Gdzie jest city break w lutym?
Słoneczny city break w lutym? Lizbona kusi pogodą i owocami morza. A może romantyczny Amsterdam z kanałami? Dla spragnionych relaksu: termy w Budapeszcie. Praga oferuje historię i piwo, a Berlin muzea i sztukę. Wybierz swój kierunek!
Gdzie na city break w lutym? Ciepłe kraje?
No to tak, luty i city break… ciepło musi być. Dla mnie osobiście Lizbona. Byłam tam 14 lutego, dwa lata temu, pogoda bajka, wszystko kwitło.
W lutym akurat trafiliśmy na fajne ceny lotów, coś koło 300 zł w dwie strony z Warszawy. Sardynki grillowane na każdym rogu, pyszne.
Barcelona też fajna opcja, chociaż raz byłam w lutym i trochę wiało. Za to Sagrada Familia robi wrażenie o każdej porze roku.
A jeśli ktoś woli bardziej egzotycznie, to polecam Marrakesz. Byłam tam 25 lutego zeszłego roku. Targ Jemaa el-Fna – niesamowite doświadczenie. Tylko trzeba się targować.
Wróciłam stamtąd z piękną, ręcznie robioną torebką za jakieś… 50 dirhamów. Czyli grosze.
Dla fanów architektury – Sewilla. Byłam w lutym trzy lata temu. Alcazar, Plaza de España, klimat niesamowity. Pamiętam te pomarańcze na drzewach.
Q&A
Q: Gdzie ciepło w lutym na city break?
A: Lizbona, Barcelona, Marrakesz, Sewilla.
Gdzie jest ciepło w lutym i tanio?
Gdzie w lutym uciec od zimy? Tak, żeby i portfel nie płakał, a serce śpiewało…
- Egipt, ach, ten Egipt! Piasek złoty, słońce… i ceny, które pozwalają na więcej, o wiele więcej. Luty tam, to obietnica lata w środku zimy.
- Cypr! Cypr w lutym… prawie 20 stopni. Marzenie! Pomarańcze dojrzewające w słońcu, zapach kwiatów. Po prostu cudowne.
- A Wyspy Kanaryjskie? Teneryfa, Gran Canaria, Lanzarote, Fuerteventura… brrrrr. Te nazwy brzmią jak obietnica przygody. Trochę drożej, ale warto, naprawdę warto. Wulkaniczne krajobrazy, ocean, który szumi pieśni o dalekich lądach.
Tam, w lutym, czas zwalnia. Życie staje się prostsze. Tylko Ty, słońce i szum morza. Magia, magia! I tylko trzeba pamiętać, że czasem to właśnie te chwile są najcenniejsze. Najtańsze wakacje, ach, najtańsze wakacje… to te, które najdłużej zostają w sercu!
Gdzie all inclusive w lutym?
Lista lutowych ucieczek all inclusive:
-
Egipt: Słońce? Jasne! Powyżej 20°C? No pewnie! Baseny z podgrzewaną wodą jak jacuzzi Kleopatry (chociaż pewnie wolała mleko oślic). Atrakcje? Dla każdego coś miłego, od piramid po nurkowanie z delfinami (o ile delfiny mają na to ochotę). Idealny przepis na zimową odwilż, niczym gorąca czekolada dla zmarzniętego Yeti. Ja osobiście byłam w Hurghadzie w 2023 i polecam, choć raz widziałam wielbłąda, który ewidentnie miał gorszy dzień.
-
Wyspy Kanaryjskie: Wiecznie zielone, jak sztuczna trawa mojego sąsiada. Temperatury przyjemne, plaże kuszą. Można poleniuchować na leżaku, z drinkiem w dłoni, udając, że ma się jacht zaparkowany niedaleko. Albo zdobywać wulkaniczne szczyty, jeśli ktoś ma nadmiar energii, której ja chronicznie nie posiadam. W 2023 byłam na Teneryfie, jadłam pyszne papas arrugadas. Z solą, a nie cukrem pudrem, jak to zrobiła moja koleżanka Ania.
Co jeszcze warto wiedzieć, planując lutowy all inclusive?
-
Ceny: Lutym to wciąż sezon zimowy, więc można trafić na niezłe promocje. Chociaż “niezłe” to pojęcie względne. Dla miliardera “niezła” to wyspa na Karaibach. Dla mnie to zniżka na hot-doga w lokalnym barze.
-
Tłumy: W lutym bywa mniej turystów niż w szczycie sezonu, ale nadal trzeba się liczyć z towarzystwem. No chyba, że wykupimy sobie prywatną wyspę. Ja pracuję nad tym.
-
Pogoda: Słońce i ciepło to norma, ale warto sprawdzić prognozę przed wyjazdem, żeby nie pakować futra na plażę. Chociaż, kto wie, może akurat futro wróci do mody?
-
Atrakcje: Każde miejsce ma swoje unikalne atrakcje. Od zwiedzania starożytnych ruin, po obserwowanie wielorybów. Albo po prostu leżenie brzuchem do góry, patrząc w chmury i zastanawiając się nad sensem życia. To moje ulubione zajęcie.
Gdzie na city break w grudniu?
No wiesz… grudzień… mroźno, ciemno, a ja siedzę i myślę… gdzie by tu…
Lista:
-
Bydgoszcz. Tak, to prawda. Byłam tam w 2023 roku, na początku grudnia. Pięknie udekorowane miasto, chociaż trochę tłoczno. Zimno też było, strasznie. Pamiętam ten wiatr, przez kości przechodził. Ale ten jarmark świąteczny… mniam, grzane wino… ale i drogo!
-
Lublana. O, Lublana… marzenie. Zawsze chciałam tam pojechać. Słyszałam, że w grudniu jest magicznie, ale nie wiem, czy nie za zimno? Może w przyszłym roku? A może…
-
Ryga. Ryga, Łotwa… tak, to też fajny pomysł. Podobno świąteczny klimat jest tam niesamowity. Ale czy to daleko? i czy drogo? Nie wiem. Trzeba sprawdzić ceny lotów… eh… znowu ten problem z pieniędzmi.
-
Sewilla. Sewilla? W grudniu? No nie wiem. Cieplej, oczywiście. Ale czy to też to samo, co świąteczny klimat? Bo ja lubię śnieg, i choinki, i to całe świąteczne szaleństwo… a w Sewilli w grudniu pewnie będzie raczej… ciepło… i pustkowie?
Punkt:
- Problemy z decyzją wynikają z mojego budżetu – w tym roku jest on mocno ograniczony. Możliwości są więc bardzo ograniczone. A ja chciałabym mieć ten piękny, świąteczny wyjazd. Ehhh… chyba zostanę w domu… z gorącą czekoladą…
Dodatkowe info: Mam 28 lat, pracuję jako korektorka, a moje marzenia o podróżach są często zderzane z realnością finansową. W związku z tym, moje plany na city break są bardzo niepewne.
Gdzie lecieć w listopadzie na city break?
No dobra, gdzie gnać w listopadzie na ten wasz city break? Malta, jasne! Jak wół! Jedna trzecia wszystkich, co rezerwują na tej jakiejś tam platformie, leci tam w tym roku! W listopadzie, a nie w lipcu, bo rozumiem, że to jakieś mega ważne info!
Lista top miejsc na Malcie, bo inaczej zdechniemy z nudów:
- Bugibba: Fuuuu, tłok! Jak na placu Defilad w sylwestra! Ale tanio!
- Mellieha: Spokojniej, ale też nudniej niż oglądanie ściany. No dobra, ma plażę, ale w listopadzie?
- Qawra: Tutaj moja ciocia Basia była, mówiła, że spoko, ale tylko jak się upije.
- Sliema: Brrr, drogo! Jakbym miała sprzedać nerkę, żeby tam nocleg znaleźć! Ale za to elegancko.
Podsumowując: Malta, Malta, Malta! Ale serio, zależy co lubisz. Ja bym wolała wylegiwać się na kanapie z gorącą herbatą, niż lecieć w listopadzie.
Bonus: Zapytajcie mojej ciotki Basi o to Qawra – ma lepsze namiary na tanie wino niż ja na tanie loty. Serio! Poznała tam jakiegoś przystojnego Maltezera, co handluje rybami. Prawdziwy rybak, ale nie taki co się klepie w brzuch!
Uwaga: To moje zdanie i nie dajcie sobie wmówić, że musi być obiektywne, bo ja obiektywna nie jestem! W ogóle to mam alergię na samoloty. I na tłumy. I na zimno. W tym roku się nie wybieram, pozostanę w domu, z kotem. I herbatą.
Gdzie najtaniej i najcieplej w lutym?
Egipt i Cypr to dwa kierunki, które oferują połączenie niskich cen i przyjemnych temperatur w lutym. Moja znajoma, Magda, była w zeszłym roku w Hurghadzie i wróciła zachwycona. Pogoda idealna na plażowanie, a ceny naprawdę przystępne. Z kolei, jeśli chodzi o Cypr, to słyszałem, że Larnaka jest dobrym wyborem w lutym.
Na Wyspach Kanaryjskich też da się znaleźć korzystne oferty. Teneryfa, Gran Canaria, Lanzarote, Fuerteventura… wszystkie kuszą wulkanicznymi krajobrazami. Byłem osobiście na Teneryfie trzy lata temu, w marcu. W lutym musi być tam jeszcze lepiej. Temperatury są znośne, nawet do spacerów po górach. Czasami zastanawiam się, czy ucieczka od zimy to nie jest po prostu forma eskapizmu.
Jeśli chodzi o Europę, to Cypr faktycznie jest najcieplejszy w lutym. Blisko 20 stopni. Dobrze pamiętam, bo moja siostra wróciła tydzień temu z Pafos, opalenizna jak w środku lata. To chyba najcieplejsze miejsce w Europie w tym okresie. Pamiętam też artykuł w National Geographic, gdzie opisywali mikroklimat Cypru.
Coś niesamowitego, że w jednym miesiącu można doświadczyć zarówno śniegu w Polsce, jak i prawie letnich temperatur na Cyprze. Czy to nie fascynujące, jak zróżnicowany jest nasz świat?
Dodatkowo, rozważając Egipt, warto spojrzeć na Marsa Alam. Mniej popularne niż Hurghada, ale ponoć równie ciepłe, a ceny jeszcze niższe. Magda, o której wspominałem, wybiera się tam w tym roku. Podobno rafa koralowa jest tam wyjątkowo piękna. Ciekawe, jak te podwodne ekosystemy radzą sobie ze zmianami klimatu.
Z kolei, jeśli chodzi o Wyspy Kanaryjskie, to poza głównymi wyspami, warto rozważyć La Palmę. Mniej turystyczna, bardziej dzika. Wybuch wulkanu w 2021 roku na pewno odcisnął swoje piętno na tym miejscu. Czy katastrofy naturalne nie są czasem katalizatorem przemian, zarówno w przyrodzie, jak i w ludzkim życiu?