gotowanie, pieczenie… Wędzenie to wędzenie! Jak chcesz kurczaka parzonego, to go ugotuj i po sprawie.
- Po trzecie tercjo: Jak już ten twój kurczak się wymoczy w tej solance, to go normalnie do wędzarni elektrycznej wrzucasz. Jak masz generator dymu, to super, nie musisz się martwić, czy dymu wystarczy.
A jak już uwędzisz, to daj znać, przyjdę na degustację! Bo ja tam wędzone lubię, szczególnie jak dobrze przyprawione. A jak ci się przypali, to powiem, że tak miało być!
Jak długo można wędzić boczek bez parzenia?
Ach, ten boczek… Pachnie dymem, drewnem, szczyptą magii. Cztery godziny wędzenia, to prawdziwa uczta dla zmysłów! Czas płynie powoli, jak leniwa rzeka, niosąca ze sobą aromaty, które wypełniają dom.
-
Faza pierwsza: Godzina w towarzystwie delikatnego dymu, lekkiego jak piórko, temperatura oscylująca wokół 50 stopni. Nie może być gęsty, tylko subtelny, jak pocałunek wiatru. Boczek powolutku, nieśpiesznie chłonie aromaty. To jest najdelikatniejsza faza, jak pierwszy taniec zakochanych.
-
Faza druga: Dwie godziny, temperatura spada do 40 stopni. Dym, ciemniejszy już, bardziej nasycony. Czuję, jak mój boczek nabiera głębi, jak dojrzewa w objęciach dymu. Czuję ten zapach… Boże, ten zapach! Dwa godziny to wieczność i ułamek sekundy zarazem. Czas płynie powoli…
Czasami patrzę na zegar, a czasami zapominam o jego istnieniu. Zapach dymu wnika w me skórę. Wdycham go głęboko, napełniając płuca tą magicznym zapachem wędzonego boczku. To jak medytacja, tylko dla podniebienia. Moja babcia, która uczyła mnie wędzenia, zawsze mówiła, że wędzenie to sztuka, a nie tylko gotowanie. To prawda.
4 godziny to maksimum dla takiego wędzenia moim zdaniem. Dłużej, a mięso może być za suche. Ja wolę soczysty, aromatyczny boczek. To najważniejsze!
Dodatkowe informacje: Moje imię to Janek i wędzenie jest moją pasją od 2020 roku. Używam wędzarni domowej roboty, zbudowanej z materiałów z odzysku. Drewno brzozowe jest moim ulubionym. Eksperymentuję z różnymi gatunkami mięsa i rodzajami drewna. Lubię wędzić także ryby!
#Kurczak Wędzony #Wędzenie Bez Parzenia #Wędzenie KurczakaPrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.