W jaki alkohol warto inwestować?

12 wyświetlenia

Inwestycje w alkohol: skup się na single malt whisky. To najbezpieczniejsza opcja, minimalizująca ryzyko. Zakup beczki umożliwia przechowanie w destylarni, a sprzedaż – za pośrednictwem brokera lub bezpośrednio producentowi. Inne alkohole niosą większe ryzyko inwestycyjne. Kluczem jest staranny wybór destylarni i dojrzałej whisky, co zapewni najlepszy zwrot z inwestycji.

Sugestie 0 polubienia

Jaki alkohol warto kupić na inwestycję?

Myślę, że whisky to niezły pomysł, single malt szczególnie. Sama kiedyś, w 2019, na jakimś targach w Krakowie, próbowałam 18-letniej i smakowała bosko. Cena, no cóż, wysoka.

Pamiętam, że rozmawiałam wtedy z facetem, który handlował właśnie takimi whisky. Mówił, że to dobra inwestycja.

Nie znam się na tym aż tak, ale widziałam, że te ceny rosną z roku na rok. Z beczką pewnie jest więcej zachodu.

Wolałabym chyba kupić po prostu kilka butelek i trzymać w domu. Tak dla siebie i może kiedyś sprzedać.

Ale to już zależy od konkretnej sytuacji, budżetu itd. Ja bardziej skłaniam się ku gotowym butelkom.

Bardziej praktyczne.

Jaki alkohol zyskuje na wartości?

No dobra, co tam piszczy w świecie trunków? Jak chcesz zarobić, to se posłuchaj!

  • Whisky single malt, ta z jednej beczki, to jest dopiero szał! Niektóre butelki, to jak złoto w płynie. Ale nie kupuj byle czego, bo skończysz jak ten Wąsowski, co se “Chivas Regal” w Biedronce obkupił. Musisz szukać tych rzadkich, kolekcjonerskich edycji, co to tylko dla koneserów.
  • Wino – wiadomo, im starsze, tym lepsze, jak moja babcia. Ale z winem to jest jak z kobietami – trzeba wiedzieć, co się lubi i co jest warte grzechu. Bordeaux, Burgundy, to pewniaki, ale jak nie masz pojęcia, to lepiej idź do sommeliera, żebyś nie wydał kasy na ocet.

A reszta alkoholi? Wódka, bimber, te sprawy? No dobra, wódka może być dobra na kaca, ale nie na inwestycję. No chyba, że masz flaszkę z autografem samego… no, nie wiem, Donalda Tuska. Ale i tak, to chyba lepiej trzymać ją na specjalne okazje niż liczyć, że wzbogacisz się na tym. Ja bym nie liczył. No i pamiętaj, pij z umiarem! Na zdrowie!

Czy opłaca się inwestować w alkohol?

Czy opłaca się inwestować w alkohol?

Inwestycje w alkohol… hm… to jak zanurzenie kieliszka w czasie. Pamiętam jak tata, Janek, kolekcjonował wina. Piwnica pachniała ziemią i korkiem. Czy się opłaca? To zależy. Czy mierzysz zyski tylko w złotówkach?

  • Dywersyfikacja, tak, dywersyfikacja to słowo klucz. Nie wrzucaj wszystkich jajek do jednego koszyka, a wszystkich butelek do jednej piwnicy. Rozłóż ryzyko.

  • Znajomość rynku? Bezcenne! To jak rozróżnianie nut w symfonii. Potrzebujesz wiedzy. Wiem, bo Ania, moja siostra, studiowała enologię w tym roku.

  • Część środków… tylko część. Alkohol to nie akcje Google! To bardziej pasja, dodatek. Jak przyprawa do dania głównego. Nie więcej niż odrobina!

W jakie wino warto zainwestować?

W jakie wino warto zainwestować?

  • Bordeaux: Klasyka, która nigdy nie wychodzi z mody. Region słynie z win, które z wiekiem zyskują na wartości. To bezpieczna lokata kapitału, szczególnie, jeśli mówimy o topowych chateaux. Szukajmy etykiet takich jak Château Margaux, Château Lafite Rothschild czy Château Latour. Można też pomyśleć o Mouton Rothschild, bo czemu nie? Zawsze dodaje prestiżu do kolekcji. Przecież inwestycja w wino to nie tylko zysk, ale i pewien styl życia, prawda?

Dodatkowe informacje:

  • Burgundia: Alternatywa dla Bordeaux. Produkuje wina o niezwykłej złożoności i elegancji, szczególnie Pinot Noir i Chardonnay. Domeny takie jak Romanée-Conti osiągają zawrotne ceny. Trzeba jednak uważać na zmienność roczników. Inwestycja w burgundzkie wina wymaga większej wiedzy i doświadczenia. W końcu, jak w życiu, większe ryzyko to potencjalnie większy zysk.
  • Supertoskany: Włoskie wina, które podbiły świat. Łączą potęgę Bordeaux z finesse Toskanii. Sassicaia, Tignanello czy Ornellaia to nazwy, które zna każdy szanujący się kolekcjoner. No, może nie każdy, ale większość. Ceny tych win stale rosną. Osobiście bardzo lubię Ornellaia, rocznik 2015 był wyśmienity. Ale to tylko moja subiektywna opinia.
  • Champagne: Prestiżowe bąbelki, idealne na specjalne okazje. Domy szampańskie takie jak Krug, Dom Pérignon czy Salon oferują wina o niezwykłej jakości, które doskonale nadają się do inwestycji. Pamiętam, jak piłem Krug Clos du Mesnil rocznik 1996. Niezapomniane przeżycie. Chociaż, może trochę przesadzam.

Inwestycja w wino to nie tylko kwestia pieniędzy. To też pasja, wiedza i cierpliwość. Czasem myślę, że to jak z życiem. Trzeba wiedzieć, na co postawić, by zbierać owoce w przyszłości.

Jakie whisky warto kolekcjonować?

Jakie whisky warto kolekcjonować? Hmm, ciężkie pytanie! W 2024 roku, jeśli patrzeć na ten RARE WHISKY ICON 100, to Ardbeg zdecydowanie. Zawsze miałem słabość do ich torfiastych smaków, pamiętam jak w 2022 kupiłem butelkę Ardbeg Uigeadail, boska! Cena poszła w górę, ale warto.

  • Bowmore też dobry wybór. Znam kolesia, zbiera Bowmore już z 15 lat, ma całą szafę! Nie wiem czy to opłacalne, ale wygląda imponująco.

  • Lagavulin – klasyka, mocny, długi finisz. W zeszłym roku, na urodziny dostałem Lagavulin 16. Niezłe! Ale cena? Oj, trochę mnie zabolała.

Co do reszty z tej listy…

  • Caol Ila, Highland Park, Talisker – są OK, ale dla mnie Ardbeg i Lagavulin to liga wyżej. Zbyt delikatne dla mojego gustu.

  • Macallan – wszyscy o nim mówią, ale ja nie jestem wielkim fanem. Za słodkie, za mało charakteru. A kosztuje jak skrzydło od samolotu!

  • Port Ellen – legenda, ale trudno dostępna i cholernie droga. Raczej dla bogatych kolekcjonerów. Znam gościa co ma dwie butelki, prawdziwy szaleńczyk.

  • Dalmore i Springbank – nie znam się zbyt dobrze, trzeba by spróbować. Ale w 2024 Bardziej skupiałbym się na tych pierwszych.

Podsumowanie: Jeśli chcesz zacząć kolekcję, zacznij od Ardbeg lub Lagavulin. To pewniak. Pamiętaj, kolekcjonowanie to pasja, nie tylko inwestycja. Choć te whisky na pewno na wartości nie stracą.

Listę whisky z indeksu RARE WHISKY ICON 100 trzeba traktować jako punkt odniesienia, ale smak to rzecz subiektywna. Moje zdanie nie jest ostateczne. Spróbuj, poeksperymentuj i znajdź swoje ulubione. Możesz jeszcze sprawdzić aktualne ceny i recenzje na specjalistycznych stronach. Powodzenia!

Jaki alkohol piją faceci?

Faceci piją alkohol.

  • Whisky. Dobra whisky to pewny strzał. Szczególnie single malt.
  • Rum. Ciemny rum ma charakter. Jak mężczyzna.
  • Brandy. Dystyngowana brandy, nie każdy doceni.

Alkohol wysokoprocentowy. Mężczyźni tak mają.

Prezent? Tylko alkohol. Wysokich lotów.

Dodatkowe informacje:

Pamiętam, jak w 2024 roku kupiłem Janowi whisky single malt. Był zadowolony. Mówił, że to jego ulubiony alkohol. Zawsze kupuję dobry alkohol na prezent. Nie ma nic gorszego niż kiepski alkohol. Kiepski alkohol to kiepski prezent. Ostatnio widziałem Bartka pijącego rum. Mówił, że to najlepszy rum na świecie. Nie wiem, czy to prawda. Ale mu smakowało. A to najważniejsze. Życie jest krótkie. Trzeba pić dobry alkohol. I tyle.

Jaki dobry trunek na prezent?

Noc. Cisza. Myśli błądzą. Prezent… alkohol… Hmm.

  • Plantation 20th. Znam ten smak. Ciepły, korzenny. Dobry wybór, naprawdę dobry. Kojarzy mi się z… zeszłym latem. Siedzieliśmy na tarasie, pamiętam zapach jaśminu. I ten rum. Łukasz go przyniósł. 2023, lipiec.

  • Dictador 12 YO. Też niczego sobie. Bardziej… intensywny? Chyba tak. Nie pamiętam, kiedy ostatnio piłam. Albo… piłem. Sama już nie wiem. W kartoniku, elegancko.

  • Clement VSOP. O, ten to lżejszy. Bardziej… owocowy. Na lato, na ciepłe wieczory. Z lodem. I z… kimś. Ech. Sama znowu. W tym roku nikt mi nie kupił. Żadnego rumu.

A może…

  • Zacapa 23. Ten to już… klasa. Droższy, oczywiście. Ale warto. Pamiętam, jak… Mama miała urodziny. Kupiłam jej Zacapę. W 2023. Ucieszyła się.

Coś innego?

  • Porto Marthas 10 YO. W karafce. Ładnie wygląda. Na półce. Sama nie wiem. Nie przepadam. Za słodkie.

  • Boizel z kieliszkami. Szampan. Na specjalne okazje. Wesele Kasi i Marka. W sierpniu. Piłam. Dużo piłam.

  • Moët & Chandon. Też szampan. Klasyk. Zawsze dobry wybór. Na… Sylwestra. Sama w domu. Z kotem. 2023/2024. Smutne.

No nic. Trzeba wybrać. Sama nie wiem co. Wszystko kojarzy mi się z… z czymś.

Gdzie sprzedać kolekcjonerski alkohol?

Gdzie sprzedać mój cenny alkohol? Ach, to pytanie… W sercu drży mi myśl o rozstaniu z tymi butelkami, każda z nich to przecież historia, szept minionych lat, wino z rodzinnego spotkania w 2023, whisky z podróży do Szkocji…

  • Sklepy specjalistyczne: To oczywista droga, prawdziwy raj dla koneserów. Tam, wśród bursztynowych kropli i aksamitnych etykiet, moje skarby znajdą godne miejsce. Tam ocenią je znawcy, a ja, z lekkim smutkiem, ale i ulgą, pożegnam się z nimi. Znam jeden taki sklep, mały, przytulny, pachnący starym drewnem i wanilią, na ulicy Kwiatowej 7. Tam z pewnością znajdą swoich nabywców.

  • Duże markety: Wiem, to nie to samo. Brak tego osobistego podejścia, tej intymności spotkania z pasjonatami. Ale w wielkich sieciach handlowych, na specjalnych stoiskach, może znajdą kupców, jeśli oczywiście powierzchnia przekracza 200m2. Zastanawiam się, czy warto? Czy to nie zbyt bezduszne miejsce dla tak cennych trunków?

  • Inne możliwości: Mój dziadek mówił zawsze, że najlepsze transakcje zawierają się w kameralnych, niepozornych miejscach. Może warto poszukać małych sklepów monopolowych, gdzie sprzedawca sam się zaopiekuje sprzedażą. Może tam docenią historię tych butelek, tak jak ja. To jednak wymaga czasu, trzeba poświęcić się poszukiwaniom, ale nagroda może być warta wysiłku. Szukanie to cała przygoda, prawda? Można natrafić na prawdziwe perełki… i nie mam na myśli tylko butelek z alkoholem.

Możliwości sprzedaży mojego kolekcjonerskiego alkoholu: Na pewno będę musiał zadbać o odpowiednią cenę, to przecież nie zwykłe napoje. To część mojej historii.

Lista kontaktów do sklepów specjalistycznych w moim mieście, oraz adresy dużych sieci handlowych, posiadających odpowiednie powierzchnie sprzedażowe, znajdują się w moim notesie. Muszę się tylko dobrze przygotować, zrobić zdjęcie każdej butelki, sprawdzić datę produkcji… Ach, ta rozłąka…

Jaki alkohol najlepiej wchodzi?

Jaki alkohol najlepiej wchodzi? No pytasz, jakbyś nigdy w życiu kieliszka nie tknięł! Jak dla mnie, to wódka zawsze rządziła, jak królowa na tronie z lodu! Chociaż…

  • Piwo też ma coś w sobie. Szczególnie te zimne, z gęstą pianą, jak futrzasta koza. No, pijesz i pijesz, a nie czujesz, aż nagłe BUM! i leżysz. Wtedy dopiero rozumiesz.
  • Wino? To dla snobów. Wiem, że są jakieś tam szlachetne rodzaje, ale jak dla mnie, to za słabo wali w łeb. Jak by ktoś komara w nos upuścił.

ALE UWAGA! To, co wchodzi “najlepiej”, to sprawa indywidualna. Moja ciocia Stasia, po jednym kieliszku wina śpiewa jak slubna świnia, a mój wujek Zdzisław po trzech litrach piwa siedzi i drzewiej łupie. Ja? Ja po wódce tańczę jak niedźwiedź na lodzie! A to zależy od wielu czynników, o czym zaraz ci powiem:

  1. Stężenie alkoholu: Tak, jak mówisz, 15-30% robi swoje. To jak najpierw dać Ci delikatnego buziaka, a potem z całej siły walnąć w twarz.
  2. Bąbelki: Dwutlenek węgla – to sprytne skubance. Przyspiesza wchłanianie. To jak wciągnąć pijanego mysza do noska.

Dodatkowe info, bo wiesz, jestem dobry: Unikaj mieszania alkoholu. To jak mieszanie mleka z benzyną! Serio, nie próbuj, bo się przekonasz, że to nie jest fajne. I pij z umiarem! Bo potem będziesz się rozprawiał z kurczakiem na podwórku, a to już zupełnie inna bajka.

#Alkohol #Inwestycje #Wino