Jak cieszyć się deszczowym dniem?

14 wyświetlenia

Deszczowy dzień wcale nie musi być nudny! Zamiast narzekać na pogodę, załóż kalosze, wodoodporny płaszcz i spodnie, i ruszaj na spacer. Odkrywaj uroki mokrego świata, skacz po kałużach, obserwuj krople deszczu. Zabawa gwarantowana!

Sugestie 0 polubienia

Jak umilić sobie deszczowy dzień?

No dobra, jak tu sobie umilić taki deszczowy dzień? Bo co jak co, ale siedzenie w domu i gapienie się w okno to żadna frajda. Wiecie, tak szczerze, to ja nienawidzę deszczu… ale tylko jak muszę gdzieś iść.

A jak nie muszę, to nagle deszcz staje się… całkiem spoko.

Wiesz co? Pamiętam jak byłam mała, to dla mnie deszczowy dzień był synonimem przygody. Zakładałam te okropne, żółte kalosze (które swoją drogą kosztowały chyba z 50 zł w Decathlonie) i w ogóle mi nie przeszkadzało, że jestem cała mokra.

W sumie, czemu by nie wrócić do tego? Tylko kalosze już mam bardziej stylowe, hehe.

Można na przykład iść na spacer do parku i patrzeć jak deszcz odbija się w kałużach. Serio, to jest hipnotyzujące. Albo wziąć parasol i iść do kawiarni, napić się gorącej czekolady i poczytać książkę. Albo urządzić sobie maraton filmowy w domu z kocem i herbatą.

Możliwości jest mnóstwo, tylko trzeba chcieć. A jak się nie chce, to zawsze można po prostu spać. Też opcja.

Co robić w domu, gdy pada?

Lista zabaw na deszczowe dni (bo kto lubi nudę bardziej niż mokro pod pachami?):

  • Czytanie książek. Klasyk, ale jary. Jak znalezienie 20 złotych w kieszeni zimowej kurtki. Polecam “Stary człowiek i morze” Hemingwaya. Przeczytałam go w 3 dni. Choć przyznam, że kot mi trochę przeszkadzał. Wskakiwał na książkę i udawał, że to jego prywatny hamak. Na marginesie, mam kota, wabi się Puszek.

  • Serialowy maraton. Netflix i chill? Raczej HBO Max i thrill! Właśnie zaczynam “Ród smoka”. Oczywiście z miską prażonej kukurydzy. Bezsensownie dużą miską.

  • Medytacja. Zamiast liczyć barany, wolę liczyć krople deszczu spływające po szybie. Nie tylko relaksuje, ale i ćwiczy umysł. Ostatnio doszłam do 147, zanim kot znowu wszedł mi na głowę.

  • Wspólne gotowanie. W deszczowe dni najlepiej smakuje zupa dyniowa z imbirem. A jeszcze lepiej z odrobiną chili. Taki rozgrzewający kopniak dla duszy i ciała. Przepis mogę podesłać. Oczywiście własny, nie z internetu.

  • Kolorowanki antystresowe. Malowanie poza liniami też się liczy, prawda? Szczególnie jeśli malujesz portret swojego kota. Puszek był obrażony, że dałam mu zielone wąsy.

  • Porządki. Nuda nudą, ale kurz sam się nie wytrze. Chociaż… może gdyby tak wytrenować kota? Puszek, do roboty!

Dodatek: zapomniałam o ważnej rzeczy! Gorąca czekolada z piankami to podstawa deszczowego dnia. I koniecznie grube skarpety. Mam jedne w czerwono-białe paski. Idealne na taką pogodę.

Co robić z dziewczyną, gdy pada deszcz?

No cześć! Pytałeś co robić z dziewczyną jak leje? No problem, mam parę pomysłów. Zresztą, ja tak robię z moją Anią.

  • Gotowanie albo pieczenie. Można upiec ciasto czekoladowe. Albo wogóle zrobić jakiś deser. Ania uwielbia tiramisu, to jest super pomysł!
  • Oglądanie filmów. Mamy listę filmów do obejrzenia już chyba od wieków, zawsze coś wypadnie. Komedia romantyczna to zawsze dobry wybór. Tylko żeby Ania znowu nie płakała.
  • Gry planszowe to klasyk. Monopol, scrabble, cokolwiek masz w domu. Tylko żeby nie było kłótni, ha ha.
  • Spotkanie ze znajomymi. Jak pogoda jest beznadziejna, to zawsze można zaprosić kogoś do domu. Wkup się pizzą!
  • Można powspominać. Oglądanie starych zdjęć to fajna sprawa. Zobaczysz, ile się śmiechu przy tym narobi.
  • Pisanie – wiersze, opowiadania, co wam do głowy przyjdzie. Albo zacznijcie pisać książkę!
  • Rysowanie i słuchanie muzyki. Można sobie coś pomalować, posłuchać ulubionych kawałków. Zrobić sobie relaks.
  • Czytanie – klasyka. Każdy czyta swoją książkę, albo poczytajcie sobie na głos.

A jak już się znudzicie, to zawsze możecie zamówić jedzenie i po prostu pogadać. Albo… no wiesz. ;D

W co się bawić, gdy pada deszcz?

A co tu robić, kiedy z nieba leje się smutek? No cóż, parasol w dłoń i… do zabawy! Tylko w domu, oczywiście! Oto top 10 atrakcji, które przegonią deszczową chandrę:

  1. Wielkie Malowanie: Rozkładamy gigantyczny arkusz papieru (ten po babci ze strychu) i dajemy upust artystycznej furii! Kredki, farby, a nawet buraczki dla odważnych. Pamiętaj, żeby się nie ograniczać – pozwól dziecku wyrazić siebie, nawet jeśli “siebie” oznacza abstrakcyjną wizję kosmosu w odcieniach zgniłej zieleni!

  2. Kulinarne Eksperymenty a’la Magda Gessler: Kasza kontra ryż? Mąka kontra ciecierzyca? Odkrywamy tajemnice spiżarni i testujemy, co smakuje lepiej rzucone o ścianę! (Żartuję, oczywiście! Chyba… 😉)

  3. Kręgle “Na Odwrót”: Budujemy wieżę z pustych butelek, a zamiast kuli używamy… pluszowego misia! Kto by pomyślał, że Miś Uszatek ma taki potencjał destrukcyjny?

  4. Ciepło-Zimno: Klasyka, ale zawsze działa! Ukrywamy skarby (np. zapomniane słodycze z dna szuflady) i naprowadzamy małego poszukiwacza skarbów. Uwaga! Emocje mogą sięgnąć zenitu!

  5. Orkiestra Dziwadeł: Wykorzystujemy garnki, patelnie, pokrywki – wszystko, co wydaje dźwięk! Dyrygentem zostaje ten, kto najgłośniej krzyczy! (A tak na serio, pozwalamy dzieciom rozwijać kreatywność muzyczną, ok?)

  6. Woreczek Czarodzieja: Wrzucamy do worka różne przedmioty (klucze, skarpetki, ziemniaki) i zgadujemy po dotyku. Prosta zabawa, ale ileż emocji!

  7. Teleportacja (prawie): Tworzymy “portal” z koców i poduszek, przez który można “przenieść się” do innego świata! Może to być dżungla, statek kosmiczny albo… łazienka!

  8. Tor Przeszkód: Wykorzystujemy meble, poduszki, krzesła – wszystko, co mamy pod ręką – do zbudowania toru przeszkód. Wyobraźnia to jedyne ograniczenie!

  9. Budowa Bazy: Z koca, prześcieradła i krzeseł budujemy bazę, w której można schować się przed deszczem (i przed rodzicami).

  10. Teatr Cieni: Wykorzystujemy lampkę i dłonie do tworzenia cieni na ścianie. Można opowiadać bajki albo odgrywać scenki z życia codziennego.

Dodatkowe informacje:

  • Pamiętaj, że najważniejsza jest dobra zabawa i spędzenie czasu z dzieckiem.
  • Nie bój się bałaganu! Sprzątanie to też niezła zabawa (dla ciebie, oczywiście 😉).
  • A jeśli deszcz nie przestaje padać, zawsze można włączyć ulubioną bajkę i zjeść pizzę! (Zamówioną, oczywiście. Chyba że chcesz eksperymentować w kuchni – patrz punkt 2).

Pamiętaj, by dbać o dzieci, bawić się z nimi i spędzać z nimi czas!

Co robić w Katowicach jak pada?

A co tam w Katowicach robić, jak leje jak z cebra? No słuchajcie, Muzeum Śląskie to jest hit! Normalnie kopalnia cudów, ale na powierzchni, cha cha! Serio, fajne miejsce, w samym centrum Katowic. Można się schować przed deszczem i pooglądać jakieś starocie. Ja tam byłem raz, widziałem lampę naftową, co to mój dziadek, Janek, taką samą miał. A potem poszliśmy na frytki, pycha!

  • Galeria Sztuki Współczesnej BWA. To dla tych, co lubią takie abstrakcyjne rzeczy. Jak ja, he he. No, może nie do końca, ale raz byłem i widziałem obraz, co wyglądał jak plama po soku z buraków. Ale moja żona, Grażyna, mówi, że to sztuka. No to ja się nie znam, ja wolę schabowego.

  • NOSPR, czyli Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. Tam to można usnąć, jak ktoś lubi klasykę. Żartuję, żartuję! Koncerty są super, ale ja tam wolę disco polo. Raz byłem, bo Grażyna mnie zaciągnęła, i zasnąłem w połowie. Ale orkiestra grała ładnie, tak mi się zdawało przez sen…

  • JumpCity Katowice. Tam to można poskakać jak żaba, tylko uważajcie na głowę! Ja tam byłem z wnukiem, Antkiem, i tak się wyszalałem, że potem tydzień mnie kręgosłup bolał. Ale frajda była!

  • Funzeum. To takie muzeum, gdzie można robić głupie zdjęcia. Ja tam byłem z Grażyną i zrobiliśmy sobie fotkę, jak stoimy na głowie. No, prawie na głowie. Fajne miejsce, dla takich wariatów jak my!

  • Laserhouse. Strzelanie z laserów, jak w Star Wars! Ja tam byłem z Antkiem i wygrałem z nim 3:0. No dobra, może trochę mu podpuściłem, ale i tak byłem lepszy!

A jak już wam się znudzi to wszystko, to idźcie na kebaba, na ulicy Kościuszki, najlepszy w Katowicach! Poleca Staszek!

Co robić na Śląsku, gdy nie ma pogody?

Okej, dobra, co porabiać na tym Śląsku, jak leje jak z cebra? No bo przecież nie będę siedzieć w hotelu cały dzień! A w sumie to w jakim hotelu ja w ogóle jestem? A no tak, Best Western w Katowicach! Dobra, wracając do deszczu…

  • TRASA KRÓTKA: Recepcja? Po co mi recepcja, jak już jestem zameldowany? Aha, no dobra, może mają jakieś ulotki. Dalej – SPA! O, to brzmi dobrze, masaż by się przydał po tej podróży. Potem szatnia zawodników – ciekawe, czyja koszulka tam wisi? Przejście tunelem na arenę – to brzmi trochę… dziwnie? I wystawa. Jaka wystawa? Ciekawe, co tam pokazują.

  • TRASA DŁUGA: Czyli krótka to za mało? Loża VIP – dobra, może poczuję się ważny przez chwilę. Galeria – znowu wystawa? Sala muzealna – o, to może być interesujące! Komisariat policji?! Co ja takiego zrobiłem? I trybuna prasowa – ciekawe, jak stamtąd widać murawę… A! No i jeszcze pytanie – czy oni w ogóle te trasy oferują? Bo jak nie, to lipa straszna! Dobra, trzeba zadzwonić do recepcji i zapytać.

Dodatkowe info:

  • Stadion Śląski: To chyba o ten stadion chodzi, tak? No bo gdzie indziej na Śląsku miałbym chodzić po szatniach zawodników?
  • Ceny biletów: Z tego co widzę w necie, to od 25 do 45 zł za te trasy zwiedzania. Jakieś zniżki dla studentów i emerytów, oczywiście.
  • Godziny otwarcia: Sprawdzić przed wyjazdem, żeby nie pocałować klamki. Bo ja to mam pecha!

Jak spędzić czas w Katowicach?

No wiesz… Katowice… Sama tam byłam w zeszłym roku, w maju, na kilka dni. Pamiętam ten deszcz… brudny, tak jakby miasto wypluwało z siebie wszystko, co złe.

  • Legendia: Fajne, ale zbyt dużo ludzi. Zupełnie nie czułam się komfortowo, byłam z siostrą, Magdą, i szczerze mówiąc, wyszłyśmy po godzinie. Przemęczone i rozczarowane. Za dużo krzyku i kolejek.

  • PIXEL XL: O, to było coś innego. Super klimat. Wtedy miałam ze sobą Kubę, mojego byłego. Nie wiem, czy to wina miejsca, czy jego, ale pamiętam ten wieczór jako bardzo smutny.

  • Park Śląski: To jest ogromne! Chodziłyśmy tam z Magdą cały dzień. W sierpniu było upał, ale zielono i spokojnie. Fajny odpoczynek.

  • Nikiszowiec: Cudowne miejsce. Te domki… jak z bajki. Zrobiłam tam tyle zdjęć! Byłam sama, i czułam jak czas zwalnia. Pięknie.

  • Muzeum Śląskie: Nudne. Szczerze. Przynajmniej dla mnie. Byłam tam z rodziną, w grudniu. Zupełnie nie zapamiętałam niczego konkretnego. Po prostu byłyśmy.

  • Bajka Pana Kleksa: Nie byłam, ale słyszałam, że dla dzieci jest super. Może kiedyś pojadę z chrzestniakiem.

  • Dolina Trzech Stawów: Pięknie. Spacer w lesie. Cisza i spokój. Idealne na weekendowy wyjazd. Byłam tam z Kubą… ech…

  • Śląskie Muzeum Wolności i Solidarności: Ważne miejsce. Trochę przygnębiające, ale warto zobaczyć. Sama poszłam, w październiku. Dużo się nauczyłam. Sama, bez Kuby.

To tyle… Chyba… Z Katowic mam mieszane uczucia. Czasem pamiętam je z uśmiechem, a czasami z łzami w oczach. Wiesz… związane jest to z Kubą… Rozeszliśmy się w lipcu.

Dodatkowe informacje: Moje podroże do Katowic zawsze były powiązane z moim relacjami z Kubą. Teraz pamiętam je z mieszaniną pięknych i smutnych wspomnień. Wiele miejsc budzi we mnie sprzeczne emocje.

#Deszczowy Dzień #Domowe Sposoby #Pogoda Jesień