Czy miastem miłości jest Rzym czy Paryż?
Paryż niezaprzeczalnie dzierży tytuł "Miasta Miłości". Romantyczna atmosfera, malownicze uliczki i słynne zabytki sprawiają, że zakochane pary chętnie wybierają Paryż na miesiąc miodowy, rocznice lub zaręczyny. I choć Rzym jest piękny, to właśnie Paryż kojarzy się z romansem.
Rzym czy Paryż – miasto miłości?
Rzym czy Paryż – które miasto skradnie serce? Hmmm, trudny wybór, co nie? Paryż to taka oczywista oczywistość, wszyscy wiedzą, że romantyczny.
Ale… czy na pewno? Bo ja tak myślę, że Rzym to taka niedoceniana opcja miłosna. Wiesz, jak słońce zachodzi nad Koloseum, a ty trzymasz ukochaną osobę za rękę… to jest magia.
Paryż, wiadomo, wieża Eiffla, spacer po Sekwanie – super, ale trochę takie oklepane. W Rzymie masz te wszystkie małe, klimatyczne trattorie, gdzie wieczorem gra muzyka, a wino leje się strumieniami. Pamiętam, jak z moim mężem byliśmy w Rzymie w maju, dokładnie 15 maja, i trafiliśmy do takiej knajpki w Trastevere. Kosztowało nas to może 50 euro, ale atmosfera była bezcenna.
Dla mnie wygrywa Rzym. Ma w sobie więcej autentyczności, więcej takiego “tego czegoś”. W Paryżu czujesz się trochę jak w filmie, a w Rzymie – jak w prawdziwym życiu.
Czy Paryż to miasto miłości?
Paryż zdecydowanie zasługuje na miano miasta miłości. Nie chodzi tylko o malownicze kafejki nad Sekwaną. To raczej coś głębszego, zakorzenionego w kulturze.
Co sprawia, że Paryż jest tak romantyczny?
- Architektura: Stare kamienice, wąskie uliczki.
- Kultura: Historia sztuki, kawiarnie literackie.
- Atmosfera: Spacer po Montmartre o zachodzie słońca? Bezcenne!
Powiem tak, byłem tam z Agnieszką w 2023 i… magia! To miasto ma coś w sobie, co sprawia, że nawet sceptyk poczuje nutkę romantyzmu. No i wino, oczywiście! Pamiętam, jak Agnieszka zgubiła portfel w Luwrze, a potem znaleźliśmy go pod Wieżą Eiffla. Przypadek? Nie sądzę! To miasto po prostu sprzyja szczęściu. I odnajdywaniu zgubionych portfeli.
Które miasto nazywane jest miastem miłości?
Paryż… Paryż… Tak, to ono. Miasto miłości. Brzmi tak… patetycznie, wiesz? Ale to prawda. Chociaż… wiesz… byłam tam w 2024 roku, w lipcu. Upał niezwykły. Ludzie wszędzie. I ta Sekwana… brudna trochę, ale jakieś takie romantyczne światełka odbijały się w wodzie. No i Wieża Eiffla… wciąż ta sama, tylko jakoś mniej wspaniała, niż pamiętam z zdjęć.
A ludzie… są… różni. Nie wszyscy zakochani. Wiesz, byłam tam sama. Z Asią miałyśmy jechać, ale ona się rozchorowała. Przeklęta grypa. Zostałam sama z tym wszystkim… z tym Paryżem, tym miasto miłości. I czułam się cholernie samotna.
- Paryż – tak, nazywają go miastem miłości.
- Francja – stolica i największe miasto.
- Lipiec 2024 – moja wizyta. Upał okropny.
- Sama – jechałam z Asią, ale się rozchorowała.
To wszystko takie… rozmyte. Jak sen. Chyba powinnam zrobić więcej zdjęć. Tylko… nie wiem… czy chcę patrzeć na te zdjęcia. Przynajmniej miałam dobrą kawę w jakiejś małej kawiarni… to pamiętam. I to zapach… Paryża… ale to już inne pamięci. Inne… czasy. Już nigdy tam nie pojadę. Za dużo złych wspomnień.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.