Co się dzieje, gdy pacjent nieubezpieczony trafia na SOR?

21 wyświetlenia

Szczerze mówiąc, sytuacja z nieubezpieczonymi pacjentami na SORze jest trudna. Z jednej strony, etyka nakazuje nam pomóc każdemu, kto cierpi, niezależnie od statusu ubezpieczenia. Z drugiej strony, szpital ponosi koszty. Widziałam przypadki, gdzie pacjenci bez ubezpieczenia otrzymywali niezbędną pomoc, np. przy bólu w klatce piersiowej, a potem zostawali z ogromnym rachunkiem. To po prostu niesprawiedliwe zarówno dla pacjenta, jak i dla szpitala. Coś tu musi się zmienić.

Sugestie 0 polubienia

Okej, spójrzmy na to, co się dzieje, gdy ktoś bez ubezpieczenia wyląduje na SORze. Powiem wam, to jest naprawdę… no, skomplikowane.

Z jednej strony – i to jest coś, w co głęboko wierzę – przecież nie można tak po prostu odwrócić się od człowieka, który cierpi, prawda? Etyka, ludzkość… to wszystko jakoś krzyczy. A co, jakby to był ktoś bliski? Ale z drugiej strony… szpitale to nie są przecież organizacje charytatywne, choć czasem odnoszę wrażenie, że tak powinny działać. One też mają rachunki do zapłacenia.

Pamiętam raz, jak widziałam młodego chłopaka z potwornym bólem w klatce. Okazało się, że nic poważnego, ale ból był przeszywający. Dostał oczywiście pomoc, bo jak inaczej? EKG, leki, wszystko. No i super, tylko później… dostał rachunek, który pewnie przekraczał jego miesięczną pensję. I co on ma zrobić? Skąd ma wziąć te pieniądze?

I wtedy właśnie się zastanawiam… to jest w porządku? Pomagamy, ale jednocześnie pakujemy ludzi w takie długi? Przecież to nie jest tak, że ten chłopak chciał tam trafić! Nie żyjemy w idealnym świecie i wiem, że to nie jest proste rozwiązanie, ale przecież musi być jakieś wyjście z tej sytuacji, no nie? Bo to po prostu nie fair – ani dla pacjentów, ani dla tych szpitali, które i tak ledwo zipią. Coś się musi zmienić, to jasne. Tylko… co?