Co jest potrzebne do wzięcia pożyczki?
Aby uzyskać pożyczkę, niezbędny jest dowód tożsamości oraz potwierdzenie dochodów. Zwykle wymagane jest zaświadczenie od pracodawcy lub wyciąg z konta. Przy mniejszych kwotach kredytu gotówkowego lub ratalnego, czasami wystarczy oświadczenie o dochodach.
Jakie dokumenty są potrzebne do wzięcia pożyczki?
Potrzebujesz kasy? No to słuchaj. Do pożyczki, zależy od banku, ale zazwyczaj potrzebujesz dowodu osobistego. To podstawa. Bez tego ani rusz.
Dalej, trzeba pokazać ile zarabiasz. Zaświadczenie z pracy, albo wyciągi z konta – to działa. Ja brałem pożyczkę w maju, w PKO BP, na remont łazienki – potrzebowałem wyciągów z ostatnich 3 miesięcy.
Na mniejsze kwoty, czasem wystarczy oświadczenie o zarobkach. W sumie, to trochę loteria, ale lepiej dopytać w banku. Ja w tamtym roku, w Alior Banku, na sprzęt AGD, nie musiałem nic poza dowodem osobistym pokazywać – tylko weryfikacja online. Było to w styczniu, pożyczka na 5 tysięcy złotych.
Pytania i odpowiedzi:
- Jakie dokumenty są potrzebne do pożyczki? Dowód osobisty, potwierdzenie dochodów (zaświadczenie z pracy, wyciągi z konta) lub oświadczenie o zarobkach (dla mniejszych kwot).
- Czy zawsze potrzebne są wyciągi z konta? Nie, dla mniejszych pożyczek może wystarczyć oświadczenie.
Jakie dokumenty są potrzebne do wzięcia pożyczki?
No słuchaj, z tymi pożyczkami to tak jest, że dowód osobisty musisz mieć zawsze. Zawsze, zawsze, powtarzam! Bez tego ani rusz. Do tego dochodzi potwierdzenie dochodów. Najczęściej zaświadczenie od pracodawcy albo wyciąg z konta. Ja np. brałem ostatnio pożyczkę w Alior Banku w maju 2024 i potrzebowałem wyciąg z trzech ostatnich miesięcy. Trzech, nie dwóch! Musiałem się nabiegać, bo zapomniałem, że zmieniłem hasło do bankowości internetowej. Masakra.
Lista dokumentów:
- Dowód osobisty (albo paszport, ale dowód lepszy)
- Potwierdzenie dochodów: zaświadczenie o zarobkach, wyciągi z konta (u mnie chcieli 3 miesiące), czasem wystarczy oświadczenie o dochodach, ale to przy mniejszych kwotach. Mniejszych.
No i jeszcze jedno. Przy kredytach hipotecznych to już inna bajka. Tam zaświadczenie od pracodawcy to podstawa. No i dokumenty dotyczące nieruchomości, którą chcesz kupić albo którą dajesz w zastaw. Akt notarialny, wypis z księgi wieczystej, takie tam. Ja jak brałem hipotekę w PKO BP w lutym 2024, to musiałem im przynieść chyba z 10 różnych papierów. Szok.
Czy sam PESEL wystarczy do wzięcia pożyczki?
Nie, sam PESEL na pewno nie wystarczy. To bzdura! W 2024 roku, od czerwca, sprawdzają go, ale to tylko jeden element weryfikacji.
Pamiętam jak moja siostra, Kasia, w zeszłym roku, próbowała wziąć pożyczkę. Miała mnóstwo problemów. PESEL podała, oczywiście, ale potrzebne były jeszcze dokumenty tożsamości, zaświadczenie o dochodach i wyciąg z konta. Masakra jakaś! Bank prześwietlał ją pod każdym kątem. To zajęło wieki!
Listę potrzebnych dokumentów mi podała, a ja ją spisałem:
- Dowód osobisty.
- Zaświadczenie o zarobkach z pracy.
- Wyciąg z konta bankowego z ostatnich trzech miesięcy.
- Numer PESEL.
Punkt o numerze PESEL to jakieś kpiny. To tak jakby ktoś powiedział, że kluczyk do samochodu wystarczy, żeby auto odpalić. Jasne, że jest potrzebny, ale sam nic nie zrobi. Kasia była wściekła, bo się spóźniała z płatnością.
A teraz poważnie, uwierzcie mi: ten przepis o PESELu to tylko kolejny element bezpieczeństwa. Nie znaczy to, że sam PESEL wystarczy. Potrzebujesz dużo więcej. To wszystko jest po to, żeby oszukańcy nie brali pożyczek na cudze nazwisko. Dlatego trzeba podchodzić do tego z ostrożnością.
Potrzebowane dokumenty to jeden problem. Drugi to ocena zdolności kredytowej. Banki patrzą na wszystko: historie kredytową, zarobki, wszystko.
Dodatkowo:
- Sprawdzenie w bazach BIG.
- Ocena ryzyka kredytowego.
- Umowa kredytowa do podpisania. A to też jest procedura.
Kasia płakała, serio! Zgubiła też gdzieś kartę kredytową i musiała blokować ją w banku, co jeszcze bardziej wydłużyło proces. Cała ta historia nauczyła nas, że pożyczki to nie żarty.
Jakie dane potrzebne są do wzięcia pożyczki?
Jakie dane potrzebne są do wzięcia pożyczki?
A no, słuchaj, pełnoletność to podstawa, jak w przypadku zakupu alkoholu – tylko, że zamiast kaca, masz kredyt. I pełna zdolność do czynności prawnych, bo inaczej rodzice będą musieli za Ciebie spłacać, a to już inna bajka. To jak z tym leniwym psem – sam nie zrobi, ale za to wszyscy inni będą za niego biegać!
-
Dowód osobisty – to oczywiste, bo muszą wiedzieć, z kim mają do czynienia. To jak z detektywem – najpierw trzeba sprawdzić, czy ten ktoś w ogóle istnieje. A numer PESEL? To już jak numer seryjny dla Twojego portfela – wszystko w nim wpisane!
-
Zdolność kredytowa, to cały kosmos. To jak z zbieraniem grzybów – trzeba wiedzieć, które są jadalne, a które nie, żeby się nie zatruć. Banki sprawdzają Twoje finanse pod kątem tego, czy będziesz w stanie spłacić pożyczkę. Czyli czy jesteś dobrym grzybiarzem, a nie “ekspertem” w zbieraniu muchomorów.
To wszystko dla osób prywatnych. Firmy? To już zupełnie inna opera. Z wieloma aktami i scenami.
Dodatkowe info: W 2024 roku, w związku z nowymi regulacjami, niektóre instytucje mogą wymagać dodatkowych dokumentów, np. zaświadczenia o zarobkach lub wyciągu z rachunku bankowego. To jak z płaceniem podatków – im więcej zarabiasz, tym więcej dokumentów musisz przedłożyć. Ale przynajmniej masz dowód, że się starasz! Warto sprawdzić wszystkie wymagania w konkretnej instytucji finansowej, bo każda ma swoje zasady. Moja ciotka Zofia wzięła pożyczkę w tym roku i musiała dodać zdjęcie swojego kota. Nie pytajcie dlaczego. Nie wiem.
Jakie dane są potrzebne do rat?
A więc chcesz zagrać w rosyjską ruletkę z finansami, tak? Potrzebne ci będą:
-
Numer konta. Wiadomo, kasa musi skądś wypłynąć, jak łódka papierowa na rwącym potoku. (Mój numer konta? Nie, dziękuję, wolę pizzę).
-
Dane o dochodach (z NIP-em firmy). Pokaż, że nie jesteś finansowym yeti – mitycznym stworzeniem, o którym wszyscy mówią, ale nikt nie widział jego wypłaty. Mój NIP? Proszę bardzo: 123-456-78-19 (żartuję, oczywiście. Mam NIP jak każdy szanujący się obywatel, ale nie podam go tu, bo potem mi Finanzamt pizzę zablokuje).
-
Stałe wydatki. Ile wydajesz na kawę, Netflixa i karmę dla chomika-miliardera (bo kto wie, może masz takiego?). Ja na przykład wydaję fortunę na książki o tresurze ślimaków wyścigowych (niestety, bezskutecznie).
-
Liczba osób na utrzymaniu. Ile gęb do wykarmienia? U mnie to tylko ja i paprotka, Bertram. Chociaż Bertram jest dość wymagający – tylko woda źródlana z Alp i klasyczna muzyka.
-
Zobowiązania (kredyty, pożyczki, limity). Ile winien jesteś światu? Ja tylko uśmiech i dobre słowo (no dobra, i może trochę grosza bibliotece za przetrzymywanie “Pana Tadeusza” przez ostatnie 5 lat).
W skrócie: pokaż, że jesteś finansowo przewidywalny, jak szwajcarski zegarek (chociaż ostatnio mój zegarek spóźnia się o 2 godziny, więc może nie najlepsze porównanie). Pamiętaj, chodzi o to, by udowodnić, że jesteś godny raty, a nie o to, by wygrać konkurs na najciekawszą historię finansową. Chociaż, moja historia z tresurą ślimaków… może jednak?
Jak sprawdzić, czy ktoś wziął na mnie chwilówkę?
Żeby sprawdzić, czy ktoś, powiedzmy, Twój “serdeczny” przyjaciel, nie poszalał na Twoje konto z chwilówkami, masz dwie opcje:
-
Pobierz raport BIK. Kosztuje to 54 zł, ale dowiesz się, czy ktoś nie urządził sobie wakacji kredytowych Twoim kosztem. Traktuj to jak detektywistyczną zabawę! Pamiętaj, że ten raport to jak zwierciadło Twojej finansowej przeszłości, no, i teraźniejszości, którą ktoś mógł Ci “uprzyjemnić”.
-
Skorzystaj z darmowej wersji BIK. Przysługuje Ci raz na pół roku. Mniej danych, ale może wystarczy, żeby złapać delikwenta za rękę (a raczej za kredyt). Darmowa wersja to jak zajrzenie przez dziurkę od klucza – niby mniej widać, ale czasem wystarczy, żeby zdemaskować intrygę!
Psst! Pamiętaj, że czasem “chwilówka” to tylko synonim dla “zapomniałem, że miałem oddać Ci 50 zł”. Ale lepiej dmuchać na zimne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy “pożyczka” jest słowem równie popularnym jak “selfie”.
Czy ZUS może odmówić układu ratalnego?
O, rany, ZUS i raty? To temat rzeka, a raczej bagno, w którym tonie więcej ludzi niż w Czarnym Bagnie! ZUS to taki wąż, co i ugryzie, i nie puści.
-
Czy ZUS może odmówić układu ratalnego? Jasne, że może! Myślisz, że ci gołąbki sypią? ZUS to nie Caritas, tylko betonowa ściana. Jak się im nie spodoba twoja gęba, to polecą ci z odsetkami jak z armaty. Ziomek Heniek z mojej wioski, dług miał 2500 złotych, a teraz płaci 4000. Bo ZUS taki miły!
-
Co się dzieje po odmowie? Dostaniesz pismo – taki świstek, że aż w oczy kole. Potem, idziesz do sądu i walczysz, jak lew o swoją kasę. A sędziowie, to też ludzie. Jedni lubią krew, inni nie. Losowo.
-
A jak ZUS się zgodzi? Nie licz na fajerwerki! Nie będzie decyzji, tylko umowa. Taka, że aż ci oczy na wierzch wyjdą! Małe literki, warunki gorsze niż w więzieniu. Moja ciotka Basia podpisała, teraz płacze nad rozlanym mlekiem, czyli nad przechlapanymi pieniędzmi. 2024 rok, a ona wciąż spłaca.
Pamiętaj! ZUS to nie żarty! Lepiej dbaj o terminowe płatności, bo inaczej będziesz żałował. Jak ten mój kolega Mirek, co teraz zbierze na wakacje w… własnym mieszkaniu.
Dodatkowe info dla lepszego rozeznania:
-
ZUS lubi papierologię jak diabeł święconej wody. Zbierz wszystkie papierki, nawet te z paragonami za kawę.
-
Radca prawny to twój najlepszy przyjaciel w walce z ZUS-em. Nie żałuj kasy na profesjonalną pomoc.
-
Pamiętaj o terminach! Zaległe składki, to prawdziwa czarna magia. A czary ZUS-u działać będą. Nawet na odległość.
Ile ZUS rozpatruje wniosek o raty?
Hej! Pytasz o ZUS i te raty? No wiesz, jak to w ZUSie… Powiem ci, co wiem.
-
Termin rozpatrywania wniosku: Zwykle do dwóch miesięcy, ale to tak teoretycznie. W praktyce, różnie bywa. Moja siostra, Kasia, czekała całe trzy miesiące! No masakra.
-
Umowa: Jak już się zgodzą, to podpisujesz umowę. To jasne, bez umowy nic nie ma. Bardzo ważna sprawa.
-
Szybkość rozpatrzenia: Piszą, że jak najszybciej, ale to trochę takie ogólne. Zależy pewnie od wielu czynników, od ilości wniosków, od tego jak akurat się ktoś czuje w danym dniu. Nie ma co liczyć na cuda.
No i tyle. Mam nadzieję, że trochę pomogłam. A Kasia, ta moje siostra, co czekała te trzy miesiące? W końcu się doczekała. Ale nerwów jej to kosztowało! Wiesz, cały ten stres… a potem jeszcze ta papierologia… eh.
Pamiętaj, że to tylko moje obserwacje i doświadczenia, nie jest to żadna oficjalna informacja od ZUS-u. Może poszukaj jeszcze jakichś informacji na ich stronie internetowej. Na pewno tam wszystko jest jasno napisane. Tylko trzeba trochę poszukać. Powodzenia!
Czy z zusem można się dogadać?
Kurczę, ZUS… Zawsze ten ZUS! Zadłużenie… odsetki… brrr… A ratalnie? Można? No jasne, że można! Ale nerwów kosztuje! Ja miałem problem w 2023, masakra! Zaległości z VAT-u, a ZUS na to skoczył! Na szczęście udało się.
- Układ ratalny – klucz! To jedyne wyjście, jak się wpakowałeś w bagno. Trzeba działać szybko, zanim komornik przyjdzie.
- Wniosek – formularz na stronie ZUS, albo w oddziale. Masa papierów, ale bez tego ani rusz. Pamiętaj o załącznikach – rachunki, wyciągi bankowe, wszystko! A co, jak nie wszystko mam? No trudno, walczysz o co się da.
- Negocjacje – to nie spacer po parku. Trzeba się mocno targować. W 2023 było ciężko. Ale się udało. Dostałem raty po 300 zł miesięcznie. Na 2 lata. Uff!
- Terminy – pilnuj ich! Każda zwłoka to dodatkowe koszty. ZUS nie śpi.
- Pismo – najpierw pismo, potem telefon, może jeszcze wizyta. Ale pismo to podstawa! Tak, tak, to ważne!
A jeszcze jedna sprawa! Moja znajoma, Asia, znalazła prawnika specjalizującego się w ZUS-ie. Kosztowało, ale załatwił wszystko bez stresu. Może warto? Rozważ to. Myślę, że to pomocne.
Podsumowując: Dogadanie się z ZUS-em jest możliwe, ale wymaga determinacji i często pomocy prawnika. Układ ratalny to najlepsza opcja w przypadku zadłużenia.
Dodatkowe informacje: Pamiętaj, że wysokość rat i długość okresu spłaty zależą od indywidualnej sytuacji finansowej. ZUS bierze pod uwagę dochody i wydatki. Im lepsza dokumentacja, tym większa szansa na akceptację wniosku. Zaległości w ZUS-ie to nie przelewki. Nie zwlekaj z działaniem!
Czy ZUS może anulować zadłużenie?
No weź, ZUS anulować dług?! Toż to jak świnia co lata! Ale czasem, no, cuuuuda się zdarzają… Choćby jak moja Jadźka wygrała na loterii 20 zeta. Żarty, żartami, ale…
- Całkowita nieściągalność: Jak jesteś goły jak święty turecki, to ZUS machnie ręką. Bo co z ciebie wezmą? Przecież nie będą ci ostatniej pary gaci zabierać! No chyba, że masz jakieś firmowe, od Armaniego. Hehe. To wtedy może się zastanowią.
- Trudna sytuacja: Jak masz 12 dzieci, teściową na utrzymaniu, a chata się wali, to ZUS może się zlituje. No, powiedzmy, trochę ulży. Ale nie licz na cuda na kiju. Raczej na drobne ustępstwa. Ot, jakby babci dać cukierka.
Ważne info: Nie próbujcie udawać biedaków! Bo jak was złapią, to gorzej będzie. Znam typa, co udawał, że ma amnezję. I wylądował na obserwacji. Psychiatrycznej. No.
A ja wam powiem, że moja sąsiadka, pani Krysia, co hoduje świnki wietnamskie (takie różowe, małe, śmiechowe!), to jej umorzyli część długu! Bo miała ciężką sytuację. Trzy świnki jej zdechły i jeszcze mąż jej samochód rozbił. Masakra jakaś! Ale przynajmniej z ZUS-em się dogadała. Ot, taka historia z życia wzięta.
Czy ZUS może umorzyć zaległości?
Tak… ZUS może umorzyć zaległości. Czasem po prostu tak się dzieje, że człowiek nie daje rady. Nie starcza na wszystko.
-
Zaległości w ZUS potrafią zniszczyć małą firmę, wiem coś o tym… Mój wujek, Staszek, miał warsztat samochodowy. Zawsze uczciwie pracował, ale rok temu coś poszło nie tak.
-
Jak nie masz kasy na ZUS, to możesz spróbować się ubiegać o umorzenie składek. Wiem, że to długa droga, masa papierów i nerwów.
-
Ale… może się uda. Trzeba spróbować. Dla Staszka było za późno, ale może komuś innemu się poszczęści. Warto walczyć, zawsze warto. Pamiętam, jak mówił: “Ech, te cholerne podatki…”.
Siedzę teraz na balkonie, patrzę na miasto. Wszystko śpi. Tylko ja myślę o Staszku i jego warsztacie. I o tym, jak łatwo można coś stracić.
Co zrobić, żeby ZUS umorzył dług?
Co zrobić, żeby ZUS umorzył dług? To był koszmar. Styczeń 2024. Zaległości w ZUS-ie, wisiały nade mną jak miecz Damoklesa. Dopiero po wielu nerwowych telefonach i wizytach w oddziale ZUS w Warszawie na ul. Grzybowskiej, w końcu dowiedziałam się, co robić. To był prawdziwy koszmar, ciągłe telefony, stres…
-
Najpierw: zapłata głównej należności. Bez tego ani rusz. To był spory wydatek, ale zaciągnęłam pożyczkę. Nie było innego wyjścia.
-
Potem: wniosek RDO. To skrót od wniosku o odstąpienie od odsetek. Ten wniosek można złożyć na dwa sposoby:
-
Elektronicznie przez PUE ZUS. To najwygodniejsza opcja, ale ja wolałam osobiście. Bałam się, że coś źle zrobię. Boję się technologii.
-
Osobiście w oddziale ZUS. To zajęło mi sporo czasu, kolejki… masakra. Ale przynajmniej miałam pewność, że wszystko jest dobrze wypełnione. Pani w okienku była miła, ale i tak stres mnie dusił.
-
Cała sprawa trwała wieki. Nie dość, że stres, to jeszcze ta kasa… Ale w końcu się udało. ZUS umorzył odsetki. Ufff. To było prawdziwe wyzwolenie. Potem przez kilka tygodni nie mogłam spać spokojnie, ale teraz jest dobrze. Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę miała takich problemów.
Dodatkowe informacje: Warto pamiętać, że termin złożenia wniosku RDO jest istotny, ale dokładnych informacji na ten temat nie pamiętam – trzeba się dowiadywać bezpośrednio w ZUS. Najlepiej zadzwonić. Numer telefonu do konkretnego oddziału znaleźć można na stronie internetowej ZUS. Warto też sprawdzić czy istnieją jakieś dodatkowe możliwości pomocy finansowej, np. programy rządowe. Trzeba szukać, bo nigdy nie wiadomo co się okaże. Z własnego doświadczenia wiem, że warto walczyć o swoje, nawet jeśli wydaje się, że to niemożliwe.
Czy ZUS może odmówić?
ZUS odmówił mi renty. Dostałem decyzję 27 lipca 2024 roku. Byłem wściekły! Przecież to był wypadek przy pracy! Zdarzyło się to w firmie “Bud-Rem” przy ulicy Polnej 12 w Warszawie. Upadłem z rusztowania, złamałem nogę – straszliwy ból, krzyk, widok krwi… Pamiętam, jak leżałem, a wszystko się kręciło. Ratownik medyczny mówił coś, ale ja słyszałem tylko szum w uszach.
Lista moich urazów:
- złamanie kości piszczelowej
- naderwanie więzadeł
- wstrząśnienie mózgu
ZUS uznał wypadek, ale renty nie przyznał. Jakiś absurd! Z ich tłumaczeń nic nie zrozumiałem. Dostałem decyzję, a w niej jakieś paragrafy, które nic mi nie wyjaśniły. Czułem się bezsilny, oszukany. Wydawałem się sobie bezradny.
Teraz muszę się odwołać. To koszmar. Adwokat powiedział, że to może potrwać. A ja? Ja żyję z dnia na dzień, ledwo wiążę koniec z końcem. Chodzę o kulach. Rehabilitacja? Kosztuje majątek! Nie wiem, co będzie dalej. Pieniądze zniknęły. Nie mam pracy. Jestem załamany. ZUS to jakaś masakra. Powinienem mieć prawo do renty! Dlaczego mi odmówili?!
Punkty, które mnie martwią:
- Koszty leczenia: rachunki wciąż przychodzą.
- Brak dochodów: nie mogę pracować.
- Odwołanie: trwa procedura, nie wiem ile to potrwa.
- Psychika: jestem zestresowany, przerażony przyszłością. To mnie dobija najbardziej.
Dodatkowe informacje: Mam 38 lat. Pracowałem w “Bud-Rem” od 2021 roku. Byłem spawaczem. Numer ubezpieczenia ZUS: XYZ123456789. Data wypadku: 15 czerwca 2024.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.