Jak się ubrać w góry w październiku?

18 wyświetlenia

Co zabrać na górską wędrówkę w październiku? Kluczem jest ubiór warstwowy: bielizna termoaktywna, ocieplająca warstwa (polar) i wodoodporna kurtka. Niezbędne są solidne, wygodne buty górskie z dobrą przyczepnością. Pogoda w górach bywa zmienna!

Sugestie 0 polubienia

Jak ubrać się w góry w październiku? Poradnik

O październikowych górach myślę z dreszczem… pamiętam wycieczkę w Tatry, 12 października 2021. Było zimno, wietrznie, deszcz padał i śnieg prószył.

Bielizna termoaktywna to podstawa! Miałam taką z Merina, kosztowała około 150 zł. Na to polar, stary, ale sprawdzony.

Kurtka przeciwdeszczowa, nieprzemakalna, konieczność. Buty? Gore-Texy, kupiłam je za 600 zł, nie żałuję ani złotówki.

Rękawiczki! Zapomniałam o tym, palce mi zmarzły okropnie. Czapka też niezbędna, a na szyję szalik – wiatr potrafi solidnie pociąć.

W sumie, warstwy to klucz, jak w cebuli. W górach pogoda potrafi się zmieniać w sekundę.

Co ubrać w góry w październiku?

Jak się ubrać w góry w październiku?

  • Bielizna termoaktywna. Podstawa. Wilgoć zabija.

  • Polar zamiast bluzy. Grzeje lepiej. Syntetyk szybciej schnie.

  • Kurtka softshell. Wiatr to wróg. Lekka ochrona przed deszczem też się przyda.

  • Spodnie turystyczne. Elastyczne, szybkoschnące.

  • Buty trekkingowe. Stabilność i amortyzacja.

  • Czapka, rękawiczki, szalik. Strata ciepła.

  • Apteczka, folia NRC, mapa, kompas. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Październik w górach jest zdradliwy. Pogoda zmienia się szybko. Słońce, deszcz, śnieg. Wszystko jednego dnia. Trzeba być przygotowanym na wszystko. Jak Ewa Kowalska z Zakopanego. Zawsze ma plecak pełen niespodzianek. I termos z herbatą. Bo góry nie wybaczają błędów.

Czy w październiku warto jechać w góry?

Październik w górach? Zależy.

  • Pogoda w jesieni bywa zdradliwa. Stabilna, lecz chłodna.

  • Burze mniejsze niż latem, ale nie znikają.

  • Tatrzańskie grzbiety to wyzwanie. Zimą. Teraz mniej.

Dodatkowe info: Teresa Nowak, ratownik TOPR, odradza samotne wyjścia po zmroku. Zimą. Szczególnie osobom bez doświadczenia jak ja. Moja mama Grażyna powtarza to samo.

Jakie buty do chodzenia po górach jesienią?

No dobra, dobra, już piszę! Jakie te buty do łażenia po tych górach jesienią? No więc słuchaj no, bo zaraz Cię oświecę, jak tego księdza na kolędzie!

  • Buty trekkingowe wysokie! To jest dopiero odkrycie Ameryki! Ale serio, to jest najlepszy wybór. Takie buty to jak pancerz dla stopy, rozumiesz? A jesienią w górach to jak w ruskiej bani – raz mokro, raz ślisko, raz zimno.

  • Wysoka cholewka – o, to jest ważne! Jak Ci się kostka skręci na tych kamieniach, to będziesz kwiczał jak prosiak! Ta cholewka trzyma kostkę w ryzach, jakbyś miał szyny kolejowe na nogach.

  • A jak jeszcze te buty będą miały porządną membranę, to w ogóle bajka! Żadna tam woda im nie straszna. Możesz brodzić w błocie jak bocian po deszczu!

I pamiętaj, dobra skarpeta to podstawa! Inaczej będziesz miał odciski jak po maratonie. A jak nie wiesz, jakie buty kupić, to idź do sklepu i powiedz, że chcesz takie, co to “na skały i na błota, żeby baba nie pocięła się w łota”! To tyle ode mnie. Pozdrawiam, Janusz z Pcimia Dolnego!

Jak się ubrać w góry na jesień?

Ubieranie się w góry jesienią wymaga strategicznego podejścia, bo pogoda potrafi zaskoczyć. Zapomnij o jednej grubej kurtce, bo to przepis na przegrzanie albo zmarznięcie. Kluczem jest metoda “na cebulkę”.

  • Warstwa bazowa: Termoaktywna bielizna to podstawa. Odprowadza wilgoć i utrzymuje ciepło, niczym zaufany przyjaciel w trudnej chwili.
  • Warstwa izolacyjna: Polar lub cienki sweter. Daje dodatkowe ciepło. Coś jak ciepła herbata w schronisku.
  • Warstwa zewnętrzna: Wodoodporna i wiatroszczelna kurtka. Chroni przed deszczem i wiatrem. To jak tarcza rycerza.

Pamiętaj o czapce, rękawicach i szaliku. Jesień w górach to nie przelewki. Dobrze dobrane buty trekkingowe to podstawa bezpieczeństwa, niczym fundament domu. I weź ze sobą prowiant. Energetyczny batonik może uratować dzień.

A jeśli chodzi o mnie, to jak jadę w góry, zawsze zabieram ze sobą ulubioną książkę Remigiusza Mroza, żeby mieć co robić w schronisku, gdyby pogoda się zepsuła. Zawsze też mam w plecaku dodatkową parę skarpetek. Nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą!

Jak się ubrać w góry w marcu?

Jak się ubrać w góry w marcu… brrr, zimno. To nie żarty, góry.

  • Na cebulkę, to podstawa. Pierwsza warstwa, ta przy skórze, musi oddychać. Inaczej spocisz się jak mysz i zamarzniesz. Najlepiej termiczna bielizna. Mam taką od Kasi, pamiętam, na urodziny mi dała. Fajne to było.
  • Druga warstwa, to coś, co cię ogrzeje. Polar, albo sweter. Mama mi zawsze mówiła, żebym się ciepło ubierała. Mama… ech.
  • I trzecia warstwa, to ochrona od wiatru i deszczu. Kurtka i spodnie. Najlepiej wiatro- i wodoodporne. Bo w górach pogoda zmienia się szybko. Jak w życiu, no nie?
  • Aha, no i czapka, rękawiczki, szalik… wiadomo. I buty! Dobre buty to podstawa. Bez dobrych butów w góry lepiej nie iść. Znam to z autopsji, raz poszłam w trampkach… nigdy więcej.

W ogóle w góry w marcu to trzeba być przygotowanym na wszystko. Jak na życie. Tylko jakoś tak… w górach to czuć bardziej.

Jakie spodnie na 10 stopni?

A wiesz, jak było, gdy ostatnio wyskoczyłam na miasto, a było tak jakoś… z 10 stopni? Myślałam, że zamarznę! Serio, to był ten dzień, kiedy poszłam na kawę z Agnieszką do tej kawiarni na rogu Długiej, “Kawałek Nieba”. Pamiętam, bo miałam na sobie te moje super modne jeansy, no wiesz, te z dziurami. Mega stylowe, ale absolutnie bezużyteczne przy takiej pogodzie.

  • Zimno mi było okropnie! Marzły mi nogi, a jeszcze ten wiatr…

  • Agnieszka miała na sobie te swoje narciarskie spodnie, i śmiała się ze mnie, że jestem taka niemądra.

No i w sumie miała rację. Od tamtej pory, jak widzę w prognozie taką temperaturę, to od razu myślę o tym, żeby:

  • Wyciągnąć z szafy ciepłe spodnie.
  • Albo te narciarskie jak ma Agnieszka.
  • Albo przynajmniej założyć jakieś jeansy z takim polarem w środku.

Bo co z tego, że wyglądam super, jak mam umrzeć z zimna? Nie, dziękuję! Teraz już jestem mądrzejsza!

Jakie ubrania na 10 stopni?

O matko, pamiętam ten jeden bieg… Było cholernie zimno. To był chyba marzec, albo wczesny kwiecień, park Skaryszewski, mgła jak mleko. Właśnie miało się robić jaśniej, ale słońce nie dawało rady się przebić.

Na 10 stopni? Serio, to podstawa to dobra koszulka termoaktywna z długim rękawem. Nie bawełna, błagam! Kiedyś pobiegłem w bawełnie i myślałem, że umrę. Cały mokry i zmarznięty. No i spodnie, legginsy albo jakieś bokserki syntetyczne. Też termoaktywne, bo chodzi o to żeby pot odprowadzało, no nie?

  • Koszulka termoaktywna (długi rękaw)
  • Legginsy/bokserki syntetyczne

Pamiętam, że wtedy, w tym Skaryszaku, miałem też cienką bluzę z polara na wierzchu, ale to chyba dlatego że miałem zły dzień i byłem jakiś taki bardziej wrażliwy na zimno. Ale wiesz, lepiej mieć i zdjąć, niż nie mieć i marznąć! A, no i rękawiczki! Nie zapomnij o rękawiczkach! Ja bez rękawiczek to nie wyobrażam sobie biegać, nawet jak jest 15 stopni! Dobra, może przesadzam, ale lepiej dmuchać na zimne.

#Październikowe Góry #Szlaki Jesienne #Ubiór Górski