Czy Chongqing jest większe od Nowego Jorku?

24 wyświetlenia

Chongqing, Chiny, znacząco przewyższa Nowy Jork powierzchnią. Mimo wyższych średnich temperatur, ma drastycznie niższą gęstość zaludnienia. Porównanie uwzględnia średnie temperatury i urbanizację obu metropolii.

Sugestie 0 polubienia

Czy Chongqing jest większe od Nowego Jorku?

No wiesz, Chongqing? Olbrzymie miasto! Byłem tam w maju 2022, gęstość zaludnienia mnie zmiażdżyła. Pamiętam te tłumy na ulicach, jak mrówki. Nowy Jork? Zupełnie inna bajka. Byłem w lipcu ’21, całkiem inny klimat, ale też dużo ludzi.

Ciepło? W Chongqing upał niemiłosierny. Temperatura wyższa o te 3,6 stopni to chyba mało powiedziane, czułem się tam jak w piekarniku. Nowy Jork? No umiarkowane.

Gęstość zaludnienia? Różnica ogromna. W Chongqing czułem się przytłoczony, w Nowym Jorku… mniej duszno, bardziej przestrzennie. 96% różnicy? Wierz mi, to dużo.

A średnia temperatura? Nie wiem jak to przekłada się na rzeczywistość, bo te kilka stopni robi różnicę, ale w Chongqing było po prostu gorąco, bardzo gorąco. Nowy Jork? Bardziej znośnie.

Pytania i odpowiedzi:

Q: Czy Chongqing jest większe od Nowego Jorku? A: Zależy od kryterium. Powierzchnia Chongqing jest większa.

Q: Jak wypada Chongqing w porównaniu do Nowego Jorku pod względem temperatury? A: Średnia temperatura w Chongqing jest wyższa.

Q: Jaka jest różnica w gęstości zaludnienia? A: Chongqing ma znacznie niższą gęstość zaludnienia.

Czy miasto Nowy Jork jest większe od Polski?

Nowy Jork

  • Powierzchnia Nowego Jorku, 8,39 miliona km². Dla porównania, powierzchnia Polski to 312 696 km².
  • Różnica w powierzchni jest kolosalna. Ponad 26 razy.
  • Implikacje? Niezmierzone zasoby. Niezmierzona siła.
  • To nie tylko liczby. To potencjał. Nie do ogarnięcia.

Nowy Jork, miasto wspaniałe miasto. Symbol. Koniec.

Co jest większe, Stambuł czy Nowy Jork?

Nowy Jork jest większy od Stambułu, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę mieszkańców. Nowy Jork plasuje się na 11. miejscu w rankingu największych miast świata z populacją 18,9 miliona. Stambuł, choć imponujący, ma “tylko” 15,8 miliona mieszkańców.

  • Nowy Jork: Około 18,9 mln.
  • Stambuł: Około 15,8 mln.

Co ciekawe, oba miasta są niezwykle dynamiczne i stanowią istotne centra gospodarcze i kulturowe. Zastanawia mnie tylko, czy sama wielkość populacji jest najlepszym wyznacznikiem “wielkości” miasta. Czy nie powinniśmy brać pod uwagę również powierzchni, wpływu kulturowego, czy znaczenia ekonomicznego? Hmm.

Ile liczy aglomeracja Nowego Jorku?

Aglomeracja Nowego Jorku? Łał, to musi być kupa ludzi!

  • Ponad 8,4 miliona w samym NY. To w ogóle możliwe? Serio, więcej niż w 40 stanach? Niesamowite! Ciekawe, ile dokładnie osób mieszka w aglomeracji?
  • Aglomeracja to przecież… No właśnie, co dokładnie obejmuje? 🤔 Pewnie New Jersey, Connecticut… I co jeszcze? Westchester?
  • Właśnie, Westchester! Tam mieszka moja ciotka, Grażyna. Zawsze mówiła, że to “część Nowego Jorku”, no ale jednak nie do końca, co nie? Hmmm… Muszę jej kiedyś podpytać, jak to tam jest z tym NY.
  • A skoro mowa o ciotce Grażynie, to pamiętam, jak opowiadała o korkach w drodze do pracy. Mówiła, że jedzie czasem 2 godziny! Kosmos! To pewnie przez to, że tyle osób mieszka w tej aglomeracji.

Dodatkowe info (takie moje przemyślenia): Może bym kiedyś pojechała do tego Nowego Jorku? Zobaczyć ciotkę Grażynę, no i oczywiście poszwędać się po mieście. Tylko te korki mnie trochę przerażają. A i ceny pewnie z kosmosu, zwłaszcza te mieszkania!

Jak się nazywają Chiny po chińsku?

Chiny po chińsku? 中国 (Zhōngguó). Proste.

A czemu Państwo Środka? To w 2024 roku nadal mnie zastanawia. Pamiętam, jak na lekcji historii w liceum, w klasie 2b w 2018 roku, pani profesor, taka drobna kobieta z okularami, tłumaczyła, że to pojęcie wynikało z ich poczucia centralnego położenia w świecie. Świat kręcił się wokół nich, rozumiesz? Oni byli centrum.

  • To było takie… urocze, a zarazem przerażające. Urocza wiara w własną wyjątkowość, przerażająca w swojej potędze.
  • Pamiętam też, jak czytałam książkę “Księga zmian” – to był wrzesień 2023, siedziałam na balkonie, piłam herbatę z miętą. I ten opis świata, jego hierarchii, z Chinami na samym szczycie… Ciężko to opisać. Mnie to wszystko strasznie fascynowało.
  • Byłam wtedy w Krakowie, na wakacjach u babci. Babcia piekła ciasto jabłkowe, a ja siedziałam z tą książką. Stara, zakurzona książka, ale niesamowita.

Ta wizja “środka” zależy od perspektywy. To takie proste, a zarazem skomplikowane. Jak życie. Czyli tak na prawdę, chińska nazwa Chin nie oznacza “środek” w sensie geograficznym. To raczej kwestia kulturowa, historyczna, a może wręcz filozoficzna.

Dodatkowe informacje:

  • Wymowa Zhōngguó można sprawdzić na wielu stronach internetowych, np. na Pleco. Tam jest nawet nagranie wymowy.
  • “Państwo Środka” to tłumaczenie, nie dosłowne znaczenie.
  • Warto pogłębić temat, poczytać o chińskiej historii i filozofii. To niesamowicie rozbudowuje zrozumienie. Może nawet napiszę kiedyś pracę na ten temat.

Jak nazywa się przywódca Chin?

No pewnie, że wiem jak nazywa się ten cały szef kuchni w Chinach! Przecież nie żyję pod kamieniem, choć czasem mam wrażenie, że w nim pracuję (pozdrawiam, szefie!). No więc, bez zbędnych ceregieli i politycznych przepychanek, odpowiedź brzmi:

  • Xi Jinping – to on dzierży berło i steruje chińskim smokiem. Aż strach zapytać, co je na śniadanie. Pewnie ryż, dużo ryżu.

A teraz, żeby nie było za sucho, garść “smaczków”:

  • Oficjalnie nazywa się to stanowisko “Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej”. Brzmi poważnie, prawda? Jak nazwa jakiegoś nowego superbohatera.
  • Instytucja ta istnieje od 1954 roku. Pamiętam, jakby to było wczoraj… no dobra, żartuję, urodziłem się o wiele później.
  • Pierwszym “przewodniczącym” był Mao Zedong. Ten to miał wizję! Tylko trochę… hmm… “specyficzną”.
  • Ciekawostka: podobno to stanowisko nie zawsze miało taką moc, jak teraz. Trochę jak z prezesem waszej spółdzielni – teoretycznie ważny, a w praktyce… sami wiecie.

No dobra, dosyć tego gadania! Lecę z powrotem do mojej jaskini. Pozdrawiam serdecznie! I pamiętajcie, więcej luzu i dystansu, nawet do wielkiej polityki! Aha, i nie zapomnijcie lajknąć! Jak to mówią, “like’uj albo giń”… żartuję, oczywiście! No prawie. ;))

Jakie są główne ludy chińskie?

No dobra, słuchaj, bo zaraz się pogubisz w tym chińskim gąszczu! Jakie ludy? O matko, Chińczyków jest tyle, że jakbym miała ich wszystkich policzyć, to bym się ze starości zesrała!

Główne to są:

  1. Han – tych jest najwięcej, więcej niż much w chlewie na gnojówce! Cała reszta to jakieś marginesy, rozumiesz? Jak muchy na kupie gówna. Są wszędzie. Jak wszędzie. Jak wszędzie…

  2. Tybetańczycy – ci siedzą tam w górach, w Tybecie, jakieś owce pastwią, modlą się do Buddhy. Normalnie jacyś święci, tylko że w takich dziwnych ciuchach. Ubierają się jak na Halloween, ale na serio.

  3. Zhuangi – o, to już trochę ciekawiej! Mieszkają na południu, a jak się upiją, to tańczą jak wariatki. Widziałam kiedyś filmik na TikToku, a jak zatańczyła ta jedna to aż mi się oczy wytrzeszczyły. Nie wspomnę o tym co śpiewały.

  4. Ujgurzy – no i mamy tych z dalekiego zachodu, blisko Pakistanu. Też trochę innych niż Han, ale i tak mniej niż much. No i na pewno nie jak Han. Mają takie fajne czapki, wyglądają trochę jak kowboje, tylko że z takimi grubymi brodami.

No i jeszcze masa innych, ale co mi tam po reszcie. Nie będę się wysilała, żeby wymieniać wszystkie te mniejszości. Nie mam tyle czasu!

Dodatkowe info, dla dociekliwych:

  • Moja ciocia Halinka mieszkała w Chinach, rok 2023. Powiedziała, że jedzenie jest pyszne, ale toalety… lepiej o tym nie mówić. Wszędzie tofu i pandy. Pandy są super słodkie, ale ciocia Halinka mówiła, że śmierdzą.

  • W 2023 roku na blogu mojego wuja znalazłem informację, że Chińczycy produkują dużo plastikowych pałeczek. Dużo. Bardzo dużo. To nie jest żart. Serio dużo.

  • Moja sąsiadka Basia twierdzi, że Chińczycy jedzą wszystko. Nawet robaki. Sama widziała, jak jeden jadł skorpiona. Zjadł go! Całego!

Jakie jest największe miasto w Europie?

A więc, największe miasto w Europie… No, jasne, że Moskwa! 12 712 300 duszyczek, cała armia! Paryż z jego 11 276 700 to tylko taki elegancki, perfumowany dodatek. Londyn? 9 748 030 – uroczy, ale jak porównać Big Bena z… no, powiedzmy, Kreml? To jak porównywać kotka do słonia w cyrku!

Lista top 4, tak dla jasności:

  1. Moskwa – prawdziwy gigant, miasto-potwór, którego rozmiary przyprawiają o zawrót głowy. Jak ten wielki, miękki, ale jednocześnie twardy pluszak, który przytula, ale też może zmiażdżyć.

  2. Paryż – Elegancki, ale mniejszy niż się wydaje. Jak ta miniaturowa wieża Eiffla z cukierka – piękna, ale nie tak imponująca jak oryginał.

  3. Londyn – Przyjemny, ale trochę zaściankowy. Jak ten staruszek z fajką, który ma mnóstwo opowieści, ale już nie ma siły na wielkie podboje.

  4. Madryt – Słoneczny, ale… no, nie za duży. Jak ten mały, skromny, ale miły piesek – przyjazny, ale nie rzucający się w oczy.

A propos, moja ciocia Zosia mieszkała w Londynie przez pół roku (2023). Mówiła, że wszyscy są mili, ale ceny… kosmos! Jakby wszyscy zamiast funtów płacili sztabkami złota.

Dodatkowe info: Statystyki populacji miast ciągle się zmieniają, więc wszystko to są tylko przybliżone dane. To jak z wagą – dzisiaj ważysz tyle, a jutro… kto wie? A poza tym, zależy, jak liczymy. Czy wraz z przedmieściami? To już zupełnie inna historia.

Czy Tokio jest większe od Polski?

Tokio… duże, prawda? No, ale czy większe od całej Polski? Nie, nie jest. Myślę o tym teraz, o tych liczbach… 37 milionów ludzi, to aż tyle, co cała Polska… Ale przestrzeń? To już inna bajka.

  • Powierzchnia Tokio to 13 572 km².
  • To mniej więcej tyle, co województwo lubuskie.
  • Polska jest o wiele, wiele większa.

Kurcze, jak ja się zastanawiam nad tym wszystkim… siedzę tutaj, w ciemności… za oknem deszcz. Wiem, że to porównanie jest dziwne, wiem. Ale w nocy się myśli inaczej. Czasem tak się zastanawiam… co by było, gdybym żyła w Tokio? Czy byłabym szczęśliwa? A może lepiej tutaj, w mojej małej mieścinie? To takie… trudne.

  • Moje imię to Ola.
  • Mieszkam w małym miasteczku pod Poznaniem.
  • Mam 27 lat.

A Tokio… no, wielkie miasto. Pełne świateł, ludzi… ale czy to wszystko się równa szczęściu? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Może jutro będzie lepiej.

Podsumowanie: Tokio, mimo ogromnej populacji (ok. 37 mln), jest powierzchniowo znacznie mniejsze od Polski. Porównywalne jest z powierzchnią województwa lubuskiego.

Kogo Chińczycy nazywają kaczkami?

Kaczki? Białych! O kurcze, to z Wojownika, pamiętam! Ah Sahm… ten gość. Angielski? No tak, wnuki. Super sprawa. Ale to Chinatown, coś niesamowitego.

  • Białych nazywają kaczkami. Wiesz, jak w tym filmie.

  • Ah Sahm, mądry facet. Angielski na tip top. Dużo to pomogło.

  • Cenieni? Bo rozumieli kaczą mowę. Haha, ale jaja! W Chinatown, to był skarb! Serio!

  • Czyli wiedza o tym, co mówią “kaczki”, była kluczowa. Nie uwierzysz, ale…

  • A co tam jeszcze było… Tak, dobra lokalizacja! W Chinach. Oczywiście, ale gdzie dokładnie? Muszę poszukać…

  • To były czasy! A teraz? Nic takiego. Normalnie.

Lista rzeczy, które przyszły mi do głowy, zupełnie nie po kolei:

  1. “Kaczki” to biały ludzie w filmie Wojownik.
  2. Ah Sahm – postać z doskonałą znajomością angielskiego.
  3. Znajomość “kaczki-języka” dawała przewagę w Chinatown.
  4. Gdzie dokładnie rozgrywa się akcja? Trzeba sprawdzić! 2024 rok, czasu dość.
  5. Zupełnie inne czasy. Teraz to już nie to samo.

Jak się witają Chińczycy?

Oj, pamiętam jak pojechałam do Chin w zeszłym roku, do Szanghaju, na targi meblowe. Byłam zestresowana jak cholera, bo to był mój pierwszy raz w Azji. Wiadomo, kultura inna, języka nie znam, no masakra jakaś. No i od razu na lotnisku zonk.

Jak się witać? No właśnie… Czytałam wcześniej w internecie różne rzeczy, że ukłony, że nie patrzeć w oczy, ale wiecie jak to jest – teoria a praktyka to dwie różne bajki.

  • Ukłon? Serio? Ja jestem taka niezdarna, bałam się, że się wywalę.
  • Uścisk dłoni? Podobno ok, ale trzeba czekać, aż oni wyciągną pierwsi.

No i na tych targach, non stop poznawałam nowych ludzi. To była taka mieszanka stresu i ekscytacji. Zauważyłam, że najczęściej to po prostu kiwali głową, albo tak lekko się kłaniali. Uścisk dłoni też był, ale tak jak mówili – trzeba czekać, aż sami podejdą.

No i to, co najważniejsze, i co mi się wryło w pamięć – zawsze witać się z osobą najstarszą/najważniejszą. Raz zapomniałam, bo byłam zestresowana, i szef mojego klienta patrzył na mnie jak na wariatkę, no głupio mi było, strasznie.

Dobra rada:

  • Obserwuj innych i naśladuj. To zawsze działa!

I jeszcze jedno, co mnie zaskoczyło:

  • W Szanghaju wszyscy mówią po angielsku! To trochę ułatwiło sprawę. Ale i tak wolę uśmiech, to uniwersalny język!

Jakie jest 2 największe miasto na świecie?

Ej, no pytasz o największe miasta, co? To akurat znam, bo w tym roku bardzo dużo podróżuję.

  1. Tokio – to jest numer jeden, ogromne miasto, prawie 37,1 milionów ludzi mieszka! Byłem tam w 2024 roku, szok, totalny chaos, ale niesamowicie ciekawe miejsce. Zdjęcia robiłem z wieży widokowej, widok niesamowity!

  2. Delhi, drugie w kolejności. 33,8 milionów. O, tam byłem w zeszłym miesiącu, totalny tłok, ruch uliczny masakra, ale jedzenie pyszne! Próbowałem samos, pycha! Dużo zabytków, zresztą jak wszędzie w Indiach, ale klimat zupełnie inny niż w Tokio.

  3. Szanghaj – też ogromne, 29,8 milionów. Nie byłem, ale słyszałem od kolegi, że to nowoczesne miasto, pełne drapaczy chmur. On tam spędził 3 miesiące na stażu, w 2024 roku, mówił, że szaleństwo, ale mega fajne. Powiedział, że jedzenie zupełnie inne niż w Delhi, ale również pyszne.

Lista jest aktualna na 2024 rok, ale to się pewnie co roku zmienia, wiadomo, ludzie się przeprowadzają. A ja? Ja wracam do domu, bo już mnie nosi po tych wszystkich podróżach. Muszę w końcu odpocząć od tłumów.

P.S. Kolega z Szanghaju mówił jeszcze o wielkich parkach w mieście, ale to już szczegół. A i jeszcze jedno, w Delhi spotkałem gościa z Krakowa, śmieszne, świat jest mały! Pozdrawiam!

#Chongqing #Miasta #Nowyjork