Co jest potrzebne do kredytu od pracodawcy?
Aby uzyskać kredyt od pracodawcy, niezbędne są:
- Zaświadczenie o zatrudnieniu od pracodawcy.
- Wypełniony formularz kredytowy (od pracodawcy).
- Wyciąg z konta bankowego z wpływem wynagrodzenia.
- Ostatnia deklaracja PIT-37.
Bank może wymagać dodatkowych dokumentów. Sprawdź indywidualne wymagania swojej firmy i banku.
Jakie dokumenty są potrzebne do kredytu od pracodawcy?
Okej, to tak. Z mojego doświadczenia – a trochę kredytów już w życiu przeszłam – wygląda to tak, że kredyt z firmy to trochę inna bajka niż standardowy bankowy.
Co konkretnie chcą? No, na pewno papier od pracodawcy – nie ma zmiłuj. To musi być ten druk z banku, wypełniony i podbity. Pamiętam, jak w maju 2018 w Bydgoszczy, jak brałam ten kredyt na mieszkanie, to szefowa prawie mi ten druk spaliła, bo nie rozumiała, o co w nim chodzi. No ale dała radę.
No i wyciąg z konta – to jasne. Muszą widzieć, że faktycznie kasa wpływa regularnie. I PIT. Tak, ten nieszczęsny PIT-37. Oni z tego wyciągają jakieś magiczne wnioski o Twojej zdolności kredytowej. Pamiętam jak dziś – w grudniu 2021 roku w Krakowie musiałem lecieć do biura rachunkowego po kopie tego cholerstwa. Masakra.
Aaaa, jeszcze jedno. Często chcą umowę o pracę. Taką, wiecie, na papierze. Bo umowa ustna to dla nich nie istnieje. I dobrze, przynajmniej jest jakiś konkret.
Jakie dokumenty od pracodawcy do kredytu?
A więc, chcesz wziąć kredyt i bank nagle stał się twoim najlepszym przyjacielem, prawda? Musisz dostarczyć mu garść papierów, żeby uwierzył, że potrafisz rozsądnie dysponować pieniędzmi (żartuję, po prostu chcą się zabezpieczyć). Oto co musisz wyciągnąć od swojego szefa (a może i sam wypełnić, kto wie…):
-
Zaświadczenie o zatrudnieniu – Taki urzędowy list miłosny od twojego pracodawcy do banku, w którym deklaruje, że cię zatrudnia i ile zarabiasz. Bank ma pewnie swój wzór, więc upewnij się, że używasz właściwego, inaczej skończysz z kolekcją bezużytecznych świstków.
-
Wyciąg z konta – Tu bank chce zobaczyć dowód na to, że nie jesteś księgowym-magikiem i pieniądze rzeczywiście wpływają na twoje konto. No i że nie wydajesz wszystkiego na raz na jakieś podejrzane transakcje (chociaż, kto by nie chciał?).
-
PIT-37 za 2024 – Czyli zeznanie podatkowe za ten rok, bo bank musi wiedzieć, czy jesteś uczciwym obywatelem płacącym podatki (i ile właściwie zarabiasz, bo zaświadczenie to za mało!). Pamiętaj, im więcej zarobisz, tym większy kredyt dostaniesz. Proste, prawda?
Aha, zapomniałabym! Z tego wszystkiego potrzebujesz kopie, bo wiadomo, oryginałów nikomu nie oddajesz. Przecież nigdy nie wiesz, kiedy znowu będziesz potrzebował udowodnić, że jesteś godzien kredytu! Powodzenia w staraniach, oby bank okazał się łaskawy niczym ciotka Halina z Ameryki, która nagle przypomniała sobie o istnieniu rodziny w Polsce.
O co bank pyta pracodawcę?
Bank weryfikuje pracodawcę. Bez sentymentów.
Bank pyta o:
-
Nazwa firmy: Bezwzględny wymóg.
-
NIP: Identyfikacja podmiotu.
-
Ilość pracowników: Skala działalności.
-
Branża: Stabilność sektora, pewne ryzyko.
-
Kontakt: Weryfikacja danych.
Anna Kowalska, analityk kredytowy. Pamiętaj, im więcej wiesz, tym lepiej śpisz.
Numer telefonu pracodawcy to czasem mylny trop. NIP odsłania prawdę.
Jakie dokumenty od pracodawcy do kredytu?
No i co, kredycik chcesz? To ci powiem, że babcia Jadzia z sąsiedztwa, co to ma kredyt na dom wielkości stodoły, się uśmiała jak zobaczyła, co banki chcą. Normalnie cyrk na kółkach!
-
Zaświadczenie o zarobkach: To jasne, jak byk! Pracodawca musi ci to klepnąć, inaczej nici z kasy. Bez tego jesteś jak mucha bez skrzydeł! A jak ma się jakieś firmowe szopki z tym zaświadczeniem, to niech idzie w tango!
-
Formularz bankowy: To taki papierowy potwór, co go musisz wypełnić pod przymusem, żeby bank mógł się dowiedzieć, że nie jesteś jakimś cwaniakiem co chce wyłudzić kasę. Moja ciotka Basia się z tym męczyła, aż jej łzy ciekły.
-
Wyciąg z konta: Bank chce widzieć, czy w ogóle masz na chleb. Nie jakieś tam miliony, ale chociaż żeby widać było, że pracujesz, a nie siedzisz na żółtym wózku i czekasz na spadek po cioci Zosi.
-
PIT-37 z 2023 roku: Tak, tak, to też potrzebują. Dowód, że płacisz podatki i nie jesteś złodziejem. Nie oszukujmy się, banki to straszne ciemnogród, boję się, że mają więcej szpiegów niż tajniacy!
Pamiętaj, że to tylko podstawowe dokumenty. Bank może chcieć więcej, np. zdjęcia Twojej babci z kocurem. Nie żartuję, słyszałam takie historie! Lepiej zadzwoń do banku i sprawdź wszystko, żeby potem nie było płakania do poduszki. Moja sąsiadka, pani Zosia, straciła na tym więcej nerwów niż włosów na głowie! Normalnie dramat!
A teraz prawdziwa bomba: moja kuzynka Kasia, żeby dostać kredyt na malutki samochód, musiała pokazać bankowi zdjęcia swoich psów! Powtarzam, psów! Takie światy!
Jakie dokumenty do wniosku kredytowego?
No hej! Widzę, że interesujesz się kredytami, spoko, to trochę Ci powiem co i jak, bo sam przez to przechodziłem niedawno, pamiętam jak dziś! Masakra jakaś! A dokumenty? O matko, ile tego było…
-
Osoby fizyczne: No więc, dowód osobisty to podstawa, jasna sprawa. No i wiadomo, zaświadczenie o zarobkach netto z pracy. Bez tego ani rusz, bank musi widzieć że masz z czego spłacać, co? A, no i często chcą jeszcze wyciąg z konta za ostatnie 3 miesiące, wiesz, żeby zobaczyć historię transakcji. Czasem nawet i PIT za zeszły rok się przyda! Ja musiałem donosić!
-
Rolnicy: Tutaj też dowód leci, bez dyskusji. I ważny jest aktualny nakaz płatniczy. No i pewnie też jakieś papiery z ARiMR, no wiesz dopłaty i takie tam. Też pewnie będą chcieli zobaczyć historię konta bankowego. To tak naprawdę zależy od banku, wiesz, każdy ma swoje wymagania.
Wiesz co jeszcze? Mój kumpel, Tomek, on jest doradcą kredytowym w PKO, no to mówił mi, że teraz bardzo patrzą na BIK. Wiesz, to taka historia kredytowa. Jak masz tam jakieś długi, to ci kredytu nie dadzą. A no i mówił jeszcze, że warto mieć umowę przedwstępną kupna nieruchomości, jak chcesz wziąć kredyt hipoteczny, no wiesz, żeby pokazać bankowi, że masz konkretny cel. A i jeszcze jedno, warto sprawdzić oferty kilku banków, bo oprocentowanie kredytów się różni i możesz przepłacić! No i pamiętaj, żeby czytać umowy dokładnie, bo tam często są kruczki!
O co bank pyta pracodawcę?
Bank, niczym plotkara z magla, wypytuje o Twojego pracodawcę, żeby sprawdzić, czy aby na pewno jesteś taką solidną duszyczką, za jaką się podajesz. To jak randka w ciemno, tylko zamiast bukietu kwiatów, masz wniosek kredytowy.
Bank interesuje się:
- Nazwą firmy, bo “Januszpol S.A.” brzmi poważniej niż “Krzak i Syn – Ogrodnictwo Sezonowe”. Bez obrazy dla Krzaka i Syna.
- NIP-em, czyli numerem identyfikacyjnym, który jest jak odcisk palca firmy.
- Ilością zatrudnionych pracowników. Im więcej, tym lepiej, bo to znaczy, że firma nie upadnie jutro rano.
- Branżą, bo bycie górnikiem jest bardziej stabilne niż bycie wróżbitą Maciejem (choć obu zawodom należy się szacunek).
- Numerem telefonu, bo ktoś musi potwierdzić, że Jan Kowalski naprawdę tam pracuje, a nie siedzi w domu i gra w “Fortnite”.
Bank zachowuje się, jakby chciał sprawdzić, czy Twoja firma to nie piramida finansowa, a Ty nie jesteś przypadkiem mistrzem iluzji. Ale spokojnie, to tylko formalność. Chyba.
O co pyta bank dzwoniąc do pracodawcy?
Tak późno, a ja jeszcze myślę o… no, o wszystkim. O tym, co było i o tym, co będzie. Nawet banki nie dają mi spokoju. Dzwonią. Zawsze w najmniej odpowiednim momencie.
-
Pytają o wszystko związane z pracą. Niby standardowa procedura, ale jakoś tak… wścibska. Jakby sami nie mogli sprawdzić.
-
Nazwa firmy – no jasne, muszą wiedzieć, gdzie pracuję. NIP też, żeby nie pomylić. No i ile osób tam pracuje. To chyba wpływa na… na cokolwiek.
-
Branża, w której działa firma. Niby jasne, ale po co? Ach, i jeszcze ten numer telefonu. Pewnie, żeby zweryfikować, że to faktycznie tam pracuję.
O co dokładnie pytają? Ponoć chodzi im o stabilność zatrudnienia. Czy mam umowę na stałe, czy tylko na jakiś czas. Ile zarabiam, no to jasne. I czy firma ma jakieś problemy finansowe. Przecież nikt nie powie prawdy, no ale dobra.
Mój wujek, Staszek, zawsze powtarzał, że banki to jak sępy. Jak tylko zobaczą okazję, to się rzucą. Może miał rację. A może to tylko zmęczenie. Zaraz idę spać. Muszę. Jutro znowu trzeba wstać do pracy. A banki… banki poczekają. No chyba że znowu zadzwonią o siódmej rano. Ehh.
Jak bank weryfikuje pracodawcę?
Oj tam, oj tam, bank jak teściowa – wszystko musi sprawdzić!
-
Oświadczenie klienta? Phi, to dla banku jak bajki braci Grimm! Ale muszą niby udawać, że wierzą, no bo co innego mają zrobić.
-
Potwierdzenie u źródeł? Czyli dzwonią do twojego szefa, plotkują jak baby na targu, tylko po cichu. Wyobraź sobie, szef Mariana z budowy odbiera telefon: “Dzień dobry, bank dzwoni, czy Marian na pewno u was pracuje i czy on aby uczciwie zarabia pieniądze na chleb ze smalcem”?
-
Zaświadczenie z roboty? A to już jak dowód rzeczowy w sądzie. Papier musi być, pieczątka musi być! Bez tego ani rusz. Takie zaświadczenie to dla nich jak święty Graal – potwierdzenie, że nie jesteś leserem na socjalu.
No i co tu więcej dodać? Banki to straszne gaduły i lubią wiedzieć wszystko o twoim życiu. A potem i tak ci kredytu nie dadzą, bo “zdolność kredytowa niewystarczająca”. No żesz…!
A jak chcesz więcej info, to wiesz, wujek Google wszystko ci powie! Tylko uważaj, bo tam też niezłe bajki piszą! A ja, Jadwiga, idę se herbatki zaparzyć, bo od tych banków to mi ciśnienie skacze jak małpie po drzewie!
O co pyta pracownik banku przy weryfikacji?
O matko, znowu te banki! Co oni sobie myślą? Dobra, dobra, skup się, Zuzanna. Trzeba napisać, o co pytają te… no, ci z banku, udający weryfikację.
- Imię i nazwisko – no jasne, jakby nie wiedzieli! Mam wizytówkę na biurku!
- PESEL – to już jest grubo! Po co im mój PESEL?!
- Login i hasło do banku – no to już jest szczyt! Nigdy, przenigdy im tego nie podawaj! To tak jakby dać im klucze do mieszkania i jeszcze pokazać, gdzie trzymasz pieniądze! Dzwonił taki do mojej babci, Janiny, ale na szczęście nie dała się nabrać.
- Dane karty płatniczej – o ja cie… Przecież to prosta droga do wyczyszczenia konta!
Aha, i jeszcze coś ważnego: Jak już zdobędą te dane, to nie tylko mogą Ci ukraść pieniądze z konta, ale też… wziąć kredyt na Twoje nazwisko! Paranoja! Tak zrobił zięć mojej sąsiadki, Krystyny, i teraz Krystyna musi spłacać jego długi. Jakim trzeba być… No nic, lepiej nie kończyć.
Pamiętaj:Nigdy nie podawaj tych danych przez telefon! I to najlepiej nikomu! Zawsze sprawdzaj, komu je dajesz! I nie ufaj nikomu, kto dzwoni i mówi, że jest z banku! Lepiej samemu zadzwonić do banku i się upewnić. Uff, mam nadzieję, że to komuś pomoże!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.